Czy wystarczy biegać trzy razy w tygodniu, żeby wygrywać największe biegi na świecie?
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1739
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
50 kilometrów i trzy biegowe treningi w tygodniu wystarczyły Parker Valby do wygrania z gigantyczną przewagą silnie obsadzonych zawodów przełajowych NCAA. Sposób trenowania, o którym opowiedziała, wzbudził spore zainteresowanie zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Europie. Tak niski kilometraż dla zawodniczki na bardzo wysokim poziomie wydaje się wręcz niewiarygodny. Jak to wygląda w praktyce?
https://bieganie.pl/trening/czy-wystarc ... a-swiecie/
https://bieganie.pl/trening/czy-wystarc ... a-swiecie/
- MikeWeidenbaum
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1132
- Rejestracja: 23 mar 2013, 21:24
- Życiówka na 10k: 36:27
- Życiówka w maratonie: brak
W poniedziałek Citius Mag opublikował podcast z Parker Valby, w którym zawodniczka odnosi się do tych słów o treningu 3x w tygodniu i zastosowaniu orbitreka, jeszcze nie słuchałem, ale już cytat z opisu odcinka jest dość wymowny. Na szybko tłumacząc:
"To nie jest tak że truchtam podczas tych 3 dni biegowych, albo że mój trening uzupełniający (na orbitreku) to spokojne jednostki. Myślę że ludzie bagatelizują to co robię. Kiedy ćwiczę na orbitreku, na podłodze pode mną tworzą się kałuże potu, do tego stopnia, że klub w którym trenuję musi ustawiać tabliczki z napisem 'mokra podłoga'. Pewnego razu powiesili tabliczkę 'awaria' na moim orbitreku ponieważ myśleli że coś z niego wycieka, nie wiedzieli że był to mój pot."
Brzmi to strasznie i zdecydowanie wolałbym biegać dużą objętość, a nawet double thresholdy
. I mówię to jako ktoś mający za sobą liczne kilkugodzinne treningi na trenażerze kolarskim, ale jednak ten katorżniczy orbitrek co drugi dzień wydaje się znacznie gorszy.
Oczywiście sobie troszkę śmieszkuję i wiadomo, że skoro zawodniczka ma takie zalecenia po kontuzji, biega na wysokim poziomie i na ten moment ten trening się sprawdza, to coś musi w tym być, ale nie sądzę żeby ta metoda jakoś masowo przyjęła się czy to wśród wyczynowców czy amatorów. Bieganie jest zwyczajnie prostsze i przyjemniejsze
.
"To nie jest tak że truchtam podczas tych 3 dni biegowych, albo że mój trening uzupełniający (na orbitreku) to spokojne jednostki. Myślę że ludzie bagatelizują to co robię. Kiedy ćwiczę na orbitreku, na podłodze pode mną tworzą się kałuże potu, do tego stopnia, że klub w którym trenuję musi ustawiać tabliczki z napisem 'mokra podłoga'. Pewnego razu powiesili tabliczkę 'awaria' na moim orbitreku ponieważ myśleli że coś z niego wycieka, nie wiedzieli że był to mój pot."

Brzmi to strasznie i zdecydowanie wolałbym biegać dużą objętość, a nawet double thresholdy

Oczywiście sobie troszkę śmieszkuję i wiadomo, że skoro zawodniczka ma takie zalecenia po kontuzji, biega na wysokim poziomie i na ten moment ten trening się sprawdza, to coś musi w tym być, ale nie sądzę żeby ta metoda jakoś masowo przyjęła się czy to wśród wyczynowców czy amatorów. Bieganie jest zwyczajnie prostsze i przyjemniejsze

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 719
- Rejestracja: 08 maja 2019, 23:20
- Życiówka na 10k: 35:42
- Życiówka w maratonie: 2:47:03
BARDZO subiektywny punkt widzenia.

Ja od jakiegoś czasu trenowałem tak, że uzupełniałem bieganie orbitrekiem (+ jakiś trening obwodowy i core).
Generalnie biegając nie robię "easy". Jak biegam I zakres to pod górną granicą. Na orbitreku za to robiłem "easy".
Minimalne przeciążenia w porównaniu do biegania, jeśli ktoś ma mało czasu wolnego to można coś wtedy pooglądać/przesłuchać, może nawet uczyć się/wykonywać proste prace (to ostatnie pewnie już bardzo subiektywne).
Miałem progress z takiego treningu (przy jednocześnie mniej obciążającym treningu biegowym (np. jeśli chodzi o ciężkość akcentów), co dla mnie jest korzystne, bo mam dużo na głowie i wolę żeby sport nie dokładał mi zbyt dużo "stresu").
Pewnie to nie jest optymalne trenowanie, ale mnie po prostu pasuje. Zgaduję też, że w maratonie może się już nie sprawdzać, bo ciało musi przerobić ten łomot na dużym kilometrażu.
10k: 35:42 | M: 2:47:03
-
- Stary Wyga
- Posty: 239
- Rejestracja: 13 wrz 2006, 18:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Orbitek mam w domu od kilkunastu lat i zawsze w zimie dużo na nim trenuję. Rzeczywiście pocenie się jest niesamowite, przy otwartym oknie, w mroźne dni. W moim przypadku podłoga jest jednak sucha ale koszulkę trzeba wykręcać nad wanną
Uważam że trening jest doskonały, lepszy niż bieganie na zewnątrz. Był taki czas gdy całą zimę spędziłen na tym urządzeniu; w grudniu się rozpędzałem, w styczniu i lutym ćwiczyłem dwa razy dziennie. W marcu gdy wyszedłem do lasu byłem już gotowy do intensywnego biegania dwa razy dziennie. Tak że polecam każdemu, na pewno to lepsze niż bieżnia z silnikiem.
Komentator maratonu w Nowym Yorku mówił że amerykańska zawodniczka która prowadziła na początku, dochodziła do formy po kontuzji na tym właśnie orbitku - elliptical trainer to się u nich nazywa.

Komentator maratonu w Nowym Yorku mówił że amerykańska zawodniczka która prowadziła na początku, dochodziła do formy po kontuzji na tym właśnie orbitku - elliptical trainer to się u nich nazywa.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13766
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Dlaczego uważasz, ze jest lepsze od bieżni z silnikiem?
Jaki poziom uzyskałeś takim treningiem?
Używałeś to na każdy rodzaj treningu? Akcenty i luźne i długie?
Szukam treningu zastępczego.
-
- Stary Wyga
- Posty: 239
- Rejestracja: 13 wrz 2006, 18:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Niewielu pewnie się ze mną zgodzi, ale uważam że bieganie to przede wszystkim kondycja, oddech, praca płuc. Kto dopiero zaczyna bieganie nie potrafi oddychać w ogóle, dusi się, prawda? Mówię o bieganiu nie o truchciku
To urządzenie jest niesamowite! Ustawiam duże obciążenie 300W (zakres jest 50-400), już po 3 minutach nie mam czym oddychać, po 5 suche gardło, nie ma czasu na przełknięcie śliny, patrzeć na wyświetlacz nie ma sensu, czas stoi w miejscu więc liczę obroty, jeszcze 240. Jest 8 minut, kończę półprzytomny, krew chyba do mózgu nie docierała. Czy zmęczysz się w tak biegnąc? Nigdy. Polega to na tym że tutaj nie zwolnisz, musisz wciąż utrzymywać 20kg koła zamachowego w ruchu, im szybciej kręcisz tym lżej, zwolnisz - już nie dasz rady rozpędzić.
Tak było kiedyś, teraz przy 280W wytrzymam tylko 2,5 minuty
Dlaczego uważam że to lepsze niż bieganie? Długie treningi mogą być naprawde mocne i nie nabawisz się żadnej kontuzji, nie uderzasz nogą o ziemię. Ciągle miałem problemy a Achillesami, raz jeden raz drugi, tu mogłem normalnie trenować. Przepracowałem całą zimę, na wisnę wychodziłem do lasu w świetnej formie i niestety znów ból Achillesa; bieganie na pół gwizdka.
-----
Dopiszę jeszcze że oczywiście można wykonywać różne akcenty, interwały. Moje urządzenie ma takie opcje, tańsze wersje pewnie nie.
Jaki poziom osiągnąłem? Rozmawialiśmy już o tym, zapomniałeś?

Tak było kiedyś, teraz przy 280W wytrzymam tylko 2,5 minuty

Dlaczego uważam że to lepsze niż bieganie? Długie treningi mogą być naprawde mocne i nie nabawisz się żadnej kontuzji, nie uderzasz nogą o ziemię. Ciągle miałem problemy a Achillesami, raz jeden raz drugi, tu mogłem normalnie trenować. Przepracowałem całą zimę, na wisnę wychodziłem do lasu w świetnej formie i niestety znów ból Achillesa; bieganie na pół gwizdka.
-----
Dopiszę jeszcze że oczywiście można wykonywać różne akcenty, interwały. Moje urządzenie ma takie opcje, tańsze wersje pewnie nie.
Jaki poziom osiągnąłem? Rozmawialiśmy już o tym, zapomniałeś?

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13766
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Faktycznie o poziomie zapomniałem, ale nie sie co dziwić, ty prawdopodobnie tez nie wiesz, ile ja biegam na 800m bez zerknięcia na bloga.
Jeżeli chodzi o zmęczenie... 4x400m w 800mT doprowadzi już po minucie do odruchów wymiotowych, wiec to "nigdy" bym nie potwierdził.
Inny punktem jest "walenie stopa o glebę". Oczywiście, ze to pomaga zwiększyć czas wysiłku bez problemów ortopedycznych. Sceptycznie bym jednak patrzył na całkowite wykluczenie biegania i obciążenia ortopedycznego przez taki długi okres. Ortopedia tez wymaga treningu. To można właśnie u Ciebie zauważyć, ze wracając do treningu na powietrzu szybko wracają kontuzje.
Wracając do tematu, pytania, dlaczego uważasz, ze bieżnia elektryczna nie jest tak efektywna/dobra jak orbitek?
Jeżeli chodzi o zmęczenie... 4x400m w 800mT doprowadzi już po minucie do odruchów wymiotowych, wiec to "nigdy" bym nie potwierdził.
Inny punktem jest "walenie stopa o glebę". Oczywiście, ze to pomaga zwiększyć czas wysiłku bez problemów ortopedycznych. Sceptycznie bym jednak patrzył na całkowite wykluczenie biegania i obciążenia ortopedycznego przez taki długi okres. Ortopedia tez wymaga treningu. To można właśnie u Ciebie zauważyć, ze wracając do treningu na powietrzu szybko wracają kontuzje.
Wracając do tematu, pytania, dlaczego uważasz, ze bieżnia elektryczna nie jest tak efektywna/dobra jak orbitek?
-
- Stary Wyga
- Posty: 239
- Rejestracja: 13 wrz 2006, 18:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zmęczenie - biegałem na stadionie najszybciej jak potrafię i nie doprowadzałem się do takiego stanu. Moze dlatego że nie potrafię szybko biegać więc i nie zmęczę się bardzo. To wasze już słynne 6*150 nie dziąłało by na mnie; trzeba być sprinterem żeby to poczuć. Tutaj widocznie jest trochę inny rodzaj wysiłku.
Moje kontuzje nie powracały, one utrzymywały się przez rok,dwa. Przed 45 nie uprawiałem sportu, mięśnie przykurczone, z resztą licho wie dlaczego.
Nie biegałęm na bieżni, po prostu nie podoba mi się pomysł aby silnik elektryczny wykonywał jakąś część mojej pracy. Poza tym trzeba mięć światło włączone żeby nie spaść z tego ustojstwa, trzeba uważać. Ja trenuję w ciemnościach (nie mam zasłon na oknach), zamykam oczy, skupiam się na słuchaniu muzyki.
Z orbitrekiem spotkałem się po raz opierwszy na biegu w Strzelcach Opolskich. Zaproszony na bieg zawodnik chciał to dostać jako nagrodę, kupili mu bo wiadomo było że wygra. W czasie ceremoni nagradzania przejechał się na tym przez chwilę. Spodobało mi się to , postanowiłem kupić. Tym zawodnikiem był Piotr Gładki. Bardzo dobrze się zapowiadał, niestety niedługo potem został zabity w wypadku drogowym.
Widzisz Rolli, znani zawodnicy trenują na obitrekach, chyba nie kupują bieżni czy może znane są takie przypadki?
Moje kontuzje nie powracały, one utrzymywały się przez rok,dwa. Przed 45 nie uprawiałem sportu, mięśnie przykurczone, z resztą licho wie dlaczego.
Nie biegałęm na bieżni, po prostu nie podoba mi się pomysł aby silnik elektryczny wykonywał jakąś część mojej pracy. Poza tym trzeba mięć światło włączone żeby nie spaść z tego ustojstwa, trzeba uważać. Ja trenuję w ciemnościach (nie mam zasłon na oknach), zamykam oczy, skupiam się na słuchaniu muzyki.
Z orbitrekiem spotkałem się po raz opierwszy na biegu w Strzelcach Opolskich. Zaproszony na bieg zawodnik chciał to dostać jako nagrodę, kupili mu bo wiadomo było że wygra. W czasie ceremoni nagradzania przejechał się na tym przez chwilę. Spodobało mi się to , postanowiłem kupić. Tym zawodnikiem był Piotr Gładki. Bardzo dobrze się zapowiadał, niestety niedługo potem został zabity w wypadku drogowym.
Widzisz Rolli, znani zawodnicy trenują na obitrekach, chyba nie kupują bieżni czy może znane są takie przypadki?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13339
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Jest też wielu znanych zawodników, którzy nie trenują na orbitrekach. Ten na przykład chyba sobie kupił do domu bieżnię z silnikiem. A ten ma w garażu.
Warsztaty z techniki biegu
https://parawruch.pl/blog/warsztaty-z-t ... ezon-2025/
https://parawruch.pl/blog/warsztaty-z-t ... ezon-2025/
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13766
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Andrzej, to nie ma być żadna krytyka, tylko szukam doświadczenia zawodników z orbitkami, tak jak Twoje. Tak jak tu Yacool pokazał, znam bardzo dużo zawodników biegających na bieżni z motorkiem. Sam tez mam duze doświadczenie z takimi treningami. Orbitki do teraz omijałem a mogę wybrać w Gym bieżnię albo orbitke, wiec szukam porównania.
-
- Stary Wyga
- Posty: 239
- Rejestracja: 13 wrz 2006, 18:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Oczywiście, różni ludzie różnie to wszystko oceniają. Nie biegłem na bieżni i nie wyobrażam sobie jak mógłbym na niej robić bardzo ciężkie treningi: ledwo żyję, padam ze zmęczenia a muszę jeszcze uważać aby nie zlecieć z tego czyli życie w ciągłym stresie. To jest niewykonalne dla mnie.
Orbitek to chyba zupełne przeciwieństwo. Trening interwałowy najlepiej mi wychodził w ciszy i w ciemności gdy nic mnie nie rozpraszało.
Interwał 40 min. zawiera 8 bardzo ciężkich minutowych odcinków 270W, odpoczynek 2min. 170W Przechodzenie z jednego w drugie jest stopniowe, nie jakiś nagły zryw, trwa kilka sekund. To by dawało 24mnin plus na początku rozkręcanie się, na końcu schładzanie. U mnie jest chyba sześć rodzajów interwałów, stopień obciążeń do ustawienia. Są urządzenia gdzie wszystkie szczegóły takiego biegu można sobie zaprogramować.
Tak że polecam każdemu ale chyba warto iść na siłownię i przekonać się jak to działa, np. zrobić trening który opisałem wczoraj
Orbitek to chyba zupełne przeciwieństwo. Trening interwałowy najlepiej mi wychodził w ciszy i w ciemności gdy nic mnie nie rozpraszało.
Interwał 40 min. zawiera 8 bardzo ciężkich minutowych odcinków 270W, odpoczynek 2min. 170W Przechodzenie z jednego w drugie jest stopniowe, nie jakiś nagły zryw, trwa kilka sekund. To by dawało 24mnin plus na początku rozkręcanie się, na końcu schładzanie. U mnie jest chyba sześć rodzajów interwałów, stopień obciążeń do ustawienia. Są urządzenia gdzie wszystkie szczegóły takiego biegu można sobie zaprogramować.
Tak że polecam każdemu ale chyba warto iść na siłownię i przekonać się jak to działa, np. zrobić trening który opisałem wczoraj
