Rolli pisze:
Tak wygląda przetrenowanie. I własnie bardzo ambitni amatorzy bardzo często ulegają przetrenowaniu. Dużo częściej jak "zawodowcy" (śmieszne określenie) bo brak jest kontroli trenerskiej i monitorowanie treningu w profesjonalny sposób....
Jednak Adrian pisze o zwykłym zmęczeniu.
Rolli, mi chodziło raczej o to, że mając wiele obowiązków na głowie (które prowadzą do zmęczenia) i stosując przesadny reżim treningowy (zbyt ciężko trenując) niepołączony z odpowiednią regeneracją można też doprowadzić się do przetrenowania.
Rolli pisze: I "bardzo ambitni amatorzy" to rzadkość. Bo kto biega 120km+ przez parę tygodni z rzędu?
107, 123, 111 i na przyszły tydzień szykuje się 135, a jestem zwykłym amatorem, który wykorzystuje okres urlopowy, żeby się lepiej przygotować do maratonu.
Ijon, doświadczyłem tego na własnej skórze. Podobnie jak Adam miałem podwyższone tętno, nie byłem w stanie wejść po schodach, bo nogi mi się zwyczajnie uginały, krew z nosa leciała mi praktycznie codziennie (czasami 3-4 razy dziennie), wszyscy się naokoło pytali co się ze mną dzieje, nie mówiąc już o tym, że nie miałem ochoty na nic, nawet na żadną rozrywkę. Przez 3 miesiące dochodziłem do siebie.
Wiesz jaki miałem kilometraż przed tym okresem? 82, 74, 90, 77 itp. co nie jest duża ilością jak dla mnie. W tamtym okresie robiłem na przemian siłę biegową z krótkimi interwałami praktycznie dzień w dzień. Takie wytyczne dostałem od jednego z trenerów i się ich sztywno trzymałem...jak zawsze. Dlatego nie tyle kilometraż jest destrukcyjny, ile to co się robi na treningach. Jeżeli ktoś dzień po dniu próbuje bić jakieś rekordy, biega o wiele za szybko albo próbuje robić rzeczy, które są ponad jego siły, to może się do tego przetrenowania doprowadzić bez względu na to czy jest amatorem, czy zawodowcem. Nie da się tak do końca bez emocji, bo to był jeden z boleśniejszych momentów w moim życiu i nie życze Tobie, żebyś czegoś podobnego doświadczył, bo chyba w takim stanie nigdy nie byłeś. Teraz sytuacja numer dwa z tego roku - ostatni maj i czerwiec. Miałem mnóstwo obowiązków, czasami spędzałem nad nimi po 14-16h, do tego dokładałem jeszcze trening, powiedzmy lżejszy niż normalnie, na koniec spanie, najczęściej po 3-5 h dziennie. Na początku lipca poszedłem sobie na 10 km biegu ciągłego. Średnia wyszła mi 4:15/km i nie mogłem szybciej, mimo że pod koniec kwietnia bez problemu potrafiłem robić 14-15 km po 3:55 nawet. Czy ja byłem przetrenowany? Nie - ja byłem przemęczony, ale nawet w 1/3 nie czułem się tak źle jak we wspomnianym okresie sprzed kilku lat. Naprawdę potrafię odróżnić zmęczenie, kiedy człowiek na ostatnich nogach kończy jakieś zawody, czy ma większy spadek formy, od przetrenowania, kiedy nie ma siły dosłownie na nic.
ijon pisze:Proszę o definicję przetrenowania oraz wiarygodne dane statystyczne pokazujące % przetrenowań wśród amatorów. Jeśli tego nie podasz, to nie mów mi, że pisze bzdury.
Najpierw piszesz, że w przypadku amatorów nie ma w ogóle czegoś takiego jak przetrenowanie, a później chcesz jakieś procenty

? Ja się w takie rzeczy nie bawię. Dwa przykłady masz już na tej stronie.
ijon pisze:Ja to widzę tak, że to zawodowiec jest narażony na przetrenowanie, bo ma trenera, który myśli za niego. Bieganie to jego praca, ma ogromną presję na ciągłą poprawę. Musi ciągle walczyć w środowisku, gdzie panuje kumoterstwo, żebranie o środki finansowe na przygotowania i wszechobecny doping. Do tego wykonuje olbrzymią objętość przy intensywnościach, do jakich amator nie zbliża się nawet w pojedynczych treningach.
Jeżeli trener jest rozsądny i jego relacje z zawodnikiem są dobre, to widzi na co stać jego podopiecznego i wie co może mu zaaplikować. Nikt z przypadku nie zostaje trenerem czołowych zawodników, najczęściej ma własną karierę za sobą i jakieś referencje. Poza tym w jamie gębowej mamy coś takiego jak język i sam zawodnik może zwrócić uwagę trenerowi, że dane obciążenia są dla niego zbyt duże. Jeżeli chodzi o intensywność to bym polemizował. Oczywiście, że tempa wyczynowców są wyższe, ale dysponują oni też o wiele większą ilością wolnego czasu na regenerację i odnowę biologiczną. Moim zdaniem szybkości akcentów są proporcjonalnie porównywalne do treningów tych ambitniejszych amatorów. Objętość jest najczęściej sporo większa, ze względu na 2-3 jednostki treningowe, ale nikt też nie jest maszyną i pewnych granic ludzkiego organizmu nie przekroczy.
ijon pisze: Sorry, ale jak czytam rozterki i naiwne pytania młodych i zdrowych facetów, "czy ten plan jest ok"; "czy nie biegam za dużo"; "czy powinienem zwolnić", "boje się kontuzji" to naprawdę nie dziwi mnie tak fatalna kondycja całego społeczeństwa.
Dla wielu ludzi bieganie jest zwykłym hobby, sposobem na rozładowanie emocji i stresów. Nie dziwie się, że nie chcą ryzykować swojego zdrowia, zwłaszcza jak mają rodziny na utrzymaniu i pracują fizycznie. Kto pyta nie błądzi, a kto biega świadomie to sobie nie szkodzi. Ja trzymam kciuki za każdego kto wyłączy telewizor, zrzuci kapcie i wybierze jakąkolwiek aktywność fizyczną, niekoniecznie nawet bieganie.
ijon pisze: Dziś przeciętny 7 latek jest w dramatycznie gorszej kondycji niż jego rówieśnik 20 lat temu. I ja te fakty łącze z tym co widzę na tym forum.
To się wszystko zgadza. Sami jesteśmy sobie winni. Rodzice kupują dzieciakom komputery, tablety już w wieku wczesnoszkolnym, serwują im chipsy, cole i inne świństwa, to po co te dzieciaki mają wyjść z domu pobiegać za piłką, skoro w chacie mają same rozrywki.
ijon pisze:I na koniec: czemu statystyczny amator się nie przetrenuję? Bo w momencie jak jego organizm zacznie się buntować to nie ma takiej możliwości aby kontynuował trening, który jest dla niego zbyt ciężki. Zwolni samoczynnie, zacznie biegać krócej, pominie treningi. Tyle w temacie.
Co to znaczy statystyczny? Biegaczy amatorów można podzielić przynajmniej na kilka kategorii. Do pierwszej należą "leniuchy", czyli osoby które wyjdą na 2-3 treningi, zrobią kilka miesięcy przerwy, potem znowu im się przypomni, że jest coś takiego jak bieganie, ale szybko im się znudzi i tak w kółko. W drugiej kategorii mamy regularnie biegających amatorów, którzy robią to wyłącznie dla zabawy, biegają po aptekarsku - 3 razy w tygodniu po 45 minut, tak jak lekarze zalecają, nie zależy im na tempie, wynikach, nie chcą się przemęczać (bo i po co?) itp. Mamy jednak jeszcze dwie inne grupy - biegaczy ambitnych i nadambitnych i w tych dwóch grupach myśle, że może dojść do przetrenowania. Dlaczego? Nie każdy z nich ma trenera albo osobę do której może się zwrócić o pomoc, co skutkuje tym, że niewłaściwe treningi mogą w końcu doprowadzić na skraj wytrzymałości ich organizm.