1/Bieganie z gumami faktycznie odcina trochę przepływ krwi, i ostatecznie zostało u mnie na 1-nym treningu tygodniowo, najczęściej 14x400 z fioletową gumą wiązaną podwójnie, opuszczaną na kolana, przynajmniej 1x w połowie takiego treningu, po 4-ch miesiącach takiego trenowania, stwierdzam, że jest to bezpieczne, mięśnie pośladkowe ładnie się przyzwyczajły do nowej roli; niebieskie gumy koniecznie trzebaby opuszczać na kolana po każdym odcinku.
2/Wytrenowałem coś co trzeby by nazwać automatyczną zmianą biegów - na równi i na zbiegu biegnę "fangsem" 2-2-1-2, pod górkę nawet tę mniejszą biegnę modem 2-1-1-1.
3/Po próbach z rytmem 2/2 na większych prędkościach, stwierdziłem, że łatwiej przeciążam w tym rytmie moją słabszą lewą nogę, więc wróciłem do rytmów symetrycznych.
4/ Zauważyłem, że trochę dziwnie pracuję rękami, tak jakbym chciał trochę robić "dociśnięcia" do podłoża, ale nie łokciem tylko dłońmi, może chodzi o to, żeby środek ciężkości był choćby odrobinę niżej przez tę pracę dłoni.
Ogólnie, gdyby ktoś miał wątpliwości, to "system ładnego biegania" u mnie działa, takie mam odczucie, choć jest jeszcze nad czym pracować mimo tego, że jestem z różnych przyczyn po części tylko samoukiem.
To przechodzenie ciała w tryb "kajakarza", zastanawiające...

