
http://pikio.pl/panika-wsrod-szafiarek- ... m-zarobki/
Pracuję w szeroko pojętych finansach i chcąc być na bieżąco czytam prasę "branżową" - siłą rzeczy przy okazji przeglądam też rzeczy nie do końca z mojej działki. A że dzisiejsi "dziennikarze" są jednocześnie ekspertami od finansów, soku z buraka i nowych stringów kristiano ronaldo - stąd jakość części artykułów jest tak mizerna, że winny być drukowane co najwyżej na papierze toaletowymf.lamer pisze:niby nie zna tematu, a wyjaśnił sprawę lepiej niż 90% dziennikarzy
To sie już dzieje, ale na razie w innej dziedzinie.kantalarski pisze:Wkrótce krok drugi - minister zorientuje się , że blogerzy otrzymują np buty od producetów. Takie buty jako nieodpłatne świadczenie - tak domyślacie się dobrze - podlegają opodatkowaniu PIT.
Fiskusa nie interesuje to jak duże masz przychody, aby podlegać opodatkowaniu. Są inne kryteria. Ilość kliknięć więc nie jest przesądzająca, a wręcz zupełnie drugorzędna. Podobnie więc z wrzucaniem w koszty. Dochodzi do tego łączne rozliczenie kosztów z różnych źródeł przychodów? Mam rację?marek84 pisze:Aż tak proste to nie jest (ale: gdybyś rzeczywiście żył z bloga, opisywał na nim rowery i z tego tytułu miał tysiące kliknięć i przychody - to niby czemu nie miałbyś tego wrzucić w koszty? Czym to się różni od np. samochodu albo super-klomputera kupionego na firmę (a te mogą być różnej klasy - prawda)? Wskazany przez Ciebie problem (a raczej potencjalne pole do nadużyć) występuje w każdej działalności, nie tylko na blogach), ale to już wchodzenie w szczegóły prawa podatkowego obowiązującego w PL.
http://www.rp.pl/Podatek-dochodowy/3070 ... ogera.html