No wiadomo, że z orientacją różnie bywa (Wichor np. myli Pn z Pd, a Krzycho lubi omijać pk

) Tak sobie myślę, czy po latach nie powtórzyć zasady, którą przed biegiem wbijał mi do głowy trener: "trzymaj się czołówki, a na koniec wyprzedzaj". No bo jakby przez najbliższe 2 tygodnie jeszcze wyszlifować formę biegowo/rowerową to możnaby zrobić tak: na starcie wypatrzyć faworytów (chyba znam ich już z widzenia), mapa za pazuchę lub do pleceka i jazda komuś na plecach (tramwaj się to chyba nazywa). Tylko trzebaby unikać faworytów-pechowców, którym zawsze się rower psuje (jak tam Speed twoja przerzutka

)
Czy taka strategia byłoby nie fair?
A może macie inną równie skuteczną strategię?
(Edited by PAwel at 11:49 pm on Mar. 10, 2003)