PATATAJEC - Powrót do regularnego biegania
Moderator: infernal
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
20 września, niedziela
Waga: n/a
Pora dnia: 9:30
Temperatura: 18°C
Aura: słoneczny poranek
28 minut, wolnego biegu - 4.6 km : 6 min/km
Biegało się dziwnie. Pierwszy raz biegałem na wysokości powyżej 400 m n.p.m. Poczułem że powietrze jest rzadsze. Dodatkowo przewyższenia były znacznie bardziej wymagające niż w mojej rodzimej Puszczy Kampinoskiej. Biegłem też w nowych butach, które bardzo miło mnie zaskoczyły - dużo stabilniej niż w starych Salomonach i amortyzacja dużo wydajniejsza. Niestety pod koniec biegu źle stanąłem na wystającym kamieniu i nadciągnąłem sobie kostkę. Nie bardzo już potem mogłem biec. Bieg okazał się pouczający - różnica otoczenia (przewyższenia i wysokość n.p.m.) może wpłynąć mocno na bieganie.
Po południu wybraliśmy się jeszcze do Międzygórza (Sudety) by wejść na górę Igliczna (masyw Śnieżnika). Też się trochę namęczyłem, więc stwierdziłem, że napiszę
Przepiękne okolice. Życie tam nabiera zupełnie innego koloru. Mocno czuję to po powrocie na płaskie jak talerz mazowsze.
Puls AVG: 151
Puls MAX: 177
SPALONE KALORIE: 369
Mało pamiętam co jadłem tego dnia.
11:00: Solidna porcja kolorowej jajecznicy (papryka, pomidory, kiełbaska, boczek) z białym pieczywem posmarowanym masłem czosnkowym i kilkoma korniszonami + 2 kawałki ciasta z herbatą.
14:00 - 16:00: 2x Kinder Pingui i 4 gałki lodów (ehhh te wariactwa wyjazdowe)
17:00: Wypasiony bigos z pieczywem i herbatą
20:00: Rogal z marmoladą - niezły wypiek
22:00: Jagodzianka
1:00: Poszedłem spać.
Waga: n/a
Pora dnia: 9:30
Temperatura: 18°C
Aura: słoneczny poranek
28 minut, wolnego biegu - 4.6 km : 6 min/km
Biegało się dziwnie. Pierwszy raz biegałem na wysokości powyżej 400 m n.p.m. Poczułem że powietrze jest rzadsze. Dodatkowo przewyższenia były znacznie bardziej wymagające niż w mojej rodzimej Puszczy Kampinoskiej. Biegłem też w nowych butach, które bardzo miło mnie zaskoczyły - dużo stabilniej niż w starych Salomonach i amortyzacja dużo wydajniejsza. Niestety pod koniec biegu źle stanąłem na wystającym kamieniu i nadciągnąłem sobie kostkę. Nie bardzo już potem mogłem biec. Bieg okazał się pouczający - różnica otoczenia (przewyższenia i wysokość n.p.m.) może wpłynąć mocno na bieganie.
Po południu wybraliśmy się jeszcze do Międzygórza (Sudety) by wejść na górę Igliczna (masyw Śnieżnika). Też się trochę namęczyłem, więc stwierdziłem, że napiszę
Przepiękne okolice. Życie tam nabiera zupełnie innego koloru. Mocno czuję to po powrocie na płaskie jak talerz mazowsze.
Puls AVG: 151
Puls MAX: 177
SPALONE KALORIE: 369
Mało pamiętam co jadłem tego dnia.
11:00: Solidna porcja kolorowej jajecznicy (papryka, pomidory, kiełbaska, boczek) z białym pieczywem posmarowanym masłem czosnkowym i kilkoma korniszonami + 2 kawałki ciasta z herbatą.
14:00 - 16:00: 2x Kinder Pingui i 4 gałki lodów (ehhh te wariactwa wyjazdowe)
17:00: Wypasiony bigos z pieczywem i herbatą
20:00: Rogal z marmoladą - niezły wypiek
22:00: Jagodzianka
1:00: Poszedłem spać.
Ostatnio zmieniony 25 wrz 2009, 16:22 przez PATATAJEC, łącznie zmieniany 1 raz.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
21 września, poniedziałek
Waga: 75.9 kg
Nie biegałem - praktycznie cały dzień w podróży.
08:00: Dorsz z puszki w sosie pomidorowym, z cebulką i groszkiem + pieczywo i pomidor
10:00 - 16:00: 4 mleczne kanapki Kinder, 3 banany i Danon Activia.
20:00: 4 Kanapki z ciemnego pełnoziarnistego pieczywa z błonnikiem, z wędliną i serem + pomidor
22:00: małe Danio
Waga: 75.9 kg
Nie biegałem - praktycznie cały dzień w podróży.
08:00: Dorsz z puszki w sosie pomidorowym, z cebulką i groszkiem + pieczywo i pomidor
10:00 - 16:00: 4 mleczne kanapki Kinder, 3 banany i Danon Activia.
20:00: 4 Kanapki z ciemnego pełnoziarnistego pieczywa z błonnikiem, z wędliną i serem + pomidor
22:00: małe Danio
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
22 września, wtorek
Waga: 75.9 kg
Pora dnia: 18:00
Temperatura: 17°C
Aura: średnie zachmurzenie, lekki wiatr
36 minut biegu po piaszczystych leśnych drogach i ścieżkach. 6.58 km > 5.28/km. Ostatnie 600 metrów w szybszym tempie.
W sumie ciężko się biegło. Poczułem piszczele i prawego achillesa - może to po ostatniej wspinaczce na Igliczną
Puls AVG: 169
Puls MAX: 191
SPALONE KALORIE: 528
13:00:Danio i 4 kanapki chleba pełnoziarnistego ciemnego z dodatkiem błonnika, na to wędlina i rzodkiewka - zagryzałem pomidorem, popijałem herbatą.
15:00: Danio
16:00: Zupa warzywna z pieczarkami - sam zrobiłem
19:15: Jogurt z muesli
20:00: 4 kostki czekolady z orzechami
20:30: płatki kukurydziane na mleku
Waga: 75.9 kg
Pora dnia: 18:00
Temperatura: 17°C
Aura: średnie zachmurzenie, lekki wiatr
36 minut biegu po piaszczystych leśnych drogach i ścieżkach. 6.58 km > 5.28/km. Ostatnie 600 metrów w szybszym tempie.
W sumie ciężko się biegło. Poczułem piszczele i prawego achillesa - może to po ostatniej wspinaczce na Igliczną
Puls AVG: 169
Puls MAX: 191
SPALONE KALORIE: 528
13:00:Danio i 4 kanapki chleba pełnoziarnistego ciemnego z dodatkiem błonnika, na to wędlina i rzodkiewka - zagryzałem pomidorem, popijałem herbatą.
15:00: Danio
16:00: Zupa warzywna z pieczarkami - sam zrobiłem
19:15: Jogurt z muesli
20:00: 4 kostki czekolady z orzechami
20:30: płatki kukurydziane na mleku
Ostatnio zmieniony 25 wrz 2009, 16:21 przez PATATAJEC, łącznie zmieniany 1 raz.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
23 września, środa
Waga: 76.1 kg
Pora dnia: 23:30 - haha - a tak mnie naszło
Temperatura: 17°C
Aura: zachmurzenie, lekki wiatr, lekki chłód
50 minut truchtu i biegu po stadionie. Okrążenie = 420m. Przebiegłem 18 okrążeń z czego pierwsze 10/75% + 3/85% + 1/95% + 3/85% + 1/75%. W sumie 7.45 km w tempie 6.39/km.
Tak jakoś mi się w nocy zachciało pobiegać. Testowałem Garmina, a dokładnie funkcję Auto Lap, która odmierza okrążenie jeśli minę określony punkt. Starałem się też biegać równo do pulsometru. Cały czas martwi mnie moje tętno - mam nadzieję, że niedługo poczuję, że ono się obniża. W tej chwili moje 75% to średnio 7.15/km, 85% to 5.35/km, a 90-95% to 4.09/km. Bardzo słabo to wygląda ... Acha - dodaję nową kategorię - spalone kalorie
Puls AVG: 154
Puls MAX: 184
SPALONE KALORIE: 604
13:00:4 kanapki chleba razowego, na to wędlina i pomidor, popijałem herbatą.
14:00: Kawałki smażonego kurczaka z kawałkiem bułki + herbata.
18:00 - 19:30: kiełbasa x1 z grilla, kurczak x4 z grilla, parę kawałków grilowanej cukinii. Zagryzione 3 małymi bułeczkami i popite herbatą.
20:30: Jogurt z muesli z wkrojonym bananem
01:00: jabłko + banan
02:00: idę spać
Waga: 76.1 kg
Pora dnia: 23:30 - haha - a tak mnie naszło
Temperatura: 17°C
Aura: zachmurzenie, lekki wiatr, lekki chłód
50 minut truchtu i biegu po stadionie. Okrążenie = 420m. Przebiegłem 18 okrążeń z czego pierwsze 10/75% + 3/85% + 1/95% + 3/85% + 1/75%. W sumie 7.45 km w tempie 6.39/km.
Tak jakoś mi się w nocy zachciało pobiegać. Testowałem Garmina, a dokładnie funkcję Auto Lap, która odmierza okrążenie jeśli minę określony punkt. Starałem się też biegać równo do pulsometru. Cały czas martwi mnie moje tętno - mam nadzieję, że niedługo poczuję, że ono się obniża. W tej chwili moje 75% to średnio 7.15/km, 85% to 5.35/km, a 90-95% to 4.09/km. Bardzo słabo to wygląda ... Acha - dodaję nową kategorię - spalone kalorie
Puls AVG: 154
Puls MAX: 184
SPALONE KALORIE: 604
13:00:4 kanapki chleba razowego, na to wędlina i pomidor, popijałem herbatą.
14:00: Kawałki smażonego kurczaka z kawałkiem bułki + herbata.
18:00 - 19:30: kiełbasa x1 z grilla, kurczak x4 z grilla, parę kawałków grilowanej cukinii. Zagryzione 3 małymi bułeczkami i popite herbatą.
20:30: Jogurt z muesli z wkrojonym bananem
01:00: jabłko + banan
02:00: idę spać
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
24 września, czwartek
Waga: 75.8 kg
Pora dnia: 17:30
Temperatura: 16°C
Aura: zachmurzenie, mocniejszy wiatr, chłodnawo
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
22.51 minut = 4.21 km = 5.25/km
1 km truchtu na 75% > przerwa 2 minuty
1 km biegu na 4.03/km > przerwa 2 minuty
1 km truchtu na 75% > przerwa pół minuty
0.4 km biegu na 3.48/km
0.75 km truchtu na 75%
Takie wybieganie spontaniczne. Miało być zupełnie inaczej, ale wyszło testowanie Garmina. Podczas biegu wpadłem na pomysł ustawienia sobie niedługiej trasy, którą będę biegał raz w tygodniu z jednym tempem, bądź z określonym pulsem, by porównać czy zmienia się moja wydolność.
Puls AVG: 154
Puls MAX: 185
SPALONE KALORIE: 326
12:00: Danio
13:00: 4 kanapki (razowy) z pasztetem drobiowym. Do tego rzodkiewki i połówka pomidora + gruszka.
16:00: muesli z jogurtem naturalnym i wkrojonym bananem
18:30: Kawałek suszonej kiełbasy, Danio i kawałek sernika.
23:00: twaróg
02:00: planowany sen
Waga: 75.8 kg
Pora dnia: 17:30
Temperatura: 16°C
Aura: zachmurzenie, mocniejszy wiatr, chłodnawo
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
22.51 minut = 4.21 km = 5.25/km
1 km truchtu na 75% > przerwa 2 minuty
1 km biegu na 4.03/km > przerwa 2 minuty
1 km truchtu na 75% > przerwa pół minuty
0.4 km biegu na 3.48/km
0.75 km truchtu na 75%
Takie wybieganie spontaniczne. Miało być zupełnie inaczej, ale wyszło testowanie Garmina. Podczas biegu wpadłem na pomysł ustawienia sobie niedługiej trasy, którą będę biegał raz w tygodniu z jednym tempem, bądź z określonym pulsem, by porównać czy zmienia się moja wydolność.
Puls AVG: 154
Puls MAX: 185
SPALONE KALORIE: 326
12:00: Danio
13:00: 4 kanapki (razowy) z pasztetem drobiowym. Do tego rzodkiewki i połówka pomidora + gruszka.
16:00: muesli z jogurtem naturalnym i wkrojonym bananem
18:30: Kawałek suszonej kiełbasy, Danio i kawałek sernika.
23:00: twaróg
02:00: planowany sen
Ostatnio zmieniony 26 wrz 2009, 21:55 przez PATATAJEC, łącznie zmieniany 1 raz.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
25 września, piątek
Waga: 74.9 kg
Nie biegałem - rozwalony dzień.
14:00: 3 kotlety mielone, 4 kromki chleba ciemnego słonecznikowego i pół pomidora.
16:00: Danio
17:00: Gruszka
20:00 - 22:00: 2 kiełbaski z ogniska i 4 kromki pieczonego chleba + 2 piwa
02:00: kubas mleka
Waga: 74.9 kg
Nie biegałem - rozwalony dzień.
14:00: 3 kotlety mielone, 4 kromki chleba ciemnego słonecznikowego i pół pomidora.
16:00: Danio
17:00: Gruszka
20:00 - 22:00: 2 kiełbaski z ogniska i 4 kromki pieczonego chleba + 2 piwa
02:00: kubas mleka
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
26 września, sobota
Waga: 75.4 kg
Pora dnia: 18:00
Temperatura: 15°C
Aura: chłodno, ale bezchmurnie i bezwietrznie.
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
Co do butów - moje dolegliwości bólowe zaczynają mijać. Wydaje mi się, że buty w znacznym stopniu przyczyniają się do tego.
35:36 min = 7 km = 5:02/km
1 km = 5:03
2 km = 5:02
3 km = 5:02
4 km = 5:07
5 km = 4:59
6 km = 4:57
7 km = 5:06
Testowa trasa, którą będę biegał co jakiś czas, by mieć odniesienie do ewentualnych postępów. Z biegania wróciłem niesamowicie zadowolony. Tempo mi odpowiadało i dałem radę je utrzymać do końca. Miałem też fajne spotkania w lesie... Jako pierwsze spotkałem 3 dzikie małe pieski, które najwidoczniej uznały mnie za łosia, bo pognały za mną chcąc mnie capnąć za kostkę, ale się nie dałem - jednak nie do końca dzikie, bo na "DO BUDY!" zareagowały ogólnym osłupieniem. Kilkaset metrów dalej (było już kilkanaście minut po zachodzie słońca) wystraszył mnie olbrzymi łoś, który słysząc moje nagłe "osz ku@#a" (czasem sobie klnę jak biegnę i źle stanę, albo po prostu ze zmęczenia) zerwał się z gąszczu po prawej i pognał łamiąc parę krzewów. Dalej przy opuszczonym domostwie na skraju lasu zauważyłem jelonka, który też się mnie przestraszył :D... Ostatnim przestraszonym był zając jakieś 2 km przed końcem trasy. Ostatnio lokalnej fauny widziałem mało, za to dziś - pełen wysyp - być może z powodu późnej pory. Wrzuciłem pod spodem mapkę z biegu i zaznaczyłem miejsca gdzie spotkałem zwierzaki
Puls AVG: 173
Puls MAX: 182
SPALONE KALORIE: 574
12:00: 4 kanapki (ciemne ze słonecznikiem) z pasztetem drobiowym. Do tego pomidor i herbata. Miska twarogu z miodem.
16:00: 2 kotlety mielone z ziemniakami i surówka z kapusty kiszonej + gruszka
19:30: 5 kanapek (ciemne ze słonecznikiem) z szynką, papryką i rzodkiewką + 2 gruszki.
23:00: twaróg.
Waga: 75.4 kg
Pora dnia: 18:00
Temperatura: 15°C
Aura: chłodno, ale bezchmurnie i bezwietrznie.
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
Co do butów - moje dolegliwości bólowe zaczynają mijać. Wydaje mi się, że buty w znacznym stopniu przyczyniają się do tego.
35:36 min = 7 km = 5:02/km
1 km = 5:03
2 km = 5:02
3 km = 5:02
4 km = 5:07
5 km = 4:59
6 km = 4:57
7 km = 5:06
Testowa trasa, którą będę biegał co jakiś czas, by mieć odniesienie do ewentualnych postępów. Z biegania wróciłem niesamowicie zadowolony. Tempo mi odpowiadało i dałem radę je utrzymać do końca. Miałem też fajne spotkania w lesie... Jako pierwsze spotkałem 3 dzikie małe pieski, które najwidoczniej uznały mnie za łosia, bo pognały za mną chcąc mnie capnąć za kostkę, ale się nie dałem - jednak nie do końca dzikie, bo na "DO BUDY!" zareagowały ogólnym osłupieniem. Kilkaset metrów dalej (było już kilkanaście minut po zachodzie słońca) wystraszył mnie olbrzymi łoś, który słysząc moje nagłe "osz ku@#a" (czasem sobie klnę jak biegnę i źle stanę, albo po prostu ze zmęczenia) zerwał się z gąszczu po prawej i pognał łamiąc parę krzewów. Dalej przy opuszczonym domostwie na skraju lasu zauważyłem jelonka, który też się mnie przestraszył :D... Ostatnim przestraszonym był zając jakieś 2 km przed końcem trasy. Ostatnio lokalnej fauny widziałem mało, za to dziś - pełen wysyp - być może z powodu późnej pory. Wrzuciłem pod spodem mapkę z biegu i zaznaczyłem miejsca gdzie spotkałem zwierzaki
Puls AVG: 173
Puls MAX: 182
SPALONE KALORIE: 574
12:00: 4 kanapki (ciemne ze słonecznikiem) z pasztetem drobiowym. Do tego pomidor i herbata. Miska twarogu z miodem.
16:00: 2 kotlety mielone z ziemniakami i surówka z kapusty kiszonej + gruszka
19:30: 5 kanapek (ciemne ze słonecznikiem) z szynką, papryką i rzodkiewką + 2 gruszki.
23:00: twaróg.
Ostatnio zmieniony 28 wrz 2009, 02:58 przez PATATAJEC, łącznie zmieniany 1 raz.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
27 września, niedziela
Waga: 75.8 kg
Pora dnia: 17:30
Temperatura: 15°C
Aura: chłodno, chłodno, chłodno.
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
34:56 min = 7.1 km = 4:55/km
1 km = 4:48
2 km = 5:03
3 km = 4:54
4 km = 5:03
5 km = 5:03
6 km = 4:47
7 km = 4:46
Ta sama trasa co wczoraj. Przebiegłem ją szybciej i, co się później okazało, w niższym pulsie średnim ... Niestety od 4 kilometra nagle poczułem achillesa w prawej nodze i to jest zła wiadomość, bo czuję go do tej pory. Nie jest to może mocny ból, ale odczuwam go jako dolegliwość i nie sądzę, żeby mi przeszło do jutra. Od czwartego kilometra zmieniłem technikę biegu. Postawiłem na dłuższy krok i mocniejsze wybicie z lewej nogi, by prawa odpoczęła. Mocno się zdziwiłem jak bardzo myślenie o długości kroku i technice odbicia wpływa na czas pokonania odcinka. Przy tym samym tętnie byłem w stanie biec o 15-20 sekund szybciej na kilometr... Wszystko super, tylko martwię się tym prawym achillesem.
Puls AVG: 170
Puls MAX: 184
SPALONE KALORIE: 573
Aż mi wstyd opisywać dzisiejsze żarcie. Rano eksperymentowałem z plackami z płatków owsianych, co mi wyszło tragicznie. Potem długo, długo nic, po bieganiu mało zjadłem, a wieczorem niestety popiłem...
14:00: Coś, co miało przypominać placki - płatki owsiane, trochę rodzynek, trochę kefiru, trochę kakao i cynamonu. Do tego banan wkrojony...
17:00: Gruszka
19:30: Makrela wędzona
20:00: 2 bardzo niesmaczne kabanosy + bułka
21:00 - 02:00: 2 piwa, 2 kieliszki wina, 5 kieliszków siwuchy i gruszka - taki rodzynek na deser ... ehhh
03:00: Spanie
Waga: 75.8 kg
Pora dnia: 17:30
Temperatura: 15°C
Aura: chłodno, chłodno, chłodno.
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
34:56 min = 7.1 km = 4:55/km
1 km = 4:48
2 km = 5:03
3 km = 4:54
4 km = 5:03
5 km = 5:03
6 km = 4:47
7 km = 4:46
Ta sama trasa co wczoraj. Przebiegłem ją szybciej i, co się później okazało, w niższym pulsie średnim ... Niestety od 4 kilometra nagle poczułem achillesa w prawej nodze i to jest zła wiadomość, bo czuję go do tej pory. Nie jest to może mocny ból, ale odczuwam go jako dolegliwość i nie sądzę, żeby mi przeszło do jutra. Od czwartego kilometra zmieniłem technikę biegu. Postawiłem na dłuższy krok i mocniejsze wybicie z lewej nogi, by prawa odpoczęła. Mocno się zdziwiłem jak bardzo myślenie o długości kroku i technice odbicia wpływa na czas pokonania odcinka. Przy tym samym tętnie byłem w stanie biec o 15-20 sekund szybciej na kilometr... Wszystko super, tylko martwię się tym prawym achillesem.
Puls AVG: 170
Puls MAX: 184
SPALONE KALORIE: 573
Aż mi wstyd opisywać dzisiejsze żarcie. Rano eksperymentowałem z plackami z płatków owsianych, co mi wyszło tragicznie. Potem długo, długo nic, po bieganiu mało zjadłem, a wieczorem niestety popiłem...
14:00: Coś, co miało przypominać placki - płatki owsiane, trochę rodzynek, trochę kefiru, trochę kakao i cynamonu. Do tego banan wkrojony...
17:00: Gruszka
19:30: Makrela wędzona
20:00: 2 bardzo niesmaczne kabanosy + bułka
21:00 - 02:00: 2 piwa, 2 kieliszki wina, 5 kieliszków siwuchy i gruszka - taki rodzynek na deser ... ehhh
03:00: Spanie
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
28 września, poniedziałek
Waga: 75.3 kg
Dziś nie biegałem - odpoczywam i łapie mnie choróbsko.
Rano myślałem, że to jakiś mikro-kac, ale w momencie kiedy poczułem drapanie w gardle wiedziałem, że to choróbsko podpełzło do mnie i próbuje mnie zmorzyć. Próbuję się jakoś kurować - na noc wezmę jakąś polopirynę i rutinoscorbin...
Kolega dał mi dziś do myślenia zapraszając mnie na Biegnij Warszawo, 4 października. Wcześniej nawet o tym biegu myślałem, ale samemu mi się nie chciało. Teraz mam zagwozdkę. Jutro w zasadzie chyba się okaże - zobaczę czy choróbsko odpełzło, czy się przykleiło na dobre. Martwi mnie jeszcze ten achilles prawy - żeby się nie odezwał podczas biegu. Jutro pewnie wrzucę tutaj odpowiedź, czy dam radę biec, czy nie .
Znowu słabo, ale nie mam dziś apetytu - cień choróbska zawisnął nad lodówką!
12:00: Duża micha jogurtu z muesli i bananem
16:00: 3 kotlety i 3 kromki razowego + pomidor polski
17:30: kubas gorącego kakao z miodem lipowym Bartnik + Rutinoscorbin x2
02:00-04:00: grusza i jabłko
Waga: 75.3 kg
Dziś nie biegałem - odpoczywam i łapie mnie choróbsko.
Rano myślałem, że to jakiś mikro-kac, ale w momencie kiedy poczułem drapanie w gardle wiedziałem, że to choróbsko podpełzło do mnie i próbuje mnie zmorzyć. Próbuję się jakoś kurować - na noc wezmę jakąś polopirynę i rutinoscorbin...
Kolega dał mi dziś do myślenia zapraszając mnie na Biegnij Warszawo, 4 października. Wcześniej nawet o tym biegu myślałem, ale samemu mi się nie chciało. Teraz mam zagwozdkę. Jutro w zasadzie chyba się okaże - zobaczę czy choróbsko odpełzło, czy się przykleiło na dobre. Martwi mnie jeszcze ten achilles prawy - żeby się nie odezwał podczas biegu. Jutro pewnie wrzucę tutaj odpowiedź, czy dam radę biec, czy nie .
Znowu słabo, ale nie mam dziś apetytu - cień choróbska zawisnął nad lodówką!
12:00: Duża micha jogurtu z muesli i bananem
16:00: 3 kotlety i 3 kromki razowego + pomidor polski
17:30: kubas gorącego kakao z miodem lipowym Bartnik + Rutinoscorbin x2
02:00-04:00: grusza i jabłko
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
29 września, wtorek
Waga: 75.0 kg
Dziś nie biegałem - odpoczywam i walczę z chorobą.
Słabo się czułem z rana. Teraz trochę lepiej. Zjadłem trochę leków i jest lepiej. Chyba aura na zewnątrz (zimno i pada) robi swoje i próbuje mi wmówić, że źle się czuję. Nie dam się.
Zdecydowałem się wziąć udział w Biegnij Warszawo! Zarejestrowałem się i przelałem wpisowe! Dostałem numer 7969! To będzie mój debiut, więc życzcie mi powodzenia. Będzie pewnie ciężko, bo raczej nie pobiegam za dużo przed tym biegiem, a i ten mój stan lekko chorobowy da mi się pewnie we znaki. Nigdy też nie przebiegłem 10 km :D, no ale co - ja nie dam rady!?
Dziś gorzej niż słabo z żarciem, ale wydatki energii naprawdę znikome - Poprawianie kołdry, operowanie pilotem i ziewanie :D
12:00: Twaróg z miodem
15:00: kakao z miodem - olbrzymi kubas
19:30: makrela wędzona cała + metoda na głoda.
coś jeszcze wciągnę. <19:06>
21:00 - 22:30: 3 piwa i 2 kawałki pizzy bekonowej - hahaha - a co !? :D
Waga: 75.0 kg
Dziś nie biegałem - odpoczywam i walczę z chorobą.
Słabo się czułem z rana. Teraz trochę lepiej. Zjadłem trochę leków i jest lepiej. Chyba aura na zewnątrz (zimno i pada) robi swoje i próbuje mi wmówić, że źle się czuję. Nie dam się.
Zdecydowałem się wziąć udział w Biegnij Warszawo! Zarejestrowałem się i przelałem wpisowe! Dostałem numer 7969! To będzie mój debiut, więc życzcie mi powodzenia. Będzie pewnie ciężko, bo raczej nie pobiegam za dużo przed tym biegiem, a i ten mój stan lekko chorobowy da mi się pewnie we znaki. Nigdy też nie przebiegłem 10 km :D, no ale co - ja nie dam rady!?
Dziś gorzej niż słabo z żarciem, ale wydatki energii naprawdę znikome - Poprawianie kołdry, operowanie pilotem i ziewanie :D
12:00: Twaróg z miodem
15:00: kakao z miodem - olbrzymi kubas
19:30: makrela wędzona cała + metoda na głoda.
coś jeszcze wciągnę. <19:06>
21:00 - 22:30: 3 piwa i 2 kawałki pizzy bekonowej - hahaha - a co !? :D
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
30 września, środa
Waga: 74.2 kg
Pora dnia: 17:40
Temperatura: 13°C
Aura: zimno, zimno, zimno.
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
32:16 min = 5.09 km = 6:20/km
1 km = 6:22 = 148 bpm
2 km = 6:19 = 151 bpm
3 km = 6:27 = 151 bpm
4 km = 6:40 = 155 bpm
5 km = 5:55 = 161 bpm
Próba sprawdzenia jak ma się mój organizm podczas osłabienia chorobowego... Nie jest dobrze. Tętna przy takich prędkościach powinny być niższe - nie są. Nie jestem zadowolony
Puls AVG: 153
Puls MAX: 172
SPALONE KALORIE: 414
Nie mam apetytu...
14:00: 4 kanapki słonecznikowego ciemnego z pasztetem, rzodkiewką + pomidor i herbata.
18:30: kakao z miodem i bułka na pół z miodem.
21:00: Miska Strogonowa z bułką - za dużo białego pieczywa na dziś...
coś wciągnę jeszcze pewnie <22:47>
23:45: kawałek serniczka i zielona herbata
05:00: spać - zwariowałem
Pora na zestawienie miesiąca. Zadowolony jestem z tego, że ciągle daję radę biegać, że się wkręciłem i mam z tego radochę . Zakupiłem też trochę sprzętu i odzieży:
- Garmin FR 305
- buty Kalenji Kiprun Comfort
- koszulka do biegania firmy Brubeck
- bluza Kalenji Isolate 2000
A poniżej trochę statystyki liczbowej.
Waga: 77 - 74.2 = straciłem 2,8 kg
Dystans całkowity: 92,3 km
Czas łączny biegania: 8:45 h
Dni treningowych: 15/30 = 50%
Puls AVG : ~165
Puls MAX : 197
Średnie tempo z miesiąca: 5:41/km
SPALONE KALORIE: 3814
No to zobaczymy jaki będzie stats 31 października
Waga: 74.2 kg
Pora dnia: 17:40
Temperatura: 13°C
Aura: zimno, zimno, zimno.
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
32:16 min = 5.09 km = 6:20/km
1 km = 6:22 = 148 bpm
2 km = 6:19 = 151 bpm
3 km = 6:27 = 151 bpm
4 km = 6:40 = 155 bpm
5 km = 5:55 = 161 bpm
Próba sprawdzenia jak ma się mój organizm podczas osłabienia chorobowego... Nie jest dobrze. Tętna przy takich prędkościach powinny być niższe - nie są. Nie jestem zadowolony
Puls AVG: 153
Puls MAX: 172
SPALONE KALORIE: 414
Nie mam apetytu...
14:00: 4 kanapki słonecznikowego ciemnego z pasztetem, rzodkiewką + pomidor i herbata.
18:30: kakao z miodem i bułka na pół z miodem.
21:00: Miska Strogonowa z bułką - za dużo białego pieczywa na dziś...
coś wciągnę jeszcze pewnie <22:47>
23:45: kawałek serniczka i zielona herbata
05:00: spać - zwariowałem
Pora na zestawienie miesiąca. Zadowolony jestem z tego, że ciągle daję radę biegać, że się wkręciłem i mam z tego radochę . Zakupiłem też trochę sprzętu i odzieży:
- Garmin FR 305
- buty Kalenji Kiprun Comfort
- koszulka do biegania firmy Brubeck
- bluza Kalenji Isolate 2000
A poniżej trochę statystyki liczbowej.
Waga: 77 - 74.2 = straciłem 2,8 kg
Dystans całkowity: 92,3 km
Czas łączny biegania: 8:45 h
Dni treningowych: 15/30 = 50%
Puls AVG : ~165
Puls MAX : 197
Średnie tempo z miesiąca: 5:41/km
SPALONE KALORIE: 3814
No to zobaczymy jaki będzie stats 31 października
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
1 pażdziernika, czwartek
Waga: 74.8 kg
Dziś nie biegałem - padało jak cholera - nie chciało mi się.
Co innego jak zaczyna padać podczas biegu, a co innego wyjść na ziąb i deszcz... Jutro jadę do Wawy odebrać pakiet startowy na Biegnij Warszawo. Mam nadzieję, że dowiem się jak najwięcej o szatni. Na teraz nie mam gdzie zostawić klamotów na czas biegu...
Cały czas mi zimno, zero energii. Coś mi się wydaje, że debiut będzie na minimum biegany. Tak sobie myślę, że powinienem dać z siebie wszystko, ale wątpię, by był to wynik jakim można by się było pochwalić... No nic - to debiut, więc chyba nie powinienem jakoś szczególnie stresowo podchodzić do wyniku. Będzie jak będzie - obym tylko nie maszerował, bo to by kaplica była :D
I następny dzień bez apetytu!
14:00: jogurt z muesli
16:30: strogonow z razowym
19:00: banan
21:30-04:00: twaróg z miodem
Idę obejrzeć jakiś film i spać - jutro wstaję wcześnie
Waga: 74.8 kg
Dziś nie biegałem - padało jak cholera - nie chciało mi się.
Co innego jak zaczyna padać podczas biegu, a co innego wyjść na ziąb i deszcz... Jutro jadę do Wawy odebrać pakiet startowy na Biegnij Warszawo. Mam nadzieję, że dowiem się jak najwięcej o szatni. Na teraz nie mam gdzie zostawić klamotów na czas biegu...
Cały czas mi zimno, zero energii. Coś mi się wydaje, że debiut będzie na minimum biegany. Tak sobie myślę, że powinienem dać z siebie wszystko, ale wątpię, by był to wynik jakim można by się było pochwalić... No nic - to debiut, więc chyba nie powinienem jakoś szczególnie stresowo podchodzić do wyniku. Będzie jak będzie - obym tylko nie maszerował, bo to by kaplica była :D
I następny dzień bez apetytu!
14:00: jogurt z muesli
16:30: strogonow z razowym
19:00: banan
21:30-04:00: twaróg z miodem
Idę obejrzeć jakiś film i spać - jutro wstaję wcześnie
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
2 października, piątek
Waga: 74.8 kg
Byłem dziś z rana w Warszawie, po odbiór pakietu na Biegnij Warszawo. Mam koszulkę, parę kuponów zniżkowych, broszurkę biegu, numer Runner's World, próbkę kremu na spękane pięty :D... no i numer startowy z chipem! Co do dzisiejszego bieganie, to jeszcze nic nie pobiegałem, ale właśnie mam zamiar wyjść na stadion... Tak, o tej porze :D <01:00>
Pora dnia: 01:35 - Nie ma przebacz - dziś nagrzeszyłem, to kopa w dupę sobie trzeba dać!
Temperatura: 6°C
Aura: zachmurzenie, lekki wiatr, zimno i ciemno
Napiszę co to za trening, jak z niego wrócę <01:02>
Nie ma co pisać w zasadzie. Totalna kicha.
14:23 = 3,05 km = 4:43/km
1 km = 4:41
2 km = 4:43
3 km = 4:47
Tutaj będą wrażenia z treningu za jakiś czas <01:03> Jest 02:14 w nocy. Bardzo szybko zszedł mi ten trening. Zamiast kopem w dupę okazał się być celnym strzałem w prawą nogę. Po 15 minutach biegu zaczęła mnie boleć jak cholera - Po prostu musiałem przestać biec. Nie wydaje mi się też, że to jest (tak jak mi mówiono) achilles... Wydaje mi się, że to jest ta przypadłość ciasnej powięzi, albo jakieś zapalenie okostnej. Boli jak próbuję ścisnąć poniżej łydki goleń od wewnętrznej strony. Wygląda na to, że Biegnij Warszawo będzie na ćwierć gwizdka... Ale słabo
Puls AVG: 170
Puls MAX: 188
SPALONE KALORIE: 239
Za te grzechy jedzeniowe i alkoholowe idę pobiegać
09:30:Chińczyk - Kurczak na gorącym półmisku + ryż + surówka z kapusty kiszonej.
14:00: Knoppers - ten co odebrałem razem z pakietem na Biegnij Warszawo.
18:30: kebab na cienkim cieście.
20:00 - 00:30: Parę paluszków, parę kieliszków Absinthe'a i jedno piwo!
Wtrącę coś po bieganiu <01:07>
2:00: jogurt naturalny (pół)
Waga: 74.8 kg
Byłem dziś z rana w Warszawie, po odbiór pakietu na Biegnij Warszawo. Mam koszulkę, parę kuponów zniżkowych, broszurkę biegu, numer Runner's World, próbkę kremu na spękane pięty :D... no i numer startowy z chipem! Co do dzisiejszego bieganie, to jeszcze nic nie pobiegałem, ale właśnie mam zamiar wyjść na stadion... Tak, o tej porze :D <01:00>
Pora dnia: 01:35 - Nie ma przebacz - dziś nagrzeszyłem, to kopa w dupę sobie trzeba dać!
Temperatura: 6°C
Aura: zachmurzenie, lekki wiatr, zimno i ciemno
Napiszę co to za trening, jak z niego wrócę <01:02>
Nie ma co pisać w zasadzie. Totalna kicha.
14:23 = 3,05 km = 4:43/km
1 km = 4:41
2 km = 4:43
3 km = 4:47
Tutaj będą wrażenia z treningu za jakiś czas <01:03> Jest 02:14 w nocy. Bardzo szybko zszedł mi ten trening. Zamiast kopem w dupę okazał się być celnym strzałem w prawą nogę. Po 15 minutach biegu zaczęła mnie boleć jak cholera - Po prostu musiałem przestać biec. Nie wydaje mi się też, że to jest (tak jak mi mówiono) achilles... Wydaje mi się, że to jest ta przypadłość ciasnej powięzi, albo jakieś zapalenie okostnej. Boli jak próbuję ścisnąć poniżej łydki goleń od wewnętrznej strony. Wygląda na to, że Biegnij Warszawo będzie na ćwierć gwizdka... Ale słabo
Puls AVG: 170
Puls MAX: 188
SPALONE KALORIE: 239
Za te grzechy jedzeniowe i alkoholowe idę pobiegać
09:30:Chińczyk - Kurczak na gorącym półmisku + ryż + surówka z kapusty kiszonej.
14:00: Knoppers - ten co odebrałem razem z pakietem na Biegnij Warszawo.
18:30: kebab na cienkim cieście.
20:00 - 00:30: Parę paluszków, parę kieliszków Absinthe'a i jedno piwo!
Wtrącę coś po bieganiu <01:07>
2:00: jogurt naturalny (pół)
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
3 pażdziernika, sobota
Waga: 74.7 kg
Dziś nie biegałem - przerwa przed Biegnij Warszawo
W zasadzie cały dzień narzekania i wizjonerki jak słabo mi pójdzie na jutrzejszym debiucie.
12:00: 4 kanapki z pasztetem, pomidor, kawałek sernika, herbata.
14:30: schabowy z ziemniakami + mizeria
19:00: jogurt z muesli, wkrojoną śliwką (4) i bananem
21:00-22:00: 2 kefiry
01:00: spanie
Waga: 74.7 kg
Dziś nie biegałem - przerwa przed Biegnij Warszawo
W zasadzie cały dzień narzekania i wizjonerki jak słabo mi pójdzie na jutrzejszym debiucie.
12:00: 4 kanapki z pasztetem, pomidor, kawałek sernika, herbata.
14:30: schabowy z ziemniakami + mizeria
19:00: jogurt z muesli, wkrojoną śliwką (4) i bananem
21:00-22:00: 2 kefiry
01:00: spanie
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
4 października, niedziela
Waga: 74.6 kg
Mój debiut biegowy, Biegnij Warszawo - bieg na 10km mam już za sobą . Pora na wyniki i parę refleksji.
Pora dnia: 11:30
Temperatura: 14°C
Aura: zachmurzenie, wiatr, chłodnawo
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
10.13 km (Pewnie efekt biegu po zewnętrznej i kluczenia) = 0:49:56 (czas mierzony samemu) = 4:55/km
1 km = 5:12
2 km = 5:08
3 km = 5:00
4 km = 5:18
5 km = 5:01
6 km = 4:54
7 km = 4:53
8 km = 4:50
9 km = 4:59
10 km = 4:02
Strasznie się cieszę z tego złamania 50 minut. Nie sądziłem, że stać mnie na to. Oczywiście wynik nie jest oficjalny i może się okazać, że nie przebiłem 50 minut, ale wierzę, że jednak dałem radę ... To pierwsze zawody, więc rozpiszę się nieco . Pobiegłem tam ze znajomym, który przy okazji odwalił kawał niezłej roboty - czas poniżej godziny - podczas gdy na co dzień nie biegał dłużej niż 2km bez przerwy. Gratulacje AE! Co do mojego biegu, to czułem, że mogło być nieco lepiej. Co prawda na metę przybiegłem wymordowany do granic, ale mogło być szybciej na pierwszych kilometrach. Jednak taki bieg w tłumie, to trudna sprawa. Wyprzedając ludzi, trzeba wybierać ścieżki, co męczy i wydłuża dystans. Na szczęście obyło się bez większych kolizji ... Od 3-ciego kilometra (cholerny podbieg) złapała mnie jakaś multi-kolka (w paru miejscach!!!) i puścić nie chciała. Zaprzyjaźniłem się więc z nią i opiekowałem się aż do mety . O dziwo nogi, a w szczególności prawa, o którą tak się bałem, dały radę i nie miałem niespodzianek. Po piątym kilometrze strategicznie, ciut przyspieszyłem (zrobiło się luźniej). Dziękuję tym, którzy wytyczali trasę, za ten zbieg na samym końcu. Chyba dzięki niemu, siłą bezwładności, przebiłem 50 minut. Na osobne omówienie zasługuje opis wrażenia, jakie wywołuje tej wielkości impreza. 11 tysięcy , to dosłownie morze ludzi. Robiło to niesamowite wrażenie szczególnie kiedy patrzyło się na przewyższenie przed sobą, bądź ze szczytu spoglądało w dół! Szok! Wspaniale też dopingowali nas ludzie, którzy klaskali, zachęcali do szybszego biegu, wyglądali przez okna i krzyczeli, bądź kręcili "kręciołkami" wydającymi głośne "trrrr", na pewno dzięki nim biegłem szybciej. Po biegu czułem się genialnie! Strasznie szczęśliwy! No i mam swój pierwszy medal ! Spodobało mi się ... Aaaa! No i jeszcze kwestia tętna! Strasznie wysokie było. Swój HR max muszę zaktualizować, bo na finiszu było tyle ile widać pod spodem!
Puls AVG: 185
Puls MAX: 201
SPALONE KALORIE: 827
07:15: Jogurt z muesli
09:00: banan + Powerade
12:30: Knoppers + Oshee
16:00 - 18:00: 2 miseczki zupy kalarepowej (oł jea), ryż biały z gulaszem i sałatką z kapusty pekińskiej - lampka wina malinowego własnej roboty. Na deser kawałek lodów, 2 kawałki ciasta, herbatka x 2
20:00: kawałek sernika + kakao...
coś się zaczyna słodko robić w moim jadłospisie... Popracuję nad tym - ale dziś mi się należało .
Waga: 74.6 kg
Mój debiut biegowy, Biegnij Warszawo - bieg na 10km mam już za sobą . Pora na wyniki i parę refleksji.
Pora dnia: 11:30
Temperatura: 14°C
Aura: zachmurzenie, wiatr, chłodnawo
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
10.13 km (Pewnie efekt biegu po zewnętrznej i kluczenia) = 0:49:56 (czas mierzony samemu) = 4:55/km
1 km = 5:12
2 km = 5:08
3 km = 5:00
4 km = 5:18
5 km = 5:01
6 km = 4:54
7 km = 4:53
8 km = 4:50
9 km = 4:59
10 km = 4:02
Strasznie się cieszę z tego złamania 50 minut. Nie sądziłem, że stać mnie na to. Oczywiście wynik nie jest oficjalny i może się okazać, że nie przebiłem 50 minut, ale wierzę, że jednak dałem radę ... To pierwsze zawody, więc rozpiszę się nieco . Pobiegłem tam ze znajomym, który przy okazji odwalił kawał niezłej roboty - czas poniżej godziny - podczas gdy na co dzień nie biegał dłużej niż 2km bez przerwy. Gratulacje AE! Co do mojego biegu, to czułem, że mogło być nieco lepiej. Co prawda na metę przybiegłem wymordowany do granic, ale mogło być szybciej na pierwszych kilometrach. Jednak taki bieg w tłumie, to trudna sprawa. Wyprzedając ludzi, trzeba wybierać ścieżki, co męczy i wydłuża dystans. Na szczęście obyło się bez większych kolizji ... Od 3-ciego kilometra (cholerny podbieg) złapała mnie jakaś multi-kolka (w paru miejscach!!!) i puścić nie chciała. Zaprzyjaźniłem się więc z nią i opiekowałem się aż do mety . O dziwo nogi, a w szczególności prawa, o którą tak się bałem, dały radę i nie miałem niespodzianek. Po piątym kilometrze strategicznie, ciut przyspieszyłem (zrobiło się luźniej). Dziękuję tym, którzy wytyczali trasę, za ten zbieg na samym końcu. Chyba dzięki niemu, siłą bezwładności, przebiłem 50 minut. Na osobne omówienie zasługuje opis wrażenia, jakie wywołuje tej wielkości impreza. 11 tysięcy , to dosłownie morze ludzi. Robiło to niesamowite wrażenie szczególnie kiedy patrzyło się na przewyższenie przed sobą, bądź ze szczytu spoglądało w dół! Szok! Wspaniale też dopingowali nas ludzie, którzy klaskali, zachęcali do szybszego biegu, wyglądali przez okna i krzyczeli, bądź kręcili "kręciołkami" wydającymi głośne "trrrr", na pewno dzięki nim biegłem szybciej. Po biegu czułem się genialnie! Strasznie szczęśliwy! No i mam swój pierwszy medal ! Spodobało mi się ... Aaaa! No i jeszcze kwestia tętna! Strasznie wysokie było. Swój HR max muszę zaktualizować, bo na finiszu było tyle ile widać pod spodem!
Puls AVG: 185
Puls MAX: 201
SPALONE KALORIE: 827
07:15: Jogurt z muesli
09:00: banan + Powerade
12:30: Knoppers + Oshee
16:00 - 18:00: 2 miseczki zupy kalarepowej (oł jea), ryż biały z gulaszem i sałatką z kapusty pekińskiej - lampka wina malinowego własnej roboty. Na deser kawałek lodów, 2 kawałki ciasta, herbatka x 2
20:00: kawałek sernika + kakao...
coś się zaczyna słodko robić w moim jadłospisie... Popracuję nad tym - ale dziś mi się należało .