Quote: from go on 1:01 pm on July 21, 2003
jedni jedza inni nie jedza. jednym smakuje innym nie... jakie to ma znaczenie?
nie rozumiem do czego ta dyskusja ma doprowadzic. nie musimy jesc miesa nie musimy jesc szpinaku... niech kazdy je to co lubi i po czym dobrze mu sie biega. kazdy z nas jest chyba na tyle dorosly ze wie co powinien jesc a co mu szkodzi.
jedni po zjedzeniu miesa traca moc inni jej nabieraja. jedni podczas biegu jedza banany inni kabanosy.
dyskusja o tym co jest lepsze a co zdrowsze nie ma moim zdaniem sensu. kazdy oczywiscie ma prawo powiedziec co o tym mysli ale przekonywanie czlowieka ktory je codziennie pol kilo miesa ze powinien zamiast tego najesc sie fasolka...? to absurd taki sam jak przekonywanie wegetarianina ze swinie sa po to zeby je koniecznie zjesc.
no nie wiem.
tak dyskusja moze komuś uświadomić że wyprodukowanie 1 kg miesa powoduje wyprodukowanie XXXkg gnojowicy...
moze też ktoś dojdzie do wniosku ze odtad przechodzi na diete miesno-tłuszczową, bo ci vege to jacys pokopsani są...
moze tez ktoś dojdzie do wniosku że jego stan rozwoju duchowego, moralnego, etycznego, empatycznego i jeszcze jakiego tam nie pozwala mu na zjadanie fragmentow zwierzat?
niektóre głosy w tym wątku pokazują prawdziwe bariery... nasuwa mi się skojarzenie z matrixem - po zjedzeniu ktorejstam pigulki otwieraja ci sie oczy.. przebudzenie? oswiecenie? moze po prostu kolejny krok - zamiast kultu zwierzecej czesci naszych osobowosci spojrzenie w kierunku... no właśnie tu każdy musi sobie sam odpowiedzieć.
napisałem musi? nie musi. skąd. MOŻE.
Mój awatar ziewa.
Shi Long kuang