
Bieg Niepodległości 2019, Wrocław, dystans: 10km
Pierwsza edycja mająca start i metę na Rynku. 3 tysiące biegaczy, także największy wrocławski Bieg Niepodległości w historii.
Moja forma pozostawia wiele do życzenia i nie liczyłem na jakieś fajerwerki w tym biegu. Nie oszukujmey się - bieganie po 20-30 km w tygodniu (a zdarzały się tygodnie bez treningów) to nie jest baza aby się odpowiednio przygotować do życiówki na dychę.
Ale tak to u mnie wygląda ostatnio: dużo pracy, dużo obowiązków, a treningi są możliwe wtedy kiedy się dosłownie wyrwie jakąś chwilę. Psycha też ostatnio słaba. Ewidentnie mam kryzys.
2 ostatnie treningi przed biegiem chciałem trochę pobiegać na większych prędkościach aby zobaczyć gdzie w ogóle jestem. Co z tego, że na przykład utrzymuję spokojnie na treningu tempo 3:45 kiedy na 2-3 powórzeniu 2kilometrowgo odcinka wycina mnie kolka? Nie mogę sobie ostatnio poradzić z kolkami. Każde wejście na większe prędkości kończy się mocną kolką (często obojczykową i zepsutym treningiem. W dodatku w niedzielę złapało mnie jakieś przeziębienie. I jeszcze miałem tak zbite nogi (pomimo śmiesznego kilometrażu), że wyrolowanie ich zajęło mi chyba z pół godziny. Pełne bólu. I pewnie źle że zrobiłem to na 2h przez biegiem, ale i tak nie spodziewałem się rewelacji.
Co do samego biegu. Start był planowany na 17. Wpadam o 16.15 do biura zawodów i pytam o pakiety. Patrzą na mnie jak na debila. Pakiety? Do odebrania były do południa. Nieodebrane już dawno w magazynie. Aha. Super. Kolejny raz objawiło się moje gapiostwo i lenistwo. Nawet nie chciało mi się sprawdzić do kiedy wydają pakiety, a jednak zrobiła się z tego biegu impreza na kilka tysięcy, więc nie dziwota, że tuż przez zawodami było pozamiatane. Hmmmm.... Co robić? Zawijać do domu? I tak czuję się jak g... Z nosa kapie.
A, co tam. Spróbuję się wbić bez numeru do strefy. Będę głupa palił, że mam pod koszulką numer.
Jednak większym problemem było to co zrobić z plecakiem. Z kluczami, portfelem, telefonem. Zaczynam się włóczyć po okolicach Rynku i główkować. Do domu już wrócić nie zdążę. Patrzę, na rogu Kuźniczej i Rynku pięknie przystrojona w narodowe barwy apteka. Wszedłem. Opowiedziałem co i jak. Zgodzili się przetrzymać plecak. Podziękowałem i ruszyłem w okolice startu. Rozgrzewka lekkopółśmieszna, kilka przebieżek, kilka wymachów. Do strefy wbijam bez problemu, staję w 7-8 rzędzie.
Bardzo podobało mi się odśpiewanie całego hymnu. Jedno mnie tylko zaszokowało. Duża część biegaczy nie zdjęła do hymnu czapek. Nie chciałem robić afery, ale k... ludzie w dzisiejszych czasach to się w ogóle zachować nie potrafią.
Pierwsze kilometry całkiem całkiem. Na pełnej kontroli tempo ok 3:45 - 3:50. Niestety potem zacząłem wyraźnie słabnąć. Zaczęła mnie delikatnie łapać kolka, czego się najbardziej obawiałem, Na szczęście się to nie rozwinęło i nie złapała mnie obojczykowa bo to jest game over. Od 4km trzymam mniej więcej tempo 4:00, także sporo zwolniłem. Nie byłem mentalnie przygotowany przez wszystkie opisane wcześniej okoliczności na walkę o PB, więc założyłem sobie biega na <40minut. 5tka odpikała mi na 19:20, więc miałem całkiem spory zapas. Jednak potem zaczęło byc wyraźnie ciężej. Trzymałem jednak ok 4:00 przez koeljne kilometry. Nie oszukujmy się. Nie dałem z siebie wszystkiego na tym biegu. Nie potrafiłem się zmusić.
Dopiero za 9. kilometrem zrywam się trochę i robię ten kilometr poniżej 3:40. Finisz całkiem długi i szybki. Czas całkowity 38:55. Chyba trzeci wynik w życiu z tego co pamiętam.
Odbieram medal i idę odebrać plecak. Chcę się przebrać i gnać do domu pod kołdrę.
Docieram do "mojej" apteki, pani farmaceutka sie do mnie usmiecha: "Oooo, szybko!". "Bardzo pani dziękuję, uratowała mi pani bieg". "Proszę, a jaki medla ładny!"
"Podoba się pani? To proszę bardzo! Na drugi rok przyozdobicie aptekę również medalem. Tylko proszę o pamiątkowe zdjęcie"
Pani się bardzo spodobał ten pomysł.
A ja wróciłem szybko do domu. Dzisiaj dalej nos zawalony. W nocy napierdzielało mnie całe ciało. Dzisiaj już nie jest tak źle. Ciekawe czy w lepszych warunkach bym powalczył o wynik o minutę lepszy.
Imprezę polecam. Fajna trasa, całkiem dobra organizacja.
