10.08.2018r.
Rest
11.08.2018r.
X Bieg o Laur Św. Wawrzyńca
Czas netto: 41:35 - nowy PB!!!
Czas brutto: 41:55
Średnie tempo: 4:10 min/km
Miejsce open: 54/302
Średnie tętno: 159
Maks tętno: 198
Wstep
Jak zwykle, nie wiem od czego zacząć. Brak słów. Teraz gdy pisze - emocje opadły, ale przynajmniej zdaje sobie sprawę z czego dokonałem. Bo dla mnie to dokonanie. Biorąc pod uwagę moje wątpliwości czy w jakimś stopniu brak wiary w siebie. Brzmi to nierealnie, surrealistycznie. A może jednak nie wiem jak to się udało...
W sobotę wstałem niezbyt chętnie. Nie przejmowałem się za mocno tym biegiem i nie myślałem o nim. Pracowałem na niego długo, jasne. Jechałem zgodnie z planem który sobie założyłem (który w głównej mierze Daniels mi założył) biegając ciężkie treningi co środę i czwartek. Wypluwałem płuca, zresztą... wszystko można przeczytać we wcześniejszych relacjach
![oczko :oczko:](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
To nie będzie długa relacje, mam nadzieję.
![ehh :lalala:](./images/smilies/icon_rolleyes.gif)
(jednak nie
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
) Jednakże, nie byłem przekonany. Nie byłem przekonany, że moja forma rośnie. Miałem wrażenie stagnacji. Każdy interwały były ciężkie, zwłaszcza ostatnie powtórzenia. Nigdy nie czułem, że danego dnia był "luzik".
Poranek
Kawka i wpis M.Chabowskiego. Jednak podświadomie się nakręcałem. Cierpiał, bo jak można biec na luzie poniżej 3:00 min/km. Mówię sobie hej - skoro On potrafił, mógł to ja też mogę. Może dzielą Nas lata świetlne, ale to nie oznacza że ja będę mniej cierpiał na MOIM poziomie co On na swoim. Popołudniu, ok. 13-14 zjadłem porządną ilość kanapek plus kawka numer dwa... wizyta w toalecie. Bieg zaczynał się o 17:15 więc wyjazd o 15 by na spokojnie mieć godzinę czasu na ogarnięcie uznałem że wystarczy. Gdy wjechałem już do miasta zaczęło mi coś świtać - poznałem mniej więcej okolice, bo trasa kończyła się tam gdzie rok temu. Kończyła, bo przebiegała trochę inaczej. To tutaj po raz pierwszy raz pobiegłem poniżej 47min jak mnie pamięć nie myli
Pakiet kosztował 30zł w jego skład wchodził: numer startowy z chipem znajdującym się już w nim, plecak niezbyt dużych rozmiarów ale żeby zabrać np. napoje % na pewno da radę
![hej :hej:](./images/smilies/icon_razz.gif)
, napój izotoniczny Oshee oraz koszulka która według mnie wygląda naprawdę spoko (zwłaszcza w porównaniu do ubiegłego rocznej - beznadziejnej i chyba jeden z najgorszych, jeśli nie najgorszej jaką kiedykolwiek widziałem). Szczerze? Jak na tą kwotę to naprawdę bardzo w porządku - zwłaszcza że na koniec były losowanie jeszcze nagród - 30. I tutaj uwaga, przerywnik "śmieszkowy" - moja dziewczyna wygrała kosiarkę (3 nagroda z najwyższych) Drugą, był rower z Decahtlonu, a pierwszą zegarek Polara. Prócz tego jakieś wkrętarki, smartwatch.
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Brawo też dla Niej jeśli chodzi o nową życiówkę
![:taktak:](./images/smilies/taktak.gif)
Fajna sprawa, bo wpisowe mocno się zwróciło Jej
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
No ale dobra, wróćmy do odbioru pakietu - przebiegł sprawnie. Wróciliśmy do auta oddalonego o 500 metrów. Przebieramy się, jeszcze trochę napić się wody/izotonika i lecimy żeby oddać do depozytu rzeczy na przebranie się, kluczyki etc. Zaczyna padać, co raz mocniej i mocniej, leje. Organizator ogłasza, że ostatni autobus odjeżdża o 16:45 (pół godziny przed startem). Patrzę na czas, ~16:40.. Mówię, załapiemy się na ten spokojnie. Podchodzimy do autobusu a facet odpowiada że trzeba iść tam dalej - zdziwiony trochę, ale lecimy do przodu a tam nic nie ma. Wybiegam dalej za zakręt na inna ulice, też nic nie ma. Jestem wkurw...
![:wrrwrr:](./images/smilies/wrrwrr.gif)
Nie wiem czy kolesiowi nie chciało się czy o co chodzi, natomiast widzę na zegarku 16:48... Tamtego autobusu już nie ma co stał. Stoimy jak kołki przemoknięci. Przejeżdża jedno auto, drugie.. i zatrzymuje się. Facet pyta gdzie jest start - odpowiadam że jakieś 4km stąd, ale nie bardzo jestem stąd. Tłumaczę że szukam właśnie autobusu, ale chyba Nam uciekł i jak mamy tam trafić. Pyta czy podwieźć? Myślę sobie w tym momencie że z nieba mi spadł. Pan wraz z małżonką oraz dwójką dzieci. "Ściaśniamy" się z tyłu i jedziemy. Przestaje lać. Dopóki transportu nie mieliśmy to lało - przypadek? W trakcie podwózki odbywała się miła, sympatyczna rozmowa. Z tego miejsca, chciałbym bardzo BARDZO podziękować Państwu za pomoc, za podwiezienie. Po biegu rozglądałem się bo chciałem oddać im swój medal. Może to śmieszne, ale taki miałem pomysł. Niestety, nie dojrzałem ich nigdzie. Dziękuje. O 17:00 byliśmy na miejscu przy okazji już trochę wyschnęliśmy po drodze, bo mimo deszczu temperatura jeszcze jakoś mocno nie spadła.
Rozgrzewka/Start
Obiadu nie jadłem. Przed startem też żadnych dodatkowych kcal(tylko kanapki wcześniej). Mimo wszystko, czuje moc. Choć spoglądam niechętnie na mojego tłuszczaka który uciska mnie z boku prawej nogi i ostatnio dawał o sobie znać(posmarowałem go wcześniej Voltarenem, licząc że choć trochę pomoże). Truchtam, robię przebieżki. W tą i w tą. Lekki stretch, ale bez żadnych szaleństw. Życzę powodzenia i przesuwam się trochę bardziej na start po czym już słyszę START (17:14, a miało być 15...).
1km
Ruszam i już wymijam ludzi. Osobę za osobą. Szczerze mówiąc nie wiedziałem za bardzo gdzie się ustawić. Wiedziałem, że chciałem jeszcze trochę do przodu przejść, ale aż dziwne że tyle osób wymijałem. Spoglądam na zegarek 4:17. Mówię, to dopiero pierwszy(nie za ostro?) ale jest dobrze. Kulka nie uciska mnie. Biorę w ciemno czas poniżej 44 minut. Tutaj mamy prognozę na 43 coś więc to było już super.
2km
4:14. Lecę, naprawdę jest dobrze. W głowie siedzi mi że już mogę być zadowolony bo zrobiłem podwójny interwał bez przerwy
![oczko :oczko:](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Mijam to tych miłych ludzi którzy mnie podrzucili. Kiwam, macham, witam się.
3km
Jest dobra pogoda, nie jest za gorąco bo temperatura spadła przez wcześniejsza ulewę. Zaczyna znów delikatnie kropić. MICHAŁ, krzyczę w głowie. Najwyżej pobijesz swoje PB na 5km. Do przodu!
![:bum:](./images/smilies/bum.gif)
Podłączam się do jakiejś grupki bo wcześniej ciągle wyprzedzałem starając się biegnąc równo. Patrzę na zegarek 4:11. Znowu przyspieszyłem nieznacznie ale jest dobrze. LECIMY!
4km
Pije mały łyk wody z kubka. Nabieram raz jeszcze wody, ale tylko by przepłukać usta i wypluwam resztę. Zostało sześć, 6km i nawet jeśli zwolnię to mogę być zadowolony, ale ALE. Nie. Walczymy. Oddech w miarę jeszcze równy, jedynie nogi zaczynam już czuć. Biegnę sam.
5km
Zrobiłem to. Patrząc teraz na stronie TOMTOM pokazuje mi 20:48, ale czy faktycznie tak jest... Wiedziałem w czasie biegu, że na pewno było mniej niż 21 ale... Nie ważne, odrzucam te myśli. Nie cieszę się. Została połowa, połowa została. Głowa przed siebie i napieramy.
6km
Podbieg. Chyba po raz pierwszy taki bardziej znaczący. Wcześniej nie pisałem, bo choć były nierówności - trochę pod górkę, trochę z. Asfaltem przynajmniej cały czas. Tutaj było inaczej... Dość mocny na krótkim dystansie. Mijam jakieś osoby, widzę że zaraz będzie prosto. Wychodzę na prostą i zaczyna się delikatny pochył... schodzę poniżej 4min/km. Lece tak jeszcze chwilę, patrzę 3:45... HOLA. Co się dzieje... Lece tak jeszcze chwilę, przez moment wyłączaj głowę po czym już stabilizacja następuje do 4:10-15. Biegnę sam. Krzyczę do kibiców którzy bili brawa (bo chyba dla mnie skoro byłem tam sam?
![ehh :lalala:](./images/smilies/icon_rolleyes.gif)
) - Dziękuje im. "Brawo dla Was. Brawo dla kibiców". Nakręcony.
7km
Rozpoznaje miejsce gdzie jestem, ale wiem ze jeszcze trochę bo za szybko bym dobiegł do mety... Szukam wody bo miała gdzieś tu być... Spoglądam na zegarek ukradkiem choć po 6km wyłączyłem się na trochę, jeśli chodzi o kontrolowanie. Po prostu biegłem. Jakkolwiek dziwnie to brzmi - ja wtedy po prostu już biegłem po znaczniku na trasie gdy ukończyłem 6 kilometr. Podłączam się do grupki dwójki biegaczy. Zaczęło wiać w twarz i do tego pada. Obrazuje sobie to co czytałem dziś rankiem - jestem za ich plecami. Biegnę tak, że niby mniejszy opór powietrze, że łatwiej... Nagle wbiegam między nich. Nie gadamy, żadnych gestów. Każdy przed siebie.
8km
Po chwili spoglądam, ale też widzę że jakby nieznacznie zwolnili. Ja stopniowo do przodu wysuwam się na "prowadzenie". Już wiem, że dystans między nami zwiększył się. Woda. Pije trochę, dokładnie tak jak wcześniej. Potem strażacy - macham im by odpalili pompę bo chce się trochę schłodzić - deszczyk to było za mało
9km
Jestem już tak blisko. Macham dziewczynce. Przebiegam koło auta, wbiegam na stadion. W tym roku nie było od razu w lewo tylko trzeba było zrobić 3/4 okrążenia. Daje z siebie ile mogę. Schodzę poniżej 4:00, nabieram pędu. 3:50. Patrzę na zegar 41:xx. Lece to JEST BRUTTO. BRUTTO. 3:40, 3:35 min/km.
10km
Wbiegam... Podpieram się na nogach. Łapie oddech. Czuje nogi, czuje bo pulsują. Było, było na pewno poniżej 42. Nie mogę uwierzyć. Nie wierzę.
Rozmazany screen(i dobrze, bo mina byłaby
![:bum:](./images/smilies/bum.gif)
) z transmisji live, ale zawsze coś(zielona koszulka):
Odbieram medal. Biorę wodę. Pada deszcz... Polewam się wodą jeszcze. Pije ją. Polewam się. Opieram się o ławkę. Nie dociera do mnie. Człapie przed siebie. Postanowiłem, że pójdę zobaczyć jak daleko zajdę na nogach i dotruchtam potem z dziewczyną na mete...ale jeszcze chwilę. Odpocznę...
![:bum:](./images/smilies/bum.gif)
Idę. Nogi obolałe trochę, ale nie ma aż takiego dramatu. Dalej nie wierzę. Mijam ludzi już z medalem pytam jaki to czas ok ~ 50min. Ktoś mi kiwa z biegaczy. Ktoś gratuluje czy mówi "nie w tą stronę
![oczko :oczko:](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
" . Jeszcze ktoś mówi "tak szybko nie wolno". Nie powiem, w tym momencie trochę mi się miło zrobiło. Dobra, widzę. I lecimy razem udało się, ma nowy PB również. Urwała jakoś 30 sekund.
Posiłek - całkiem smaczny. Ogarnęliśmy się. SMSa z wynikami nie widać(doszedł następnego dnia tylko brutto). Okazuję się, że niektórzy otrzymali wyniki o minutę więcej niż dobiegli. Potem klasyfikacje - problemy znowu, bo czasy po naliczane różnie. Z tego wszystkiego przypominam sobie też o facecie z autokaru, ale odpuszczam - nie będę robić dramy. Losowanie - tutaj już zostało wszystko wyjaśnione wcześniej
![oczko :oczko:](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
YOYO events dało ciało po linii. Jeszcze problemy były z uzyskaniem wyniku netto bo organizatorzy zgodnie z regulaminem tylko brutto... ale dostałem i netto.
Podsumowanie
Bieg pod względem zabezpieczenia, trasy, nawadniania posiłku czy pakietu jest ok!
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Pozostaje tylko zmienić firmę która mierzyła czas. Jeśli chodzi o kwestie biegową moją - muszę przyznać raz jeszcze - nie spodziewałem się. Pobiłem swoje poprzednie PB o ponad 2 minuty. Z 44:02 na 41:35. Może trafiłem na dzień konia, a może treningi oddały swoje? Jestem zadowolony dzięki temu pewnie jeszcze bardziej, że to tak oddało. Chciałem w tym roku osiągnąć 42-43 czas na 10k. Wyszło, o wiele lepiej niż się spodziewałem. Tętno z du.. Wątpie by takie było ale TOMTOM wie swoje. Co dalej? Nie wiem. Może jeszcze jakieś 10k wpadnie w okolicy września/października gdzie może zawalczę przy niższej temperaturze o parę sekund. Póki co, wow...
Wyszło jednak trochę długo...
![ehh :lalala:](./images/smilies/icon_rolleyes.gif)