Problem tylko w tym, że nie mam nikogo, kto by biegał ponad półtorej godziny. Koledzy się kończą znacznie szybciej. Ale faktycznie bieg z kimś, zwłaszcza lepszym, może być dobrym bodźcem.
No i bieg do celu. To może być to. Gdy się biegnie przed siebie albo po pętli, to zawsze przychodzi moment, gdy pojawia się głębokie przeświadczenie, że już się zrobiło więcej niż trzeba i w ogóle to jakieś kretyństwo tyle biegać

