Komentarz do artykułu Nowy Jork: Central Park, psy, streetrunning i Nowojorczycy.

...czyli wszystko co nie zmieściło się w innych działach a ma związek z bieganiem lub sportem.
bartek.p
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 241
Rejestracja: 28 lis 2010, 18:20
Życiówka na 10k: 45m
Życiówka w maratonie: 3h50m

Nieprzeczytany post

czarna55 pisze: Bartuś dziecko drogie jesteś jeszcze młody i naiwny.
Za niespelna dwa miesiace ukoncze 36 lat tak ze naiwny moze jestem,mlody juz nie bardzo.
czarna55 pisze: Dorosniesz, pojedziesz gdzieś dalej niz tylko twoja miejscowość, popracujesz z ludzmi z innego kraju to zrozumiesz wiecej rzeczy.
Od 10 lat mieszkam w Londynie,przyjaznie sie i pracuje z ludzmi z niemal calego swiata.
czarna55 pisze: Skoro wolisz fałsz od szczerości i prawdziwości to gratuluje podejścia. Chyba jestes zauroczony dzisiejszym zaklamaniem i obłudą (ah to bezstresowe wychowanie). Pozdro
To ze ktos sie do ciebie usmiecha i pyta na powitanie czy wszystko w porzadku,jednoczesnie zapewniajac ze u niego wszystko jest ok nazywasz falszem? Tylko naszym rodakom z jakis niepojetych dla mnie przyczyn przeszkadza takie zachowanie.
Tak bylem wychowany bezstresowo chociaz to sie jeszcze wtedy tak nie nazywalo aczkolwiek nie wiem co to ma do rzeczy.
New Balance but biegowy
Czarna55
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 50
Rejestracja: 30 cze 2010, 21:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ok.Nie chce mi się przekamażać z tobą. To jest twoje zdanie. Każdy ma prawo do wypowiedzenia własnej opini.Widocznie ja nie miałam przyjemnośći spotkac tak miłych i uprzejmych ludzi jak ty( a na początku sie tacy wydawali). Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Iwan
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1161
Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

"Pies przyjacielem biegacza?" - Jacek Fedorowicz
http://www.runners-world.pl/forum/index ... -biegacza/
Ciekawy punkt widzenia, z którym się zgadzam.

PS.
Wczoraj biegając byłem świadkiem jak puszczony samopas (bez smyczy ale w kagańcu) owczarek niemiecki nagle zbiegł z drogi dla rowerów, którą kroczył jego właściciel i wpadł prosto pod samochód. Na szczęście auto trąciło jedynie kaganiec psa i okręciło nim trochę. Przestraszony zwierzak uciekł "w las", a właściciel wdał się w kłótnię z kierowcą samochodu. Tyle na tym zyskał, że w końcu przyjechała policja i dodatkowo go ukarała. Ja sobie spokojnie biegałem (po 5 km pętli) i obserwowałem, a gościu stał i przez przynajmniej 2 h wysłuchiwał nieprzyjemnych uwag, szykował kasę na mandat i ewentualne naprawienie szkody (jeśli pies uszkodził bądź porysował kagańcem auto). Zapewne była to dla niego bardzo "miła" niedziela. Ciekawe czy znalazł później psa... i w jakim stanie?
A wszystko przez to, że właścicielowi nie chciało się zapiąć smyczy. Na pewno wcześniej "wiedział lepiej", co może, a czego nie może zrobić jego pies. Na głupotę jednak nie ma lekarstwa...
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.
Awatar użytkownika
PanTalon
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 249
Rejestracja: 12 sty 2011, 11:57
Życiówka na 10k: 45:36
Życiówka w maratonie: 03:58
Lokalizacja: Warszawa - Grochów

Nieprzeczytany post

no może prawie

a tu artykulik z 2007 czy coś się zmieniło?

http://www.bieganie.pl/?cat=3&id=64&show=1

PanTalon
Awatar użytkownika
pil
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 267
Rejestracja: 20 kwie 2009, 20:35
Życiówka na 10k: 00:42:40
Życiówka w maratonie: 03:29:57
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Adam Klein pisze:No właśnie, w dodatku nad Atlantykiem, czyli klimat też łagodny.
Ja sobie myślę, że klimatycznie to Nowy Jork jest bardzo dobrym miejscem do trenowania.(..)
wyjątkiem jest chyba okres letni, gdzie temperatury nawet w nocy są wysokie, chociaż być może w samym CP jest wtedy znośnie? Mam w głowie wiele filmów i książek z lat 60/70 w których nowojorczycy przeklinają ten okres roku jako ciężki do zniesienia przez panujące upały :oczko:

poza tym, ciekawa relacja! fajnie że udało się to ponagrywać, tak z ciekawości, ręka nie boli od tego ciągłego trzymania kamery? ;)
i jeszcze jedno, zdaje sobie sprawę że ten facet z "wywiadu" to był wyjątek, ale oglądając czasem nowe amerykańskie seriale, nadal częstym widokiem jest biegacz w bawełnianej bluzie, więc nie wiem, dużo tam takich "klasyków"? ;)
Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/pil00
pegaz_mk
Wyga
Wyga
Posty: 105
Rejestracja: 08 lut 2011, 12:51
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

Ile wątków poruszonych w dyskusji :hej:

Klimat w Nowym Jorku odczułem dość mało przyjaźnie - wylatywałem z Polski w pogodzie lichej, jak na czerwiec, już nie pamiętam, było jakieś kilkanaście stopni. Potem kilka godzin w hermetycznym samolocie i kilkadziesiąt minut na klimatyzowanym lotnisku sprawiły, że postanowiłem uzbroić się w bluzę polarową przed wyjściem - a tu niespodzianka, na zewnątrz było 30 stopni (godzina w okolicach północy) i ogromna wilgotność. Bynajmniej nie określiłbym tych warunków wymarzonymi do biegania :bum:
Uśmiechy na twarzach nigdy mi nie przeszkadzały. To po prostu taki element kultury i moim zdaniem nie ma on wiele wspólnego ze sztucznością, bardziej bym je nazwał rytuałem. Owszem, na zapytanie jak się masz odpowiada się mechanicznie, że dobrze itp., ale samo to już tworzy całkiem miły początek i pozytywne nastawienie.
Pamiętam zderzenie za pierwszym razem po powrocie po kilkumiesięcznym pobycie w USA, pamiętam ten dzień dokładnie do dziś, mimo, że to już ponad 11 lat. Na samym początku napadli mnie taksówkarze na Okęciu, potem w Polskim Ekspresie do centrum pewna pani postanowiła pouczyć w kwestii wychowania matkę z dzieckiem i potem awanturę w kolejce do autobusu jadącego w Polskę. Te wszystkie przypadki charakteryzowało jedno - agresja od samego początku. Taksówkarze dobiegali niczym nożownicy i można było mieć obawy o zdrowie w przypadku odmowy skorzystania z ich usług. Babka w autobusie jadącym od Łodzi nagle napadła matkę, że dziecko majta nogami i że ośmiela się jej przeszkadzać - mimo, że autobus pusty i zwyczajnie mogła się przesiąść, nie mówiąc już o tym, że mogła zacząć po prostu od uprzejmego zwrócenia uwagi nieświadomej problemu matce czy dziecku. Jakoś tak się u nas dziwnie przyjęło - chociaż widzę zdecydowaną poprawę z roku na rok - że najskuteczniejszym sposobem załatwienia swoich spraw jest chamstwo i tupet. Cokolwiek by nie powiedzieć o "sztuczności" amerykanów, ten uśmiech w dużej części wypadków pomaga stworzyć pozytywne emocje i ostatecznie ułatwia kontakt.

Jako właściciel psa staram się zawsze uszanować prawa innych osób. Mimo, że to łagodna bestia i wiem, że krzywdy nikomu nie zrobi, rozumiem obawy mijanych osób, jak obcy pies zbliża się szybko. Choćby machał ogonem i podskakiwał z radości, jednak to dla nich jest to bardzo niekomfortowe. Zwłaszcza, że nie wszyscy mają do czynienia z psami na co dzień i nie zawsze potrafią odczytać zachowanie psa. Mam to szczęście, że mogę go brać w tereny dość rzadko uczęszczane i biega sobie luźno, jednak jak kogoś mijamy, staram się na ten moment złapać go i puścić dopiero po minięciu. Dla mnie jest to oczywiste, że na mnie jako właścicielowi zwierzaka, leży obowiązek zapewnienia komfortu mijanym ludziom - oni nie powinni musieć się zastanawiać, jakie zamiary ma mój pies.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

pil pisze:tak z ciekawości, ręka nie boli od tego ciągłego trzymania kamery? ;)
i jeszcze jedno, zdaje sobie sprawę że ten facet z "wywiadu" to był wyjątek, ale oglądając czasem nowe amerykańskie seriale, nadal częstym widokiem jest biegacz w bawełnianej bluzie, więc nie wiem, dużo tam takich "klasyków"? ;)
Sorry, nie zauważyłem przed tym pytania. :)
Nie boli, kwestia wprawy i wagi kamery.
Spora tam jest różnorodność jeśli chodzi o ubiór.
SonnyCrockett
Wyga
Wyga
Posty: 121
Rejestracja: 13 kwie 2011, 16:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

@pegaz_mk
Po moim pierwszym kilkumiesięcznym pobycie w Stanach miałem identyczne spostrzeżenia. Polska szarzyzna dosłownie waliła człowieka w pysk na odlew :)
Zmiana klimatu i nastawienia wśród ludzi - to jest po prostu niesamowite. Warto tam wyjechać chociażby po to by doświadczyć tego dysonansu po powrocie. Te polskie smutne i sfrustrowane mordy, które widzi się po powrocie do kraju, wrogość i nastawienie na "nie"
Śmieszy mnie jak ludzie zarzucają Amerykanom sztuczność i plastykowe uśmiechy. Ja tak do końca tej sztuczności nie widzę. U nas za to mamy szczerą do bólu zawiść, permanentne wkurwienie, i te polskie mordy..... nic tylko te smutne mordy :)
Awatar użytkownika
rusolis
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 268
Rejestracja: 15 cze 2008, 22:50

Nieprzeczytany post

No to nie zostaje ci nic innego, tylko wyjechać, najlepiej jak najdalej. Ja mieszkałem kilka miesięcy w Stanach, miałem możliwość pracy, ale wybrałem Polskę.
ODPOWIEDZ