Bieganie boso

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Klanger
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1241
Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

hassy pisze: buty w pogotowiu. Trochę niewygodnie z nimi biec bo łatwo o mimowolne przykurczanie dłoni...
Plecak? :bum:
hassy pisze: równy odcisk w błocie ... dwa zewnętrzne palce nie lądują bo widać odciski tylko palucha i dwóch sąsiadów ;)
To była ustawka do zdjęcia, wszedłem w błoto, jakbym tam przebiegł to pewnie do połowy łydki bym wleciał :hahaha: ale faktycznie stopy nie są idealne, "taki life"...
hassy pisze:Fajnie wiedzieć, że w okolicach bądź co bądź nieźle zaludnionych i zagospodarowanych trochę fauny dało radę się jeszcze wcisnąć :)
Jakieś 30 min rowerem mam, ale faktycznie miejscówka jest przyjemna, i dużo tam zwierząt, za to rano mało ludzi.

---

Link do ciekawego artykułu o bieganiu boso, i w butach symulujących bose bieganie. Szczególnie zwróciłbym uwagę na część, w której podkreślana jest odpowiednia adaptacja do nowej sytuacji, oraz czas jaki należy na to przeznaczyć (nawet znacznie więcej niż rok!). Podoba mi się też stwierdzenie, że to nie buty czy ich brak powodują kontuzje związane z bieganiem, a bieganie samo w sobie :taktak:
Mam też wrażenie, że ten tekst - choć podkreślam, fajny i miły w czytaniu - jest początkiem kampanii sprzedaży nowej lub nieco zapomnianej kategorii butów sportowych, ale to nic, bo kilka stron jest naprawdę wartych przeczytania.
http://www.menshealth.com/fitness/baref ... g-problems
New Balance but biegowy
hassy
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1219
Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Mój problem z takimi artykułami jest taki, że media uwielbiają tworzyć chwytliwe i ekscytujące historie na podstawie (a) przypadków jednostkowych; (b) fragmentarycznych, skąpych, i być może nawet zniekształconych informacji o całej sytuacji i przyczynach takiego czy innego problemu.

Jeśli napiszę "wczoraj w Nowym Orleanie umarł X. Był od 30 lat wegetarianinem" to mogę podejrzewać, że znajdzie się spora liczba osób, które - nie mając wiarygodnych informacji o X i przyczynie jego śmierci - pokuszą się o spekulatywne uproszczenie i jak młode pelikany łykną sugerowane powiązanie dwóch informacji: "umarł" i "wegetarianin". Taka ludzka natura: jak mózg nie wie to se dopowie. Ale to manipulacja.

Kiedy więc czytam o Józku Gabrielu, który trenował przez 4 miesiące do maratonu, pobiegł w butach mini i urwał Achillesa tuż przed metą, to zdaję sobie sprawę, że to zgrabnie podany przypadek na poparcie dramatycznej acz medialnie chwytliwej tezy "mini jest groźne". A ja przecież nic nie wiem o Józku: jak trenował, jak długo się adaptował, czy biegł poprawną techniką, czy nie miał z tym Achillesem wcześniej problemów.... Prawie nic nie wiem tak naprawdę, co by mi pozwalało na wysnuwanie twierdzeń. Co najwyżej mogę się pokusić o hipotezę, którą jednakowoż muszę zweryfikować, a nie mam po temu danych ani możliwości. Tak samo mogę potraktować głosy lekarzy o większej liczbie pacjentów mających problemy po przejściu na modne mini. I dokładnie pomyślę to, co się podoba Klangerowi: a może to nie buty tylko sposób biegania robi kuku? Jakiś słabiak słyszy, że mini jest trendy, wsiada w cienkie papcie i wiutttttt... daje do pieca.

Czy jak ktoś pojedzie do Chałup i z pociągu wsiądzie na deskę z żaglem, wypierniczy się od razu do wody, dostanie bomem w głowę i naciągnie sobie mięsień np. kapturowy... to się rozlegną głosy, że windsurfing jest śmiertelnym zagrożeniem? Czy raczej, że gość był frajer bo się pchał nie umiejąc i będąc słabym w barach? Raczej to drugie. Dlaczego więc nie dziwi to w windsurfingu a dziwi w bieganiu mini?
Nikki.Sixx
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 191
Rejestracja: 04 lut 2013, 11:15
Życiówka na 10k: 37:02 trail
Życiówka w maratonie: 3:10

Nieprzeczytany post

Heh dokładnie. Otóż mogę powiedzieć że nie biegając nigdy w mini (ani w żadnym innym mini :D) mając nawet na koncie kilka maratonów oraz maratonów górskich to biegając boso po plaży 42 km ma się gwarantowany potworny ból achillesów i wyjęcie co najmniej 3 tygodni z biegania :hej: ale kosztem dobrego handicap'u w maratonie :taktak:

Wszystko jest kwestią treningu bo inny biegający boso z trójmiasta takich problemów w ogóle nie miał.
Awatar użytkownika
Bylon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1613
Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Hassy pisze:Jeśli napiszę "wczoraj w Nowym Orleanie umarł X. Był od 30 lat wegetarianinem" to mogę podejrzewać, że znajdzie się spora liczba osób, które - nie mając wiarygodnych informacji o X i przyczynie jego śmierci - pokuszą się o spekulatywne uproszczenie i jak młode pelikany łykną sugerowane powiązanie dwóch informacji: "umarł" i "wegetarianin". Taka ludzka natura: jak mózg nie wie to se dopowie. Ale to manipulacja.
Sensacja! 100% osób pijących wodę umiera!
I co teraz? To potwierdzona informacja!
Ostatnio zmieniony 07 paź 2013, 15:27 przez Bylon, łącznie zmieniany 1 raz.
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
Awatar użytkownika
kfadam
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1270
Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
Życiówka na 10k: 1.05
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Bylon pisze: Sensacja! 100% osób pijących wodę, umiera!
I co teraz? To potwierdzona informacja!
co gorsza 100% osób oddychających powietrzem też umiera a i samo życie w 100% prowadzi do śmierci...
Klanger
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1241
Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Oj tam oj tam, mi akurat nie o te bzdury paradziennikarskie chodziło, a o naświetlenie w dość poczytnym jednak piśmie/portlu, że bose bieganie grozi kontuzjami, jak każde inne bieganie czy czynność, którą powtarzamy wielokrotnie przez długi czas. Im więcej takich wtrąceń do różnych tekstów będzie, tym bardziej świadomi będą ludzie, i być może mniej będzie problemów okresu przejściowego (a pewnie więcej okresu zaawansowanego :hej: ).

Zresztą zawsze mnie bawi, moje własne zachowanie, w sytuacji kiedy stąpnę na jakiś kamyk czy patyk akurat środkiem łuku bosej stopy i ból jest tak ogromny że ma się ochotę wrzasnąć najgorszym mięchem, a łzy same napływają do oczu przez kilkanaście sekund (zanim się to rozbiega) to jakoś tak człowiek się ogranicza, żeby nie było że mnie boli, że niby mam słabe stopy czy coś w ten deseń (szczególnie jak w okolicy są inni biegacze, w butach). A przecież, jak ktoś walnie butem o korzeń to zazwyczaj się nie ogranicza, i drze się na całe gardło :hahaha:

Tak jakby coś trzeba było sobie i nie tylko udowadaniać :bum:

Co mnie zawsze rozbija w lesie jak biegnę boso, to to że najbardziej tolerancyjne i sensowne komentarze są ludzi raczej o wiejskim adresie, np. spotkałem drwala, który najpierw się zdziwił że jestem boso, po czym w sumie sam do siebie odpowiedział, że no przecież tak jest najbardziej zdrowo :hahaha:
Albo ostatnio spotkałem wiejskiego dziadka na rowerze Ukraina albo coś w tym stylu, który jak mnie zobaczył to jedyne o co zapytał czy mi nie jest zimno, bo akurat tego dnia rano było zimno jak cholera - on z grzybobrania wracał.
Natomiast biegając w bardziej miejskich lasach, gdzie więcej ludzi biega i można ich od czasu do czasu spotkać, jest ubaw po pachy, jak patrząc na nich widać na ich twarzach, że coś im nie gra w moim wyglądzie :hej: albo sprawdzają czy dam radę utrzymać tempo, no i wtedy jak sykę z bólu to wiocha :bum:
infomsp
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 02 sty 2012, 20:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Nie straszcie, bo do śmierci macie gwarancję, że nie umrzecie więc skąd to larum?
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Klanger, co się dziwisz. Ja niby czasem się boso przebiegnę, ale jak raz widziałem innego bosego biegacza, to gapiłem się jak sroka w gnat :bum: . Niesamowicie to jednak wygląda. Stereotypy siedzą głębokow głowie.
The faster you are, the slower life goes by.
Klanger
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1241
Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dziś było mglisto od rana. Postanowiłem dać 2 szansę moim własnoręcznie wykonanym sandałom, ale w sumie pobiegłem w nich tylko do polnej drogi (asfaltem, od przystanku autobusowego, jakieś 300-400 metrów).

Obrazek

Po drodze, biegnąc już boso, urodziła mi się taka koncepcja, by cały dzisiejszy dystans przebiec boso, do końca aż pod drzwi pracy, a to jest między innymi kilka kilometrów po kamienistym szutrze, kilka po asfalcie po jezdni, i na koniec kilka kmów brukowanym chodnikiem przez całe miasto powiatowe, które bignącego boso widziało jedynie na plaży, a średnia wieku bosych biegaczy oscyluje coś około 0-1 lat :bum:

Obrazek

Tak sobie pomyślałem po drodze, że ten nieplanowany bosy półmaraton (planowane było około 15km boso, a reszta opcjonalnie albo w Sockwach albo w sandałach) zadedykuję wszystkim biegaczom startującym już za kilka dni w poznańskim maratonie. Skoro ja dałem radę przetruchrać boso 21km i to z plecakiem pełnym ciuchów na zmianę do pracy (w tym i butów do pracy), a bosy finisz mieć w środku typowego polskiego małego miasteczka, to oni też dadzą radę! Teraz to już muszą! :bum:

Dowód...?

Obrazek

---
@klosiu, oj to prawda, stereotypy są jak piosenki discopolo, jak je gdzieś przez przypadek usłyszysz (np. swego czasu w PKS) to zapamiętasz choćby jeden wers, ale do końca życia :bum:
hassy
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1219
Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Klanger, trzeba by te Twoje multimedialne przygody do jakiego bloga, bo tu tylko ludzi denerwujesz ;) Założył taki jeszcze plecaczek z paroma parami papci i ciuchami (więc trochę toto ważyło), poleciał połówkę po jakichś wertepach (parę metrów więcej nawet, no ale w polu nie miałeś linii atestu ;))... w czasie tuż powyżej 2 godzin (bez plecaczka pewnie byś zbiegł śmiało poniżej)... i jeszcze nazwał to bezczelnie TRUCHTEM.... :hej:

A czemu decyzja o ściągnięciu sandałów? Impuls czy konkretna przyczyna rzucająca światło na ich funkcjonalność?
Klanger
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1241
Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

hassy pisze:
A czemu decyzja o ściągnięciu sandałów? Impuls czy konkretna przyczyna rzucająca światło na ich funkcjonalność?
Wyzwaniowo. Papcie są ok, raczej użytkownik jest d...a i nie umie biegać po krzakach (zaroślowy TMTS chyba sobie zapodałem, a winę zwaliłem, bo tak łatwiej na sandałki :bum: ... albo jeszcze coś innego, nie wiem bo mi przeszło jak biegałem boso :oczko: )

Co do bloga... a o czym tu pisać w wątku o bieganiu boso, jak nie o tym jak to, że wstałem i poszedłem biegać bez butów, a fotki to z czystej przyjemności robienia fotografii i żeby sobie przerwę zrobić (np. na siusiu etc), a przede wszystki by pownerwiać tych co to muszą do pracy biegać po mieście :bum: Qba? :hej:

Hassy walnij jakąś switfocię z bosej Wawy, bardzo chętnie bym zobaczył foty z nad morza Crazyflya, bo on chyba trenuje do bosego maratonu po plaży...
Crazyfly
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 481
Rejestracja: 01 paź 2008, 15:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Klanger pisze:
hassy pisze:
A czemu decyzja o ściągnięciu sandałów? Impuls czy konkretna przyczyna rzucająca światło na ich funkcjonalność?


Hassy walnij jakąś switfocię z bosej Wawy, bardzo chętnie bym zobaczył foty z nad morza Crazyflya, bo on chyba trenuje do bosego maratonu po plaży...
Chyba musze zaczac biegac z aparatem - bo tak to tylko fotki z maratonu dostepne,
ja nawet gdybym nie trenowal do tego maratonu i tak bym biegal bosos po plazy
pzdr
andrzej/gdy

1316km/2012 ( 400 km boso)
1420 km/2013( 350 km boso)
42,195 3H58' na bosaka po plazy ( 2014)
66 km B7D Krynica 9:58
65 km TUT ( Trójmiejski ULTRA Trail ) 8:41
65 km B7D Krynica 9:21
Run for Fun - Gdynia No.1
Klanger
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1241
Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Crazyfly pisze: Chyba musze zaczac biegac z aparatem
Byłoby super :taktak:
hassy
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1219
Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

U mnie słitfocia stołeczna byłaby z lekka skomplikowana. A mianowicie dlatego, że rytm i obowiązki dnia powszedniego powodują, że o tej porze roku latam niechybnie już po ciemku. I to też jest przyczyną, że nawet po nieźle znanej trasie nie biegam po ciemku na bosaka. Przewala się tam w ciągu doby wystarczająco dużo luda żeby inwentaryzacja szkodliwych przedmiotów porozrzucanych dookoła zmieniała się całkiem dynamicznie. Nie chcę ryzykować nie mając gwarancji dobrych doznań wzrokowych. Bosak zostaje więc na weekendowe truchtanie poza miastem :) Jeśli się zdarzy w nadchodzący weekend - postaram się nie zapomnieć komórki.
Awatar użytkownika
tomasir
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 815
Rejestracja: 13 maja 2008, 14:19

Nieprzeczytany post

hassy - ja właśnie też dlatego na bosaka wybierałem trening weekendowy. Nie było to dużo po 4-5 km (łącznie na boso w tym roku niewiele ponad 30 km - ale samego biegania przez kontuzję było i jest niewiele)- ale frajda niesamowita. Oczywiście nie muszę mówić jakie były miny ludzie chodzących po ścieżkach gdy taki bosonogi wariat ich mijał w pędzie. Mam nawet sprawdzoną trasę w Krakowie gdzie można fajnie na boso pobiegać:

http://www.endomondo.com/workouts/213065859/4595149

A przez to że to jest na hałdzie i wysoko położony teren - człowiek kompletnie nie czuje się jakby w mieście biegł. Jedyny minut to długość trasy - jedno kółko to raptem 1,3 km. Jakby ktoś był chętny razem pobosobiegać (ale mi słowo wyszło ;) ) - to zapraszam.
zgodnie z naturą!
ODPOWIEDZ