
Zaczynając "bieganie" czytałem wszystkie popularno-"naukowe" stronki, z których się dowiedziałem, że aby biegać bez kontuzji po asfalcie należy kupić obuwie z jak największą amortyzacją.
Kupiłem więc w miarę uniwersalne Nike Pegazus 36 (drop 10mm).
Teraz przeglądając Wasze forum i stare wątki, w których się wypowiadali użytkownicy, tj. Qba Krause lub hassy polecali technikę, która ogranicza bieganie z pięty, a bardziej ze śródstopia. Po kilku mniej popularnych artykułach i opiniach niezależnych ekspertów (ortopedzi) stwierdziłem, że chciałbym kupić buciki z maksymalnych dropem do 6mm i mniejszą amortyzacją (nie żadne kapcie/żelazka).
Prędzej byłem skłonny kupić buty do nadmiernej pronacji, bo stopa mi ucieka do środka, ale zamiast wkładać ją w "gips", to postanowiłem wzmacniać ją ćwiczeniami, rozciąganiem, rolowaniem itd. Efekty już małe są, bo stopa z automatu się ustawia bardziej na środek.
Waga 82kg, wzrost 187cm, staż 1,5 roku. Biegam zazwyczaj od 10-18km
Biegać również staram się ze środka stopy niż mocno z pięty.
Czy uważacie, że postępuję dobrze? Jakie ewentualnie buciki byście polecili?
Czekam na Wasze opinie
I pytanko z ciekawości, dlaczego przykładowo światowej klasy biegacze np Kipchoge biega w takich żelazkach ?
Pozdrawiam!
