ja lubię palnąć na siłę!
tzn nie wiem, jak to naprawdę jest, ale widzę to w ten sposób:
1 pomyśl o sile i wytrzymałości jak o continuum - na jednym końcu masz siłę maksymalną (jedno powtórzenie) - a na drugim dłuuuugą wytrzymałość (np dwudniowy spacer bez snu. oczywiście żeby to ogarnąć próbuje się to jakoś nazywać - siła maksymalna, submaksymalna, wytrzymałość siłowa, wytrzymałość specyficzna do różnych dystansów, wytrzymałość ogólna, itp, itd
już sam brak precyzji w nazewnictwie powoduje pewne zamieszanie; nieważne.
(jeśli nie przekonuje Cię model continuum siła-wytrzymałość, powiedz mi po ilu powtórzeniach(jakiegokolwiek ćwiczenia) kończy się siła i zaczyna wytrzymałość...)
------------
2 rozwijając wydolność tlenową (czyli serce, układ krążenia, źródła energii itp, ble ble - ogólnoustrojowo), biegając dużo wolniej od prędkości docelowej, przesuwasz się(i tu już chodzi mi tylko o mięśnie) w kierunku wytrzymałości. im więcej i wolniej biegasz - tym bardziej się przesuwasz.
czasem za bardzo w stosunku do docelowego dystansu, a:
3 żeby przebiec z daną prędkością dany dystans - potrzebujesz odpowiedniej 'wydolności ogólnoustrojowej' i i odpowiedniej siły/wytrzymałości specyficznej - mięśniowej.
4 moim zdaniem użytecznym sygnałem, że masz braki mięśniowe - jest kadencja, i co za tym idzie - długość kroku,
cztery małe podpowiedzi (choć pewnie można by ich więcej wymyślić)
a) te ~180 kroków/minutę przy prędkości docelowej powinno być komfortowe mięśniowo
b) jeśli przez ostatnie kilometry startu docelowego który biegniesz z równą prędkością (nie spaliłeś początku), wyraźnie skracasz krok - masz braki.
c) jeśli na podbiegach (a zawsze się jakiś trafi) zwalniasz bardziej niż twoi bezpośredni rywale - masz braki.
d) jeśli zimą budowałeś bazę w klasycznym znaczeniu tego słowa (tylko pierwszy, ew drugi zakres) - masz braki
-----------
5 dobór rodzaju siły biegowej (krótkie sprinty, długie podbiegi, skipy...) - powinien być uwarunkowany celami, możliwościami i potrzebami zawodnika. (za nisko kolana - skipy, za krótki krok - wieloskok, treninggórski - długie podbiegi, itp)
plany internetowe mają to do siebie, że po pierwsze - powinny być bezpieczne.
dlatego najczęściej trafiają do nich standardowe podbiegi (którę może nie są super efektywne - ale za dość dość wszechstronne i specyficzne), na takich czy innych odcinkach.
6 fartleki:
a) wprowadzenie do właściwego treningu tempowego /około prędkości docelowych/, biegane na czucie - a więc z małą szansą przebodźcowania.
b) ciekawa hipoteza Canovy (w ostatnim wywiadzie) - mieszanie intensywności ponadprogowej z podprogową jest skutecznym treningiem gospodarki mleczanowej.
------------
moim zdaniem podstawową kwestią, z której wynika sporo zamieszania - jest rozróżnienie systemów o mocnej periodyzacji (Lydiard, 'polska szkoła'...) i słabej (Daniels, Hudson...)
wydaje się, że w tych drugich w związku z prawie całorocznym treningiem na prędkościach okołodocelowych (intensywności T, I, R) zostaje zachowana dużo większa specyficzna sprawność mięśniowa - i co za tym idzie dodatkowe treningi siły biegowej (przesuwające twoje mięśnie od surowej wytrzymałości w kierunku siły maksymalnej) są mniej potrzebne.
z kolei systemy silnie speriodyzowane są dużo bezpieczniejsze i łatwiejsze do wykonania w naszych warunkach (czyt. ZIMA)
(interwały na zadanych prędkościach w śniegu po kolana? dziękuję.
zimą tlen, potem tlen i siła a konkret dopiero na wiosnę.)
-------------
a ja się zastanawiam nad jeszcze jedną rzeczą:
skoro VO2max intervals służą głównie do bodźcowania, jak sama nazwa wskazuje VO2max - a ten parametr jest trenowalny w małym stopniu, i tylko w początkowym stadium - to do czego one właściwie służą, i (dlaczego tak się pretensjonalnie nazywają)?
---------------
przepraszam za pewne, być może nadmierne symplifikacje, mam nadzieję że cokolwiek pomogłem.
zdrówko
ps
na cholerę mi było zaczynać tego posta?
