MatiR - Pudrowanie trupa

Moderator: infernal

MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1442
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Obrazek
05.10.20 – 11.10.20

Powrót do szurańska. Na razie bez historii poza tym, że rozpocząłem pracować nad swoim pokracznym ruchem ramion podczas biegu – stąd na stravie zapisy o „rurkach”.
We wtorek rozprowadzam znajomemu Coopera. Biegnę 1600-2000m po 3’15”.

PONIEDZIAŁEK 05.10.20
Bez planu i „zegarka”

6,56km ~ 4’38” [30:23]

Powrót do szurania. Najbliższe trzy tygodnie biegam kiedy mam ochotę i ile chcę.
Zegarek załączam, ale na zegarku mam widok ustawiony na godzinę tak aby było bez ciśnienia.
Zacząłem ponoć w okolicach 5’00”, kończyłem po 4’30”…
Dla nóg sielanka, ale oddechowo poczułem tą przerwę…


WTOREK 06.10.20
Bez planu BBL

Wpadłem sobie na BBL prosto zajęć z moimi czortami…
Lekkie spóźnienie, ale akceptowalne.
W planach mam by regularnie przychodzić na takie zajęcia – trochę dodatkowej wiedzy się przyda, a tym bardziej że zajęcia prowadzi trener sekcji LA w moim mieście, a na gwałt niebawem potrzebuję gdzieś się wbić do klubu – możliwości mam dwie…

W programie praca ramion. W skrócie na zajęciach biegaliśmy z papierowymi kijkami (ja takich nie miałem). Dla mnie szczególnie dobry trening, bo moja praca ramion woła o pomstę do nieba.
Łącznie przebiegłem koło 4km na zajęciach, w tym jedną mocniejszą 200m by sprawdzić czy na wyższej intensywności jestem w stanie utrzymać nowy ruch…

Zależy mi na pracy nad ruchem. Na najbliższych rozbieganiach będę biegać z takimi patykami i będę koncentrować się na pracy łokci.

ŚRODA 07.10.20
Bez planu i „zegarka”

Najpierw zajęcia w gałę gdzie trochę też pokopałem (mocne trochę)…
Potem poszedłem pobiegać bez lukania na zegarek…

10,23km ~ 4’35” [46:49]

Pal licho, że wracając z roztrenowania mam spore tyły.
Rozpoczynam pracę nad techniką – a dokładniej górą i biegam z takimi papierowymi patykami, by kontrolować łokcie… Kurde… Pilnuj tak przez prawie 50’ ciągu tych łokci…

CZWARTEK 08.10.20
Bez planu i „zegarka”

9,3km ~ 4’42” [43:47]

Standard z rurkami dlatego przestanę o nich wspominać.
Bez historii. Tyły wiadomo, że są ale to normalne.
Ostatnie 250-300m trochę się przedmuchałem tak by popracować innym ruchem.


PIĄTEK 09.10.20
Bez planu i „zegarka”

Szmaciak z czortami.
Potem rozbieganko bez cudowania.
6,51km ~ 4’53” [31:49]

SOBOTA 10.10.20
Dzień meczowy

Meczyk na środku…
Zrobione jakieś 9,4km…

Podsumowując mecz: Było kolorowo… Barwy żółto-czerwone.

NIEDZIELA 11.10.20
Dzień meczowy

Dwa mecze. Środek i linia.
Łącznie jakieś 13km.
New Balance but biegowy
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1442
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Obrazek
12.10.20 – 18.10.20

Wnioski z drugiego tygodnia ?
Potrzebuję krosów i podbiegów, potrzebuję dobrej bazy…
Wytrzymałościowo fajnie się zapuściłem – ale wiem że wcześniejsza baza jest i tak dość fajnie zakonserwowana…
Szybkościowo ? Jest git… Nie czuję strat.

PONIEDZIAŁEK 12.10.20
Bez planu i „zegarka”

11,25km ~ 4’31” [50:53]

No spoko. Pobiegałem sobie po ciemku. Generalnie nudy i całkiem spoko świeżość.
Pomalutku się budzę i czuję że gdzieś tam ta wypracowana baza siedzi.
Na minus to, to że w lesie lewa stopa wpadła mi w dół i trochę ją wykręciłem.
Na szczęście dało się biec dalej – lekko czuję, ale nic szczególnego.

WTOREK 13.10.20
Pejs na teście Coopera

Trochę mi ta stopa jednak spuchła. Przy pewnych ruchach lekka opuchlizna przeszkadza. Da się żyć, ale najrozsądniej byłoby zluzować aktywność ruchową na te 2-3 dni.

Miał być test Coopera – Miałem rozprowadzać 4-5 kółek na tempie po 3’15”.
Test Coopera został właściwie odwołany i BBLe robiły zajęcia pod daszkiem na schodkach na trybunach.
Odwołanie/Przełożenie wynikało z warunków – 5-6 stopni, obfity deszczyk i wiatr.
Szybka zmiana planów – biegniemy milę, umawiamy się na tempo 3’10” – ja rozprowadzam.

Split: 76/77.3/77.6…

Do 1350m cały wiatr i rozprowadzanie tempa brałem na siebie. W okolicach 1350m zostałem wyprzedzony przez dwóch kolegów i na 1400m zakończyłem swój bieg. Walka z nimi przypominałaby już zawody, a tego mi się już nie chciało robić – swoją robotę zrobiłem, a od 1000-1100m kosztowało mnie to trochę pracy (a nawet dość sporo).

Z wrażeń tyle, że 76/400m nadal odczuwam jako śmiesznie wolne tempo – tym bardziej w kolcach.
Po drugie… Jednak przerwa swoje też zrobiła. Szybkościowo wyglądam bardzo fajnie, ale wytrzymałości to ni w ząb… Za tydzień jak będzie mi pasować to spróbuję rozprowadzić 4-5 kółek po 3’15” i ewentualnie podłączę się na ostatnie 60-90s.

Super było założyć kolce na bieżni… Całkiem inne bieganie i ruch, ajjj !!!
Niby na w ramach przebieżki zrobiłem sobie 200m w 35-36s – nawet taka głupia przebieżka na próbę wyczucia tempa cieszyła…

ŚRODA 14.10.20
Bez planu i „zegarka”

10,3km `~ 4’37” [47:35]

Opuchlizna całkiem ładnie schodzi. Dzisiaj już biegało się ok.
Tym razem bez rurek – chciałem sprawdzić czy zaczynam przyswajać ruch i wydaje mi się, że idzie to w dobrym kierunku (mimo wszystko chciałbym to nagrać)…

Warunki do biegania tragiczne pod zawody, pod rozbieganie całkiem spoko. Trochę GPS chyba świrował, bo powinno odmierzyć mi ze 150m mniej, ale cóż…
W lesie bagno, że hej także dobrze że biegałem gdy było jeszcze jasno.

Tak poza tym bez historii – wydaje mi się że bardzo szybko wrócę do poziomu, który osiągnąłem po przepracowaniu mocno przeciągniętej bazy…


CZWARTEK 15.10.20
Bez planu i „zegarka”

16,1km ~ 4’26” [1:11:16]

Pierwsze dłuższe wybieganie. Generalnie spoko, ale za ok. 13km czułem już nogi.
No odzwyczaiłem się od długich.
Biegłem bez rurek. Generalnie spoko.


PIĄTEK 16.10.20
Bez planu i „zegarka”

Zrobiłem sobie wolne…
No spoko.

SOBOTA 17.10.20
Dzień meczowy

Meczyk na linii. Sporo, bo 6km, a w pierwszej 3,4/3,5km co jak na asystenta to naprawdę dużo.
Gdzieś musiałem podkręcić znowu lewą stopę, bo lekko spuchła…

NIEDZIELA 18.10.20
Dzień meczowy

Dzień meczowy. Linia i środek.
Jakieś 13km łącznie…
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1442
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

PONIEDZIAŁEK 19.10.20
14km BS, co 2km 30” szybkie

Biegane z rurkami. Dzisiaj trochę te rurki mi przeszkadzały, ale może to też wynik badziewnej bluzki do biegania, bo ma kijowe rękawki…
Podaje to co mi podał zegarek: 14,22km ~ 4’36” [1:05:20]

Z tymże GPS wariował. Przebiegłem więcej i szybciej. Może ostatnie 5-6km podawał wiarygodne statystyki.
Skąd wiedziałem ? Robiąc żwawsze 30sekund do pewnego momentu zegarek nie potrafił zatrybić zmiany tempa… Trasę odcinkowo mniej więcej też znam na pamięć. Ślad treningu po wgraniu też nie do końca taki jaki był w rzeczywistości…
W każdym razie kij w to – liczy się wykonanie treningu.

Co do wykonu – obżarłem się chyba nieco za mocno, pierwsze parę km łapały mnie kolki, biegłem ociężały. Dopiero później się trochę bardziej rozbujałem.
Ostatnie około 40s to już spoko bieg, bo tempo w okolicy 2’50”.

Ponadto prowadziłem zajęcia i tam dość ostro wlazła piłasza. Nabiegałem się zdrowo.

WTOREK 20.10.20
16km 4’40”

Podaję to co podał garmin – 16,19km ~ 4’50” [1:18:15]

O kant tyłka taki pomiar. Coś mi Garmin rozjeżdża pomiary – na pierwszym km zabrał od razu z 15-20s/km.
Pierwszych 30’ nie mam śladu biegu na mapce i ogólnie…
Lecisz równo, a tu km pikają po 5’20” – no coś nie ten teges…

Co do historii biegu. Nie do końca zczaiłem oznaczenia dróg pożarowych w lesie i nadrobiłem z 700-800m krążąc w lesie. Od 13km czułem że mi nogi w dupę wejdą…
Ogólnie to jestem zadowolony.

ŚRODA 21.10.20
Kros

Pierwszy krosik… Jak kros to wieczorkiem po ciemku. Dzisiaj tym razem GPS mierzył poprawnie.
10,62km ~ 4’34” [48:26] -> link do treningu (ukształtowanie terenu – to ten teren, który Ci wysyłałem Rolli) https://connect.garmin.com/modern/activity/5709492704

No spoko. Pod górkę trochę ciężkawo – zapomniało mi się jak się biega krosiki, ale na końcówce, na długim odcinku z górki i odcinku płaskim trochę mnie nosiło – musiałem zwalniać.
Było w pytę. Krosy to jest to czego mi trzeba.

Z info dodatkowych. Biegane bez rurek. O ile wydaje mi się, że łokcie idą ładniej, tak muszę ogarnąć prawą dłoń dla komfortu biegowego…
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1442
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

CZWARTEK 22.10.20
ABC

Dobieg do lasku… Powrót z lasku… Razem jakieś 3,8km.
Rozgrzewka w ruchu, kilka ćwiczeń w miejscu i poleciałem sobie ABC.
5x60/60/60/60m (niski A/skip A/skip C/skip B)
5x15/15m jednonóż L/P

Tak sobie działałem… Fajne na pachwinki…

PIĄTEK 23.10.20
Kros

11,17km ~ 4’34” [50:59]

Kros. Wieczorny.
Trasa praktycznie ta sama co w środę – no może z lekką modyfikacją.
Tak zmodyfikowałem, że wybrałem cięższą ścieżkę, ale to tym lepiej dla mnie.
Wlazło fajnie. Popracowane – bawiłem się dobrze.

P.S Chyba pomału zaczynam czuć ułożenie palców w nowym ustawieniu ramion/łokci podczas biegu…

SOBOTA 24.10.20
-

Miał być spoko weekend (szkolenie lub mecze), ale dzięki Pinokiowi z partii niesprawiedliwości i miłośnikowi kotów wyszedł trochę gorszy. Łatanie dziur w obsadzie sędziowskiej.

Dwa mecze młodzików na chodzonego – Łącznie może z 7-8km.
Fajna pogoda na spacerek i pooglądanie młodych – czasem dobrze bezstresowo postać na boisku, ale nie tego oczekuję… Później pędem bawiłem się w sędziego VAR oglądając i robiąc na bieżąco obserwację telewizyjną
meczu, który powinienem sędziować na linii…

NIEDZIELA 25.10.20
-

Łatanie dziur w obsadzie – dzień drugi.
Dziwnie tak mieć jeden mecz i to o 14:00…
Zrobione jakieś 4,3km na linii… Boisko takie, że można byłoby na nim robić biegi przełajowe…
Na takich meczach ciężej się kontroluje spalonego niż na wyższych ligach, chyba że boisko jest krzywo usytuowane…

Obrazek
19.10.20 – 25.10.20

Odczuwam sporą radochę z biegania. Szczególnie teraz kiedy wróciłem na góreczki…
Bawię się dobrze. Wcześniejsza baza dość fajnie się zakonserwowała…

Będąc jednak szczerym - gdybym miał wyjść na trening i zrobić np. 10km po 3'50" to by mi się mocno nie chciało...
Za duża rzeźba na ten moment... Wszystko przyjdzie stopniowo.
Wolałbym już sobie wyjść i pacnąć 400m w 60s na bieżni :hahaha: [Rolli nie rób mi jednak tego lub tego :hahaha: ]
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1442
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

PONIEDZIAŁEK 26.10.20
16km BS, co 2km 30” szybkie

15,57km ~ 4’23” [1:08:10]
Tempo średnie może delikatnie mylić – właśnie przez te przyspieszenia.
Przyspieszenia bardzo żwawo… Reszta to tempo gdzieś w okolicach 4’30”- 4’35”…

Dwa dni przerwy trochę dały. Całkiem sympatyczny bieg i nie było uczucia, że w nogach ileś tam km.
Z zegarkiem też byłem cierpliwy – wyczekałem aż złapie GPS.
Naprawdę weszło przyzwoicie.

WTOREK 27.10.20
20km 4’40”

20,56km ~ 4’33” [1:33:30]
Nie chciałem specjalnie zwalniać by być bliżej tempa.
Bieg na samopoczucie, generalnie spoko.
Lekko poczułem nogi na 11km, ale później było ok. Powtórka nastąpiła w okolicy 18km…
Bieg mi się nie dłużył – weszło odczuwalnie dość komfortowo…

Link -> https://connect.garmin.com/modern/activity/5735260228
Na sugestie Rolanda dołączam link wraz z tętnem (na tętno normalnie nie biegam).
O ile czułem się dobrze tak póki co jeszcze serducho jednak na tych tempach pracuje i to solidnie.
Byłbym ignorantem gdybym pisał, że to był „trucht”. Wykres mówi trochę co innego.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1442
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

ŚRODA 28.10.20
Kros

Oj… Jak wstałem to czułem nogi. Odbiły się dwa dni biegania objętościowego.
Co do środy - Najpierw mecz linia… W pierwszej połowie ładnie mnie przelatali.
W drugiej połowie to już miałem luz i biegałem właściwie do zmian i już tak nie hasałem krokiem dostawnym na linii, bo nie było potrzeby.

Później zajęcia z młodymi… Na gierkę aż tak nie wchodziłem…

I wieczór – krosidło…
12,81km ~ 4’38” [59:20] -> wrzucam link, bo liczby nic nie mówią:
https://connect.garmin.com/modern/activity/5744997248

Luzu w tym bieganiu nie było – chyba że z górki…


CZWARTEK 29.10.20
ABC

Dobieg i powrót to razem gdzieś 3,7-3,8km…
ABC czyli właściwie powtórka z zeszłego tygodnia + skoki jednonóż…
Może szczegółowiej skoki jednonóż:

Odmierzyłem sobie odległości (dzisiaj 6 stóp czyli około 150-160cm) i poznaczyłem na ziemi tak by linie były widoczne…
Płotki raczej nie były potrzebne, bo pilnowałem by stopę ciągnąć w kierunku tyłka.
Wyszło mi 5 serii w których wykonałem po 8 skoków na każdą nogę…
Przerwy dłuższych nie robiłem… Nie było sensu…

Jak coś nagram związanego z tymi skokami to wrzucę…

PIĄTEK 30.10.20
Kros

13,51km ~ 4’57” [1:06:56]

Tak sobie wymyśliłem, że dzisiaj pobiegam sobie na całkowitym luzie.
Właściwie było, ale zluzowałem jeszcze bardziej – cały dzień lało, dodatkowo krosy biegam wieczorem zatem trzeba było biegać momentami mocno asekuracyjnie by się nie wywalić lub co gorsza czegoś sobie nie zrobić… Kilka razy ładnie zatańczyłem, raz prawie złapałem zajączka, na szczęście tylko jeden z tańców skończył się lądowaniem w błotku…
Bieg mi się podobał… Tam gdzie mogłem to delikatnie podkręciłem tempem, ale wszystko robione ze sporym hamulcem i w trosce o to by bieg zakończyć w całości…


SOBOTA 31.10.20
Meczyk

Linia… Ponoć z 5km…
Dzisiaj jakoś tak niemrawo….

NIEDZIELA 01.11.20
-

WOLNE

Obrazek
26.10.20 – 01.11.20

Jakieś wnioski ?
Może tyle że zaczynam czuć, że trenuję… W sensie że już były momenty gdzie czułem nóżki…
Tak to bawię się dobrze i latam bez ciśnienia…
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1442
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

PONIEDZIAŁEK 02.11.20
16km BS + 5x60m

Wykonanie: 15,7km ~ 4’33” [1:11:32] + 5x10s/60s

Testowałem nowe trasy biegowe. Całkiem ok, tylko uwaliłem konkretnie buty…
Pogoda w porządku, dość ciepło bo z 12-13stopni i lekka mżawka.
Z wykonaniem nie było większych problemów.


WTOREK 03.11.20
20km 4’40”

Wykonanie: 20,04km ~ 4’37” [1:32:30]

Test nowych tras biegowych… Pierwszą pętlę trochę przekombinowałem i nie pobiegłem gdzie miałem pobiec przez co nadłożyłem, drugą delikatnie skróciłem – wszystko z myślą o nieoficjalnym biegu, który mam zamiar zrobić…

Co do wykonania – Po 11km zacząłem czuć nogi, więc starałem się myślami uciec gdzieś indziej…
Niby mógłbym biec, niby mógłbym podkręcać tempem, ale do obiegania z przełomu kwietnia/maja to brakuje bardzo dużo. By nie było – nie napinam się, bo wiem że spokojnym treningiem obuduję się jeszcze lepiej.
Najważniejsze że bawię się bardzo dobrze… Czuję nogi na takich wybieganiach, ale 20km czy więcej ciągiem jakoś mnie nie przeraża…

Później strzeliłem sobie jeszcze zajęcia na BBLach. Fajne rozciąganie na płotkach.

ŚRODA 04.11.20
Kros luźno

Wcześniej meczyk na linii. Debiut jednego z nowych sędziów na lidze juniorów.
Dobrze, bo na miejscu także chwila moment i po meczu.

Dzisiaj może też dzięki wczorajszym BBLom nogi były lżejsze względem zeszłego tygodnia.
Ponadto miałem dzisiaj nie rzeźbić, więc nie rzeźbiłem…

Wykonanie: 13,51km ~ 4’55” [1:06:20] https://connect.garmin.com/modern/activity/5773821370...

Zgodnie z tym co miałem zrobić to nie rzeźbiłem… Ot luźno biegłem tym bardziej, że przed 2km znowu walnąłem lewą stopą w dołek i mój dalszy bieg stał pod znakiem zapytania…
Potruchtałem chwilę na jednej nodze odciążając drugą, a że dało się biec to biegłem, ale zachowując możliwie większą ostrożność…
Z historii to tyle.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1442
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

CZWARTEK 05.11.20
ABC

Wykonanie:
5x 50m (niski A, skip A,C,B) ; 5x50m wieloskok ; 5x7skoków P/L noga (odległość 7 stóp).

Coś dzisiaj miałem pospinane dwugłowe…
Co do wykonania. Dorzuciłem dzisiaj wieloskoki, a na skokach jednonóż zwiększyłem odległość o stopę.
7 stóp to wciąż śmiesznie blisko – jest to mój ulubiony element ABC, bo do reszty mam stosunek obojętny.

PIĄTEK 06.11.20
Kros 4’00” bez zegarka

Lewa stopa od jakiegoś czasu jest mocno niestabilna… Nie ryzykowałem biegu na górkach,
wybrałem się w płaski teren do lasu na ścieżki leśne i szutrówki…
Na płaskim miałem bombić po 3’50” – 3’55”.
Ogólnie to coś mam pospinane dwugłowe uda… Cały czas – nie jest to ból związany z wysiłkiem…
Przed akcentem standard krótkie rozbieganko i lekkie ABC.

Wykonanie: 10,29km ~ 3’46” [38:45] https://connect.garmin.com/modern/activity/5781712589

Zegarek ustawiłem na widok z godziną, więc miałem tylko odniesienie do lapów co kilometr – wystarczy w zupełności… Pierwszy km sam po sobie czułem, że delikatnie za mocno, potem było ok.
Pierwsze 1,5km tak se… Potem do 4km było ok. Od 4km do gdzieś 6km to biegło mi się znacznie lepiej niż te długie wybiegania… Na 4km przed końcem wybiegłem na długą prostą, a wiedziałem że tam są segmenty…
To tak zacząłem dokręcać śrubkę… Dokręcałem, dokręcałem… Do powiedzmy 8-8,5km dokręcałem z głową – czułem nogi, ale widok parkingu (miejsca gdzie zostawiłem auto) fajnie nakręca…
To się pobawiłem – prawie w palnik – prawie, bo w palnik zszedłbym z odcinkiem między 9, a 10km poniżej 3’10”…

Reasumując… Fajnie się bawiłem, ale chyba za bardzo mnie poniosło, bo ostatnie 1-1,5km to PRAWIE jak zawody. Do 6-7km mięśniowo bardzo dobrze, oddechowo tragedii nie było, ale mam spore tyły. Ostatnie 3km to już odczuwalny ból w mięśniach, a ostatnie 500-600m to nie dość że czułem nogi to zipiałem srogo…

BONUS -> Po biegu nie robiłem roztruchtania… Dychnąłem z 2-3’, wróciłem szybko do domu, wziąłem brachola i telefon i praktycznie z marszu nagrałem ABC.
Nie nagrywałem wieloskoków, bo nawierzchnia asfaltowa… Scyzorów i wyskoków do klatki nie robię aktualnie w ABC… ABC do zerknięcia tylko miejcie na uwadze, że chwilę wcześniej rąbałem akcencik.

LINK -> https://www.youtube.com/watch?v=MeQZnR9EKxo

SOBOTA 07.11.20
Dzień meczowy

Wykonanie: Około 8,7-8,8km na środku…

Ostatnio miałem trochę mniej meczy na środku (a jak były to były cóż… słabawe).
Dzisiaj był spoko meczyk…
Sędziowanie z cyklu drużyny zadowolone, ale obserwator by Cie objechał z oceną…
Na środku sędziuję sobie czysto hobbystycznie… Najbardziej zależy mi na linii i tu się spinam.

NIEDZIELA 08.11.20
Dzień meczowy

W skrócie… Miała być linia i środek.
Była linia i linia. Na mój drugi mecz (na środku) drużyna zadzwoniła, że nie przyjedzie i szybko pojechaliśmy uzupełniać braki w obsadzie…

Wykonanie: Może z 10km, może ciut więcej…

Obrazek
02.11.20 – 08.11.20

Pomalutku, pomalutku... Są postępy.
Z tygodnia jestem zadowolony - dobra pogoda i dobre bieganie.
Trochę mniej jestem zadowolony z mojej lewej stopy... Pomału robi się tradycją, że gdzieś źle stanę i że zaboli...
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1442
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

PONIEDZIAŁEK 09.11.20
6x30” podbieg/P2,5’ + 6km 4’00”

Rozgrzewki, ABC i roztruchtania nie opisuję.

Wykonanie:
Podbieg -> link https://connect.garmin.com/modern/activity/5797631666
6km ciąg -> 6,1km ~ 3’56” [24:00], link https://connect.garmin.com/modern/activity/5797631772

No… Podbiegi miałem gdzie bombić. Udało się że z cztery powtórzenia mogłem lecieć legalnie ulicą.
Odczucia na podbiegu takie, że po 25sekundach delikatnie zaczynałem czuć nogi.
Uczucie takie jakbym biegł powtórzenia po 400m i był w okolicach 250m…
Po minucie podbiegu w nogach byłaby już galareta, że ojoj…

Chwilka przerwy po ostatnim podbiegu (między 2,5, a 3’) i ciąg…
Pokręciłem się po osiedlu i zrobiłem z trzy kółka.
Delikatnie pod górkę i delikatnie w dół i miejscami płask. Całość po chodniku.
Z wejściem na tempo nie było problemu, bo na podbiegach biegałem sporo szybciej.
Może ten pierwszy kilometr nie był jakiś specjalnie super, ale też bez przesady…
Z czasem łapałem rytm.

Z wrażeń tyle, że gdy było delikatnie pod górkę i pod wiatr to nie szarpałem, bo chciałem w dobrym stanie dowieźć okolice 4’00”. Z górki i na płask pilnowałem aby nie przeszarżować ani też nie pobiec za wolno…
Mógłbym się gdzieś wyżyć i po płaskim czy lekko z górki przypiłować kilometr znacznie szybciej, ale to jeszcze nie miejsce i nie czas…

Reasumując. Nie czułem by to był specjalnie ciężki trening… Aczkolwiek pewnie nieco pójdzie w nogi.

WTOREK 10.11.20
14km 4’50” + 4x60m

Wykonanie: 13,55km ~ 4’50” [1:05:30]

Bez historii. Pisząc relację skumałem się że nie zrobiłem przebieżek :D Wstyd…

Wpadłem potem jeszcze na BBL licząc, że w programie będzie jakaś ogólnorozwojówka…
Były nudy, bo bieganie… Minutówki…
To sobie potruchtałem minutę i potruchtałem jeszcze wolniej następną minutę i tak kilka razy…


ŚRODA 11.11.20
Mecze

Wykonanie: Linia i środek -> razem +/- 13km

Później mi się biegać już nie chciało, bo też nie miałem go w planie…
Coś mnie bateria po pierwszym meczu w konia zrobiła, bo pokazywała bardzo mało…
Zatem drugi mecz bez pomiaru GPS żeby nie ryzykować – odczyt na samym stoperze.

Od jutra zaczynamy blok treningów – dość ciekawie wygląda on na papierze…
Kwestia ogarnięcia tematu tak bym nie biegał tego po ciemku lub na gównianej nawierzchni…
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1442
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

CZWARTEK 12.11.20
9km TWL 1000/1000 w 3:30/4:00

Wykonanie: https://connect.garmin.com/modern/activity/5811436968

Przed tym treningiem miałem już lekki hmm respekt, że tak napiszę.
Co do wykonania. Pierwszy kilometr (lżejszy) był problem z trafieniem w tempo dlatego za szybko.
Potem już byłem bliżej docelowego…
Do okolic 5km nawierzchnia wymieszana… trochę szutru, trochę asfaltu…

Odczucia ?
Przy tym tempie 3’55”- 4’00” rzeczywiście szło dychnąć i mógłbym się tak bujać i bujać aż by mi nie wycięło nóg przez kilometraż… Co do szybszych odcinków ?
Z czasem było lepiej… Nogi kręciły, ale jak sobie przypomnę że miałem zamiar w czerwcu lecieć półmaraton po 3’30” – 3’33” to kurcze jednak jest co biegać i nie jest to hop siup…
25-30s/km różnicy – tutaj jest to ogromna różnica na oddechu i na odczuciach w nogach… Nie było przepalanki, ale nie było super komfortu…

Reasumując – Pobiegłem to za mocno, ale jak już szło to nie chciałem celowo zwalniać…
Na pewno bym ujechałbym do 11km takie powtórzenia… Na pewno na dzisiejszym ostatnim szybszym zszedłbym zdrowo poniżej 3’10”…
Nie jest jednak sztuką się zap…lić na jednym akcencie i robić z tego jakiś pokaz siły, bo raz że piszemy o amatorskim szuraniu w którym nie ma siły, a dwa… mi zależy w tym momencie na bazie i spokojnym budowaniu formy. Na tempa i przede wszystkim MD będzie czas…

Niemniej jednak podoba mi się ta forma treningu.


PIĄTEK 13.11.20
12km 4’50” + 4x60m

Wykonanie: 12,03km ~ 4’42” [56:30] + 4x60m
https://connect.garmin.com/modern/activity/5816925369

Trening wykonany po ciemku w krosie… 60tki na bieżni – powiedzmy na 85% możliwości…
Bieg właściwie bez historii. Biegane luźno, nie świrowałem i pilnowałem by przypadkiem nie zrobić sobie kuku, bo jutro meczyk na linii…
Nie czułem większego zmęczenia w nogach po wczorajszym treningu…

SOBOTA 14.11.20
Dzień meczowy

Wykonanie: Około 5,8km na linii…

Dzisiaj już nogi trochę poczułem… No były zmęczone.
W drugiej połowie mnie dość srogo przelatali na tej linii… Ogólnie ciężkie decyzje, ale mocno na plus…

NIEDZIELA 15.11.20
Dzień meczowy

Wykonanie: Mecze na środku… Powiedzmy około 16km…

Żeby dawać mi dwa mecze na środku i to dzień po ciężkim meczu na linii to trzeba nie mieć sumienia.
Nowy narybek u nas w organizacji, który się trafił naprawdę zacny – nie powiem, jeździ sobie na linię na dobre mecze, a „stary” musi rąbać dwa mecze na środku…
Z koła wyszedłem, ale zmęczyłem się…

Później na żadne ABC nie szedłem - lepiej dać dychnąć nogom - niedługo weekendy się zwolnią.

Obrazek
09.11.20 – 15.11.20

Z wrażeń tyle, że widzę i czuję, że mam całkiem fajny „poziom wyjściowy” pod dalsze robienie bazy…
Z wrażeń też tyle, że w sobotę na meczu czułem nogi i latanie na linii kosztowało mnie trochę sił (z nóg)…
Tak to ok. Trenujemy dalej.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1442
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

PONIEDZIAŁEK 16.11.20
6x30” podbieg/P2,5’ + 6km 3’55”

Wykonanie:
Podbiegi – https://connect.garmin.com/modern/activity/5830993713
Ciąg – https://connect.garmin.com/modern/activity/5830993796

Ok. Zatem jeśli chodzi o podbiegi to dość mocno popracowałem.
Gdybym miał biec 45s na podbiegu to miałbym już zmaltretowane nogi, a gdybym dociągnął do 60s to byłaby już kompletna galareta i wycina… Biegane bez sprintowania, ale naprawdę po 20s czułem nogi…
Czułem też delikatnie przed treningiem, ale to poza tematem…

Co do ciągu… Krótka przerwa między ostatnim podbiegiem, a ciągiem – maksymalnie wyszło z 2’45”… Gdy biegam odcinki szybkościowe, a potem od razu ciąg to zawsze bawi mnie początek takiego ciągu.
Lekko czuć nogi, a mimo to przestrzał tempa jest dość spory… Fakt, że ruszyłem lekko z górki i potem był płask, ale gdzieś po 400-500m średnie tempo na okrążeniu było poniżej 3’40” czyli trochę za szybko…
Potem już leciałem normalnie czy to delikatnie pod górkę i chyba z lekkim wiaterkiem w ryjca, czy też odcinki z górki i płask…

Co do odczuć podczas wykonania…
Początek (powiedzmy do 2km) trochę gorzej niż tydzień temu. Możliwie, że dzisiaj mocniej wlazły podbiegi, a może też lekko poczułem początek, który ruszyłem za szybko mimo że niespecjalnie piłowałem…
Gdzieś po 2,5-2,6km stwierdziłem, że pilnuję tylko tempa w okolicy 3’55” i biegnę możliwie niskim kosztem tak by po prostu przyklepać trening – na oranie będzie czas…

WTOREK 17.11.20
15km 4’50” + 3x60m

Wykonanie: 15,01km ~ 4’54” [1:13:31] + 4x10s/60s

Prędkość dostosowana do warunków…
Bez świrowania, bo pogoda nie sprzyjała, a nie chciało mi się szarpać żeby na siłę utrzymać tempo…

Z historii też niestety tyle, że w okolicach 17-18’ od momentu startu znowu wpadłem w nierówność lewą stopą.
To już jest niemalże tradycja, że podkręcam lewą stopę. Zatrzymałem zegarek i już myślałem, że będę marszem wracać do domu, ale na szczęście +/- minuta rozchodzenia i dało się szurać dalej…
Pewnie stopę wykręcę znów za tydzień… tfu odpukać…

Przebieżki zrobiłem… Nie spointowałem, ale było mocno…


ŚRODA 18.11.20
Mecz + 13km 4’30”

Wykonanie:

Meczyk na linii… Niby baraż o clj, ale różnica poziomów i sam poziom… Słaby.
Czułem delikatnie stopę – trochę ograniczoną mam ruchomość w niektórych kierunkach…
Da się biegać, ale po co… Nie idę na rozbieganie – olać.


CZWARTEK 19.11.20
11km TWL 1000/1000 w 3:30/4:00

Wykonanie: WOLNE

Na spokojnie. Sobota mi się zwalnia – nie mam meczów. Można porotować treningami.
Forma nie ucieknie, stopa odpocznie…
Mądra decyzja.
Biec, dałbym radę biec bez większego dyskomfortu, ale nie ma co…
Jutro już wyjdę i najlepiej na tego TWLa żeby w sobotę pomęczyć bułsko…
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1442
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

PIĄTEK 20.11.20
12km 4’50” + 4x60m

Wykonanie: Dzisiaj zaległy TWL, wykon niżej
https://connect.garmin.com/modern/activity/5848446016

Lewa kostka dalej nie ma takiej ruchomości jak prawa, ale nie przeszkadza w bieganiu.
Co do wykonu…
Dzisiaj bez świrowania – celowałem w punkt. Trochę dokuczał wiatr, dość mocno kręcił.
Nogi świeże, a że bez świrowania to weszło naprawdę jak w masełko.
Fajny bieg, bardzo, bardzo, bardzo.

SOBOTA 21.11.20
Dzień meczowy

Wykonanie: Dzisiaj bez meczu. Odrabiamy rozbieganie.
11,57km ~ 4’36” [53:16] https://connect.garmin.com/modern/activity/5852723248

Krosik ze znajomym…
Dawno tutaj nie biegałem gdy jest jasno przez co biegło się bardzo komfortowo bo też nie musiałem pilnować stóp i dziur.
Bez szarpania, luźno. Pogoda ok, ogólnie bardzo fajny bieg i przyjemnie spędzony czas.


NIEDZIELA 22.11.20
Dzień meczowy

Wykonanie: 7,4km i stojanow na środku…

Koniec rundy…

Obrazek
16.11.20 – 22.11.20

Pomijając problemy z lewą stopą, którą mocno podrażniłem…

Pierwszy raz w mojej przygodzie z bieganiem czuję się całkiem fajnie obiegany, a to dopiero listopad.
Chce mi się biegać i robię to na całkowitym luzie. Jest listopad, a ja się czuję obiegany jakby to był kwiecień/maj tego roku…
Świetnie się bawię i jestem ciekaw w jakim to kierunku będzie szło dalej…
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1442
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

PONIEDZIAŁEK 23.11.20
6x30” podbieg/P2,5’ + 8km 3’55”

Wykonanie:
Podbiegi – https://connect.garmin.com/modern/activity/5863809017
Ciąg – https://connect.garmin.com/modern/activity/5863809110

Na podbiegach zmagałem się z lekkim/średnim wiatrem w ryjca dzięki czemu weszła jeszcze lepsza praca…
Poszło w udka… Oczywiście bez sprintowania, ale bardzo mocno.

Jeśli chodzi o ciąg to tym razem do zrobienia 8km. Pierwszy km lekko przestrzelony, ale biegłem lekko z górki. Do 2km łapałem rytm, bo czułem podbiegi. Potem już biegłem bardziej na samopoczucie bez ciśnienia na konkretne trzymanie tempa = lekko pod górkę troszeczkę większa praca, a na odcinku lekko z górkim luzowanie… Bardziej zmęczyły mnie pierwsze 2-2,5km niż reszta dystansu.

Lubię ten typ treningu. Nie jest on super lekki i komfortowy, ale jest całkiem znośny. Trzeba tylko złapać rytm. Potem się samo biegnie, bo tempo też niespecjalnie wymagające.

WTOREK 24.11.20
15km 4’50” + 3x60m

Wykonanie: 15,74km ~ 4’55” [1:17:26]
https://connect.garmin.com/modern/activity/5868849533

Trochę niedoszacowałem dystansu z trasą… biegane ze znajomym.
Fajna pogoda – w momencie startu zaczynało się ściemniać, około 2stopni, można lecieć na krótkie spodenki.

Sam wykon luźno. Z rzeczy wartych odnotowania to, to że dobrze mi się biegło.
Na trzeciej pętli znajomemu zużyły się baterie w czołówce i przedzwonił w korzeń…
Po biegu udało się nie zapomnieć o przebieżkach… Wykonałem.

O ile piszę że biegło mi się luźno i nie czułem by mi wlazło w nogi, tak pojechałem od razu na zajęcia BBL.
Pytam się co w planie – mają być elementy siły biegowej…
Grupa potruchtała, a ja poszedłem się jednak przebrać bo przy -2 to już w samej bluzie i krótkich spodenkach to dałbym radę biec, ale mocny ciąg – tak to ni chu chu… Oczywiście obowiązek rękawiczki – zakładam właściwie zawsze przy temperaturze od 6-7stopni w dół (ewentualnie ściągnę)…

Tak więc BBL i siła biegowa… Na łuku skip A, po skipie A prosta w ramach przebieżki… po przebieżce marsz i tak parę powtórzeń… Robię ten skip A, a jak przeszedłem do przebieżki to nie mogłem podnieś kolan, tak mi nogi w dupę wlazły… Zrobiłem 3 takie serie. Potem 3 serie na skip C…
Zobaczymy jak dzisiejszy dzień wejdzie w nogi… Dobrze że czwartek bez biegania.


ŚRODA 25.11.20
13km 4’30”

Wykonanie: 13,24km ~ 4’29” [59:20]
https://connect.garmin.com/modern/activity/5871701931

Miałem lecieć po górkach w krosie, ale wyleciałem na płaskie po lesie w dzień ze względów logistycznych…
Co do wykonu – Jak ? No nijak…
Trochę uda miałem podjechane i luzu w tym całkowitego nie było.
Tak się toczyłem bez historii… Pogoda fajna, w lesie nawet lekki mrozik.
Lekkie przebudzenie i przepływ „świeżości” na 8-9 oraz 12-13km…
Dobrze że jutro wolne… Wleci rolka, a w piątek fajny akcencik.


CZWARTEK 26.11.20
WOLNE

Wykonanie: No wleci WOLNE…
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1442
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

PIĄTEK 27.11.20
13km TWL 1000/1000 3:30/4:00

Wykonanie:
https://connect.garmin.com/modern/activity/5880684328

Aj tak… Dziwnie…
Trochę popracowałem, trochę mnie ten trening kosztował sił, nie było super lekko luźno (chyba że na odcinkach w okolicy 4’00”, bo tu naprawdę luz), ale też nie była to rzeźba jak na zawodach.
Trening wykonany, celowałem w punkt bez świrowania i zadanie wykonałem…
Trochę mnie spinało w lędźwiach, ale potem poszło.

Reasumując żebym się nie powtarzał: Bez świrowania, gdybym miał biec 15 czy 17km to bym pobiegł…
Gdyby kazali mi zejść po 7km – to bym zszedł i nie marudził…

SOBOTA 28.11.20
ABC + 8km 5’20”

Wykonanie: ABC + 8,03km ~ 5’19” [42:43]

Z rana jeszcze odrabiałem zajęcia praktyczne na orliku… Trochę targało – głównie w stopy…
Co do ABC… Standard 5x50m (niski A, A,C,B), później 5x50m wieloskok i 5x L i P jednonóż 7 skoków na odległości 8 stóp…
Pobawiłem się…

Co do ciągu to był… :D
Nie zaszkodzi czasem biec aby biec i mielić nogami w miejscu przy zerowej długości kroku…

Tak w ogóle to lekko poczułem łydki po wczorajszym biegu…

NIEDZIELA 29.11.20
Tenis

Wykonanie: „WOLNE”

Miałem ciupać z bracholem w tenisa, ale wrzucili nam odróbkę zajęć praktycznych z kursu…
Także jutro bis dnia dzisiejszego. Z rana będę marzł na orliku kopiąc szmaciaka…
Później pospaceruję z gwizdkiem na hali… Hali w sobotę nie chciałem, wolałem niedzielę, bo w sobotę the voice na dwójce…

Obrazek
23.11.20 – 29.11.20

Można podsumować tydzień.
Bawię się dobrze, choć wg mnie wykonanie piątkowego treningu kosztowało mnie trochę za dużo – chyba że wymagam od siebie nie wiadomo czego… Trochę na minus, że drugi TWL z rzędu lekko mnie spina w lędźwiach… Trzeba jeszcze częściej wracać do ćwiczeń na górę…

Poza tym lubię te akcenty z podbiegami i późniejszym ciągiem, a TWLe to wręcz bardzo.
Bieganie ciągiem jest nudne, a na końcówce takiego TWL gdybym miał lecieć w palnik to bym wykręcił zacne tempo – szkoda, że w ciągłym jestem ogórem… :D

Reasumując – bawię się dobrze, humor i chęci dopisują… Ciekawe co nabiegam w grudniu na zawodach. Na pewno będzie to fajne doświadczenie i coś nowego.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1442
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

PONIEDZIAŁEK 30.11.20
6x30” podbieg/P2,5’ + 6km 3’50”

Wykonanie:
Podbiegi – https://connect.garmin.com/modern/activity/5895453946
Ciąg – https://connect.garmin.com/modern/activity/5895453998

Trochę rozbawiło mnie roztruchanie przed podbiegami… Niby zegarek złapał GPS, a coś ostro świrował…
Po 500-600m zaczął pokazywać jakieś dziwne tempa, a ślad to całkiem inny niż w rzeczywistości – przez co „zrobiłem” wg garmina 500m więcej… Nie chwaląc się… Garmin złapał w ten sposób km w 2:38

Teraz już na poważniej. Temperatura jakieś 0-1 stopni, wiaterek właściwie nieodczuwalny…
Oczywiście krótkie spodenki.
Podbiegi wlazły dobrze. Mocno, ale z rezerwą.
Jeśli chodzi o ciąg to też ok. Na odcinkach lekko z górki i na płaskim bieg w pełni kontrolowany, a na odcinku pod górkę trzymałem okolice 3’50”. W odniesieniu do poprzednich trzech ciągów, po serii podbiegów – ten był najprzyjemniejszy. Dobra zabawa.
ODPOWIEDZ