░ WAGA: 72,3 kg
░ BMI: 22,3
░ PLAN TRENINGOWY: Maraton w 14 tygodni (Cracovia Maraton)
░ ETAP PRZYGOTOWAŃ: trening 19 z 55
███████████████████████████████████████████████████████
░ CEL TRENINGOWY: 10 km + 6 x 20" / 1' p - dziś nabiegałem tylko te 10 km, bez przebieżek
BOLI I MOKRO
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
Dziś zmodyfikowałem nieco cel z planu treningowego. Nie pobiegałem przebieżek, a to dlatego, że pierwsza część biegu (10km) była na tyle mocna, że z powodzeniem je zastąpiła. Zupełnie spontanicznie to wyszło wszystko, ale nie jest tak kolorowo, jak się wydaje... Mimo tego, że rozgrzałem się w domu solidnie (jakieś 25 minut), to zaraz po wybiegnięciu odczuwałem ból goleni. Podświadomie chyba zacząłem biec szybciej by ten ból zabić. Już na asfalcie (cały w kałużach), jak piknął mi 2 kilometr, spojrzałem na zegarek i widzę, że lecę 4'43"/km, a sądziłem, że biegłem 5'15" maks. Kiedy już zdałem sobie sprawę, że nie jest to wydolnościowo tak trudne, postanowiłem mniej więcej kontynuować w tym tempie. Ból dawał się mocno we znaki, ale się nie poddałem. Miałem wrażenie, że czuję takie kłucie, na wskroś przez kości przechodzące i docierające aż na drugą stronę nogi - dodatkowo było jeszcze takie uczucie obezwładnienia przy stąpnięciu, tak jakbym za chwilę stracił napięcie wszelkich mięśni... Nie wiem jak to ująć - noga staje się na chwilę niezdolna do utrzymania ciężaru ciała... Strasznie dziwne i niepokojące uczucie. Po około 5 km chyba się przyzwyczaiłem, bo w drodze powrotnej już nie czułem aż takiego dyskomfortu. Dziś kierowcy byli na medal. Nikt na mnie nie trąbił, nikt nie ochlapał, a było paru takich, którzy mijając mnie podnosili do góry kciuk, co mnie mocno dopingowało. Właśnie pod koniec wybiegania poczułem, że jest mi zimno (miałem na sobie tylko koszulkę z krótkim i wiatrówkę) i nie miałem ochoty już na przebieżki, a szczególnie na przerwy w wolnym truchcie. Wiatr był zimny, a tam gdzie biegam przebieżki jest wietrznie. Zresztą - wynik na tę dziesiątkę miałem tylko o 2 minuty gorszy niż aktualna życiówka, więc przebieżki nie były chyba takie konieczne. Po bieganiu rozciąganie - solidne, pozycje trzymane po 30"-40" i gorąca kąpiel, podczas której mocno uciskałem bolące miejsca na goleni...
Taka ciekawostka jeszcze. Porównałem sobie tętna, pomiędzy dzisiejszym biegiem, a biegiem z 11 listopada ("Bieg Niepodległości", na którym osiągnąłem 44'26" na 10 km). Okazało się, że jest chyba nieco lepiej z tym moim tętnem, mimo, że i tak bardzo wysokim. Na "Biegu Niepodległości" przy tempie średnim 4'26"/km miałem tętno na poziomie 189 bpm, natomiast dziś, przy tempie 4'39"/km było to 175 bpm. Oczywiście różnica 13 sekund na kilometr, to jest dość poważna sprawa, ale chyba mimo wszystko puls jest nieco niższy na dzień dzisiejszy. Chcę w to wierzyć
Wieczorem byłem na pizzy i nawet browarka nie wypiłem - co się stało z tym chlejusem sprzed 10 lat?!
Jutro 20 km. Mam nadzieję, że podołam. Straszne jest to, że wydolnościowo czuję się dobrze, ale nogi to jakaś kpina niestety... Ktoś się wymieni?
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
░ START: 14:20
░ WARUNKI: mokro, wiatr
░ TEMPERATURA: 2°C
░
░ MONITOROWANIE I ZAPIS TRENINGU: Garmin FR 305 - 159 dni w użyciu
░ OBUWIE: Saucony ProGrid Echelon - 171 km przebiegu
░
░ DYSTANS: 10,07 km
░ CZAS: 46'40"
░
░ TEMPO ŚREDNIE: 4'38"/km
░ PULS ŚREDNI I MAKSYMALNY: 175/187 bpm
▌ MIĘDZYCZASY:
- ZWYKŁE BIEGANIE
- 1,00 km = 5'02"/km (avg. 159 bpm)
- 1,00 km = 4'43"/km (avg. 173 bpm)
- 1,00 km = 4'39"/km (avg. 169 bpm)
- 1,00 km = 4'36"/km (avg. 176 bpm)
- 1,00 km = 4'43"/km (avg. 176 bpm)
- 1,00 km = 4'31"/km (avg. 180 bpm)
- 1,00 km = 4'47"/km (avg. 178 bpm)
- 1,00 km = 4'25"/km (avg. 182 bpm)
- 1,00 km = 4'33"/km (avg. 183 bpm)
- 1,00 km = 4'19"/km (avg. 181 bpm)
- 0,07 km = 4'09"/km (avg. 186 bpm)
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.