Sam slogan "zdrowe życie" to też będzie generalizowanie. Zdrowe to znaczy jakie?
Żyjemy długo w dobrej jakości życia i to będzie oznaczało, że żyjemy zdrowo?
Nie wiem czy ktoś tak naprawdę prowadził badania osób długo żyjących i zebrał materiały potwierdzające, że takie osoby "zdrowo żyły".
Osobiście znam kilka osób, które dożyły prawie 100 i więcej lat i żadna z tych osób, przynajmniej z tego co opowiada lub jak sama się nadal zachowuje, nie "żyje zdrowo"
Dziadek moich sąsiadów ze Słupska dożył 104 lat (on mieszkał w okolicach Lęborka). Gość do śmierci jarał papierosy, pędził bimber na strychu i na tym strychu suszył miesiącami mięso i je wcinał.
Na ten strych to bała się cała rodzina wchodzić bo nikt tam nie mógł ze smrodu wyrobić - piszę serio. Zmarł w wyniku komplikacji jak jechał pijany rowerem i wpadł pod auto.
Rodzina później miała problem by ogarnąć ten strych
W najbliższej rodzinie również mam podobne przypadki osób, które mają po ponad 90 lat, których życie było wręcz ciężkie. Trudno nazwać je zdrowym.
Titanic, którego przytoczyłem, miał obrazować właśnie element przypadkowości i świadczyć po prostu o tym, że tak naprawdę to wcale nie mamy gwarancji, że to co robimy zapewni nam "zdrowe życie".
Marek lubi niedomówienia to rzuciłem mu małe wyzwanie z tym Titanicem, ale odleciał w innym kierunku
Reakcja Marka -> "To ma usprawiedliwiać, czy o zgrozo peregrynować "spadzistość" w domu i zagrodzie? " - niestety przerósł mnie tym zdaniem