Bieg na 10km i kryzys w połowie trasy

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
hadwao
Wyga
Wyga
Posty: 85
Rejestracja: 01 lis 2016, 15:33
Życiówka na 10k: 42:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ja mam coś takiego w każdej dyscyplinie ;-) Przy bieganiu kryzys nachodzi kolo 15-20 minuty niezależnie od tempa (przypuszczam, że to moment kiedy jeszcze lecę na cukrach, a pozyskiwanie energii z tłuszczy dopiero się rozkręca). Podobnie mam na rowerze - na treningu interwałowym najgorzej znoszę końcówkę pierwszego interwału. Na basenie kryzys jest zawsze na końcu rozgrzewki + na interwałach progowych, w okolicach 200m.

Po prostu nauczyłem się z tym żyć. Przypuszczam, że jest to mieszanka psychiki + przemian, które zachodzą. Np. w pływaniu po 200m zaczyna trochę brakować tlenu i organizm musi się przyzwyczaić do nowej sytuacji etc.


Wracając do biegu to tak jak pisałem przypuszczam, że jest to ten moment, gdzie mózg się orientuje, że zużywasz więcej energii niż długofalowo jesteś w stanie pozyskać, bo w końcu mózg nie wiem, że energii ma starczyć jeszcze tylko na 20 minut. Zaczyna Ci podsuwać głupie pomysły, żeby zwolnić. Wiem, że np. u kolarzy kiedyś trochę pomagało przepłukanie ust wodą z jakimś cukrem - trochę to oszukuje organizm, że jest podawana jakaś "szybkostrawna" energia i można sobie pozwolić na więcej. Nawet nie musisz tego wypijać - po prostu przepłukać i wypluć. Myślę, że w tym wszystkim dużo to kwestia hormonów, które u każdego działają trochę inaczej.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ