Hannibal pisze:
Bieganie jest IMO zbyt poważną sprawą, żeby tak od razu masy ludzi mogły go bezpiecznie uprawiać.
Taaak, najlepiej najpierw przez 3 lata studiować książki i zastanawiać się czy biegać z pięty czy z przodostopia, potem posłuchać mędrców w mediach i na forum, a następnie dojść do wniosku, że jedyne co można zyskać biegając to kontuzje.
Robicie wielkie nie wiadomo co z rytmicznego przebierania nogami.
Bardzo naukowe podejście, tylko zrozumcie, wszyscy mędrcy, że tak naprawdę to, jak się biega ma znaczenie dla zawodowców i ambitnych amatorów, czyli zdecydowanej mniejszości biegających. Ja na przykład, jako przeciętny człapak, mam to głęboko w poważaniu, bo dla mnie nie ma znaczenia czy przebiegnę 10 km w godzinę czy w 57 czy w 55 minut, biegam żeby spalić sadło i utrzymać kondycję, a nie żeby się pochwalić w stopce na forum życiówką podkręconą o 5 sekund w ciągu roku.
Takie dyskusje i szukanie diabłów na główce szpilki idealnie zniechęcają tych, którzy może by i zaczęli, ale nie do końca są przekonani. Jak posłuchają i poczytają to na pewno stwierdzą, że to nie dla nich.
A doktor jak to doktor, reklamę w radiu sobie zrobił, w końcu jakby coś, to przyjdą do niego z kontuzją i ci co biegają w butach i ci co bez, ale zaistniał i to się dla Niego liczy.