Ania81 - początkująca uczy się biegać

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Ania81
Wyga
Wyga
Posty: 104
Rejestracja: 27 mar 2012, 16:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

Kolejny trening:

13’ bieg 2’ marsz x2 powtórzenia
Czas 30 minut
Odcinek: ok. 3,6 km
15 min. ćwiczeń rozciągających

Wprawdzie nie było tak tragicznie jak w poniedziałek, ale super też nie było :oczko: . Pobiegłam, oddech był w miarę ok, kolano się nie buntuje. Dokuczała mała kolka ale to w sumie moja wina, bo mogłam mniej wody wypić na godzinę przed bieganiem. I tak niby było ok, ale dopadło mnie małe zniechęcenie. Może to zmęczenie? Stres, który ostatnio znowu daje się we znaki? Tak jakoś dzisiaj było bez sensu. Po biegu wpadłam od razu do wanny i leżałam przez prawie godzinę zastanawiając się po co ja właściwie to robię. Mogłam kupić rower, mniej się męczyć i nie mieć takiego zjazdu psychicznego jak teraz. Po poprzednim biegu czułam niemal euforię a dzisiaj jakoś psychika mi siadła. Niby powinnam czuć satysfakcję, bo pomimo niesprzyjających warunków (pogoda plus stan psychiczny), wygrałam walkę z własnym umysłem i ciałem, ale do końca nie jestem przekonana. Może jak odeśpię, to będzie lepiej...
Poza tym tak na 90% będę musiała powtórzyć jeszcze raz ten tydzień 13' na 2'. Został mi jeszcze czwarty trening z tego tygodnia ale nadal nie robię go w miarę swobodnie, więc chyba nie jestem jeszcze przygotowana na 14' na 1'.
Mój blog
Komentarze

"I must break you" :P
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Ania81
Wyga
Wyga
Posty: 104
Rejestracja: 27 mar 2012, 16:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

Jako że ostatnio mam jakiś kryzys, a dzisiaj jest podobnie (jutro czeka mnie cholernie stresujący dzień) postanowiłam sobie po prostu pobiec ot tak dla przyjemności. I wymyśliłam sobie, że pobiegnę systemem 4' biegu i 2' marszu. A że będzie to znacznie mniejsza intensywność to trochę wydłużę trasę biegu. Dodam pętelkę wokół jeziorka co da razem 5,5 km.

Okazało się, że ten eksperyment to była jedna wielka porażka... Wyszło tak:
4' biegu 2' marszu x2 powtórzenia
3' biegu 3' marszu x7 powtórzeń (bo jakimś cudem te 2 powtórzenia 4' na 2' mnie zmęczyły bardzo)
Trasa 5,5 km.

I teraz mówiąc krótko zdycham. Chciałam sobie poprawić humor, odstresować się a w efekcie się dobiłam. Fizycznie i psychicznie. 5,5 km w 54 minuty... Już w połowie trasy (tak mniej więcej po 3 km) słaniałam się na nogach i żałowałam, że nie mam przy sobie 3zł na bilet, bo wsiadłabym w autobus. Nie wiem co mi odbiło, że sobie sama chciałam udziwnić trening... I ten spadek formy. Chora nie jestem. Jem tak samo jak od początku planu, a nawet zdrowiej, bo wywaliłam wszelką śmieciową żywność. Może to jakiś efekt uboczny brania tabletek antyhistaminowych? Chyba zrobię 2-3 dni przerwy, pojem, pośpię porządnie, poczytam czy coś :ech: ...

Po tych 2-3 dniach przerwy jeszcze raz powtarzam tydzień 13' na 2'.
Mój blog
Komentarze

"I must break you" :P
Awatar użytkownika
Ania81
Wyga
Wyga
Posty: 104
Rejestracja: 27 mar 2012, 16:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

Okazuje się, że jestem lepiej zdyscyplinowana w bieganiu niż w pisaniu dzienniczka treningowego :oczko: .

Ale tak w dużym skrócie:
1. Udało się osiągnąć 30 minut biegu!!! Był to dla mnie tak niesamowity wyczyn, że do tej pory mi się nie chce wierzyć, że biegam pół godziny a nawet i dłużej. Pamiętam jak wczoraj, kiedy dusiła mnie już 1 minuta a tu taki postęp :hej: .
2. W okresie letnim miałam miesiąc, półtora przerwy. Przez upały i gwałtowne zmiany pogody miałam 2-4 migreny w tygodniu i byłam po prostu wykończona fizycznie i psychicznie. Nie miałam ochoty wstać rano z łóżka a co dopiero mówiąc o jakimś większym ruchu typu rower czy bieg :/. Na szczęście kondycja za bardzo nie ucierpiała, bo po powrocie, już na drugim treningu odzyskałam poziom, na którym skończyłam biegać przed przerwą.
3. Teraz biegam 30-45 minut. Zależnie od tego jak ja się czuję i jak się czuje kolano. Na razie po prostu skupiam się na utrzymaniu kondycji ale powoli rozglądam się za jakimś planem na 1 godzinę biegu, lub na 10 km biegu. Chętnie też poprawiłabym prędkość, tylko nie wiem czy jest na to jakiś osobny program czy prędkość sama z czasem się poprawi.

Także tak to na razie wygląda. Jak dla mnie to już ogromny sukces, bo byłam cały czas przekonana, że jestem niezdolna do biegu dłuższego niż 1 km. Zwłaszcza jak się dusiłam w czasie pierwszych dwóch tygodni Planu 10-tyg. To już druga rzecz w tym roku, której zrealizowanie wydawało mi się zawsze niemożliwe (pierwszą było zrobienie prawa jazdy ;)). A jednak się udało :hej: .
Mój blog
Komentarze

"I must break you" :P
Awatar użytkownika
Ania81
Wyga
Wyga
Posty: 104
Rejestracja: 27 mar 2012, 16:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

Po namyśle postanowiłam przez jakiś czas realizować ten plan:

Program Treningowy - Szczupła Sylwetka

Nim zacznę osiągać kolejne cele chcę porządnie wypracować kondycję, by móc biegać swobodnie te 40-45 minut. Bo póki co raz mam siły na 40 minut biegu, a raz tylko na 30. Myślę, że ten plan będzie odpowiedni. Bo czasowo wychodzi podobnie a dorzucone są przebieżki.

Wczoraj zrealizowałam więc plan z dnia: środa.
Rozgrzewka - 10 minut.
Bieg - 32 minuty, ok. 3,9 km.
Marsz - 5 minut
Przebieżki - 6x30sek.

Nie wiem czy dobrze zrobiłam wrzucając marsz między biegiem a przebieżkami. W każdym razie marsz i tak był potrzebny, bo wczoraj biegło mi się trochę gorzej. Pewnie z powodu aury, bo było strasznie duszno i źle mi się oddychało takim powietrzem. Także potrzebowałam po tych 32 minutach trochę odpocząć.
A dzisiaj dzień wolny i kolejny trening jutro.

Pozdrawiam :usmiech:
Mój blog
Komentarze

"I must break you" :P
Awatar użytkownika
Ania81
Wyga
Wyga
Posty: 104
Rejestracja: 27 mar 2012, 16:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

Nadal treningi wg planu :usmiech: Z dniem przerwy pomiędzy treningami. Ale chyba włączyło mi się już lekkie uzależnienie. Teraz zazwyczaj treningi są dobre. W sensie, że nie mam takich kryzysów jak na początku. Nie mam dni kiedy padam blada na łóżko po treningu. Nie mam słabych dni. Czasami zdarzają się średnie, ale nie słabe, więc nie ma dnia kiedy bym pomyślała „dzisiaj mi się nie chce biegać”. Teraz mam inny problem. Tak jak np. dzisiaj. Mam małe zakwasy po wczorajszym biegu, nogi są trochę obolałe, kolano boli bo pogoda się zmienia, więc rozsądniej jest oczywiście dzisiaj zrobić regenerację. Ale mnie nosi. Masuje sobie od rana nogi, bo mam nadzieję, że do popołudnia mi przejdzie i będę mogła sobie na te 30 minut pójść pobiegać. Głos rozsądku jedno a serce drugie :oczko: .

Wczoraj trening wyszedł niemal idealnie. Program odbębniony (40 min. biegu i 8 przebieżek), żadnego dużego zmęczenia. 8 stopni, słońce, wiaterek raczej ciepły i było przecudnie. Miałam okazję wypróbować nowe spodnie i kurtkę, takie ocieplane na chłodniejsze dni. I sprawdziły się doskonale, ba, nawet mi w nich było gorąco. Także spokojnie do temp. -5 powinny dać radę.

Poza tym byłam zaskoczona, że tak dobrze poszło biorąc pod uwagę jakie mam obecnie wyniki badań lekarskich. Poszłam do lekarza, bo moje serce zaczęło ostatnio robić jakieś dziwne wariacje. Głównie wrażenie mocnego, silnego bicia, mimo że tętno przy tym jest w normie (60-70), ciśnienie w porządku itd. Lekarka mnie osłuchała, zrobiła EKG i także wszystko jest ok. Kazała zrobić badania, bo mówiła, że czasami jak jest za mało sodu, potasu itd. serce daje takie objawy. Zrobiłam badania i wyszło, że faktycznie sód i potas mam obniżony, poza tym morfologia pokazuje też, że mam lekką anemię i przechodzę jakąś infekcję. Przynajmniej po mojemu tak to wygląda (nie jestem lekarzem, ale mam magistra z biologii więc trochę kojarzę :oczko: ). Dopiero we wtorek idę do lekarki z wynikami i wtedy się wszystkiego dowiem.

Także mimo nie do końca dobrych wyników miałam wrażenie, że rozpiera mnie energia :hej: . Teraz też mnie rozpiera, pogoda przepiękna i naprawdę mam nadzieję, że może dzisiaj to bieganie wyjdzie.
Mój blog
Komentarze

"I must break you" :P
Awatar użytkownika
Ania81
Wyga
Wyga
Posty: 104
Rejestracja: 27 mar 2012, 16:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

Ja to zawsze coś powiem w złą chwilę :oczko: . Chwaliłam się, że tak dobrze mi idzie to dzisiaj ubiegłam jedynie 23 minuty, bo taki mnie skurcz prawego czworogłowego złapał, że aż się popłakałam :hej: Dokończyłam trening 20 minutami marszu i powędrowałam do domu.

Testowania ubrań ciąg dalszy. Przedwczoraj ubrałam koszulkę z krótkim rękawkiem, koszulkę z długim rękawem i kurtkę. Było za gorąco. Dzisiaj zrezygnowałam z koszulki z długim rękawem i też było za gorąco. Także myślę, że przetrzymam zimę :usmiech: .

A poza tym zaczęłam intensywne suplementowanie witaminami i pierwiastkami różnymi. Do tego omega 3 i codziennie kilka kropli nalewki z propolisu mojego taty. Liczę, że to choć trochę uodporni mnie na przeziębienia :oczko:.
Mój blog
Komentarze

"I must break you" :P
Awatar użytkownika
Ania81
Wyga
Wyga
Posty: 104
Rejestracja: 27 mar 2012, 16:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

Z udem już wszystko w porządku także dzisiaj (choć jeszcze profilaktycznie delikatnie):
- rozgrzewka 10 min.
- bieg 33 min.
- przebieżki 4 x 30 sek.
- marsz 5 min.

Pogoda cudna. Oby cała jesień tak wyglądała. I dobrze mi się biega na plackach ziemniaczanych :hahaha: . Choć trochę w trakcie biegu pić mi się chciało.

Wizyta u lekarki zaliczona. Stwierdziła, że wyniki nie są takie złe, mam się nie martwić, za to dużo jeść warzyw, owoców i produktów z potasem, a za 2 tygodnie powtórzyć badania. Także jutro na obiad zapiekanka z ziemniaków, pomidorów i szpinaku. I włączam do codziennego menu świeży sok z marchwi. I Vita-min z Olimpu. I myślę, że będzie dobrze.

Taka luźna myśl: to bieganie takie dziwne jest. Kiedy myślę, że rozpiera mnie energia, na treningu idzie mi jak krew z nosa. A kiedy ziewam, wszystko mnie boli i najchętniej przespałabym całe popołudnie – wychodzą mi jedne z lepszych treningów :oczko: . Przy sztukach walki było inaczej. Jak dzień był kijowy to i trening do czterech liter :oczko: ...
Mój blog
Komentarze

"I must break you" :P
Awatar użytkownika
Ania81
Wyga
Wyga
Posty: 104
Rejestracja: 27 mar 2012, 16:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

Faktycznie, przyznaję rację, że bieganie w temperaturze 5 stopni jest bardzo komfortowe. Słońce nie grzeje, organizm się tak nie nagrzewa, szlaki trochę wyludnione więc i głupich komentarzy mniej :oczko: . Przyznaję też rację, że faktycznie odporność organizmu się polepsza. Póki co nic mnie nie zainfekowało i nie rozłożyło. Od paru dni mam jakieś tam lekkie podziębienie, organizm nie mógł się zdecydować czy się rozchorować czy wyleczyć, więc pobiegałam dłużej, nawdychałam się zimnego powietrza przez gardło i dzisiaj o dziwo czuję się jak nowo narodzona. A byłam święcie przekonana, że tym razem to definitywnie stracę głos.

Co do treningów to wszystko zgodnie z planem. Jednak mam wrażenie, że mam chwilowo jakąś blokadę i nie mogę wyjść dalej niż te 40 minut biegu, plus przebieżki. Przez większość biegu jest komfortowo, a po 30, 35 minutach nogi robią się sztywne, napuchnięte i łydki zaczynają boleć. Wiem, że początkująca jeszcze jestem, ale do tej pory progres był stały. Powolny ale ciągły. A teraz od 3, 4 tygodni tkwię w tym samym punkcie. Postanowiłam zacząć porządnie wzmacniać siłę nóg, bo chyba w tym leży problem. Nie biegam szybko, wręcz przeciwnie, śmiesznie wolno (8-7min/km). Więc to nie jest przetrenowanie. Poza tym dieta kuleje. Przyznam, że w tym aspekcie olałam całkiem sprawę. Praktycznie codziennie zdarzało mi się jeść jakiś badziew zamiast normalnego posiłku, to skąd mam brać energie i siłę, by lepiej biegać :zero: . Trzeba wziąć się w garść po prostu.

W ramach samomotywacji :hej: http://www.youtube.com/watch?v=1oDTNEEu3Rw (Dolph Lundgren rulez :hej: )
Mój blog
Komentarze

"I must break you" :P
Awatar użytkownika
Ania81
Wyga
Wyga
Posty: 104
Rejestracja: 27 mar 2012, 16:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

Dzisiaj moje pierwsze bieganie w temperaturze 3 stopni. Obudziłam się rano, zobaczyłam mgłę, szron na dachach i stwierdziłam „Wychodzę!”. Może to głupie ale nie mogłam się doczekać temperatur bliskich zera, żeby zobaczyć jak się będzie biegało i przede wszystkim jak organizm zareaguje, bo mam przecież prawie zerowa odporność :bum: .

Trening wg planu wypadał mi wczoraj, ale miałam atak migreny więc przełożyłam go na dzisiaj. I nie żałuję. Pogoda rewelacja! A bieganie – to był jeden z tych idealnych treningów. Czyli 110% normy, dużo energii, a jednocześnie nie było całkiem luźno, trzeba było włożyć trochę wysiłku. Także nic nie zostało zmarnowane :usmiech: .

A więc:
Bieg: 40 min.
Przebieżki: 6x45sek.
Trasa: 5 km z kawałkiem
Tętno średnie: 160
Tętno max.: 181
Utwór przewodni: Taki

Motywator:
Obrazek
Mój blog
Komentarze

"I must break you" :P
Awatar użytkownika
Ania81
Wyga
Wyga
Posty: 104
Rejestracja: 27 mar 2012, 16:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

No i niestety. Organizm nie przetrwał ostatniego biegu. Dopadł mnie katar, kaszel i lekka gorączka. Tzn. nie jestem do końca pewna czy to bieg, bo chory jest też mój brat, z którym ostatnio dużo czasu spędzam. Albo się zaraziłam od niego, albo wykończył mnie bieg, albo jedno i drugie. Chwilowo siedzę, smarkam i usiłuję zbić gorączkę. Jak do jutra nie przejdzie, pewnie wybiorę się do lekarza. Póki co podczytuję sobie "Jedz i biegaj". Jak nie mogę trenować to chociaż poczytam o tym :oczko: .
Mój blog
Komentarze

"I must break you" :P
azile
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 271
Rejestracja: 20 paź 2012, 21:08
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obyś szybko wyzdrowiała!:).Ja też czuję,że mnie choróbsko bierze,ale mam nadzieję,że to złe przeczucie.A co do książki,to polecasz,czy nie?Zastanawiam się nad jej kupnem :hej:
,,Wejdź na pierwszy stopień,nie musisz widzieć całych schodów,po prostu wejdź na pierwszy stopień''

Blog
Komentarze


Obrazek
Awatar użytkownika
Ania81
Wyga
Wyga
Posty: 104
Rejestracja: 27 mar 2012, 16:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

Dzisiaj delikatne wprowadzenie do treningów po chorobie. Tzn. marsz średniej intensywności:

Marsz: 45 minut
Trasa: ok. 4.5 km

Poza tym analizuję wszystkie dobre i niesamowite rady jakimi mnie uraczono z okazji choroby w czasie ostatnich kilku dni. A mianowicie jestem chora bo:
- za ciepło się ubieram
- za lekko się ubieram
- powinnam osłaniać gardło szalikiem lub buffem
- nie powinnam osłaniać gardła tylko hartować
- powinnam ogólnie zahartować organizm nim zacznę ruszać się na świeżym powietrzu (to jak mam go hartować nie ruszając się???...)
- za mało ruszam się na świeżym powietrzu
- za dużo ruszam się na świeżym powietrzu
- za wolno
- za intensywnie
- za mało jem mięsa
- powinnam w ogóle nie jeść mięsa, bo mięso to choroby
- mam pić herbatę z miodem
- mam nie jeść miodu, bo ten podrażnia gardło
- bo za dużo siedzę przed biurkiem (ciekawe co by szef powiedział gdybym po 3 godz. pracy poszła do domu)
- kto to w ogóle myślał żeby biegać w takich spartańskich warunkach
- kto to w ogóle myślał żeby biegać
- itd.

Rada od mojego szefa maratończyka:
- wyleczyć się i dalej biegać.
Mój blog
Komentarze

"I must break you" :P
Awatar użytkownika
Ania81
Wyga
Wyga
Posty: 104
Rejestracja: 27 mar 2012, 16:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

A więc powrót do biegania. Tydzień chorowania zrobił swoje, bo jednak dzisiaj wymęczyłam tylko:

Bieg: 30 minut.
Przebieżki: 2x30 sek.

Cienizna. Mam nadzieję, że pojutrze będzie lepiej. Z dodatkowych atrakcji: wizyta u dentysty. Właśnie znieczulenie przestaje działać. Chyba potrzebne mi dodatkowe proszki.
Mój blog
Komentarze

"I must break you" :P
ODPOWIEDZ