21 czerwca 2010
Najwyższy czas coś napisać, bo dawno mnie tu nie było...Zacznę chyba od podsumowania tygodnia, który wypadł nie najlepiej a można nawet twierdzić, że katastrofalnie. Trzy treningi biegane bez przemyślenia, tak tylko po to, żeby coś zaliczyć i żeby coś w tym było szybszego. Kilometry nabiegane w tym tygodniu to zaledwie 36 to jest o połowę mniej niż w zeszłym tygodniu. Jaka była przyczyna tego to nie będę się rozpisywał, teraz to już nie ma żadnego znaczenia.
Uzupełniając zaległe wpisy to:
czwartek 17 czerwca
--> dystans - 8,45km w tempie 6:04 min/km czyli bardzo wolno, było w tym tez kilka małych przerw, bo miałem towarzyszy mojego biegania w osobach żony i córki na rowerze

--> dystans - 4,2km w tempie 4:50 min/km - taki szybki powrót do domu
Razem - 12,65km
Niedziela 20 czerwca
Dzień był bardzo zakręcony, kupę rzeczy się wydarzyło, ostatecznie jednak udało się wybiec pod wieczór. Trening też nie bardzo przemyślany było trochę szybszego biegania i trochę więcej niż zwykle rozciągania.
--> dystans 5,52km w tempie 5:14 min/km
--> 15 minut ćwiczenia + rozciąganie i trochę ćwiczeń w biegu,
--> dystans 4,65km w tempie 4:11 min/km - to było szybko na dodatek w terenie lekko pagórkowatym,
--> truchtanie na rozluźnienie ok 0,3km + kolejna dawka rozciągania, ale już w domu.
Samopoczucie po biegu bardzo dobre, biegło się dobrze i w miarę luźno. To wszystko pewnie efekt mniejszej ilości przebiegniętych kilometrów w tym tygodniu i praktycznie zerowej ilości akcentów.
Mam nadzieję tylko, że ten tydzień będzie znacznie lepszy od poprzedniego. Dalej brakuje jakiś pośrednich celów biegowych, jedyny start, który na tę chwilę jest najbardziej pewny to wrześniowa Krynica. Chciałbym jednak coś, gdzieś jeszcze nabiegać na zawodach, bo zdecydowanie mało było tego w tym roku. Na razie się zastanawiam - są jakieś minimalne szanse, że wybiorę się za tydzień na Żar i są szansę, że i do Dobrodzienia się udam, czas pokaże...
Jeszcze jedno, ale to już poza biegowo. Nie chwaląc się skończyłem w końcu studia podyplomowe i dzięki temu będę miał więcej weekendów wolnych, co niesamowicie cieszy.
I jeszcze jedno, z zaciekawieniem czytam historię Patatajcowego zająca stadionowego i tak sobie myślę, że ta jego ostatnia nieobecność mogła być spowodowana wycieczką na Śląsk. Wczoraj jakiś szarak mnie obserwował wieczorem jak wybiegałem z lasu
Pozdro Bleez