Joanna Jóźwik
lekkoatletka, olimpijka z Rio, gdzie zajęła 5. miejsce w finale biegu na 800 metrów, brązowa medalistka Mistrzostw Europy
Alicja Konieczek pobiła rekord Polski w biegu na 3000 metrów z przeszkodami podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, uzyskując czas 9:16,51. W swoim biegu eliminacyjnym zajęła czwarte miejsce, co zapewniło jej awans do finału. Poprzedni rekord kraju wynosił 9:17,15 i należał do Wioletty Janowskiej od 2006 roku. W rozmowie z Bieganie.pl opowiedziała o swoim występie, przygotowaniach oraz atmosferze panującej na igrzyskach.
Joanna Jóźwik: Jak oceniasz swój start? Wyglądało na to, że masz pełną kontrolę nad biegiem. Czy rzeczywiście tak było, czy kosztowało cię to dużo sił i wysiłku?
Alicja Konieczek: Tak naprawdę podczas każdego biegu mam chwilę kryzysu, kiedy myślę o zejściu z trasy. Zawsze jednak to przezwyciężam i dzisiaj takiego kryzysu nie miałam. Nogi zaczęły mnie boleć dopiero na 200 metrów przed metą. Wiadomo, że na ostatnich metrach daje się z siebie wszystko, więc idealnie poradziłam sobie z tym kryzysem.
@bieganiepl MAMY REKORD POLSKI na olimpijskiej bieżni!🔥🔥🔥 Alicja Konieczek po fantastycznym biegu w trzecim półfinale na 3000m z przeszkodami poprawia rekord kraju o ponad pół sekundy i wbiega na metę z czasem 9:16.51 🙌🏼 w finale zobaczymy ją 6 sierpnia👏🇵🇱 #teampl #olympics #paris2024 #alicjakonieczek ♬ dźwięk oryginalny – bieganie.pl
Podobno lubisz prowadzić rozmowy ze sobą podczas biegu. Była dzisiaj jakaś poważna wewnętrzna rozmowa, czy było spokojniej?
Może nie nazwałabym tego rozmową, ale mam bieg podzielony na sekcje, na których się skupiam. Nie myślę o kolejnej sekcji, zanim nie skończę poprzedniej. Kiedy biegnę w pierwszej sekcji, koncentruję się na tym, by biec luźno. Kolejna sekcja polega na utrzymaniu się w czołówce. Dzisiaj miałam kilka sekcji, na przykład między 1600 a 1800 metrem miałam sekcję łapania energii. Wtedy biegnę te 200 metrów, myśląc, że z każdym krokiem łapię energię. Każdy bieg dzielę na takie sekcje, bo tak jest łatwiej.
Czy obóz w Sankt Moritz utwierdził cię w przekonaniu, że jesteś w dobrej formie i możesz osiągnąć dobry wynik? Czy miałaś tam jakieś sprawdziany, które dały ci pewność przed startem w Paryżu?
Tak, w Sankt Moritz było naprawdę dobrze. Trenowaliśmy intensywnie, mimo że wyjeżdżaliśmy na Diamentową Ligę do Paryża. Trzykrotnie schodziliśmy na poziom morza, gdzie mieliśmy naprawdę mocne treningi, choć początkowo nie osiągaliśmy założeń i to nas trochę martwiło. Potem wróciliśmy do Sankt Moritz na wysokość i wykonaliśmy coś niesamowitego, bo było bardzo gorąco, duszno i wilgotno. Na przykład pod koniec miałam taki trening: kilometr na maksa i potem przyspieszenia, i ten kilometr pobiegłam w 2:49, co było moim najszybszym kilometrem w życiu. To pokazało mi, że jestem w dobrej formie i bardzo mnie zmotywowało. Czułam, że jest dobrze.
Jak to brzmi i jak się czujesz jako Rekordzistka Polski?
Najlepsza w historii! Czekałam na wiadomość od Wioletty Frankiewicz, bo ona też była wspaniałą biegaczką, która przetarła szlaki na przeszkodach. Szanuję ją bardzo. W tym roku padły dwa rekordy: mój i mojej siostry. To wspaniałe uczucie, ale jeszcze nie osiągnęłam tego, co zamierzam. Teraz skupiam się na finale. To, co było, minęło, musimy patrzeć do przodu i myśleć o następnych wyzwaniach.
A czy przy tym skupieniu na półfinale i finale da się poczuć i skorzystać z atmosfery wioski olimpijskiej?
Tak, atmosfera jest wspaniała! Jeździmy na hulajnogach, żeby nie musieć chodzić, zwiedzamy, patrzymy na flagi innych krajów. Byliśmy kilka razy na kółkach olimpijskich. Jest tam świetlica, w której sobie leżymy na leżakach i materacach. To relaksujące. Nie siedzimy cały czas w pokoju, tylko spacerujemy po wiosce. To naprawdę przyjemne.