Powiem Ci z mojego doświadczenia, bo i poziom wyjściowy podobny i cele i podejście

Otóż: żeby nie załapać ściany i osiągnąć wynik na miarę możliwości to 3 tygodnie wydłużania do maratonu to absolutnie nic, załóż że 2 tygodnie przed maratonem to już luzujesz (a tydzień po HM też by trzeba wyluzować), największe obciążenia i najdłuższe treningi powinieneś mieć za sobą.
Ja (co prawda z musu, bo naprawdę nie byłem w stanie sensownie biegać zimą i sezon zacząłem w lutym) zrobiłem tak (na koniec ubiegłego roku 1:35 hm i 42 minuty 10km): Od lutego przygotowywałem się do 10km/HM z docelowym HM w czerwcu (zaliczone 1:29, 10km z atestem nie biegałem) i następnie w ciągu 10 tygodni robiłem wydłużenie pod maraton i maraton biegłem teraz we Wrocławiu (3:25). W mojej ocenie byłem do tego przygotowany i pomimo słabej pogody (upał, asfalt ponad 50 stopni) jestem zadowolony i ściany nie miałem.
Moim zdaniem pod maraton konieczny jest trening maratoński i tyle. O ile - na poziomie amatorskim, naszym - w miarę dobry półmaraton pobiegniesz z treningu maratońskiego (i to pogodzisz), również w miarę dobry półmaraton pobiegniesz z treningu pod dychę to już maratonu i 5km nie pobiegniesz dobrze z jednego treningu. Coś priorytet musi mieć. Albo latasz pod 5km i wtedy tłuczesz odcinki, tempa albo biegasz pod maraton i wtedy bardziej II zakres, dłuższe BNP, trochę progów. Moim zdaniem jeśli chcesz realnie pobiec maraton na 3:20 i jest to mniej więcej Twój poziom z krótszych dystansów (bo np. a kalkulatora po HM Ci wychodzi 3:15) to trzeba zaliczyć minimum te 3-4 biegi w okolice 28-30km lub BNP czy też coś cięższego 24-26km i kilka treningów BC2, progowych. Zwłaszcza jeśli nie masz dużego doświadczenia i kilku/kilkunastu maratonów na koncie (to wtedy tym bardziej, bo musisz np. nauczyć się pić i jeść w trakcie). Piszę o kimś na naszym poziomie, a nie o zawodniku który lata 10km po 36 minut i maraton w 3:20 to poleci bez problemu truchtem bo ma duży zapas.
Oczywiście pewnie za chwilę 10 innych osób napisze 10 różnych rzeczy.