ad1.Adam Klein pisze:
1) Buniek, możliwości organizmu na zaabsorbowanie większych ilości tlenu kończą się po kilku tygodniach treningu. A możliwości w rozwijaniu prędkości nie. Wracam do tego, że nie możesz podnieść vo2max w kolejnych tygodniach treningu. Wierzysz w możliwości podniesienia vo2max, ja nie.
2) Buniek - to jest największa legenda, te 4 mmol, czy inne progi przy których jakoby dzieje się coś niezwykłego. Gdyby coś sie działo w okolicach godzinnego wysiłku widziałbyś, to na krzywej spadku prędkości, nagle krzywa stawałaby się pozioma, a ona nadal opada. Odsyłam Cie do artykułów na temat tzw progu mleczanowego, 4 mmol itd: http://bieganie.pl/?cat=16&id=114&show=1, http://www.bieganie.pl/index.php?cat=2&show=1&id=999 - nie wiem skąd bierzesz te inormacje, że trening z intensywnościami godzinnymi najlepiej uczy walczyć z produktami przemiany materii ?
3) Nie jest sensowne z tego samego powodu, dla którego nie można mówić o podnoszeniu vo2max - można mówić o podnoszeniu prędkości na poziomie vo2max ale nie samego vo2max.
Te dane o cechach etnicznych to z tego tekstu który pisałeś ale którego nie napisałeś, tak? Ja go znaleźć nie mogę.
- badanie1. (D.A. Smith and Poole (1986) badana grupa, biegająca do tej pory 20 km, przystępuje do 36-tygodniowego treningu maratońskiego i biega śr. po 73 km/ tygodniowo; przez pierwsze 24 tygodnie obserwują wzrost VO2 max - opisane w Lore of running, wydanie 4, strona 160
- badanie2. (Hickson, Foster, et al. 1985) grupa ćwiczyła 6 razy w tygodniu przez 10 tygodni, następnie zmiejszyli ilość treningów o 1/3 lub 2/3 i u wszytskich zaobserwowano szybki spadek VO2 max - opisane w Lore of running, wydanie 4, strona 171
- badanie3. (Coyle, Martin III, et al. 1984)w ciągu pierwszych 2-3 tygodni "roztrenowania" następuje gwałtowne pogorszenie się VO2 max, następnie spada powoli - pisane w Lore of running, wydanie 4, strona 179
Szacuje się, że VO2 max można podnieść maksymalnie o jakieś 15-20%. Dość szybko dochodzi się do prawie maksymalnej poprawy, właściwie następuje to na początku "kariery" biegacza. Jednak każde roztrenowanie czy zmiejszenie intensywności powoduje szybki spadek VO2 max, które trzeba później odbudowywać, więc treningi na VO2 max wydają się mieć sens w periodyzowanym treningu to raz. A dwa to skoro zmiejszenie sprawia, ze zaraz nam spadnie to skąd wiadomo, że akurat w danym momencie nie jesteśmy na mniejszej intensywności niż, ta która dawałaby nam maksymalny (załóżmy, że 20% od stanu wyjsciowego) progres.
Dlatego sądzę, ze trenowanie VO2 max ma sens.
ad2.
Od Noakesa (Lore of running, wydanie 4, strona 158, Figure 3.22 D) wiem, że istnieja pewna prędkość przy, której organizm osiąga maximum lactace steady state, czyli równowagę pomiedzy produkcją, a zużywaniem mleczanu. (w podawanym przez niego przykładzie u zawodnika dzieje się to akurat przy stężeniu 3 mmoli).
Od Danielsa (Bieganie metodą Danielsa, wydanie z polskie wydanie 2010r, str. 142) wiem, że większość biegaczy jest w stanie wytrzymać bieg z maksymalną intensywnością, przy której stężenie kwasu mlekowego nie wzrasta (maximum lactace steady state) ok. 50-60 minut (tu wierzę, że Daniels wykonał na tyle dużo pomiarów, że wie o czym pisze).
To nie jest żaden magiczny próg, tylko ostatnia prędkość przy której nie wzrasta poziom mleczanu.
Dlaczego uważam, że akurat ta prędkość będzie najlepsza do ćwiczenia utylizacji produktów przemiany materii?
Na pewno nie bez wpływu jest to, że Daniels pisze: "Pamiętaj, że taki trening ćwiczy zdolności organizmu do usuwania kwasu mlekowego. Nie należy tej zdolności nadwyrężać"
ad3.
poprawa prędkości przy tym samym (chociązby niezmieniającym się VO2 max) zużyciu paliwa (tlenu) będzie właśnie poprawą ekonomiki