Wciąganie żeli co 5km na maratonie.

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Yahoo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2781
Rejestracja: 19 cze 2015, 17:20
Życiówka na 10k: 43:30
Życiówka w maratonie: 3:44:25

Nieprzeczytany post

kuczi pisze:Żel żelowi nie równy. Nie patrz na pojemność tubki tylko ile tubka ma kalorii. Są tubki po 80 kcal a są i po 200 kcal. Najdroższe mają małą pojemność a dużo kalorii.
Power Bar jest smaczny i wielki, chyba 80 gr zakręcana tubka ( można brac na dwa razy )
ALE mi wchodzą. Neutralny smak coli, banan-truskawka wymiata.. Są rzadkie i nie trzeba popijać.
Te zakrecane powebar nazywaja sie smothie xd
Smaczne sa, ja na raz go biore.

Wysłane z mojego SM-G360F .
"Ból jest nieunikniony.Cierpienie jest wyborem."
Haruki Murakami, z książki: 'O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu?'
PKO
PawelS
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 407
Rejestracja: 23 maja 2006, 13:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Artykuł o zaletach wciągania żeli co 5 km czytałem z 1-2 lata temu gdzieś w necie i był poparty badaniami naukowymi, ale nie wiem kto był sponsorem badań, czy nie producent :hahaha:
Ale z doświadczenia mogę powiedzieć, że to działa. A wypróbowałem na sobie kilkanaście lat temu, bo kiedyś regularnie startowałem w 2 maratonach w jeden weekend, pierwszy na rolkach, drugi normalnie. Na rolkach wysiłek i czas jego trwania był mniejszy (ok.1,5 godziny jazdy na maksa), ale też nie było czasu na bawienie się z żelami, więc wtedy maksymalnie jeden żel + jakiś izotonik z bidonu. Do następnego dnia nie było szans na pełne uzupełnienie węglowodanów, więc brałem ze sobą 6-7 żeli (najczęściej PowerBar) na drogę + jeden na start. Ponieważ to działało nie powodując żadnych problemów żołądkowych, zwiększonego pragnienia, itp., to zacząłem taką taktykę stosować we wszystkich maratonach. Na ok. 15-20 minut przed startem 1 żel popity wodą, a potem w zależności od ustawienia punktów (każdy żel dobrze jest od razu popić). Teraz często pomiędzy punktami odżywczymi są jeszcze punkty odświeżania tylko z wodą, które są do tego idealne. Przy takim układzie zwykle łykam żel na 7,5 km, 15 km, 20 km, 25 km, 30km i 35 km lub pomiędzy, w zależności od potrzeby. Na 40 km to już nie ma sensu łykać czegokolwiek poza izo. Przy takim układzie zabieram ze sobą 6 żeli. Na niektórych maratonach dają żele na punktach od 25 km, więc wtedy biorę odpowiednio mniej, ale to chyba jeszcze nie w Polsce. Poza żelami korzystam z tabletek Dextro Energy (dostępne w sklepach dla cukrzyków, również w necie) lub pianek Gel-Chip (w Polsce nie widziałem). Wkłada się pod policzek i powoli się rozpuszczają uwalniając stosunkowo małą, ale stałą dawkę dekstrozy. Jak potrzebny jest zastrzyk energii, wystarczy pogryźć i połknąć. Są lekkie, więc zabieram też ze 6. Czasem coś z tego zostaje niewykorzystane, ale wolę nosić niż żałować :bum:
Yahoo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2781
Rejestracja: 19 cze 2015, 17:20
Życiówka na 10k: 43:30
Życiówka w maratonie: 3:44:25

Nieprzeczytany post

PawelIS, być może wykorzystam twoją taktykę zelowania xD.

Co do dextro energy, to potrafię zjeść 3 pełne opakowania w kilka godzin, strasznie słodkie. Idzie to u mnie bardzo szybko, temu staram się unikać tego produktu.

A po maratonie co od razu uzupełniać, tzn co przyjąć prócz wody bądź izotonika?
Zjeść to zjem jak do domu dojadę XD.

Wysłane z mojego SM-T113 .
"Ból jest nieunikniony.Cierpienie jest wyborem."
Haruki Murakami, z książki: 'O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu?'
Sghjwo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 980
Rejestracja: 04 lis 2014, 11:01
Życiówka na 10k: 52 min
Życiówka w maratonie: 4:15:12
Lokalizacja: Shanghai

Nieprzeczytany post

Ja brałem od 10km, co 5km. Po 30km, myślałem ze bede rzygał żelami I wtedy kiedy byly najbardziej potrzebne, to nie bralem :). Teraz zacznę dopiero po 20km i nie tak czesto.
krzys1001
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1469
Rejestracja: 04 lut 2014, 10:53
Życiówka na 10k: 00:37:35
Życiówka w maratonie: 02:58:32

Nieprzeczytany post

Jestem zaskoczony ilością pochłanianych żeli w trakcie maratonu przez niektórych. Ja jakbym tyle zjadł to na pewno przy końcówce bym rzygał.
PawelS
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 407
Rejestracja: 23 maja 2006, 13:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Zdolność do pochłaniania żeli jest na pewno dość indywidualna. Zaczynanie dopiero od 20 km to może być za późno. Jeśli od 10 km co 5 km jest za często, to łykałbym najpierw co 10 km i ewentualnie od 25 km co 5 km. Jeśli jest możliwość popicia, to dla mnie ideałem jest co 7,5 km, a dopiero na końcówce co 5 km. Warto to przećwiczyć na treningu. Koniecznie trzeba pilnować solidnego popijania żeli, chociaż ostatnio pokazały się żele, które można łyknąć bez popitki, np. Taxofit i PowerGel Hydro. Bezpośrednio po maratonie to wlewam w siebie izotonik i najchętniej zagryzam bananem. Bardzo dobrze wchodzi też browarek :hej:
pawelvod
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 160
Rejestracja: 19 gru 2014, 16:09
Życiówka na 10k: 39:20
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Co do kaloryczności żeli, to nie jest tak, że lepsze mają więcej kalorii na 100g. Czym większe stężenie kalorii, tym bardziej osmolarny żel. Czym większa osmolarność, tym więcej wody ściąga do jelita i tym bardziej prokinetycznie działa (pit stopy). Tu fizyki nie oszuka. Dlatego właśnie jest problem z przyjmowaniwm dużej ilości kalorii podczas wysiłku, gdy krew na skutek redystrybucji trafia głównie do mięśni, a nie do jelit. Postać dopoloczkowa, jak pisali koledzy powyżej, nieco pomija ten problem, ale... Po pierwsze, cukier w japie powoduje ślinienie, po drugie zmienia tor oddechowy i ogranicza swobodę oddechu. Jak mamy coś w ustach, odruchowo ciężko nam jest nabrać haust powietrza, bo organizm broni się przed aspiracją tego czegoś do oskrzeli. Dlatego nie każdemu forma "do żucia" odpowiada. Ja, o ile w trakcie wolnego biegu mogę sobie żuć żelka, o tyle gdy oddycham już mocno 2:2, to ciężko mi to idzie.
Wracając do żeli... można do pewnego stopnia nauczyć jelita tolerancji. Poza tym różne żele mogą być różnie tolerowane. Generalnie badania pokazują, że w trakcie wysiłku ciężko się tuczyć, ale podaż na poziomie zapotrzebowania była by pewnie najbardziej optymalna. Tyle, że ciężko dojść do tego poziomu, ze względu na ograniczenia tolerancji. Są osoby, które po jednym żelu muszą z bólem żołądka zejść z trasy. Karz takiej osobie zjeść 1000kcal podczas maratonu... Dla tej osoby nawet ten jeden żel to za dużo. Nie znaczy to jednak, że osoba ta nie traci względem siebie samej, tylko z lepszą tolerancją żeli. Z koleii przyjmując, że spożywanie żelu wybija nas z rytmu biegowego (wyciąganie z kieszeni, łykanie, popijanie itd) i zmusza na chwilkę do zmiany tempa i zwolnienia. To jeśli tracimy na takim kilometrze wodopojowożelowym 15sek. (ja gdzieś tyle zazwyczaj tracę przy tempach 4:00-4:15, a szybszych spowalnia pewnie bardziej) to 6 takich żeli to 1min.30sek. A to już grubo...
Obrazek
Yahoo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2781
Rejestracja: 19 cze 2015, 17:20
Życiówka na 10k: 43:30
Życiówka w maratonie: 3:44:25

Nieprzeczytany post

Gdzie te zele trzymacie, jesli nikt nie moze ich podawac? Pod czapka, w reklamowce malej trzymana w reku?

Wysłane z mojego SM-G360F .
"Ból jest nieunikniony.Cierpienie jest wyborem."
Haruki Murakami, z książki: 'O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu?'
PawelS
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 407
Rejestracja: 23 maja 2006, 13:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ja mam taki patent, że przypinam za brzeg torebki małymi agrafkami do gumki po wewnętrznej stronie spodenek. Raczej nie z przodu tylko po bokach i z tyłu, żeby nie przeszkadzały w biegu. Spodenki trzeba dodatkowo związać linką żeby nie opadały :hahaha: Potem nie bawię się z odpinaniem agrafek, tylko chwytam żel i wyrywam. Czasem agrafka zostaje w spodenkach, czasem w żelu, ale nigdy mi się w d... nie wbiła, a patent stosuję od lat. Można tak upchnąć spokojnie 4-6 żeli. Ewentualnie używam małej saszetki na pasku, coś podobnego jak dawali na Półmaratonie Warszawskim w ubiegłym roku.
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Nie no, do trzymania to jest trochę opcji. Są spodenki z różnymi kieszonkami, na pierwsze kilometry można w ręku nieść (spokojnie da się biec), można przypinać agrafkami etc do spodenek... Są ludzie, co z całym niewielkim sklepikiem w plecakach biegną.

Ale nie wiem, ja nie wyobrażam sobie biec maratonu na wynik z więcej niż 3-4 żelami. Ale ja jak uczyłem się jeść żele, to dość szybko wpadłem na kaloryczność i biegam na agisko - porównując jakieś 2 lata temu np. do decathlonowych aptonia, to tamtych bym musiał faktycznie zjeść chyba 6-7 żeby dorównać w ilości kalorii/węgli agisko.
biegam ultra i w górach :)
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Rzeczywiście, Agisko przekracza 120 kcal w porcji, SiS dla przykładu 87, Squeezy 85, Vitargo 102, Ale 110 kcal.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

marek - trzeba było jeść aptonia 700, które mają ponad 100kcal w żelu (objętościowo mniejszym od agisko) :D
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Qba Krause pisze:marek - trzeba było jeść aptonia 700, które mają ponad 100kcal w żelu (objętościowo mniejszym od agisko) :D
Nie znam specyfiku, wtedy nie było. Była jedna aptonia (przynajmniej w decathlonie we Wrocławiu), stąd wybór padł na agisko - mój żołądek nauczył się je tolerować i na nich działam.

Testowałeś te aptonie 700? Warto? Wiesz może jak konsystencja versus agisko ?
biegam ultra i w górach :)
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

na pewno gęstszy niż agisko. ja nie lubię agisko, bo jest mi po nich niedobrze, aptonia jest pyszna i dłużej wchodzi bez problemów. ale co osoba, to inna preferencja żeli :)

serio, ja próbowałem wielu żeli i pod względem smaku jest Mulebar, potem Aptonia (espresso, czekolada, czekolada z kokosem, wow wow wow), a potem długo długo nic.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

To spróbuję to Aptonia 700 w takim razie.

Swoją droga na wrocławskich imprezach w pakietach były żele diamant - na treningach mi wchodziło:
http://www.sklep.diamant.pl/zel-energet ... sport.html
biegam ultra i w górach :)
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ