Technika biegu - analiza
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Prędkość przygwożdżonej stopy w przód
.No nie znam się, próbuję zrozumieć, a Wy mnie w błąd wprowadziliście i teraz już się nie odnajdę, nigdy, przenigdy.
.No nie znam się, próbuję zrozumieć, a Wy mnie w błąd wprowadziliście i teraz już się nie odnajdę, nigdy, przenigdy.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Tylko się ktoś zaśmieje, to...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 645
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
No, chyba o to właśnie chodzi. Też mi brakuje tych dwóch czujników (czyli tych dwóch V chwilowe), szczególnie tego na miednicy. Jeżeli rzeczywiście pośladek wykonuje gros pracy w generowaniu ruchu, to nie byłoby niczym dziwnym, gdyby czujniki na miednicy dawały inny obraz sytuacji niż na piszczeli. W szczególności, temat prędkości przy wybiciu nie wydaję mi się jeszcze zamknięty.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
No trzeba, trzeba i miednicę i kolano sprawdzać, bo teoretycznie istnieje możliwość, że jest odwrotnie niż yacool interpretuje.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12920
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Ten materiał już znacie, ale wracam do niego w nowym kontekście. U niebieskiego Keniola bardzo wyraźnie widać opóźnienia i przyspieszenia miednicy w trakcie biegu (u tego drugiego Keniola już tego nie ma lub jest znacznie mniej zarysowane). Te zmiany prędkości poziomej środka masy dają w efekcie oscylacje poziome. Gdybym wówczas miał do dyspozycji ten prototyp, to oprócz takiego porównawczego obrazu spodziewałbym się też różnych wyników dla obu zawodników. Bez analizowania i wyciągania wniosków, samo potwierdzenie różnicy w wynikach byłoby już wartością samą w sobie.
Dzisiaj rozmawiałem z Filipem na temat trzeciego czujnika na kości krzyżowej. Jest z tym trochę pracy, ale to będzie naturalny krok w rozwoju metody badawczej. Na razie czujniki są mocowane elastyczną opaską na łydkach. Można je przełożyć na krzyż, ale trzeba by wymyślić jak je przytwierdzić.
Z tego co pamiętam ważą po 19 gramów każdy i rejestrują dane z częstotliwością 416 herców, czyli całkiem gęsto, ale nie ma problemu, żeby podwoić częstotliwość. Czas pracy około 4h. Problem jest jak zwykle z minimalizacją i szybkim przesyłem takiej ilości danych, dlatego rejestracja online jest na razie w sferze marzeń. Czujniki mają wewnętrzną pamięć, która jest potem wgrywana na kompa. Tak to działa w praktyce.
Dzisiaj rozmawiałem z Filipem na temat trzeciego czujnika na kości krzyżowej. Jest z tym trochę pracy, ale to będzie naturalny krok w rozwoju metody badawczej. Na razie czujniki są mocowane elastyczną opaską na łydkach. Można je przełożyć na krzyż, ale trzeba by wymyślić jak je przytwierdzić.
Z tego co pamiętam ważą po 19 gramów każdy i rejestrują dane z częstotliwością 416 herców, czyli całkiem gęsto, ale nie ma problemu, żeby podwoić częstotliwość. Czas pracy około 4h. Problem jest jak zwykle z minimalizacją i szybkim przesyłem takiej ilości danych, dlatego rejestracja online jest na razie w sferze marzeń. Czujniki mają wewnętrzną pamięć, która jest potem wgrywana na kompa. Tak to działa w praktyce.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 645
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
Tu się powtórzę trochę, ale moje przypuszczenie jest takie, że za horyzontalne przyspieszenie ciała w wybiciu odpowiadają głównie mięśnie położone bliżej miednicy. Prawdopodobnie łydka też się istotnie dokłada, ale po pierwsze w mniejszym stopniu, a po drugie wektor wybicia może być bardziej pionowy (mięśnie pośladkowe wydają się mieć lepsze położenie dla generowania ruchu do przodu). Nie wykluczam też, że jest to w jakimś stopniu kwestia indywidualnej organizacji ruchu, ale to może tłumaczyć dlaczego Sebastian ma - przy tym konkretnym mocowaniu czujników - wyraźnie większą dynamikę wybicia w pionie, a jedynie trochę w poziomie. U dobrze zorganizowanych zawodników, noga zakroczna pozostaje w tyle bardzo długo, aż wyczerpie się możliwość dalszego rozciągania zginaczy. Dlatego, moim zdaniem, czujnik na łydce może kiepsko reprezentować rzeczywistą dynamikę środka masy w poziomie, gdyż przy wybiciu ta noga niejako "wlecze" się trochę z tyłu, zgodnie z proksyminalnym charakterem ruchu. To jest oczywiście tylko przypuszczenie i nie wiem też czy zrozumiale wyrażone, ale wierzę, że może tak być. Więc bez czujnika na miednicy się nie obejdzie:) yacool, tak przy okazji, to miałbym prośbę do Ciebie. Po zmianach na stronie z Twoich artykułów poznikały te różne animacje i do tej pory nie wróciły. Do niektórych lubiłem często wracać i uważam, że są one bardzo wartościowe. Może to jest dobra okazja, żeby wszystkie animacje jakie kiedykolwiek popełniłeś, wrzucić zbiorczo w jakieś jedno miejsce? Nawet bez żadnych opisów, tak po prostu na kupę.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Kolano mnie interesuje, rozmyślam w jaki sytuacji ten czujnik ma szansę się "zatrzymać" przy rozpędzonym całym ciele i nieruchomej stopie.
No musi coś zadziać się w stawie kolanowym, wyjaśniłaby to taka sytuacja, że przy uderzeniu ugięte kolano natychmiast się prostuje. Nie jest sztywny ten staw, a wykonuje ruch który się zeruje z ruchem ciała. Albo nie wiem, na razie głośno myślę.
Chyba, że u amatora kolano po uderzeniu się zgina, no ale u wytrenowanego bez wyprostu też jakaś prędkość czujnika musiałaby być
No musi coś zadziać się w stawie kolanowym, wyjaśniłaby to taka sytuacja, że przy uderzeniu ugięte kolano natychmiast się prostuje. Nie jest sztywny ten staw, a wykonuje ruch który się zeruje z ruchem ciała. Albo nie wiem, na razie głośno myślę.
Chyba, że u amatora kolano po uderzeniu się zgina, no ale u wytrenowanego bez wyprostu też jakaś prędkość czujnika musiałaby być
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12920
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Może na bloga. Jest z tym roboty, ale trochę tej kupy tam już mam.tkobos pisze: ...wrzucić zbiorczo w jakieś jedno miejsce? Nawet bez żadnych opisów, tak po prostu na kupę.
Może pomiędzy kolejnym próbkowaniem? Ponad 400Hz to niby dużo, ale gdyby dać mu 800, to czujnik by ruszył. Wtedy na wykresie nie byłoby już 0m/s tylko na przykład 0,01m/s. Wciąż byłaby różnica między amatorem i wyczynowcem, ale nie byłoby już dysonansu poznawczego.pawo pisze: w jaki sytuacji ten czujnik ma szansę się "zatrzymać"
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Bardzo cieszą nowe narzędzia! Gratuluję Filipowi! Wielkie podziękowania dla wszystkich za udział i udostępnianie wyników badań.
Co do badań, nie mogę się jakoś pogodzić z założeniem, że jest/musi być jakaś różnica pomiędzy amatoram a profesjonalistą. Chodzi o różnicę w realizacji ruchu. Oczywiście można założyć, że profesionalista jest bliżej idealnego ruchu, ale tak nie musi wcale być. Bo można też założyć, że ktoś biega idealnym ruchem np. w tempie 4:00. Moim zdaniem najbardziej psuje ruch (jeżeli mamy już jakiś jego obraz w głowie, jakąś ideę realizacji czyli w skrócie technikę jaką chcemy biegać) to czynnikiem, który psuje tę realizację najbardziej jest wysiłek, który musimy włożyć by osiągnąć np. jakieś tempo. Może się okazać, że przy tym samym wysiłku (ale już nie koniecznie tempie) profesjonalista i biegają podobnie.
Jak to zbadać?
Moim zdaniem można wykorzystać do tego test Żołądzia (opis tutaj https://bieganie.pl/sport/test-zoladzia ... gotowania/) „Okazuje się, że u dobrze wytrenowanych maratończyków zarówno amatorów jak i profesjonalistów różnica w dystansie pomiędzy poszczególnymi strefami wynosiła około 100m, a poziom mleczanu na progu wynosił poniżej 2mmol/l.” (Cytat z tekstu, odnośnik powyżej). Może się wówczas okazać, że różnice w poszczególnych wysiłkach od I do V nie będę już takie duże pomiędzy amatorem a profesjonalistą. Zobaczymy również jak wysiłek psuje technikę. I czy rzeczywiście profesionalista biega inaczej.
U siebie realizując ten test, (bez mierzenia zakwaszenia) zauważyłem, że w niektórych etapach (u mnie był to wysiłek II i V) lepiej i bardziej naturalniej realizowałem technikę biegu, odczuciowo (odczucia - główny, poza garminem przyrząd pomiarowy) bardziej płynnie niż w etapach pozostałych, nawet tych wolniejszych, co bardzo mnie zdziwiło, dało impuls do pracy nad techniką przy różnym wysiłku. Ciekawe jak wyglądałby zapis takiego testu na urządzeniu Filipa. Stosując urządzenie Filipa i test Żołądzia można też porównywać siebie do samego siebie na różnych etapach wytrenowania.
Co do badań, nie mogę się jakoś pogodzić z założeniem, że jest/musi być jakaś różnica pomiędzy amatoram a profesjonalistą. Chodzi o różnicę w realizacji ruchu. Oczywiście można założyć, że profesionalista jest bliżej idealnego ruchu, ale tak nie musi wcale być. Bo można też założyć, że ktoś biega idealnym ruchem np. w tempie 4:00. Moim zdaniem najbardziej psuje ruch (jeżeli mamy już jakiś jego obraz w głowie, jakąś ideę realizacji czyli w skrócie technikę jaką chcemy biegać) to czynnikiem, który psuje tę realizację najbardziej jest wysiłek, który musimy włożyć by osiągnąć np. jakieś tempo. Może się okazać, że przy tym samym wysiłku (ale już nie koniecznie tempie) profesjonalista i biegają podobnie.
Jak to zbadać?
Moim zdaniem można wykorzystać do tego test Żołądzia (opis tutaj https://bieganie.pl/sport/test-zoladzia ... gotowania/) „Okazuje się, że u dobrze wytrenowanych maratończyków zarówno amatorów jak i profesjonalistów różnica w dystansie pomiędzy poszczególnymi strefami wynosiła około 100m, a poziom mleczanu na progu wynosił poniżej 2mmol/l.” (Cytat z tekstu, odnośnik powyżej). Może się wówczas okazać, że różnice w poszczególnych wysiłkach od I do V nie będę już takie duże pomiędzy amatorem a profesjonalistą. Zobaczymy również jak wysiłek psuje technikę. I czy rzeczywiście profesionalista biega inaczej.
U siebie realizując ten test, (bez mierzenia zakwaszenia) zauważyłem, że w niektórych etapach (u mnie był to wysiłek II i V) lepiej i bardziej naturalniej realizowałem technikę biegu, odczuciowo (odczucia - główny, poza garminem przyrząd pomiarowy) bardziej płynnie niż w etapach pozostałych, nawet tych wolniejszych, co bardzo mnie zdziwiło, dało impuls do pracy nad techniką przy różnym wysiłku. Ciekawe jak wyglądałby zapis takiego testu na urządzeniu Filipa. Stosując urządzenie Filipa i test Żołądzia można też porównywać siebie do samego siebie na różnych etapach wytrenowania.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12920
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
No ale już z 2:01 w maratonie się pogodziłeś? Jeżeli w testach fizjologicznych nie widać takich różnic, to jak wyjaśnić, że reszta populacji biega maraton dwie godziny wolniej?Drwal Biegacz pisze: ↑19 wrz 2021, 12:53 nie mogę się jakoś pogodzić z założeniem, że jest/musi być jakaś różnica pomiędzy amatoram a profesjonalistą.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Wiele czynników, np nadwaga, trening, dysfunkcje, wiek, itd. Zakładam jednak, że taki biegacz amator też może dojść/realizować ruch biegowy bliski ideałowi, a dowodem na to będzie właśnie wynik 4 godz. Gdyby jego technika była gorsza biegałby np. 4:30.
Ale skoro nie wiemy do końca jak wygląda idealny ruch, pozostaje przyglądać się najlepszym. Pozostaje jednak problem, czy najlepsi też nie "psują" swojej idealnej technik przy dużych intensywnościach. Ciekawe w każdym bądź razie byłoby poznanie jak ta technika wygląda/zmienia/psuje się pod wpływem zmęczenia/konieczności przyspieszenia itp. Idealny wzorzec powinien działać u większości. Tak zakładam.
Ale skoro nie wiemy do końca jak wygląda idealny ruch, pozostaje przyglądać się najlepszym. Pozostaje jednak problem, czy najlepsi też nie "psują" swojej idealnej technik przy dużych intensywnościach. Ciekawe w każdym bądź razie byłoby poznanie jak ta technika wygląda/zmienia/psuje się pod wpływem zmęczenia/konieczności przyspieszenia itp. Idealny wzorzec powinien działać u większości. Tak zakładam.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12920
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Do zbierania danych potrzeba czasu. Do ich opracowania jeszcze więcej. Zaproponowałem Filipowi, żeby w wolnej chwili, jeśli w ogóle jeszcze coś takiego ma jak czas wolny, zrobił drugi zestaw czujników, który wykorzystywałbym podczas warsztatów. Przyjeżdżają do mnie ludzie z całej Polski, czasem Polacy z zagranicy. Głównie amatorzy. W ramach zajęć można przyczepić im te czujniki i bez jakichkolwiek sugestii puścić im jakąś rutynową procedurę, a potem ją powtórzyć, ale już z moją całą nakładką na ich ruch. Większość z tych, którzy do mnie trafiają są mega zdziwieni, a niekiedy wręcz zszokowani, co się dzieje z ich ciałem i biegiem podczas treningu technicznego. Zazwyczaj wcześniej przeglądają cały kanał na yt i kombinują na własną rękę. Jednak jak do mnie w końcu przyjeżdżają to przyznają, że na żywo to jest kompletnie coś innego. Jestem ciekawy, czy ich wewnętrzne odczucia, o których potem mówią, będą miały jakieś pokrycie w wynikach badań. Natomiast rozkminy o wpływie zmęczenia na jakość ruchu, to jest next level, o którym w ogóle nawet nie myślę. Gdy na dzień dobry dostałem wyniki Seby z wyraźną asymetrią pracy, to ostatnią rzeczą byłoby sprawdzanie jak mu się to zmienia na zmęczeniu. On ma biegać symetrycznie w truchcie. Taka jest kolej rzeczy i na to się teraz nastawiam.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 645
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
Różnice w technice można aproksymować poprzez wspomniany wcześniej pomiar ekonomii biegu, która obrazuje ile tlenu dany zawodnik potrzebuje do pokonania km w przeliczeniu na kg masy ciała. Oczywiście tylko część tego wynika ze sposobu poruszania, a część ma aspekt czysto metaboliczny. Z dużą pewnością można jednak stwierdzić, że od strony metabolicznej najlepsi biegacze świata - chociaż z pewnością są wybitni - to jednak wydają się zostawać istotnie w tyle za np. narciarzami biegowymi, kolarzami czy nawet biegaczami górskimi (Kilian Jornet). Prawdopodobnie wynika to z tego, że metabolicznie można stymulować organizm nawet w zakresie 30 godzin tygodniu, ale przeciążeniowo ciężko jest znieść taką dawkę biegania. A jednak różnice w bieganiu po płaskim pomiędzy najlepszymi biegaczami na świecie, a najlepszymi narciarzami/rowerzystami/góralami pozostają ogromne (no bo np. dwie minuty na dychę na tym poziomie, to jest ogromna różnica). Badania z Nike Breaking 2 grupy Kipchoge (jeśli pamiętam to średnia życiówka w półmaratonie na poziomie ~59 minut) również nie wykazały jakiś szokujących własności metabolicznych. Takie średnie VO2Max było wyraźnie niższe jak u np. naszego górala Marcina Świerca, który połówkę biegał w 1:11-1:12. Z tych względów, jakość ruchu wydaje się kluczowym czynnikiem wyróżniającym najlepszych długodystansowców na świecie. Moim zdaniem, jest skrajnie mało prawdopodobne, żeby istnieli amatorzy, którzy poruszają się z tą samą jakością, ale mają np. życiówkę 40 minut na dychę bo są po prostu niedotrenowani. Oczywiście, ktoś kto się tym zagadnieniem interesuje i poświęca mu sporo uwagi, może się bardzo wyróżniać z grupy na swoim poziomie wynikowym, ale raczej tylko tyle. Mówię tu oczywiście o normalnych amatorach, a nie np. o młodych chłopakach z wybitnymi predyspozycjami ruchowymi, którzy trenują biegi średnie, ale brakuje im jeszcze wytrzymałości, bo niewiele w swoim życiu biegali. Generalnie, to czysto subiektywnie oceniając, powiedziałbym że w jakości ruchu biegowego wydaje się istnieć bardzo wiele stopni gradacji. Tak jak zresztą w każdej ciekawej dziedzinie.