04. lutego (czwartek)
Godzina: 21:30
Rozgrzewka: 20 min (skipy, podskoki, trucht,stretching + lekka gimnastyka)
Bieg:
PLAN TRENINGOWY DO MARATONU ŚR-ZAAWANSOWANY, 14 TYGODNIOWY-
http://bieganie.pl/?cat=90&show=1&id=1282
3 TYDZIEŃ
(50 min + 8x20s) Wtorek - 00:53:02 w tym 8x20s razem 10 300 m
(10+50 min -TM)
Czwartek - 00:10:00 min/1 400 m + 00:50:12/ 9 900m razem 01:00:12/ 11 300 m
(10 km + 6x20s) Sobota -
(16 km ---------) Niedziela -
Trasa::
ulice-chodniki: wczoraj napadało trochę, minimalnie gorzej
Pogoda: temp -3 stC; wiatr- brak
Samopoczucie: średnie, 5h snu
Brak mocy ciąg dalszy... Mało snu... Nad ranem odwoziłem szwagra na lotnisko ...Potem robotico... Po wczorajszej masakrze Auchan
dzisiaj miałem niezły ubaw ze słuchania wrocławskich śpiewanych reklam radiowych (u Was też tak śpiewają?)... Jedna dotyczyła środka na wzdęcia, zaśpiewali ładny kawałek - "na moje wzdęcie mam niezłe wzięcie"
... Potem nastał wieczór i cholernie nic mi się nie chciało.. Nogi w rozbiciu, odrętwiałe... Prawa noga jakoś dziwnie obolała... Ledwo ledwo zrobiłem rozgrzewkę.. Powoli zacząłem się snuć... Ciężko było mówić o jakimś jednostajnym tempie maratońskim.. Początek był wolny.. Sama końcówka trochę szybsza.. Poza tym dzisiaj na trasie różne warunki do biegania.. Ale mimo średniego samopoczucia jestem zadowolony z tego treningu, jaki by on nie był, bo w ogóle się odbył
... Jutro nóżki odpoczywają
Pozdrawiam
Śniadanie: jakaś jedna kromka , herbata z cytryną
Obiad: zupa pomidorowa, warzywa z patelni, herbata
Kolacja: w końcu mięsko, kawałek surowej polędwicy zjedzony ze smakiem, aż mi ulżyło, bez mięska chodzę słaby jak wampir o 12tej w południe

, herbata z cytryna i miodem
W miedzyczasie: nie udało się kupić żelków

, dalej wyjadam nasionka dynii, orzechy włoskie.. łyżka oleju lnianego.. pączek