bieganie w spodnicy
Moderator: beata
- Kredk@
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 345
- Rejestracja: 28 lut 2011, 13:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
strasb mierzyłam już tą spódniczkę, taką jak twoja! Zachorowałam na nią, pomimo moich ud. Niech się wstydzi ten kto widzi, ja tam na uda sobie nie patrze jak biegnę. A super leciutka jest i mam wrażenie, że będzie "chłodna" na letnie wieczory i dzionki. Ale na razie jestem w fazie próźb. I mam też z tej serii taką spódniczkę na getrach 3/4 i ją lubię bardzo. Choć ostatnio mi coś zjeżdża... I nie jest to bynajmniej efektem mojego chudnięcia. Bo proces odwrotny zaliczam wręcz.
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Świetne podejście, praktykuję takie samo i zażywam z przyjemnością wentylacji. A decyzję o zakupie pomógł podjąć mąż.Kredk@ pisze:strasb mierzyłam już tą spódniczkę, taką jak twoja! Zachorowałam na nią, pomimo moich ud. Niech się wstydzi ten kto widzi, ja tam na uda sobie nie patrze jak biegnę.
- dont_ask
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 462
- Rejestracja: 18 kwie 2011, 11:40
- Życiówka na 10k: 1:01:00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Konstantynów Łódzki
atalanta, podobno tylko głupota ludzka nie ma granic, ale ja osobiście uważam, ze jeszcze babska zawiść się pod to podciąga.atalanta pisze:
dobre
ciekawa jestem co o mnie w pracy myślą
Mam taką jedną pracową wyrocznię i tylko czekac na jakiś siarczysty komentarz dotyczący tuż-po-biegowego wyglądu. Na razie się szczęśliwie rozmijamy.
No sama jestem zazdrosna niemiłosiernie
Tak więc im lepiej biegasz, a jeszcze nie daj boże wyglądasz, tym gorzej wróży to Twoim "przyjaźniom"
A wracając do tematów garderobianych i bardziej praktycznych. Jak sobie dziewczyny radzicie z cieknącym nosem?
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
ja sobie nie radze
-
- Wyga
- Posty: 113
- Rejestracja: 02 gru 2010, 20:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
jestem człowiekiem z alergią od dzieciństwa noszenie chusteczki do nosa po prostu w dłoni, jest moim nieświadomym standardem. W strategicznych momentach, nie stale, rzecz jasna.
Biegam również z chusteczką w dłoni ale dopiero teraz sobie to uświadomiłam
Z innej strony - co robicie z kluczami do domu i telefonem?
Wcześniej biegałam z plecakiem. Wraz z nastaniem cieplejszej pogody (patrzę teraz za okno i zwijam się ze śmiechu) już go nie potrzebuję. Do perfekcji rozplanowałam co kiedy mam do pracy zawieźc, co przywieźc. Na miejscu mam wymienny komplet odzieży, cieplejszą kurtkę jakby co, plecak do przewozu. W jedną stronę biegnę, w drugą jadę rowerem.
Ale telefon i klucze muszę miec zawsze przy sobie.
Do niedawna pakowałam w kieszeń kurtki.
Teraz wybiegania już bez kurtkowe. TiK pakuję na razie w tylne kieszenie spodni. Nie jest to wygodne rozwiązanie bo co chwila sprawdzam czy coś nie wypadło.
Szukam jakiegoś pomysłu. Może mini torebka w okół pasa? Czy ktoś z czymś takim biega? Z czymś co dało by się zepchnąc na plecy? Coś co nie krępowałoby ruchów?
O, jakby tam się zmieściła jeszcze mała butelka z wodą było by super. Dłuższe trasy robię obrzeżami miasta, sklepów brak a pic się chce Ostatnio biegłam więc z butelką w ręce.
W jednej butelka, w drugiej chusteczka.
Przydałby się jakiś wolontariusz hihi
Plecaka na plecy już nie chcę - zasmakowałam swobodnego biegania i z plecakiem to już tylko w góry.
Of topem - wybiera się może któraś z Was na Jura Skałka Adventure?
Nieśmiało szepnę że szukam partnerki
Biegam również z chusteczką w dłoni ale dopiero teraz sobie to uświadomiłam
Z innej strony - co robicie z kluczami do domu i telefonem?
Wcześniej biegałam z plecakiem. Wraz z nastaniem cieplejszej pogody (patrzę teraz za okno i zwijam się ze śmiechu) już go nie potrzebuję. Do perfekcji rozplanowałam co kiedy mam do pracy zawieźc, co przywieźc. Na miejscu mam wymienny komplet odzieży, cieplejszą kurtkę jakby co, plecak do przewozu. W jedną stronę biegnę, w drugą jadę rowerem.
Ale telefon i klucze muszę miec zawsze przy sobie.
Do niedawna pakowałam w kieszeń kurtki.
Teraz wybiegania już bez kurtkowe. TiK pakuję na razie w tylne kieszenie spodni. Nie jest to wygodne rozwiązanie bo co chwila sprawdzam czy coś nie wypadło.
Szukam jakiegoś pomysłu. Może mini torebka w okół pasa? Czy ktoś z czymś takim biega? Z czymś co dało by się zepchnąc na plecy? Coś co nie krępowałoby ruchów?
O, jakby tam się zmieściła jeszcze mała butelka z wodą było by super. Dłuższe trasy robię obrzeżami miasta, sklepów brak a pic się chce Ostatnio biegłam więc z butelką w ręce.
W jednej butelka, w drugiej chusteczka.
Przydałby się jakiś wolontariusz hihi
Plecaka na plecy już nie chcę - zasmakowałam swobodnego biegania i z plecakiem to już tylko w góry.
Of topem - wybiera się może któraś z Was na Jura Skałka Adventure?
Nieśmiało szepnę że szukam partnerki
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
ja biegam bez telefonu i tak nikt do mnie nie dzwoni a klucz, jesli wiem, ze ede biegac zabieram taki najmniejszy wyrsztatowy, miesci sie w malenkiej kieszonce przy spodenkach czy spodnicy. Nie biegam na tyle dlugo by potrzebna mi byla woda. Wiec jak narazie ciesze sie swoboda. Zdaarza nam sie czasami kiedy nie mamy kieszeni schowac klucz pod opona auta. W Pl chyba bym jednak tego nie zrobila.
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Mówię sobie: "Oby do wiosny!". Wtedy zwykle przechodzi. A jesień, zima i przedwiośnie z chusteczką w dłoni.dont_ask pisze:
A wracając do tematów garderobianych i bardziej praktycznych. Jak sobie dziewczyny radzicie z cieknącym nosem?
Klucze od domu (obwiązane gumką do włosów, żeby nie dzwoniły) po odpięciu breloczka mieszczą mi się w kieszonce szortów/spódniczki/legginsów. Telefon biorę rzadko, raczej na dłuższe wybiegania i zwykle udaje się upchnąć w tej samej kieszonce. Na długie wybiegania przy ciepłej pogodzie mam pas z dwoma bidonami po 250ml (z Decathlonu). Trochę chlupocze, ale nie jest jakoś specjalnie niewygodnie. Przy okazji w pasie są dwie kieszonki, więc dodatkowe miejsce na drobiazgi.
- Dorotka Gonitwa
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 346
- Rejestracja: 23 wrz 2009, 17:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: z kalkulatora
A ja klucze doczepiam do buta. Dokladniej to wyciągam sznurowadło i nawlekam klucz jak czipa i gotowe.
- dont_ask
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 462
- Rejestracja: 18 kwie 2011, 11:40
- Życiówka na 10k: 1:01:00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Konstantynów Łódzki
Telefon - mam bardzo mały, płaski i lekki. Wisi na szyi i wogólę go nie czuje. Nie podskakuje pod koszulką.
Klucze - od domu nie biorę, zostawiam w tylko mi (mam nadzieję) znanym miejscu. A od auta, jak gdzieś mnie zaniesie, to wkładam w koszulkę-biustonosz. Biustu tam bynajmniej nie ma, to kluczyk akurat ma miejsce.
Katar - no masakra, jak mam rękawiczki, to w rękawiczki, ale jak nie mam.... Jakoś nie wyobrażam sobie trzymania czegoś w rękach. Chłop mój własny próbował mnie nauczyć "męskiego" sposobu na wysmarkanie się, ale okazało się, że jestem oporna na ten rodzaj edukacji.
A jeszcze gaz na psy by się przydał. I karabin maszynowy tak na wszelki wypadek!
Klucze - od domu nie biorę, zostawiam w tylko mi (mam nadzieję) znanym miejscu. A od auta, jak gdzieś mnie zaniesie, to wkładam w koszulkę-biustonosz. Biustu tam bynajmniej nie ma, to kluczyk akurat ma miejsce.
Katar - no masakra, jak mam rękawiczki, to w rękawiczki, ale jak nie mam.... Jakoś nie wyobrażam sobie trzymania czegoś w rękach. Chłop mój własny próbował mnie nauczyć "męskiego" sposobu na wysmarkanie się, ale okazało się, że jestem oporna na ten rodzaj edukacji.
A jeszcze gaz na psy by się przydał. I karabin maszynowy tak na wszelki wypadek!
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
U mnie rękawiczek by nie starczyło, wolę chusteczkę w ręku niż wodospad. Często wsuwam też chusteczkę pod ściągacz ocieplających rękawków. Pewnie tak samo można ją po rękawiczki wsunąć.dont_ask pisze: Katar - no masakra, jak mam rękawiczki, to w rękawiczki, ale jak nie mam.... Jakoś nie wyobrażam sobie trzymania czegoś w rękach.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 295
- Rejestracja: 12 kwie 2011, 20:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zatykam chusteczke do nosa za pasek legginsow, spodnicy, wyciagam, wycieram, powtarzam jak trzeba. Latem uzyteczna przy wycieraniu potu rowniez.dont_ask pisze: A wracając do tematów garderobianych i bardziej praktycznych. Jak sobie dziewczyny radzicie z cieknącym nosem?
Telefonu nie zabieram.
Klucz do samochodu odczepiam z breloka i wkladam w kieszonke rekawiczek, we wszystkich spodnicach, leggingsach, szortach mam zapinane kieszonk, wiec tam wkladam.
Jak dlugie wybiegi musze robic sama, mam pas na wode z szaszetka, wtedy miesci sie wszystko.
Myzyke mam na iPod shuffle, wiec przypinam do koszulki.
"You don't stop running because you get old. You get old because you stop running..."
Jack Kirk aka. Dipsea Demon
Jack Kirk aka. Dipsea Demon
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
po moim dzisiejszym spotkaniu trzeciego stopnia z psem olbrzymem tez sie chyba zaopatrzedont_ask pisze:A jeszcze gaz na psy by się przydał. I karabin maszynowy tak na wszelki wypadek!
- Kredk@
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 345
- Rejestracja: 28 lut 2011, 13:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jaka wy skarbnica pomysłów jesteście!!!
Mam problem z telefonem, bo jak wsadzę w gacie, w sensie w kieszonkę w gaciach, to mi masakrycznie zjeżdżają. Ostatnio naginałam z telefonem w ręku. Bardzo średnio wygodne rozwiązanie. Picia nie zabieram, choć czasem by się przydało. W zimie, jak było chłodniej i biegałam w bluzie to upychałam wszystko w kieszenie i specjalnie mi nie wadziło. Teraz robi się problematycznie. I-poda mam niby mini, ale ma już z 7-8 lat, więc mini wtedy znaczyło trochę co innego niż teraz. Ale spoko przyczepiam do mojego zbrojnego staniora i go nie czuję i nie widzę. Kluczyk mały w kieszeń w gaciory, chusteczki tyż tam. Ale myślę właśnie nad taką nerką na plery na bidon i schowek na tel mieć i drobiazgi.
Myśłicie że da się z tym biegać??? Czy będzie denerwująco-skaczące??? Ma ktoś doświadczenia.
A no i dostałam fundusze na tą spódniczkę turkusową i zaczęłam się łamać... że może lepiej krótkie legginsy, się nie wygłupiać, itp...
Mam problem z telefonem, bo jak wsadzę w gacie, w sensie w kieszonkę w gaciach, to mi masakrycznie zjeżdżają. Ostatnio naginałam z telefonem w ręku. Bardzo średnio wygodne rozwiązanie. Picia nie zabieram, choć czasem by się przydało. W zimie, jak było chłodniej i biegałam w bluzie to upychałam wszystko w kieszenie i specjalnie mi nie wadziło. Teraz robi się problematycznie. I-poda mam niby mini, ale ma już z 7-8 lat, więc mini wtedy znaczyło trochę co innego niż teraz. Ale spoko przyczepiam do mojego zbrojnego staniora i go nie czuję i nie widzę. Kluczyk mały w kieszeń w gaciory, chusteczki tyż tam. Ale myślę właśnie nad taką nerką na plery na bidon i schowek na tel mieć i drobiazgi.
Myśłicie że da się z tym biegać??? Czy będzie denerwująco-skaczące??? Ma ktoś doświadczenia.
A no i dostałam fundusze na tą spódniczkę turkusową i zaczęłam się łamać... że może lepiej krótkie legginsy, się nie wygłupiać, itp...
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Ja się z pasem z bidonami (dwoma) jakoś dogadałam, na biodrach nie trzyma się za nic, ale wysoko w talii tak. Mąż ma taki z jednym bidonem na skos idącym i niewygodny jak nie wiem dla mnie. Czyli widać osobniczo zależy.