Podobno większość biegaczy ma kłopoty ze zbyt szybką „przemianą meterii”. Mimo wysiłków związanych z odżywianiem się pokarmami lekkostrawnymi (np. ryż na mleku prawie rozgotowany) i nie przejadaniem się, największy mój stress związany ze startem w maratonie, zwłaszcza w mieście (bo trasa w Dębnie to luksus) to nagła potrzeba wypróżnenia. Czy koledzy mają jakieś patenty związane z tym zagadnieniem? Zastanawiam się jak przy takim 3godzinnym wysiłku zadziała STOPERAN, (czy coś tego typu), jak to wpłynie na nawodnienie organizmu, wydolność itp? Przebiegłem już 5 maratonów, ale tak jak na treningach - połowa biegań wymaga „odwiedzin w krzaczkach”, a to zawsze kosztuje 3-5 min
