Miałam kilka dni przerwy w bieganiu. Bywa.
Niedziela 10.04
30 minut powolutku (6:16 min/km), z elementami przełajowymi, czyli przeprawianiem się przez błoto; 20 minut po 4:54 min/km (miało być 5:00 min/km); 30 minut potwornie wolno, bo postanowiłam poodpowiadać na esemesy, które brzęczały w kieszeni, więc sobie wolniutko szłam i średnie tempo z tych 30 minut sięgnęło imponujących 6:56 min/km; 20 minut po 5:00 min/km.
Nadal jest bardzo wietrznie, co pod koniec treningu trochę mi przeszkadzało, ale poza tym trening zaliczam do bardzo przyjemnych
Teraz już tylko jakieś drobne treninżki, żeby nie zapomnieć jak się przebiera nogami i za tydzień start. Bardzo się na niego cieszę!
Hanka - relaks
Moderator: infernal
- hankaskakanka
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 07 sty 2011, 09:41
- Życiówka na 10k: 48:56
- Życiówka w maratonie: 4:02
- hankaskakanka
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 07 sty 2011, 09:41
- Życiówka na 10k: 48:56
- Życiówka w maratonie: 4:02
I już po balu: 3:56:08!
Życiówka poprawiona o 6 minut, tyle samo zabrakło do wyniku w okolicach 3:50. I tak jestem szczęśliwa, bo trasa wcale nie była płaska, a ostatnie 1,5 h biegłam w narastającym upale, walcząc z bolącymi nogami i pokusami typu: usiąść na pomoście i zamoczyć nogi w jeziorze, położyć się choć na 5 minutek, itp.
Widoki z trasy niezapomniane! Góry, błękitne jezioro, ośnieżone szczyty, malownicze wioski, kwitnące sady, kolorowe łąki z krowami i owcami. No i dużo kibiców, miejscowe orkiestry, świetnie zaopatrzone punkty odżywiania chyba co 3-4 km.
Nasi przyjaciele skorzystali z oferty dla kibiców i popłynęli statkiem na 15/29 km, więc mieliśmy jeszcze doping indywidualny
Piękny maraton, życiówka - jak tylko przestaną mnie boleć mięśnie i siny paluch, pomyślę o dalszych planach na resztę roku
Życiówka poprawiona o 6 minut, tyle samo zabrakło do wyniku w okolicach 3:50. I tak jestem szczęśliwa, bo trasa wcale nie była płaska, a ostatnie 1,5 h biegłam w narastającym upale, walcząc z bolącymi nogami i pokusami typu: usiąść na pomoście i zamoczyć nogi w jeziorze, położyć się choć na 5 minutek, itp.
Widoki z trasy niezapomniane! Góry, błękitne jezioro, ośnieżone szczyty, malownicze wioski, kwitnące sady, kolorowe łąki z krowami i owcami. No i dużo kibiców, miejscowe orkiestry, świetnie zaopatrzone punkty odżywiania chyba co 3-4 km.
Nasi przyjaciele skorzystali z oferty dla kibiców i popłynęli statkiem na 15/29 km, więc mieliśmy jeszcze doping indywidualny
Piękny maraton, życiówka - jak tylko przestaną mnie boleć mięśnie i siny paluch, pomyślę o dalszych planach na resztę roku
- hankaskakanka
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 07 sty 2011, 09:41
- Życiówka na 10k: 48:56
- Życiówka w maratonie: 4:02
Relaks jak relaks. Od tygodnia jestem przeziębiona. Raz mniej, a raz bardziej. Wolałabym tylko nie kaszleć jak Ludwik Waryński, którego płuca wyplute nie bolą.
Od maratonu nie biegam. Ale mam inne formy aktywności fizycznej związane z faktem nagłego zostania mamą małego chłopczyka Już nawet nie mam zakwasów w obręczy barkowej od noszenia ponad 5 kg wijącej się wagi, tylko czasem coś w kręgosłupie zapiszczy, kiedy np. wnoszę wózek z cenną zawartością po schodach do sklepu. Za to mały zawodnik ma niezły wykop i niespożyte siły w machaniu rękami
Jak tylko przestanę kaszleć, wracam do biegania i treningów w ogóle. Za kilka miesięcy trzeba będzie szybko biegać za skrzatem, więc forma musi być.
Od maratonu nie biegam. Ale mam inne formy aktywności fizycznej związane z faktem nagłego zostania mamą małego chłopczyka Już nawet nie mam zakwasów w obręczy barkowej od noszenia ponad 5 kg wijącej się wagi, tylko czasem coś w kręgosłupie zapiszczy, kiedy np. wnoszę wózek z cenną zawartością po schodach do sklepu. Za to mały zawodnik ma niezły wykop i niespożyte siły w machaniu rękami
Jak tylko przestanę kaszleć, wracam do biegania i treningów w ogóle. Za kilka miesięcy trzeba będzie szybko biegać za skrzatem, więc forma musi być.
- hankaskakanka
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 07 sty 2011, 09:41
- Życiówka na 10k: 48:56
- Życiówka w maratonie: 4:02
Sobota 07.05
Pierwsze bieganie po 20 dniach posuchy. 3 dni temu skończyłam antybiotyk, jeszcze kaszlę, ale już tak strasznie stęskniłam się za ruchem (innym niż marsze z wózkiem ), że zaryzykowałam. To było raptem 4.75 km (poprzedzone 2 km marszu z wózkiem, podczas wybiegania męża) w bardzo zmiennym tempie (średnia 6:07 km/min). O formie nie ma co mówić - jestem jeszcze osłabiona. Ale nogi są mocne i chce im się biegać, więc tego się będę trzymać! Mam nadzieję, że od przyszłego tygodnia zacznę systematyczne treningi. Mały zawodnik jest aniołem, jeśli chodzi o spanie i domaga się pierwszego posiłku akurat w porze umożliwiającej poranny trening
Pierwsze bieganie po 20 dniach posuchy. 3 dni temu skończyłam antybiotyk, jeszcze kaszlę, ale już tak strasznie stęskniłam się za ruchem (innym niż marsze z wózkiem ), że zaryzykowałam. To było raptem 4.75 km (poprzedzone 2 km marszu z wózkiem, podczas wybiegania męża) w bardzo zmiennym tempie (średnia 6:07 km/min). O formie nie ma co mówić - jestem jeszcze osłabiona. Ale nogi są mocne i chce im się biegać, więc tego się będę trzymać! Mam nadzieję, że od przyszłego tygodnia zacznę systematyczne treningi. Mały zawodnik jest aniołem, jeśli chodzi o spanie i domaga się pierwszego posiłku akurat w porze umożliwiającej poranny trening
- hankaskakanka
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 07 sty 2011, 09:41
- Życiówka na 10k: 48:56
- Życiówka w maratonie: 4:02
Trochę mało czasu na wszystko. Niemniej jednak, staram się pilnować swojego alternatywnego planu sportowego
Środa 11.05
2 km z tętnem poniżej 140 bpm, 1 km marszu, 2 km z tętnem poniżej 140 bpm. Rozciąganie na dwie raty - na dworze i w domu. Na dworze nie dało się wytrzymać, bo straszliwie gryzły meszki. Bąble mam do dziś.
Piątek 13.05
Siłownia: 20 min na orbitreku (tętno poniżej 140 bpm), 20 min na wiosłach (tętno poniżej 130 bpm), 20 minut rozciągania.
W weekend miał być rower, ale mąż musiał wyjechać, a dziecię jest za małe na wożenie w przyczepce rowerowej.
Wtorek 17.07
2 km z tętnem poniżej 140 bpm, 1 km marszu, 2 km z tętnem poniżej 140 bpm, 6 x 100 m szybciej (coś mi się pomyliło i było 7 x 100), 100-metrowe przerwy, 1 km schłodzenia. 20 minut rozciągania. To "szybciej" jest o 30 sek wolniejsze niż jesienią. No pięknie
Nie wiem, czy do treningów zalicza się również nauka noszenia w chuście. Chyba powinna, bo mnie dzisiaj bolą tricepsy od ćwiczenia naciągania chusty
Środa 11.05
2 km z tętnem poniżej 140 bpm, 1 km marszu, 2 km z tętnem poniżej 140 bpm. Rozciąganie na dwie raty - na dworze i w domu. Na dworze nie dało się wytrzymać, bo straszliwie gryzły meszki. Bąble mam do dziś.
Piątek 13.05
Siłownia: 20 min na orbitreku (tętno poniżej 140 bpm), 20 min na wiosłach (tętno poniżej 130 bpm), 20 minut rozciągania.
W weekend miał być rower, ale mąż musiał wyjechać, a dziecię jest za małe na wożenie w przyczepce rowerowej.
Wtorek 17.07
2 km z tętnem poniżej 140 bpm, 1 km marszu, 2 km z tętnem poniżej 140 bpm, 6 x 100 m szybciej (coś mi się pomyliło i było 7 x 100), 100-metrowe przerwy, 1 km schłodzenia. 20 minut rozciągania. To "szybciej" jest o 30 sek wolniejsze niż jesienią. No pięknie
Nie wiem, czy do treningów zalicza się również nauka noszenia w chuście. Chyba powinna, bo mnie dzisiaj bolą tricepsy od ćwiczenia naciągania chusty
- hankaskakanka
- Wyga
- Posty: 116
- Rejestracja: 07 sty 2011, 09:41
- Życiówka na 10k: 48:56
- Życiówka w maratonie: 4:02
Ale zaległości w pisaniu i czytaniu!
Piątek 20.05
45 minut roweru o poranku. Fajnie 20 minut rozciągania.
Poniedziałek 23.05
Poranna siłownia: 10 minut na orbitreku, 10 minut na wiosłach, 15 minut truchtu (wszystko z tętnem 120-140 bpm) i 15 minut rozciągania.
Piątek 27.05
Znów poranna siłownia: 10 minut orbitreku, 25 minut truchtu na bieżni, 10 minut wioseł, 3 x 15 serii na maszynie na plecy, 3 x 20 wykroków, 3 x 8 pompek, 20 minut rozciągania.
Niedziela 28.05
Niecała godzina na rowerze (z przerwą).
Wieczorem trening biegowy: 4 km (chyba było więcej, bo Garmin długo nie łapał satelity) wolno, 8 x 200 m szybciej, 1-minutowe przerwy. Nie wiem, jakie tempo, jakie tętno, bo nie zgrałam jeszcze danych, ale chyba nie chcę wiedzieć W domu 20 minut rozciągania.
Od jutra wracam do treningów biegowych i siłowni. Ścięgno Achillesa, przez które odkładałam powrót do "normalnych" treningów, przestało dokuczać, a forma kiedyś tam może wróci. Jest dobrze i tego będę się trzymać
Piątek 20.05
45 minut roweru o poranku. Fajnie 20 minut rozciągania.
Poniedziałek 23.05
Poranna siłownia: 10 minut na orbitreku, 10 minut na wiosłach, 15 minut truchtu (wszystko z tętnem 120-140 bpm) i 15 minut rozciągania.
Piątek 27.05
Znów poranna siłownia: 10 minut orbitreku, 25 minut truchtu na bieżni, 10 minut wioseł, 3 x 15 serii na maszynie na plecy, 3 x 20 wykroków, 3 x 8 pompek, 20 minut rozciągania.
Niedziela 28.05
Niecała godzina na rowerze (z przerwą).
Wieczorem trening biegowy: 4 km (chyba było więcej, bo Garmin długo nie łapał satelity) wolno, 8 x 200 m szybciej, 1-minutowe przerwy. Nie wiem, jakie tempo, jakie tętno, bo nie zgrałam jeszcze danych, ale chyba nie chcę wiedzieć W domu 20 minut rozciągania.
Od jutra wracam do treningów biegowych i siłowni. Ścięgno Achillesa, przez które odkładałam powrót do "normalnych" treningów, przestało dokuczać, a forma kiedyś tam może wróci. Jest dobrze i tego będę się trzymać