Faktycznie dobry temacik do "Grubasów"
Każdy tłuścioch i tak musi najpierw zacząć od intensywnych marszów i racjonalnej diety, bo inaczej załatwi sobie stawy. Chudnięcie zależy od wielu czynników, np. czy jest to nadwaga, czy otyłość (o otyłości tzw. olbrzymiej nawet nie wspomnę, bo to inna bajka).
Mnie zabrało ok. pół roku diety i marszu zanim zdecydowałem się na trucht (i dzięki temu do dziś nie mam problemu z kolanami

)
Każdy początkujący (a grubasek w szczególności) i tak nie może trenować na dużej częstotliwości, bo albo się szybklo zrazi (DOMS), albo ... wykończy.
Dopiero jak mozolną dietą i mozolną pracą (marszobieg) zjedzie parę kg, aż bedzie mógł PRZETRUCHTAĆ mityczne 30 minut - dopiero wówczas może kombinować z urozmaicaniem treningów (np. na wyższej intensywności)
Podsumujmy: facio ma 110 kg i 180 cm.
Pierwsze 1/2 roku dieta i intensywne marsze.
Kolejne 4 m-ce marszobiegi.
Razem: 10 m-cy
Cel osiągnięty: waga ok. 96-98 kg i 30 minut niepzerwanego truchtu.
Pewnie, że można ostrą dietę, ostrzejsze treningi. Wielu takich juz było w wątku "Grubasy". Albo przenosili się do działu "Zdrowie", albo znikali bezpowrotnie ...
Na początku lepiej wolniej.
Niech serce, płuca, "betonowe" mięśnie i inne organy przyzwyczają się -metodą ewolucji, a nie rewolucji - do wykonywania wysiłku. Obędzie się bez bólu i płaczu. A i efekty będą trwalsze, bo czlowiekowi regularny, długotrwały wysiłek wejdzie po prostu w nawyk (jak poranna wizyta w kibelku

)
Potem (tj. ponizęj wagi 90 kg) można naprawdę robic wszystko ...
Jar, Uka w wątku "Grubasy" pisała (i generalnie zgadzam sie z nią), że najłatwiej zgubić "fat" na początku. Ale z kolejnymi warstwami tłuszczu jest juz nieco gorzej.
Cierpliwości chłopie. I tak masz wszystkie garnitury do wymiany!!!

(jak zresztą i ja - dziś nabyłem w drodze kupna nowy, tzw. letni garnitur. Nie pytajcie o kasę

Generalnie w szafie mam 6 garniturów - wszystkie do wymiany. Myślę, że przeróbka wyjdzie mnie taniej

Dobrze jednak, że jest to przeróbka na mniejszy rozmiar, niż na większy

)