Cześć!
Trochę przycichłam, ale już jestem. Ten tydzień od poprzedniego zdecydowanie uboższy w kilometry. Zabrakło czasu, siły i dyspozycji. No coż, tak bywa.
1) 29.08.2017r. - interwały
Rozgrzewka- 1,12km - tempo: 6:00/km, 6min 44s
1km - 4min 04s - 04:04
970m - 5min 46s - 05:57
1km - 4min 19s - 04:19
990m - 6min 08s - 06:12
1km - 4min 25s - 04:25
950m - 5min 58s - 06:17
1km - 4min 30s - 04:30
020m - 05s 39cs - 04:10
1,03km - 6min 17s - 06:06
Razem 9,08km, średnie tempo treningu: 5:20/km, 48mins22s.
2) 31.08.2017r.
Kolejny trening nie udał się zupełnie ze względu na biodro, mocno mi dokuczało.
Nabiegałam zaledwie 4,23km, tempo 5:15/km.
Na zakończenie tygodnia 8 kilometrów zwiedzając Puławy wieczorową porą.
3) 02.09.2017r.
Krótki rozgrzewkowy odcinek, bo nogi same rwały się do przodu:
710m - 4min 10s - 05:52
4,01km - 19min 29s - 04:52
2,010km - 9min 42s - 04:50
1,14km - 6min 25s - 05:38
300m - 1min 39s - 05:30
Po tych szybkich 4km, zrobiłam chwilę przerwy i ruszyłam dalej żwawo.
Łącznie: 8,170km, tempo 5:04/km (oszukane, przez przystanek). Patrząc z boku dziwny ten trening zapewne, ja jednak cieszę się, bo biodro odpuściło.
Łączny bilans skromny tym razem: 21,48km, średnie tempo treningów: 5:12/km.
Czuję, że zatrzymałam się w miejscu, a nawet cofam się. Moje samopoczucie w trakcie szybkich odcinków nie jest tak dobre jak być powinno.
W przyszłym tygodniu tez pewnie bez rewelacji.. Wpadną interwały jutro albo we wtorek, potem spokojny bieg w czwartek, a w niedzielę Westerplatte. Trzymajcie kciuki!
No to piątka!
Śruba - powrót na biegowe ścieżki :)
Moderator: infernal
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Cześć!
Ostatnio zrobiłam się trochę leniwa. W sensie takim, że nie zawsze chce mi się wyjść na trening, przez co muszę siebie trochę bardziej mobilizować do pracy. Pewnie po prostu jestem zmęczona.
Na szczęście samo wyjście jest najtrudniejsze, później to już z górki. Po treningu oczywiście satysfakcja i dobry humor na długo.
Nie ma co, lubię to bieganie.
1) Wtorek- interwały.
Tym razem przywołałam siebie do porządku z tempem. 4x1km - 4:30/km. Tempo prawie takie jak założyłam. Już nie wyrwałam na pierwszym km 4:04.
Generalnie trening już trochę ubogi w ilość powtórzeń, trzeba pomyśleć o tym w następnym tygodniu.
Skróciłam jednak odcinki wolniejsze i muszę przyznać, że tak jest zdecydowanie lepiej. 800m wystarczy na odpoczynek.
1km - 5min 48s - 05:48
140m - 46s 22cs - 05:29
1km - 4min 23s - 04:23
030m - 06s 75cs - 03:20
750m - 4min 25s - 05:53
1km - 4min 25s - 04:25
900m - 5min 16s - 05:51
1km - 4min 28s - 04:28
850m - 5min - 05:53
1km - 4min 24s - 04:24
Plus schłodzenie: 1,3km w tempie 5:55/km.
Łącznie: 9km z grosikiem.
2) Czwartek- bieg ciągły- wyszedł w sumie bieg z narastającą prędkością.
1km - 5min 49s - 05:49
1km - 5min 35s - 05:35
1km - 5min 23s - 05:23
1km - 5min 17s - 05:17
1km - 5min 17s - 05:17
1km - 5min 20s - 05:20
1km - 5min 05s - 05:05
1km - 4min 36s - 04:36
100m - 25s 3cs - 04:10
Łącznie 8,1km w tempie 5:17/km, czas 42min 51s.
Bardzo przyjemny bieg. Do tego pogoda w końcu się poprawiła i uświadczyłam nawet trochę promieni słońca.
Kolejne bieganie dopiero w niedzielę. Westerplatte. Cały czas się zastanawiam jak pobiec. W jakim tempie zacząć, żeby nie przegiąć. Myślę, że spróbuję utrzymać tempo 4:50 najdłużej jak się da. Zobaczymy. Trzeba być dobrej myśli.
Ostatnio zrobiłam się trochę leniwa. W sensie takim, że nie zawsze chce mi się wyjść na trening, przez co muszę siebie trochę bardziej mobilizować do pracy. Pewnie po prostu jestem zmęczona.
Na szczęście samo wyjście jest najtrudniejsze, później to już z górki. Po treningu oczywiście satysfakcja i dobry humor na długo.
Nie ma co, lubię to bieganie.
1) Wtorek- interwały.
Tym razem przywołałam siebie do porządku z tempem. 4x1km - 4:30/km. Tempo prawie takie jak założyłam. Już nie wyrwałam na pierwszym km 4:04.
Generalnie trening już trochę ubogi w ilość powtórzeń, trzeba pomyśleć o tym w następnym tygodniu.
Skróciłam jednak odcinki wolniejsze i muszę przyznać, że tak jest zdecydowanie lepiej. 800m wystarczy na odpoczynek.
1km - 5min 48s - 05:48
140m - 46s 22cs - 05:29
1km - 4min 23s - 04:23
030m - 06s 75cs - 03:20
750m - 4min 25s - 05:53
1km - 4min 25s - 04:25
900m - 5min 16s - 05:51
1km - 4min 28s - 04:28
850m - 5min - 05:53
1km - 4min 24s - 04:24
Plus schłodzenie: 1,3km w tempie 5:55/km.
Łącznie: 9km z grosikiem.
2) Czwartek- bieg ciągły- wyszedł w sumie bieg z narastającą prędkością.
1km - 5min 49s - 05:49
1km - 5min 35s - 05:35
1km - 5min 23s - 05:23
1km - 5min 17s - 05:17
1km - 5min 17s - 05:17
1km - 5min 20s - 05:20
1km - 5min 05s - 05:05
1km - 4min 36s - 04:36
100m - 25s 3cs - 04:10
Łącznie 8,1km w tempie 5:17/km, czas 42min 51s.
Bardzo przyjemny bieg. Do tego pogoda w końcu się poprawiła i uświadczyłam nawet trochę promieni słońca.
Kolejne bieganie dopiero w niedzielę. Westerplatte. Cały czas się zastanawiam jak pobiec. W jakim tempie zacząć, żeby nie przegiąć. Myślę, że spróbuję utrzymać tempo 4:50 najdłużej jak się da. Zobaczymy. Trzeba być dobrej myśli.
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Cześć!
Niedziela chyli się ku końcowi. Długo wyczekiwany Bieg Westerplatte za mną. Jak było?
Super! Naprawdę.
Złapałam 48:32. Jestem z siebie bardzo zadowolona. Za czas, ale przede wszystkim za rozsądek.
Tak, był to bardzo rozsądny bieg.
Przed startem ułożyłam sobie w głowie, że pierwsze kilometry lecę w tempie ok 4:45 i pod żadnym pozorem nie dam się bardziej porwać adrenalinie, bo później będę tylko pokutować, czyli zdychać. Upilnowałam tempa, nie wyrwałam jak łania i nie zasapałam się. Pierwsze 5 km nabiegałam w czasie 23:49, lepiej niż pobiegłam Bieg Świętego Dominika.
Później tempo zaczęło spadać, co przewidziałam i tak jak zakładałam, gdy najbardziej tego potrzebowałam, zwolniłam jeszcze, by później tempo na nowo odrobinę zwiększać. Ostatnie 700m to już naprawdę bardzo dobry finisz, nie sądziłam, że tyle osób wyprzedzę, nawet nie bronili się za bardzo. :uuusmiech:
Oczywiście ten start był sporym wysiłkiem, lecz nie takim jak się obawiałam. Nie musiałam walczyć ze swoją głową, by utrzymać prędkość. Biegło mi się w miarę komfortowo, a kilometry upływały dosyć szybko.
Po biegu nie umierałam, czułam się dobrze, teraz też.
Co do organizacji, to cała otoczka wyglądała ciekawie.
Start oczywiście na Westerplatte, lecz żaden zawodnik nie mógł dotrzeć tam samochodem. Przy placu Solidarności, gdzie zresztą znajdowała się meta, podstawiono autobusy, które przetransportowały uczestników na miejsce startu. Profil trasy idealny pod życiówkę, warunki również. Przed startem padało, ale w trakcie ani kropelki. Wiatr niewielki, jeżeli już to tylko sprzyjający zawodnikom. Podbiegi znikome, płasko. Medal bardzo ładny.
Mało brakowało, a nie oddałabym chipa. Zapomniałam o nim totalnie, pierwszy raz tak mi się zdarzyło.
W cyferkach mój bieg wyglądał następująco:
1. 1km - 4min 43s - 04:43
2. 1km - 4min 44s - 04:44
3. 1km - 4min 45s - 04:45
4. 1km - 4min 46s - 04:46
5. 1km - 4min 49s - 04:49
6. 1km - 4min 56s - 04:56
7. 1km - 5min - 05:00
8. 1km - 4min 56s - 04:56
9. 1km - 4min 56s - 04:56
10. 1km - 4min 41s - 04:41
Łączny czas: 48:32, średnie tempo, tak jak zakładałam przed, 4:50.
Oby tak dalej.
Piątka!
Niedziela chyli się ku końcowi. Długo wyczekiwany Bieg Westerplatte za mną. Jak było?
Super! Naprawdę.
Złapałam 48:32. Jestem z siebie bardzo zadowolona. Za czas, ale przede wszystkim za rozsądek.
Tak, był to bardzo rozsądny bieg.
Przed startem ułożyłam sobie w głowie, że pierwsze kilometry lecę w tempie ok 4:45 i pod żadnym pozorem nie dam się bardziej porwać adrenalinie, bo później będę tylko pokutować, czyli zdychać. Upilnowałam tempa, nie wyrwałam jak łania i nie zasapałam się. Pierwsze 5 km nabiegałam w czasie 23:49, lepiej niż pobiegłam Bieg Świętego Dominika.
Później tempo zaczęło spadać, co przewidziałam i tak jak zakładałam, gdy najbardziej tego potrzebowałam, zwolniłam jeszcze, by później tempo na nowo odrobinę zwiększać. Ostatnie 700m to już naprawdę bardzo dobry finisz, nie sądziłam, że tyle osób wyprzedzę, nawet nie bronili się za bardzo. :uuusmiech:
Oczywiście ten start był sporym wysiłkiem, lecz nie takim jak się obawiałam. Nie musiałam walczyć ze swoją głową, by utrzymać prędkość. Biegło mi się w miarę komfortowo, a kilometry upływały dosyć szybko.
Po biegu nie umierałam, czułam się dobrze, teraz też.
Co do organizacji, to cała otoczka wyglądała ciekawie.
Start oczywiście na Westerplatte, lecz żaden zawodnik nie mógł dotrzeć tam samochodem. Przy placu Solidarności, gdzie zresztą znajdowała się meta, podstawiono autobusy, które przetransportowały uczestników na miejsce startu. Profil trasy idealny pod życiówkę, warunki również. Przed startem padało, ale w trakcie ani kropelki. Wiatr niewielki, jeżeli już to tylko sprzyjający zawodnikom. Podbiegi znikome, płasko. Medal bardzo ładny.
Mało brakowało, a nie oddałabym chipa. Zapomniałam o nim totalnie, pierwszy raz tak mi się zdarzyło.
W cyferkach mój bieg wyglądał następująco:
1. 1km - 4min 43s - 04:43
2. 1km - 4min 44s - 04:44
3. 1km - 4min 45s - 04:45
4. 1km - 4min 46s - 04:46
5. 1km - 4min 49s - 04:49
6. 1km - 4min 56s - 04:56
7. 1km - 5min - 05:00
8. 1km - 4min 56s - 04:56
9. 1km - 4min 56s - 04:56
10. 1km - 4min 41s - 04:41
Łączny czas: 48:32, średnie tempo, tak jak zakładałam przed, 4:50.
Oby tak dalej.
Piątka!
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Cześć!
Minione zawody na szczęście nie dały mi mocno w kość. Biodra głośno nie strajkowały, tylko mięśnie w ich okolicy były obolałe. Do przeżycia.
Dałam sobie luz na dwa dni. W środę dopiero pierwszy rozruch.
Wpadło równo 8km w tempie 5:21, 42min 50s. Deszczowy trening. Początkowo nie było za dużo kropel, ale gdzieś na 5 km tak się rozpadało, że przemokłam totalnie. W sumie to nawet za bardzo mi to nie przeszkadzało.
Następnego dnia, w czwartek, zrobiłam małe interwały. Tym razem wizyta na stadionie, na dodatek w dobrym towarzystwie. Bez większych wyczynów, 5x800m w tempie mniej więcej 4:30.
Wyszło tak:
1km - 6min 25s - 06:25
810m - 3min 33s - 04:23
830m - 4min 55s - 05:55
820m - 3min 41s - 04:30
810m - 5min 03s - 06:14
820m - 3min 36s - 04:23
760m - 4min 51s - 06:23
820m - 3min 30s - 04:16
810m - 4min 52s - 06:00
800m - 3min 32s - 04:25
030m - 10s 85cs - 05:33
Łącznie 8,3km, średnie tempo 5:19/km, 44min 18s.
Kolejny trening (sobota) wykonany w rodzinnych stronach, na starych ścieżkach. :uuusmiech: Teren zróżnicowany jak to na Kaszuby przystało. Do tego trasa bardzo sentymentalna. Znajome biegowe ścieżki, aż serce rosło.
Wyszło: 8,72km, tempo 5:40/km, 49min 21 s
Dzisiaj nie miałam już w planie biegania, ale rano za bardzo nie wiedziałam co ze sobą zrobić, więc ruszyłam na Pętle Reja, przebiec czwartą już w tym tygodniu ósemeczkę.
Dwa okrążenia : 8,21km, tempo 5:36/km, czas 46 minut. Po prostu bieg ciągły.
Sumując wszystko razem 33,25km. Jak dla mnie ok.
Plan na przyszły tydzień jest taki, na interwałach wskakuję w tempo 4:20.
Szlifuję prędkość, chcę zrobić życiówkę na 11.11. Może się uda.
Piątka!
Minione zawody na szczęście nie dały mi mocno w kość. Biodra głośno nie strajkowały, tylko mięśnie w ich okolicy były obolałe. Do przeżycia.
Dałam sobie luz na dwa dni. W środę dopiero pierwszy rozruch.
Wpadło równo 8km w tempie 5:21, 42min 50s. Deszczowy trening. Początkowo nie było za dużo kropel, ale gdzieś na 5 km tak się rozpadało, że przemokłam totalnie. W sumie to nawet za bardzo mi to nie przeszkadzało.
Następnego dnia, w czwartek, zrobiłam małe interwały. Tym razem wizyta na stadionie, na dodatek w dobrym towarzystwie. Bez większych wyczynów, 5x800m w tempie mniej więcej 4:30.
Wyszło tak:
1km - 6min 25s - 06:25
810m - 3min 33s - 04:23
830m - 4min 55s - 05:55
820m - 3min 41s - 04:30
810m - 5min 03s - 06:14
820m - 3min 36s - 04:23
760m - 4min 51s - 06:23
820m - 3min 30s - 04:16
810m - 4min 52s - 06:00
800m - 3min 32s - 04:25
030m - 10s 85cs - 05:33
Łącznie 8,3km, średnie tempo 5:19/km, 44min 18s.
Kolejny trening (sobota) wykonany w rodzinnych stronach, na starych ścieżkach. :uuusmiech: Teren zróżnicowany jak to na Kaszuby przystało. Do tego trasa bardzo sentymentalna. Znajome biegowe ścieżki, aż serce rosło.
Wyszło: 8,72km, tempo 5:40/km, 49min 21 s
Dzisiaj nie miałam już w planie biegania, ale rano za bardzo nie wiedziałam co ze sobą zrobić, więc ruszyłam na Pętle Reja, przebiec czwartą już w tym tygodniu ósemeczkę.
Dwa okrążenia : 8,21km, tempo 5:36/km, czas 46 minut. Po prostu bieg ciągły.
Sumując wszystko razem 33,25km. Jak dla mnie ok.
Plan na przyszły tydzień jest taki, na interwałach wskakuję w tempo 4:20.
Szlifuję prędkość, chcę zrobić życiówkę na 11.11. Może się uda.
Piątka!
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Cześć!
Biegowy nowy tydzień rozpoczęłam od wtorkowych interwałów.
Plan był taki: 4 albo jak dam radę to 5 powtórzeń kilometrowych w tempie 4:20.
Hmm, trochę nie poszło... Moje biodro najwyraźniej miało coś przeciwko. Próbowałam rozruszać, rozciągnąć, nic nie dało...
Niemiła niespodzianka, bo przed treningiem było ok. No trudno. Nie mogłam z tym walczyć i biegać na przekór, bo później ból dłużej się utrzymuje. Do tego mam głowę bardzo wrażliwą na tego typu rzeczy i wola walki totalnie mi spada. To co zrobiłam przedstawiam pod spodem.
1km - 5min 58s - 05:58
190m - 1min 06s - 05:47
1km - 4min 11s - 04:11
810m - 4min 33s- 05:37
980m - 4min 10s - 04:15
870m - 5min 01s - 05:46
1km - 4min 20s - 04:20
240m - 1min 02s - 04:18
Razem wyszło 6,09km. Trzy powtórzenia.
Niepotrzebnie chwaliłam ten mój aparat ruchowy w poprzednim poście. Teraz mam.
Dzisiaj noga jeszcze mi doskwiera. Jutro mam w planie zwykły bieg, gdzieś 8-9km. Powinnam się już ogarnąć.
Byle do przodu!
Piątka!
Biegowy nowy tydzień rozpoczęłam od wtorkowych interwałów.
Plan był taki: 4 albo jak dam radę to 5 powtórzeń kilometrowych w tempie 4:20.
Hmm, trochę nie poszło... Moje biodro najwyraźniej miało coś przeciwko. Próbowałam rozruszać, rozciągnąć, nic nie dało...
Niemiła niespodzianka, bo przed treningiem było ok. No trudno. Nie mogłam z tym walczyć i biegać na przekór, bo później ból dłużej się utrzymuje. Do tego mam głowę bardzo wrażliwą na tego typu rzeczy i wola walki totalnie mi spada. To co zrobiłam przedstawiam pod spodem.
1km - 5min 58s - 05:58
190m - 1min 06s - 05:47
1km - 4min 11s - 04:11
810m - 4min 33s- 05:37
980m - 4min 10s - 04:15
870m - 5min 01s - 05:46
1km - 4min 20s - 04:20
240m - 1min 02s - 04:18
Razem wyszło 6,09km. Trzy powtórzenia.
Niepotrzebnie chwaliłam ten mój aparat ruchowy w poprzednim poście. Teraz mam.
Dzisiaj noga jeszcze mi doskwiera. Jutro mam w planie zwykły bieg, gdzieś 8-9km. Powinnam się już ogarnąć.
Byle do przodu!
Piątka!
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Cześć!
W tym tygodniu niestety kilometrów mniej. 3 treningi, jeden jak już opisałam wcześniej – bez szału.
Kolejny zrobiłam dopiero w sobotę. Wyszło 13,01km, w tempie 5:32/km - 1h11min51s.
1km - 6min 11s - 06:11
1km - 6min 03s - 06:03
1km - 5min 47s - 05:47
1km - 5min 39s - 05:39
1km - 5min 45s - 05:45
1km - 5min 31s - 05:31
1km - 5min 36s - 05:36
1km - 5min 37s - 05:37
1km - 5min 33s - 05:33
1km - 5min 31s - 05:31
1km - 5min 33s - 05:33
1km - 4min 34s - 04:34
1km - 4min 25s - 04:25
Dwa ostatnie kilometry mocniej. Ogólnie gdyby nie kolka do 5km i to nieszczęsne biodro, biegłoby się świetnie. Mimo tego dało się aż tyle nabiegać, wiec też nie jest źle.
Dzisiaj widząc piękną poranną pogodę aż żal było nie wyjść pobiegać. Ponownie niedzielna Pętla Reja. Dwa okrążenia, czyli 8km w tempie 5:34/km., 44:30min. Zróżnicowany teren, płasko, zbieg i solidny, długi podbieg.
Ogólnie obserwując siebie, nie chciałam już w tym tygodniu robić mocniejszych akcentów, żeby nie narobić większego bałaganu.
Łącznie ten tydzień zamyka się w 3 treningach, w nogach 27,09km. Bardzo chciałabym już złapać normę 4 treningów tygodniowo. Jak na razie to po każdej takiej próbie wdrożenia tego planu, w kolejnym tygodniu coś mnie boli.
ALE póki co noga nie odpadła to jedziemy dalej.
We wtorek spróbuję zrobić już normalne interwały. W czwartek coś spokojnego i w sobotę druga piątka z cyklu Park Tour, tym razem w Gdyni.
A tymczasem korzystam z pięknego dnia i odpoczywam.
Piątka!
W tym tygodniu niestety kilometrów mniej. 3 treningi, jeden jak już opisałam wcześniej – bez szału.
Kolejny zrobiłam dopiero w sobotę. Wyszło 13,01km, w tempie 5:32/km - 1h11min51s.
1km - 6min 11s - 06:11
1km - 6min 03s - 06:03
1km - 5min 47s - 05:47
1km - 5min 39s - 05:39
1km - 5min 45s - 05:45
1km - 5min 31s - 05:31
1km - 5min 36s - 05:36
1km - 5min 37s - 05:37
1km - 5min 33s - 05:33
1km - 5min 31s - 05:31
1km - 5min 33s - 05:33
1km - 4min 34s - 04:34
1km - 4min 25s - 04:25
Dwa ostatnie kilometry mocniej. Ogólnie gdyby nie kolka do 5km i to nieszczęsne biodro, biegłoby się świetnie. Mimo tego dało się aż tyle nabiegać, wiec też nie jest źle.
Dzisiaj widząc piękną poranną pogodę aż żal było nie wyjść pobiegać. Ponownie niedzielna Pętla Reja. Dwa okrążenia, czyli 8km w tempie 5:34/km., 44:30min. Zróżnicowany teren, płasko, zbieg i solidny, długi podbieg.
Ogólnie obserwując siebie, nie chciałam już w tym tygodniu robić mocniejszych akcentów, żeby nie narobić większego bałaganu.
Łącznie ten tydzień zamyka się w 3 treningach, w nogach 27,09km. Bardzo chciałabym już złapać normę 4 treningów tygodniowo. Jak na razie to po każdej takiej próbie wdrożenia tego planu, w kolejnym tygodniu coś mnie boli.
ALE póki co noga nie odpadła to jedziemy dalej.
We wtorek spróbuję zrobić już normalne interwały. W czwartek coś spokojnego i w sobotę druga piątka z cyklu Park Tour, tym razem w Gdyni.
A tymczasem korzystam z pięknego dnia i odpoczywam.
Piątka!
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
To był dobry trening! W KOŃCU.
Wtorkowe interwały.
Założenia: tak jak w zeszłym tygodniu – 4x1km, tempo 4:20/km.
Wyszło 5 powtórzeń. 4 w ciągu, ostatnie po chwilowej przerwie na oddech.
Biodro nie walczyło dzisiaj ze mną za bardzo, pogoda przepiękna, cieplutko i słonecznie. Nic tylko dobrze się zmęczyć. :uuusmiech:
1,21km – 7min22s – 6:05/km
1km - 4min 11s - 04:11
800m - 4min 42s - 05:53
1km - 4min 14s - 04:14
800m - 4min 42s - 05:53
1km - 4min 09s - 04:09
900m - 5min 37s -06:14
1km - 4min 15s - 04:15
490m - 3min 01s - 06:09
1km - 4min 20s - 04:20
1km - 5min 51s - 5:51
Razem 10,2km
Tempo szybsze niż zaplanowałam, ale całkiem dobrze się z nim czułam.
Gdyby tak jeszcze udało się do złączyć w całość na piątkę…
Grunt, że dalej śmigam, biodro żyje, oby była moc na sobotę.
Piątka!
Wtorkowe interwały.
Założenia: tak jak w zeszłym tygodniu – 4x1km, tempo 4:20/km.
Wyszło 5 powtórzeń. 4 w ciągu, ostatnie po chwilowej przerwie na oddech.
Biodro nie walczyło dzisiaj ze mną za bardzo, pogoda przepiękna, cieplutko i słonecznie. Nic tylko dobrze się zmęczyć. :uuusmiech:
1,21km – 7min22s – 6:05/km
1km - 4min 11s - 04:11
800m - 4min 42s - 05:53
1km - 4min 14s - 04:14
800m - 4min 42s - 05:53
1km - 4min 09s - 04:09
900m - 5min 37s -06:14
1km - 4min 15s - 04:15
490m - 3min 01s - 06:09
1km - 4min 20s - 04:20
1km - 5min 51s - 5:51
Razem 10,2km
Tempo szybsze niż zaplanowałam, ale całkiem dobrze się z nim czułam.
Gdyby tak jeszcze udało się do złączyć w całość na piątkę…
Grunt, że dalej śmigam, biodro żyje, oby była moc na sobotę.
Piątka!