Spokojnie, spokojnie i nie nerwowo

Po pierwsze - bieganie codziennie to dla początkującego nie najlepszy pomysł. Zdecydowanie lepiej zaczynać biegając 3-4 razy w tygodniu. Początkowo to odpoczynek jest ważniejszy niż sam trening. Bez odpoczynku - organizm nie ma kiedy się zregenerować i zaczynają się plątać kontuzje.
Po drugie - nie każdy trening biegamy na maksa. Bardzo ważne jest (zwłaszcza na początku), żeby istotną część treningu stanowiły biegi wolne i rozbiegania, które stopniowo przystosowują organizm do wysiłku. Nie od razu Rzym zbudowano. Początkowo jeden mocniejszy trening w tygodniu wystarczy, jeden dłuższy bieg wolny, jedno rozbieganie. Czwarty bieg wedle samopoczucia. To tak na czuja. Najlepiej jednak znaleźć jakiś plan dostosowany do możliwości aktualnych i się stosować. Początkowo - nie patrz aż tak bardzo na dystans, nie patrz na prędkość. Bieganie ma Ci sprawiać przyjemność, powinieneś spokojnie móc przebiec godzinę w tempie konwersacyjnym (czyli podczas biegu normalnie z kimś rozmawiać) i później po rozciąganiu iść pod prysznic i normalnie funkcjonować.
Po trzecie - dynamiczna rozgrzewa przed (opcjonalnie przed spokojnymi wybieganiami można zastąpić truchtem + wymachy w trakcie) i obowiązkowo spokojne i statyczne rozciągania po.
Po czwarte - posiłek przed bieganiem: jeśli nie biegasz rano, to najlepszym pomysłem (zwłaszcza na początek) będzie bieganie nie wcześniej niż 2 godziny po posiłku. Powinno pomóc na brzuch.
Aha - jeśli już biegasz po te kilkadziesiąt km w tygodniu (a tak wnioskuję po poście: codziennie po 8-9 km), to warto powoli rozejrzeć się za odpowiednimi butami. Nie trzeba wydawać od razu fortuny, całkiem dobre opinie mają lidlowe czy decathlonowe za 60 pln.
Kontuzje, które Cię dopadły wynikają pewnie z przemęczenia, po wprowadzeniu dni wolnych (to jest absolutnie konieczne dla początkującego) oraz elementarnej rozgrzewki i rozciągania powinny Ci minąć.