Nadal obowiązywały maseczki, więc miałam do wyboru, albo las albo park. Na WFL wybrałam park, z nikim się nie umawiałam, rywalizacja jakoś mnie nie pociąga, wiec wolałam sama podreptać. Zjawiłam się na parkingu pół godziny przed czasem, jakoś trudno było mi usiedzieć w domu. Wysiadam z auta a tam... grupa znajomych. Jest radość hahaha...oczywiście pobiegniemy oddzielnie, ponieważ każdy w swoim tempie, ale będziemy się mijać, ponieważ każdy pomyślał dokładnie tak jak ja - leci po pętli. Ledwie wysiadłam, przypomniałam sobie, że nie wzięłam ze sobą żadnego żelu. Przy moich ostatnich porządnych spadkach cukru, ładna wtopa, no ale mam cukierki glukozowe. Poprzednio jak próbowałam je zjeść podczas biegu, to miałam wrażenie, że gryzę ścianę. Jak się jest zmęczonym, trudno cokolwiek wciągnąć, co ma stałą konsystencję.
Kolejna gafa - wzięłam tylko ten najmniejszy softflask, a z nieba zaczyna lać się żar. Na 9 km wydawało mi się, że wystarczy i tak by było, gdyby temperatura była przynajmniej o 10 stopni niższa.
Pobiegliśmy. Dobiegłam do pierwszego podbiegu i ...ooo, nie, nie da rady, jak wlecę pod tę górkę, to chyba umrę, za gorąco, a za mną dopiero 4km. Zawróciłam, ku mojej radości okazało się, że nie tylko ja. Słońce pali niemiłosiernie, rozgrzany asfalt potęguje odczucie gorąca, drzew jak na lekarstwo, cienia brak. Na szóstym kilometrze uleciało ze mnie "powietrze", brakło mi sił. Jakim cudem, przecież przebiegnięcie tego dystansu wcześniej jakoś nie sprawiło mi większego problemu. Jednak skok temperaturowy zrobił swoje. Ale porażka, 6km i dość. Co teraz? Zaczęłam iść. Chwilę odpoczęłam i znów ruszyłam, jednak nie za długo, ponieważ znów dopadł mnie kryzys. Ponownie zaczęłam iść. Przypomniałam sobie jak to było na BBLu, sprinty tak najgorzej to mi nie wychodzą, może pójść w tym kierunku? Od lampy do lampy ... sprint i marsz, pod koniec co dwie lampy, żeby było "szybciej". Ku mojemu zdziwieniu na zegarku najpierw pojawiło się przebiegniętych 9km, później 10... czekam na tę metę a jej jak na złość nie ma. Odruchowo odwróciłam się , ale z tyłu mety też nie było.
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Lecę kolejnych 100 metrów... gdzie ten Małysz???
![:ojoj:](./images/smilies/ojoj.gif)
Miało być 9km a jest już 10 może wystarczy...
![hej :hej:](./images/smilies/icon_razz.gif)
Wreszcie meta dotarła do mnie: 10,76km w czasie 01:15:03 miejsce 73523, wśród kobiet 22755, a w swojej kategorii 2995
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
W przyszłym roku znowu pobiegnę, ale wolałabym w Poznaniu, jeśli się nie uda, pobiegnę z aplikacją.
Na tę chwilę, właśnie zapisałam się na Bieg Świętojański...od zmierzchu do świtu.
![hej :hej:](./images/smilies/icon_razz.gif)