Raptor#42195
Moderator: infernal
- Raptor
- Dyskutant
- Posty: 45
- Rejestracja: 12 sty 2013, 10:57
- Życiówka na 10k: 1:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zambrów
Pierwszy trening po półmaratonie za mną. A właściwie to dwa...
Na siłowni poszło dosyć dobrze, pomijając osłabienie organizmu.
Wczoraj za to biegałem na zewnątrz i generalnie mam mieszane uczucia. Z jednej strony nogi w ogóle nie bolą, rzekłbym, że zyskały sporo na sile
Ale za to znów problemy z oddechem. Co z kolei zwalam na karb ogólnego osłabienia, bo i dzisiaj miałem nudności i chyba lekka gorączka się pojawiła na chwilę.
Muszę się wzmocnić i powrócić do treningów Za półtora tygodnia 10 km, za miesiąc kolejny półmaraton Chciałbym choć trochę poprawić wynik.
Na siłowni poszło dosyć dobrze, pomijając osłabienie organizmu.
Wczoraj za to biegałem na zewnątrz i generalnie mam mieszane uczucia. Z jednej strony nogi w ogóle nie bolą, rzekłbym, że zyskały sporo na sile
Ale za to znów problemy z oddechem. Co z kolei zwalam na karb ogólnego osłabienia, bo i dzisiaj miałem nudności i chyba lekka gorączka się pojawiła na chwilę.
Muszę się wzmocnić i powrócić do treningów Za półtora tygodnia 10 km, za miesiąc kolejny półmaraton Chciałbym choć trochę poprawić wynik.
- Raptor
- Dyskutant
- Posty: 45
- Rejestracja: 12 sty 2013, 10:57
- Życiówka na 10k: 1:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zambrów
Kolejny trening nie napawa optymizmem.
Ogółem zaczęło się dobrze, biegło mi się lekko i swobodnie. Do 2km... potem już pod górkę cały czas, czyli kilkaset metrów biegu i marsz.
Muszę być na coś chory :/ Zmęczenia nóg nie czuję, po prostu brakuje mi oddechu, a nawet kolka mnie dziś chwilę trzymała (co mi się nie zdarzyło od kiedy regularnie trenuję).
Ogółem weekendowy trening odpuszczam Na to konto kuruję się na przyszły tydzień.
W kolejny weekend dwa biegi: 3,33 km i 10 km przy OWM.
Ten pierwszy powinienem przebiec, o drugi się martwię A marzy mi się złamać godzinkę (na PMW miałem około 1:06 na tym odcinku).
Jak odkryłem na kupionym po drodze tymbarku: Defetyzm - brak wiary w zwycięstwo, przewidywanie porażki. Życie mi dogryza xD
Plan jest, aby przez weekend wydobrzeć, potem chociaż dwa treningi w tygodniu (5 i 7 km) i dwa starty w weekend.
Musi się udać!
Ogółem zaczęło się dobrze, biegło mi się lekko i swobodnie. Do 2km... potem już pod górkę cały czas, czyli kilkaset metrów biegu i marsz.
Muszę być na coś chory :/ Zmęczenia nóg nie czuję, po prostu brakuje mi oddechu, a nawet kolka mnie dziś chwilę trzymała (co mi się nie zdarzyło od kiedy regularnie trenuję).
Ogółem weekendowy trening odpuszczam Na to konto kuruję się na przyszły tydzień.
W kolejny weekend dwa biegi: 3,33 km i 10 km przy OWM.
Ten pierwszy powinienem przebiec, o drugi się martwię A marzy mi się złamać godzinkę (na PMW miałem około 1:06 na tym odcinku).
Jak odkryłem na kupionym po drodze tymbarku: Defetyzm - brak wiary w zwycięstwo, przewidywanie porażki. Życie mi dogryza xD
Plan jest, aby przez weekend wydobrzeć, potem chociaż dwa treningi w tygodniu (5 i 7 km) i dwa starty w weekend.
Musi się udać!
- Raptor
- Dyskutant
- Posty: 45
- Rejestracja: 12 sty 2013, 10:57
- Życiówka na 10k: 1:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zambrów
Dawno nie pisałem, a sporo się działo.
Ogólnie oslabienie doskwierało mi jeszcze tydzień. Na treningu udało się przebiec 11 km, z czego dyszka poniżej 1 h... ale już kolejny trening nie był zbyt satysfakcjonujący. Przez 6km tempo 6.02.
W weekend oczywiście bieg na 3,33 i 10 km
Pierwszego biegiem bym nie nazwał, chociaż atmosfera i otoczka całego wydarzenia były bardzo fajne.
Za to 10 km pokonałem z bólem w 1.01.50 netto... Co niestety moich założeń nie spełniło
Winę ponosi ogólne osłabienie, plus fakt, że prawdopodobnie za szybkie tempo obrałem na początku i źle dobrałem strój do pogody, ubierając się za ciepło.
Błędy, które nie mogą się powtórzyć!
Za to wczorajszy trening poszedł nadzwyczaj dobrze 6 km z tempem 5.53 na całości Kontrolowane zmęczenie, b.dobre wyczucie czasu i organizmu... Biegowe flow? :p
Na jutro planuję dłuższe wybieganie, czyli 10+. Następnie wyruszam na biegi gościnne do Trójmiasta Myślę, że załapię tam dwa treningi, z czego jeden chcę zrobić powyżej 10 km (15-17?)
Kolejny weekend do Półmaraton Białostocki
Ogólnie oslabienie doskwierało mi jeszcze tydzień. Na treningu udało się przebiec 11 km, z czego dyszka poniżej 1 h... ale już kolejny trening nie był zbyt satysfakcjonujący. Przez 6km tempo 6.02.
W weekend oczywiście bieg na 3,33 i 10 km
Pierwszego biegiem bym nie nazwał, chociaż atmosfera i otoczka całego wydarzenia były bardzo fajne.
Za to 10 km pokonałem z bólem w 1.01.50 netto... Co niestety moich założeń nie spełniło
Winę ponosi ogólne osłabienie, plus fakt, że prawdopodobnie za szybkie tempo obrałem na początku i źle dobrałem strój do pogody, ubierając się za ciepło.
Błędy, które nie mogą się powtórzyć!
Za to wczorajszy trening poszedł nadzwyczaj dobrze 6 km z tempem 5.53 na całości Kontrolowane zmęczenie, b.dobre wyczucie czasu i organizmu... Biegowe flow? :p
Na jutro planuję dłuższe wybieganie, czyli 10+. Następnie wyruszam na biegi gościnne do Trójmiasta Myślę, że załapię tam dwa treningi, z czego jeden chcę zrobić powyżej 10 km (15-17?)
Kolejny weekend do Półmaraton Białostocki
- Raptor
- Dyskutant
- Posty: 45
- Rejestracja: 12 sty 2013, 10:57
- Życiówka na 10k: 1:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zambrów
Dziś był trening... całkiem udany, bo tempo wyszło mi na 6 km 5:30 :D Chyba najlepsze, jakie dotychczas uzyskałem
Zgrzytem był GPS w komorce, ktory sie zalaczyl po 3 km dopiero :/ Kolejna taka wpadka, chyba bede musial pomyslec o czym lepszym
Ogółem bardzo pozytywne nastawienie co do kolejnych treningów Przez weekend majowy chcę zwiększyć częstotliwość, tak aby trenować co drugi dzień (wcześniej 3x w tygodniu). Trzeba kuć żelazo, póki gorące
Zgrzytem był GPS w komorce, ktory sie zalaczyl po 3 km dopiero :/ Kolejna taka wpadka, chyba bede musial pomyslec o czym lepszym
Ogółem bardzo pozytywne nastawienie co do kolejnych treningów Przez weekend majowy chcę zwiększyć częstotliwość, tak aby trenować co drugi dzień (wcześniej 3x w tygodniu). Trzeba kuć żelazo, póki gorące
- Raptor
- Dyskutant
- Posty: 45
- Rejestracja: 12 sty 2013, 10:57
- Życiówka na 10k: 1:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zambrów
Za mną dwa kolejne treningi. Jeden na siłowni (stepper, brzuch i rozruszałem trochę górne partie mięśni) oraz standardowe kółko 5 km, tym razem jednak gościnnie w Zambrowie Trasa owego kółka dość wymagająca bo ogółem miałem 3 dość strome podbiegi, mniej więcej w równych odstępach na trasie. Tempo mi przez to troszkę spadło, ale obyło się bez marszów. Ogólnie jestem zadowolony (a no i gps się obudził po 700 metrach, a nie 2km jak ostatnio...)
Dzisiaj jeszcze zapewne raz na siłownię, znów zadbać o górne partie mięśni.
Jutro jakieś kółko około 5 km/30 min po rodzinnej miejscowości...
Środa to dzień odpoczynku i regeneracji
Na czwartek zaplanowałem sobie wybieganie 10+ (Jak dobrze pójdzie, to chciałbym przebiec trasę 23 km...)
A w piątek jak się okazało są w mojej rodzinnej miejscowości biegi z okazji 3 maja 6400 metrów. Zapisany jestem i mam nadzieję, że mnie zmęczenie nie powstrzyma.
Potem albo niedziela, albo dopiero poniedziałek coś pobiegam W kolejną niedzielę półmaraton w Białymstoku więc chcę trochę się zregenerować
Pracowita ta majówka...
Dzisiaj jeszcze zapewne raz na siłownię, znów zadbać o górne partie mięśni.
Jutro jakieś kółko około 5 km/30 min po rodzinnej miejscowości...
Środa to dzień odpoczynku i regeneracji
Na czwartek zaplanowałem sobie wybieganie 10+ (Jak dobrze pójdzie, to chciałbym przebiec trasę 23 km...)
A w piątek jak się okazało są w mojej rodzinnej miejscowości biegi z okazji 3 maja 6400 metrów. Zapisany jestem i mam nadzieję, że mnie zmęczenie nie powstrzyma.
Potem albo niedziela, albo dopiero poniedziałek coś pobiegam W kolejną niedzielę półmaraton w Białymstoku więc chcę trochę się zregenerować
Pracowita ta majówka...
- Raptor
- Dyskutant
- Posty: 45
- Rejestracja: 12 sty 2013, 10:57
- Życiówka na 10k: 1:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zambrów
Kolejny bieg za pasem. Pół godziny, tudzież 5 km z hakiem nie sprawia mi problemów. Co więcej dochodzi do tego, że zwiększam tempo jak widzę, że spada Dotąd nie utrzymywałem swej formy tak wysoko, więc jestem zadowolony
Dzisiejszy trening przebiegł pod znakiem burzy, która majestatycznie przetaczała się na horyzoncie. Bieg w większości w małym deszczyku, od czasu do czasu błyskawice i grzmoty dochodzące gdzieś z oddali...
Kolejny trening to około 24 km... Na razie planuję punkt odżywczy po drodze, oraz pomoc doraźną w razie kłopotów na trasie
Dzisiejszy trening przebiegł pod znakiem burzy, która majestatycznie przetaczała się na horyzoncie. Bieg w większości w małym deszczyku, od czasu do czasu błyskawice i grzmoty dochodzące gdzieś z oddali...
Kolejny trening to około 24 km... Na razie planuję punkt odżywczy po drodze, oraz pomoc doraźną w razie kłopotów na trasie
- Raptor
- Dyskutant
- Posty: 45
- Rejestracja: 12 sty 2013, 10:57
- Życiówka na 10k: 1:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zambrów
Majówkowo...
Hmmm.. plany wzięły w łeb, ale co najważniejsze uczyniłem.
Wybieganie przesunęło się na sobotę. W sumie niecałe 20 km, z jednym przystankiem na posilenie się po 10 km.
Wynik tego biegu dość żenujący... bo prawie 2,5 h
Eh. Zacząłem tempem 5.02... skończyłem 7.19 a i 10.00 się zdarzyło :/
Najśmieszniejsze, że starałem się zwalniać, aby nie wypalić się na początku Skutecznie jak widać
Ale w sumie to i tak trening uważam za udany. Pobiegłem z marszu, oderwany od pracy. Byłem więc dość zmęczony. Z dietą też nie wyszło bo biegłem na pusty żołądek.
Ale jak bym miał czekać na idealne warunki to by mnie noc zastała i z całego planu nici.
Ostatnie kilka km to był marszobieg w stosunku 1/1... potem wyłączyłem w złości gps i przemaszerowałem do domu kolejne 4 km Więc ogółem trasa wyszła ponad 24 km. Może dałbym radę lepiej, ale w głowie huczał półmaraton w sobotę, więc wolałem się nie przetrenowywać
Obecnie czuję się dość dobrze, więc myślę, że zdążę się zregenerować do niedzieli. W ramach utrzymania trening we wtorek i czwartek, zapewne po te 5-7 km.
Wychodzi brak długich wybiegań. Ostatnio zdarzały się same piątki, ostatni dłuższy bieg miałem na OWM 10k... dwa tygodni wcześniej
Po półmaratonie przydał by się kolejny bieg na następny weekend. Coś powyżej 10 km, bo teraz takie wchodzą w grę.
Zobaczymy gdzie to wyjdzie.
Hmmm.. plany wzięły w łeb, ale co najważniejsze uczyniłem.
Wybieganie przesunęło się na sobotę. W sumie niecałe 20 km, z jednym przystankiem na posilenie się po 10 km.
Wynik tego biegu dość żenujący... bo prawie 2,5 h
Eh. Zacząłem tempem 5.02... skończyłem 7.19 a i 10.00 się zdarzyło :/
Najśmieszniejsze, że starałem się zwalniać, aby nie wypalić się na początku Skutecznie jak widać
Ale w sumie to i tak trening uważam za udany. Pobiegłem z marszu, oderwany od pracy. Byłem więc dość zmęczony. Z dietą też nie wyszło bo biegłem na pusty żołądek.
Ale jak bym miał czekać na idealne warunki to by mnie noc zastała i z całego planu nici.
Ostatnie kilka km to był marszobieg w stosunku 1/1... potem wyłączyłem w złości gps i przemaszerowałem do domu kolejne 4 km Więc ogółem trasa wyszła ponad 24 km. Może dałbym radę lepiej, ale w głowie huczał półmaraton w sobotę, więc wolałem się nie przetrenowywać
Obecnie czuję się dość dobrze, więc myślę, że zdążę się zregenerować do niedzieli. W ramach utrzymania trening we wtorek i czwartek, zapewne po te 5-7 km.
Wychodzi brak długich wybiegań. Ostatnio zdarzały się same piątki, ostatni dłuższy bieg miałem na OWM 10k... dwa tygodni wcześniej
Po półmaratonie przydał by się kolejny bieg na następny weekend. Coś powyżej 10 km, bo teraz takie wchodzą w grę.
Zobaczymy gdzie to wyjdzie.
- Raptor
- Dyskutant
- Posty: 45
- Rejestracja: 12 sty 2013, 10:57
- Życiówka na 10k: 1:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zambrów
Tuż przed 1 Białostockim Półmaratonem
Cóż, dwa treningi w tym tygodniu poszły w miarę gładko. Dzisiaj wprawdzie zmokłem, ale za to tempo wyszło przyzwoite :D
Dwie trasy po 6,5 km, bez przesileń czy parcia na wynik. Myślę, że dobrze się przygotowałem, ale niedzielny start to zweryfikuje.
Ciekawy też jestem ile dały mi te niespełna 2 miesiące treningów
Ogółem to będzie pierwszy taki wypad na zawody. Od początku do końca będę brał udział w całości oferowanych atrakcji. Myślę, ze pojawi się szersza relacja jak już ochłonę
Cóż, dwa treningi w tym tygodniu poszły w miarę gładko. Dzisiaj wprawdzie zmokłem, ale za to tempo wyszło przyzwoite :D
Dwie trasy po 6,5 km, bez przesileń czy parcia na wynik. Myślę, że dobrze się przygotowałem, ale niedzielny start to zweryfikuje.
Ciekawy też jestem ile dały mi te niespełna 2 miesiące treningów
Ogółem to będzie pierwszy taki wypad na zawody. Od początku do końca będę brał udział w całości oferowanych atrakcji. Myślę, ze pojawi się szersza relacja jak już ochłonę
- Raptor
- Dyskutant
- Posty: 45
- Rejestracja: 12 sty 2013, 10:57
- Życiówka na 10k: 1:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zambrów
Po 1 Białostockim Półmaratonie
Kolejne zawody za mną, kolejny medal wisi w kolekcji... Uczucia mam jednak mieszane :/
Primo: czas/osiągnięcia.
Poprawiłem się o 2 min w stosunku do czasu z Warszawy. Jak dla mnie to niewiele, wręcz symbolicznie. Wprawdzie biegło mi się lepiej i ogólnie dłużej utrzymywałem tempo... ale coś zawiodło i ostatnie kilometry pokonywałem "gallowayem"
Profil trasy wydawał mi się trudniejszy, z uwagi na mnogość i długość podbiegów. Z gps i mapy wynika jednak, że oba półmaratony były niemal identyczne pod tym względem. I nie wiem czy warto technice ufać Niemniej jednak subiektywnie kilometry leciały mi wolno Nie było już takich emocji i adrenaliny jak przy pierwszym starcie na tym dystansie...
Z drugiej strony formę jednak mam lepszą, chociażby po tym jak dzisiaj się czuję, oraz jednak korzystniejszych warunkach atmosferycznych w poprzednim biegu.
Ogólnie daję sobie mały plus na zachętę...
Secundo: otoczka/organizacja
Cóż, Białystok to piękne miasto i zdania nie zmieniłem. Trasa była fajna, chociaż mi przeszkadzały nawroty występujące tu często. Szczególnie ta ostatnia pętelka była demobilizująca. Ci z naprzeciwka mieli już tylko kilometr do mety (albo i niespełna) podczas gdy my coś koło trzech. No demotywator jak cholera... Ale to czysto subiektywne odczucie. Trochę też przeszkadzał fakt oznaczeń na wybranych kilometrach (2,4,5 potem chyba 7,8,10... 14,16,17,18,20 jakoś tak bez ładu i składu) oraz to, że nie było pacekepperów, albo np. zegarów na tym 5,10,15 km.
Poza tym organizacja na wysokim poziomie. Wolontariuszki pomocne, wodopoje dobrze uzbrojone i niczego nie zabrakło
W sobotę także popisano się dobrym jedzeniem, mnogością napojów do wyboru oraz ciekawym stoiskiem z suplementami. Korzystałem również z noclegu na miejscu, oraz zaplecza sanitarnego. Wszystko na wysokim poziomie. Szkoda jedynie, że na masaże się spóźniłem
Jeszcze dwa odczucia, jakie teraz mi się nasuwają.
Po pierwsze bardzo fajnie było biec w dość niedużej grupie. Czas netto i brutto to u mnie coś koło 14 sekund różnicy. W 8MW było to 14 minut Poznałem sporo nowych ludzi, których następnie mijałem na trasie (może te nawrotki nie były takie złe...), co tworzyło bardzo fajną atmosferę. Przed biegiem, po biegu, a nawet w trakcie było z kim porozmawiać i wymienić się doświadczeniami. Ogółem atmosfera przezajebista.
Drugie to dość specyficzny bieg... bo momentami policja blokowała ruch tuż przede mną xD W pewnym momencie nawet, na wiadukcie trzeba było wbiec między samochodami na chodnik bo ani policji ani organizatorów nie było Ludzie skarżyli się na złe oznakowanie trasy. Ja się nie zgubiłem (fakt, że byłem w końcówce), ale brakowało tasiemek, plakatów na słupach czy czegokolwiek co pomogło by się odnaleźć. To chyba jedyny poważny zgrzyt, jaki mi się nasuwa. Widząc ogrom starań, jakie zostały dołożone do przygotowania tej imprezy myślę, że za rok na pewno zostanie to poprawione. Żywię też nadzieję, że będę miał okazję to sprawdzić
Tercera: Co dalej?
Eh... napisałem to parę postów wyżej, ale wychodzi brak dłuższych wybiegań Od poprzedniego półmaratonu tak naprawdę tylko raz przekroczyłem dystans 10 km, w dodatku tydzień wcześniej co było dodatkowym osłabieniem.
Trzeba to zmienić oczywiście
Kolejną sprawą jest dieta... nie wiem czemu, ale brzuszka zgubić nie mogę. Jem regularnie, staram się zdrowo... wprawdzie praca średnio mi na to pozwala, ale robię co mogę. Na tym polu potrzebuję najwięcej poprawić. Tutaj potrzebne są szybkie i efektywne zmiany.
Ogółem jest poprawa. Kondycję mam lepszą, wytrzymałość skoczyła, technika i strategia biegu też. Na razie jednak nie widzę tego maratonu. Po tych 21 km przebiegł bym może jeszcze ze dwa-trzy, doczłapał pięć. Zabrakło by koło 15
Podsumowując więc. Dobrze, że wystartowałem, bo widzę co jest nie tak
Czasu jest jeszcze dużo i nie zamierzam go marnować
Kolejne zawody za mną, kolejny medal wisi w kolekcji... Uczucia mam jednak mieszane :/
Primo: czas/osiągnięcia.
Poprawiłem się o 2 min w stosunku do czasu z Warszawy. Jak dla mnie to niewiele, wręcz symbolicznie. Wprawdzie biegło mi się lepiej i ogólnie dłużej utrzymywałem tempo... ale coś zawiodło i ostatnie kilometry pokonywałem "gallowayem"
Profil trasy wydawał mi się trudniejszy, z uwagi na mnogość i długość podbiegów. Z gps i mapy wynika jednak, że oba półmaratony były niemal identyczne pod tym względem. I nie wiem czy warto technice ufać Niemniej jednak subiektywnie kilometry leciały mi wolno Nie było już takich emocji i adrenaliny jak przy pierwszym starcie na tym dystansie...
Z drugiej strony formę jednak mam lepszą, chociażby po tym jak dzisiaj się czuję, oraz jednak korzystniejszych warunkach atmosferycznych w poprzednim biegu.
Ogólnie daję sobie mały plus na zachętę...
Secundo: otoczka/organizacja
Cóż, Białystok to piękne miasto i zdania nie zmieniłem. Trasa była fajna, chociaż mi przeszkadzały nawroty występujące tu często. Szczególnie ta ostatnia pętelka była demobilizująca. Ci z naprzeciwka mieli już tylko kilometr do mety (albo i niespełna) podczas gdy my coś koło trzech. No demotywator jak cholera... Ale to czysto subiektywne odczucie. Trochę też przeszkadzał fakt oznaczeń na wybranych kilometrach (2,4,5 potem chyba 7,8,10... 14,16,17,18,20 jakoś tak bez ładu i składu) oraz to, że nie było pacekepperów, albo np. zegarów na tym 5,10,15 km.
Poza tym organizacja na wysokim poziomie. Wolontariuszki pomocne, wodopoje dobrze uzbrojone i niczego nie zabrakło
W sobotę także popisano się dobrym jedzeniem, mnogością napojów do wyboru oraz ciekawym stoiskiem z suplementami. Korzystałem również z noclegu na miejscu, oraz zaplecza sanitarnego. Wszystko na wysokim poziomie. Szkoda jedynie, że na masaże się spóźniłem
Jeszcze dwa odczucia, jakie teraz mi się nasuwają.
Po pierwsze bardzo fajnie było biec w dość niedużej grupie. Czas netto i brutto to u mnie coś koło 14 sekund różnicy. W 8MW było to 14 minut Poznałem sporo nowych ludzi, których następnie mijałem na trasie (może te nawrotki nie były takie złe...), co tworzyło bardzo fajną atmosferę. Przed biegiem, po biegu, a nawet w trakcie było z kim porozmawiać i wymienić się doświadczeniami. Ogółem atmosfera przezajebista.
Drugie to dość specyficzny bieg... bo momentami policja blokowała ruch tuż przede mną xD W pewnym momencie nawet, na wiadukcie trzeba było wbiec między samochodami na chodnik bo ani policji ani organizatorów nie było Ludzie skarżyli się na złe oznakowanie trasy. Ja się nie zgubiłem (fakt, że byłem w końcówce), ale brakowało tasiemek, plakatów na słupach czy czegokolwiek co pomogło by się odnaleźć. To chyba jedyny poważny zgrzyt, jaki mi się nasuwa. Widząc ogrom starań, jakie zostały dołożone do przygotowania tej imprezy myślę, że za rok na pewno zostanie to poprawione. Żywię też nadzieję, że będę miał okazję to sprawdzić
Tercera: Co dalej?
Eh... napisałem to parę postów wyżej, ale wychodzi brak dłuższych wybiegań Od poprzedniego półmaratonu tak naprawdę tylko raz przekroczyłem dystans 10 km, w dodatku tydzień wcześniej co było dodatkowym osłabieniem.
Trzeba to zmienić oczywiście
Kolejną sprawą jest dieta... nie wiem czemu, ale brzuszka zgubić nie mogę. Jem regularnie, staram się zdrowo... wprawdzie praca średnio mi na to pozwala, ale robię co mogę. Na tym polu potrzebuję najwięcej poprawić. Tutaj potrzebne są szybkie i efektywne zmiany.
Ogółem jest poprawa. Kondycję mam lepszą, wytrzymałość skoczyła, technika i strategia biegu też. Na razie jednak nie widzę tego maratonu. Po tych 21 km przebiegł bym może jeszcze ze dwa-trzy, doczłapał pięć. Zabrakło by koło 15
Podsumowując więc. Dobrze, że wystartowałem, bo widzę co jest nie tak
Czasu jest jeszcze dużo i nie zamierzam go marnować
- Raptor
- Dyskutant
- Posty: 45
- Rejestracja: 12 sty 2013, 10:57
- Życiówka na 10k: 1:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zambrów
Faza II Treningów
Dzisiejszym treningiem rozpocząłem kolejny etap w przygotowaniu do maratonu.
Czas na poważne bieganie Koniec z przesadnym oszczędzaniem się i odhaczeniem kolejnych treningów.
Czas na pot, krew i łzy
Dzisiejszy trening poszedł mi znakomicie. Najpierw kilometr szurania, potem cztery wysokim tempem. W sumie to pierwszy raz czułem, że naprawdę biegłem
Oczywiście łatwo nie było, ale motywacja po niedzielnym starcie urosła do pokaźnych rozmiarów. Trzeba to wykorzystać!
c.d.n.
Dzisiejszym treningiem rozpocząłem kolejny etap w przygotowaniu do maratonu.
Czas na poważne bieganie Koniec z przesadnym oszczędzaniem się i odhaczeniem kolejnych treningów.
Czas na pot, krew i łzy
Dzisiejszy trening poszedł mi znakomicie. Najpierw kilometr szurania, potem cztery wysokim tempem. W sumie to pierwszy raz czułem, że naprawdę biegłem
Oczywiście łatwo nie było, ale motywacja po niedzielnym starcie urosła do pokaźnych rozmiarów. Trzeba to wykorzystać!
c.d.n.
- Raptor
- Dyskutant
- Posty: 45
- Rejestracja: 12 sty 2013, 10:57
- Życiówka na 10k: 1:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zambrów
Aj tam.
I dopadła mnie kontuzja. A raczej jej przedsmak. Od ponad tygodnia boli mnie ścięgno achillesa. Musiałem przystosować z treningami, bo o ile na początku go nie czuję, to po około 5 km zaczyna być trochę bolesne.
Do tego ogółem osłabienie... jakiś stan przed-przeziębieniowy trzymał mnie na początku tygodnia i dopiero niedawno ustąpił.
Efekt... dzisiaj przebiegłem ledwie 5 km, z przerwami na marsz :/
Na razie smaruję ścięgno (nie wygląda to na nic poważnego na szczęście, ból jest ale nie jakiś paraliżujący) i oszczędzam się generalnie we wszystkich czynnościach wymagających chodzenia
I dopadła mnie kontuzja. A raczej jej przedsmak. Od ponad tygodnia boli mnie ścięgno achillesa. Musiałem przystosować z treningami, bo o ile na początku go nie czuję, to po około 5 km zaczyna być trochę bolesne.
Do tego ogółem osłabienie... jakiś stan przed-przeziębieniowy trzymał mnie na początku tygodnia i dopiero niedawno ustąpił.
Efekt... dzisiaj przebiegłem ledwie 5 km, z przerwami na marsz :/
Na razie smaruję ścięgno (nie wygląda to na nic poważnego na szczęście, ból jest ale nie jakiś paraliżujący) i oszczędzam się generalnie we wszystkich czynnościach wymagających chodzenia
- Raptor
- Dyskutant
- Posty: 45
- Rejestracja: 12 sty 2013, 10:57
- Życiówka na 10k: 1:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zambrów
Huh...
I marzenia o maratonie szlag trafił
Najpierw kontuzja, następnie cały czerwiec aż do połowy lipca jedno wielkie uczulenie na pyłki traw. Próbowałem raz pobiegać, ale następnego dnia się czułem jakby mi ktoś jedno płuco wyciął. Dosłownie. Nie potrafiłem przejść się dłuższą chwilę aby nie złapać zadyszki.
Następnie zawirowania w życiu prywatnym... eh.
Na koniec 2013 dwa półmaratony na koncie i 10 kg do przodu podług tego co było w szczycie formy.
Jak stanąłem na wagę tydzień temu to tylko gorzko zapłakać wypadało
Ale nic. Bieganie chodziło za mną przez cały ten czas i nadal chodzi. Powoli wracam do dobrych nawyków, podobnie jak za pierwszym razem najpierw korzystając z siłowni w celu pobudzenia formy. Oczywiście dieta z tym... eliminowanie słodyczy (eh, moja reakcja na stres), więcej zdrowej żywności, lżejsze posiłki.
Cel na ten rok? Hmmm... Półmaraton w Białymstoku w maju. Przebiec w czasie nie gorszym niż poprzedni (2:14). A potem się zobaczy... o Maratonie mogę pomarzyć, ale tylko na wiosnę przyszłego roku, zanim sezon na pyłki się nie rozkręci. Miesiąc wyjęty z treningu w tym czasie to pewna porażka myślę
I marzenia o maratonie szlag trafił
Najpierw kontuzja, następnie cały czerwiec aż do połowy lipca jedno wielkie uczulenie na pyłki traw. Próbowałem raz pobiegać, ale następnego dnia się czułem jakby mi ktoś jedno płuco wyciął. Dosłownie. Nie potrafiłem przejść się dłuższą chwilę aby nie złapać zadyszki.
Następnie zawirowania w życiu prywatnym... eh.
Na koniec 2013 dwa półmaratony na koncie i 10 kg do przodu podług tego co było w szczycie formy.
Jak stanąłem na wagę tydzień temu to tylko gorzko zapłakać wypadało
Ale nic. Bieganie chodziło za mną przez cały ten czas i nadal chodzi. Powoli wracam do dobrych nawyków, podobnie jak za pierwszym razem najpierw korzystając z siłowni w celu pobudzenia formy. Oczywiście dieta z tym... eliminowanie słodyczy (eh, moja reakcja na stres), więcej zdrowej żywności, lżejsze posiłki.
Cel na ten rok? Hmmm... Półmaraton w Białymstoku w maju. Przebiec w czasie nie gorszym niż poprzedni (2:14). A potem się zobaczy... o Maratonie mogę pomarzyć, ale tylko na wiosnę przyszłego roku, zanim sezon na pyłki się nie rozkręci. Miesiąc wyjęty z treningu w tym czasie to pewna porażka myślę
- Raptor
- Dyskutant
- Posty: 45
- Rejestracja: 12 sty 2013, 10:57
- Życiówka na 10k: 1:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zambrów
Oj... podobno nie odkopuje się trupów.
Ale gorzej było by zacząć nowy temat, prawda?
A więc...
Od ostatnich wpisów przytyłem z 10 kg...
Teraz schudłem dzięki diecie koło 4 i zszedłem poniżej 100 kg masy ciała.
Wciąż dużo za dużo, ale czuję się lepiej.
Ponadto nadchodzi okoliczność urodzin. Od żony zażyczyłem sobie karnet na siłownię
Czas zacząć akcję:
ROZRUSZNIK.
Innymi słowy to co robiłem zanim zacząłem biegać na powietrzu. Miesiąc treningów na siłowni/bieżni celem rozgrzewki i przystosowania organizmu do wysiłku.
Może jeszcze ze 2 kg uda się uszczknąć zanim ruszę na asfalty.
Motywacja jest. Myślę, że dam radę.
Chciałbym w 2015 poprawić wynik na półmaratonie... albo nawet dwóch
Maraton - w planach, ale bez ciśnienia. Jeżeli powrót do formy będzie szedł łatwo to być może się pokuszę.
Odkopuję rzeczy z szafy... :D
Ale gorzej było by zacząć nowy temat, prawda?
A więc...
Od ostatnich wpisów przytyłem z 10 kg...
Teraz schudłem dzięki diecie koło 4 i zszedłem poniżej 100 kg masy ciała.
Wciąż dużo za dużo, ale czuję się lepiej.
Ponadto nadchodzi okoliczność urodzin. Od żony zażyczyłem sobie karnet na siłownię
Czas zacząć akcję:
ROZRUSZNIK.
Innymi słowy to co robiłem zanim zacząłem biegać na powietrzu. Miesiąc treningów na siłowni/bieżni celem rozgrzewki i przystosowania organizmu do wysiłku.
Może jeszcze ze 2 kg uda się uszczknąć zanim ruszę na asfalty.
Motywacja jest. Myślę, że dam radę.
Chciałbym w 2015 poprawić wynik na półmaratonie... albo nawet dwóch
Maraton - w planach, ale bez ciśnienia. Jeżeli powrót do formy będzie szedł łatwo to być może się pokuszę.
Odkopuję rzeczy z szafy... :D