Co prawda nie startowalem (jestem na to jeszcze za cienki w uszach

) ale byłem na mecie. Jako "kibic" moge się wypowiadać tylko co do organizacji "zaplecza" a nie samego biegu. Szczerze mówiąc odniosłem wrażenie lekkiego rozgardiaszu. Poza tym te nieszczęsne imprezy towarzyszące. Oczywiście musiało tak być, w końcu to impreza sponsorowana i przewidziana dla mas a ta w naszym kraju nie bywa kwiatem inteligencji ale, na Boga, nie za wszelka cene. Sam widziałem jak sędzia w ostatniej chwili zepchnął z trasy zespół małoletnich tancerek tuż przed finiszującym zawodnikiem na wózku. Lekko mnie to zniesmaczyło. Gdybym chciał popatrzeć na popisy wokalno-taneczne to poszedłbym gdzie indziej. Tak czy inaczej był to mój pierwszy maraton i może mało jeszcze widziałem
Na 100% za to widziałem finisz PIT'a. Był cudownie "oznaczony" a i biegł bardzo stylowo jak by to było 400 m a nie 42 km. Moje gratulacje PIT. Miło zobaczyć kogoś kogo rady czytałem na tym forum (w koncu to tak jak byśmy się znali

)
Troche mnie zmartwiła mała ilość stoisk ze sprzętem a mecie. Miałem nadzieje rzucić okiem na jakieś buty "na zimę". Za to tych z balonikami minąłem ze.... dość, dość o moim stosunku do imprez masowych

mógłbym o tym napisać książkę. Zresztą o mojej miłości do drechów drugą. DOŚĆ. Znowu mnie ponosi.
Podsumowując:
1. Był to mój pierwszy odwiedzony/widziany maraton w życiu i z przyjemnością odwiedze następny.
2. Boli mnie tendencja do zrobienia z każdej imprezy, nawet sportowej, w tym kraju festynu dla mas. Brakowało tylko pajaców na szczudłach i cukrowej waty.
Pozdrawiam, Kuba.
(Edited by Kubus Puchatek at 8:10 pm on Sep. 14, 2003)