heh, te dyskusje są już od kilku lat

ciungle to samo.
Adam, Rzeźnik jest prostym i dość krótkim biegiem. Kuba z PRzemkiem zrobili rekord, ale w biegu w którym startowało zaledwie kilku bardzo mocnych zawodników i nie na maksa.
Przewaga górala nie zaczyna się na zbiegu. Przewaga górala zaczyna się tam, gdzie kończy się przewaga biegacza płaskiego, czyli w dowolnym z kilku momentów:
- kiedy zaczyna się techniczny teren (nawet płaski - zawodnik uliczny będzie musiał dużo bardziej zwolnić)
- kiedy wchodzą duże przeciążenia (zbieg)
- kiedy zaczynają się ciągłe zmiany intensywności i rytmu
- itp.
a więc - zgodnie z tym co pisze Dominika - na biegu alpejskim (nie w Alpach, ale w biegu pod górę) zawodnik z ulicy sobie poradzi, na biegowym Rzeźniku owszem, ale to się bardzo szybko skończy.
przykład Walmsleya jest świetny - gość uosabia wszystkie przewagi biegacza ulicznego. na utmb dwa razy startował i w pierwszej fazie wyścigu musiał czekać na punktach kontrolnych na resztę czołówki. Co z tego, skoro dwa razy na 100km był już tak zarabany, że nie było mowy o ściganiu. Podobnie na Diagonale des Fous, do którego podszedł raz. On może regularnie uzyskiwać wyniki powyżej 900 punktów ITRA, ale w amerykańskich, łatwych pod względem górskim biegach.
Bardzo ciekawe będzie, jak sobie poradzi na Sierre Zinal, bo ma zamiar to pobiec
Tomek Kobos napisał bardzo dobrze - przykłady z treningiem Kiliana i porównaniem zawodników w ME są świetne.
jeszcze dalej - Adam chcesz mówić o fizjologii, mocy wytrzymałości - wszystkie silne strony zawodnika ulicznego opierają się o wysiłek prowadzony w stosunkowo stabilnej intensywności, przy bardzo wielu czynnikach kontrolowanych, stałych i przy założeniu, że cały czas biegniesz maksymalnie blisko granicy swoich możliwości.
Wysiłek w górach jest diametralnie inny. Chcąc prowadzić rywalizację na "swoich warunkach" zawodnik uliczny w pewnym momencie po prostu się rozpadnie, bo dopadnie go efekt tych wszystkich zmiennych. a z kolei chcąc wytrenować się do biegów górskich nieuchronnie "straci" niektóre swoje przewagi (będzie musiał utyć o dodatkowe mięśnie, zmienić nieco technikę nie mniej uszkodzeniową itp.)
Innym świetnym przykładem jest od kilku lat Sage Canaday, który wyznaje filozofię "any surface, any distance), czyli wszechstronnego przygotowania do biegów górskich i ulicznych, długodystansowych i ultra. tylko, że to po prostu nie działa i Sage dostaje poważne bęcki w mocniejszych zawodach - w UTMB, ostatnio w Golden Trail Series. Biegacz z poziomu np. 2:10 w maratonie może przygotować się do biegów górskich, ale skutkiem tych przygotowań będą takie zmiany, że w maratonie będzie w stanie pobiec tylko 2:15 albo jeszcze wolniej.
Poziom biegów górskich każdego roku niesamowicie wzrasta, dochodzi też do naprawdę sporej specjalizacji - poza absolutnymi fenomenami jak Kilian nie ma możliwości, żeby zawodnik biegający ultra 15-20 - godzinne wygrywał górskie maratony. Stąd też idiotyczne komentarze po np. 2 miejscu Marcina Świerca na Mardule. Marcin trenuje do 20h wysiłku na UTMB, Krzysiek Bodurka trenuje do biegów 1-4h. To tak, jakby obwieszczać koniec kariery Henryka Szosta, bo w biegu na 5km obiegał go Szymon Dorożyński.
jeszcze co do asfaltowców w górach - Marek naprawdę słusznie to wspomniał. Oczywiście, że pieniędzy w większości biegów nie ma, ale w NAGRODACH. Pieniądze są - w kontraktach sponsorskich, umowach z producentami sprzętu, w organizacji obozów biegowych, w trenowaniu amatorów...