Hmmm. Mam taki problem. Biegam sobie z reguły po ubitym piachu wokół małych stawków blisko domku. No ale czasem mam ochote pobiec po asfalcie (choćby jak jest ciemno żeby sobie nóg nie połamać)... No i tu jest problem. O ile w bnieganiu po piachu nie widzę żadnych problemów o tyle gdy biegam na asfalcie niemiłosiernie tupię. No może bez przesady ale do lekkości 40 kilowego maratończyka mi daleko. Co prawda jestem w stanie biec "ciszej" wybijając sie mocniej w górę i zwracając większą uwagę żeby lądować na pięcie ale wtedy męczę się bo co to za bieg jak musze się zastanawiać jak ułożyć każdą stopę..
Teraz zapytacie - i co? Ano mam dwa problemy.. Po pierwsze jak biegam po asfalcie to wieczorami nad morzem no i na przykład dzisiaj jacyś frajerzy mnie parę razy przedrzeźniali a nie musze pisać jak wpływa takie cos na morale na 8 km.. Miałem ochote kolesia zabić ale biegłem na rekord i nie chciało mi sie zatrzymywać Poza tym może buty bym sobie uszkodził i co wtedy? Zartuje of course
Po drugie zastanwiam się czy aby nie biegam nieprawidłowo i czy nie będzie to przyczyną jakiejś kontuzji... Może powinienem biegać bardziej miękko?
Aha dodam, że mm buty Nike Bowermany dobrze amortyzowane wiec to nie winba obuwia.. No i waże jakieś 95-100 kg w zależnosci od pogody i apetytu
Bede wdzieczny za odpowiedzi
Pozdrawiam
Abaddon
Glosne bieganie ;]
-
- Wyga
- Posty: 108
- Rejestracja: 03 sie 2002, 00:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: 3miasto
- Kontakt:
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 447
- Rejestracja: 21 paź 2002, 11:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Ja też tupię biegnąc po asfalcie, tyle że ciszej bo jestem sporo lżejszy. Cieszę się za to, że nie warczę i że z rury mi się nie dymi ani nie kapie.
wirek
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 447
- Rejestracja: 21 paź 2002, 11:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Sobotę i niedzielę poświęciłem na badanie zjawiska tupania i doszedłem do podobnych wniosków jak Ty. Na podbiegach poruszam się praktycznie bezszelestnie, ląduję wtedy na pięcie. Podobnie, gdy biegnę po płaskim, usztywniając nieco nogi w kolanach, przenoszę miejsce styku ziemii ze stopą na tył wyraźnie sciszam odgłos ale tym stylem nie da się długo biec. Najgłośniej człapię zbiegając z górki. Wydaje mi się, że odgłosy powinno się sciszyć wkładając pod palce, a właściwie przednią część stopy miękką wkładkę. Narazie nie mam możliwości eksperymentowania, ale za tydzień to sie sprawdzi.
wirek
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 447
- Rejestracja: 21 paź 2002, 11:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Ja sie do diesla nie przyznaję. Jak już to jestem stary gaźnikowy, tym bardziej że będzie obowiązkowa dolewka bio-etanolu. A tak na temat, to stwierdziłem, że lepiej tupać niż jakimś cudowaniem zmieniać naturalny sposób stawiania stopy na podłożu. Na dłuższy dystans to katorga dla nóg.
wirek