
Godzina: 21:10
Rozgrzewka: 20 min (skipy, podskoki, trucht,stretching + lekka gimnastyka)
Bieg:
PLAN TRENINGOWY DO MARATONU ŚR-ZAAWANSOWANY, 14 TYGODNIOWY- http://bieganie.pl/?cat=90&show=1&id=1282
5 TYDZIEŃ
(60 min + 6x30s) Wtorek - 01:02:48 w tym 6x30s razem 12 300 m
(10+50 min -TM) Czwartek - 00:10:02/1 850 m (HR śr. 145; maks. 153) (Tempo śr. 5.25min/km; maks. 4.53min/km)
---------------------------------- 00:50:16/10 760 m (HR śr. 167; maks 176) (Tempo śr. 4.40min/km; maks. 4.04min/km)
(10 km + 8x20s) Sobota -
(20 km ----------) Niedziela -
Trasa:: ulice-chodniki:nie aż tak tragicznie, lekki przymrozek złapał ta baciarę, podobnie jak poprzednio
Pogoda: temp 0 stC; wiatr- lekki; opady- brak
Samopoczucie:dobre, 7h snu
Nie mam dzisiaj weny do pisania, więc przejdę trochę szybciej do konkretów. W końcu zaopatrzyłem się w sprzęt pomiarowy... Dzisiaj właśnie przyszedł do mnie Garmin Forerunner 305. Ciesze się nim jak murzyn bateryjką. Fajna cegła



Sam bieg. Ponieważ bieg był złożony trucht plus tempo maratońskie i nie wiedziałem jak to wszystko sobie zaprogramować, Krzysiek zaproponował mi, żebym użył do tego tempa maratońskiego Wirtualnego Partnera.. Idea jest taka, że ten wirtual biegnie w określonym tempie i Garmin pokazuje mi, ile jestem metrów za nim lub przed nim... Ja miałem się go trzymać... 5.00min/km... W praktyce ten wirtual to się okazał szatańskim wynalazkiem.. Jak poczułem, że zaczynam mieć przewagę nad tym wirtualem, to zamiast pilnować tempa, to ja jeszcze chciałem zwiększać przewagę i pokazać temu wirtualowi gdzie raki zimują... I zacząłem biec jak wariat po tym lodzie i baciarze... Następnym razem pobiegnę chyba na czuja, za bardzo jestem kąpany w gorącej wodzie

Co do warunków, to myślałem, że będzie tragedia. Wcale nie było tak żle. Jak wybiegłem to zaczął łapać przymrozek i miejscami baciara była już miejscami zmrożona i ubita na chodnikach... Oczywiście nie biegło się tak idealnie jakby się chciało.. Mimo to było ślisko... Ale tempo dało się utrzymać jak najbardziej...
Kończąc, ogólnie jestem zadowolony z biegu... Pierwszy raz w życiu widzę jak wali moje serce, trochę mocno.. Ale nie wiem, sami oceńcie, ja się nie znam na tym do końca.. Sam sprzęt to przyjemna sprawa, nie ma męczenia się z telefonami komórkowymi itp... Sporttracker to fajny programik... To tyle
Hehe miało być krótko i na temat.



Śniadanie: 3 kromki z twarogiem i pomidorem, herbata z cytryną
Obiad: rosół, ziemniaki plus kotlet mielony plus buraczki herbata
Kolacja: jeszcze nie jadłem
W miedzyczasie: żelki, jogurt, wafelek czekoladowy..