Komentarz do Felietonów Kuby Pawlaka

...czyli wszystko co nie zmieściło się w innych działach a ma związek z bieganiem lub sportem.
Awatar użytkownika
bieganie.pl
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1726
Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29

Nieprzeczytany post

Skomentuj artykuł wszystko za Everest
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Ja jestem zwolennikiem zdobywania tych Everestow jesli nie ma przeciwwskazań.
Widać, że felieton pisany przez Warszawiaka (nie kazdy wie co to Marszalkowska). :)
Ale jako że mamy tutaj kustosza Łazienek to chciałem sie podzielić niezwykłym spostrzeżeniem jakiego dokonałem biegnąc ostatnio przez Łazienki (4 czerwca). Chwile prze tym kiedy minąłem Anne Lewandowską, spotkałem .... małego lisa !!! Ktory wcale bardzo nie uciekał. Niestety szybko idący facet go wystraszył. Prześliczny. Łazienki stają sie jakims rezerwatem, są już sarny, kaczki, teraz lisy. Fajnie.
kubawisniewski1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 482
Rejestracja: 01 cze 2009, 12:49

Nieprzeczytany post

Pewnie Kuba wszystkie zwierzęta zna osobiście... "Łazienkowski" lis to stały bywalec -chyba nie ma swojego imienia ani stałego domu, ale Bambi ma nawet swój paśnik.
To nie jest domena Łazienek. Różne, dotychczas kojarzące się z dziką przyrodą gatunki potrafią sobie nieźle radzić na obrzeżach miast i coraz chętniej podchodzą bliżej (w Warszawie dziki pod mostem Poniatowskiego, łosie na Bemowie). Każdy pewnie widział bliżej centrum kuny, jeże, pustułki, zające, bobry. To niestety nie ma nic wspólnego z "ekologizacją" miasta ani z tworzeniem się tutaj jakichś rezerwatów.
A co do lisów - były zadomowione na stadionie Skry (centrum Warszawy) już kilkanaście lat temu. Kiedyś na kolejnych odcinkach 200-tek ciągle przeszkadzałem mamie lisicy próbującej ukryć ciekawskie liski pod zadaszonym zeskokiem do tyczki. Na każdej przerwie przenosiła po jednym na skos przez bieżnię, daleko na trybuny.
yaaceek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 508
Rejestracja: 14 sty 2017, 18:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Niezły rozstrzał z tym porównaniem. Zwłaszcza w odniesieniu do stanu wiedzy z 1996 roku (wszystko za Everest), a do dzisiejszego biegania.
Wejście się kupuje u agencji. Ale co zawiera pakiet, to też kwestia ceny. Jak ktoś kupił pakiet za jakieś 70tyś, a nie za 100 tyś z nieograniczoną liczbą butli, to miał kłopot przy wejściu i oczekiwaniu w tłumie. Czy to się da przenieść na bieganie .... nie ta skala.
upoconejajka
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 248
Rejestracja: 12 sie 2015, 13:40
Życiówka na 10k: 41:40
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

kubawisniewski1 pisze:"Łazienkowski" lis to stały bywalec -chyba nie ma swojego imienia
Jak to nie? Każdy lis to Tomasz lis. Ewentualnie rude fałszywe :oczko:

btw, ostatnio widziałem jeża w Łazienkach i nieco mnie zdziwił ten widok :usmiech:
Awatar użytkownika
Jaca_CH
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 678
Rejestracja: 16 paź 2013, 22:22
Życiówka na 10k: 41:57
Życiówka w maratonie: 3:28:03
Lokalizacja: Bytom

Nieprzeczytany post

Kuba Pawlak pisze:W przypadku himalaizmu podnoszą się głosy, że winna za wysoki odsetek śmiertelności jest administracja, która w żaden sposób nie weryfikuje umiejętności osób ubiegających się o wejście na Everest...
Jednak gdy przyjrzeć się statystykom, to niestety na biegach również tendencja jest niekorzystna i nie mam tu na myśli tylko dziesiątek kontuzji wynikających z nieprzygotowanego na taki wysiłek układu ruchu.
Mój liberalny światopogląd sprawia, że nie przeszedłby mi przez ̶g̶a̶r̶d̶ł̶o̶ klawiaturę, apel o zaostrzenie weryfikacji biegaczy, ani nawet moralizatorskie gadki.
Cóż, organizatorzy biegów, tak jak i rządy krajów "himalajskich" robią tzw. "skok na kasę". Limity na większości biegów, jeśli nie na wszystkich, są po prostu zbyt łagodne. :lalala:
Ryszard N.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2244
Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49

Nieprzeczytany post

Jaca_CH pisze:
Kuba Pawlak pisze:W przypadku himalaizmu podnoszą się głosy, że winna za wysoki odsetek śmiertelności jest administracja, która w żaden sposób nie weryfikuje umiejętności osób ubiegających się o wejście na Everest...
Jednak gdy przyjrzeć się statystykom, to niestety na biegach również tendencja jest niekorzystna i nie mam tu na myśli tylko dziesiątek kontuzji wynikających z nieprzygotowanego na taki wysiłek układu ruchu.
Mój liberalny światopogląd sprawia, że nie przeszedłby mi przez ̶g̶a̶r̶d̶ł̶o̶ klawiaturę, apel o zaostrzenie weryfikacji biegaczy, ani nawet moralizatorskie gadki.
Cóż, organizatorzy biegów, tak jak i rządy krajów "himalajskich" robią tzw. "skok na kasę". Limity na większości biegów, jeśli nie na wszystkich, są po prostu zbyt łagodne. :lalala:
Nie do końca się z Tobą zgadzam. Gdyby odbyła się prawidłowa weryfikacja na poziomie lokalnego organizatora, to wielu by nie dojechało do Nepalu. Oczywiście, Twoja teza o tym, że lokalne władze zarabiają na tym pieniądze jest słuszna. To dla tych krajów spory zastrzyk pieniędzy.
Ryszard N.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2244
Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49

Nieprzeczytany post

Autor połączył kilka kwestii w jedną całość. Porównanie trekkingu w wysokie góry oraz biegania, jest spójne jedynie w zakresie odpowiedzialności uczestnika. Tak jak biegacz podejmuje decyzję o starcie w biegu długodystansowym, tak miłośnik gór podejmuje decyzję o tym, że jest gotowy na tak ekstremalny wysiłek. Nie przerzucałbym tego wszystkiego na agencje chociaż agencje mają swoje za uszami. Komercjalizacja tak biegów jak i eventów w wysokich górach spowodowało to, że agencje i organizatorzy biegów prześcigają się w a to zabieraniu osób nie przygotowanych w góry a to organizowaniu imprez biegowych o charakterze ekstremalnym. Osoby, które mają kłopoty podczas biegu, zazwyczaj miały je wcześniej i nie wyciągnęły z tego jakichkolwiek wniosków. Obserwuje swoich znajomych i widzę, jak bieganie uliczne już ich znudziło i szukają nowych wyzwań. Zwykle są to biegi ultra oraz biegi o specyficznym, ekstremalnym charakterze. Po za topowymi imprezami tak w kraju jak i poza granicami, nikt nie weryfikuje uczestników. Kilka lat temu miałem okazję kibicować na biegu rzeźnika. Generalnie, widok był marny. Czołówka i środek biegnie, tyły wyglądają jak niedobitki armii napoleońskiej powracające spod Moskwy.
Z wysokimi górami jest trochę inaczej. Generalnie większość agencji wyznaje zasadę która mówi, że „nie ma takiej góry na którą nie da się wnieść fortepianu”. Dwa lata temu byłem na Kilimnjaro. W grupie był gość, którego ktoś wrobił w tą wyprawę. Lat 67, nigdy nie był w wysokich górach. Skończyło się szczęśliwie. Na 4600 zrezygnował z dalszej akcji, po wszystkim dostał się do podnóża góry,….”na barana”, na plecach porterów.
Reasumując, pierwotna odpowiedzialność leży po stronie uczestnika. To on ma wiedzieć czy da radę. Firmy chcą sprzedać produkt. Raz jest to bieg, innym razem Everest. Szczególnie w górach, istnieje ścisłe powiązanie jakości usługi z ceną.
Kuba Pawlak
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 49
Rejestracja: 11 cze 2019, 09:38
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Adam Klein pisze:Ja jestem zwolennikiem zdobywania tych Everestow jesli nie ma przeciwwskazań.
Widać, że felieton pisany przez Warszawiaka (nie kazdy wie co to Marszalkowska). :)
Ale jako że mamy tutaj kustosza Łazienek to chciałem sie podzielić niezwykłym spostrzeżeniem jakiego dokonałem biegnąc ostatnio przez Łazienki (4 czerwca). Chwile prze tym kiedy minąłem Anne Lewandowską, spotkałem .... małego lisa !!! Ktory wcale bardzo nie uciekał. Niestety szybko idący facet go wystraszył. Prześliczny. Łazienki stają sie jakims rezerwatem, są już sarny, kaczki, teraz lisy. Fajnie.
Dzięki za komentarz Adam. Kustoszem jeszcze nie jestem, ...ale może kiedyś ;) Liski to już w Łazienkach stali bywalcy. Tu napisałem coś o łazienkowskiej populacji gdybyś był ciekawy https://www.lazienki-krolewskie.pl/pl/a ... a-wiedziec Pozdrawiam
Kuba Pawlak
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 49
Rejestracja: 11 cze 2019, 09:38
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

yaaceek pisze:Niezły rozstrzał z tym porównaniem. Zwłaszcza w odniesieniu do stanu wiedzy z 1996 roku (wszystko za Everest), a do dzisiejszego biegania.
Wejście się kupuje u agencji. Ale co zawiera pakiet, to też kwestia ceny. Jak ktoś kupił pakiet za jakieś 70tyś, a nie za 100 tyś z nieograniczoną liczbą butli, to miał kłopot przy wejściu i oczekiwaniu w tłumie. Czy to się da przenieść na bieganie .... nie ta skala.
Dziękuję za komentarz yaaceek. Słusznie zauważasz, że to nie ta skala, do czego również odwołuję się w tekście. Zbieżna dla tych aktywności jest konieczność samodzielnej analizy ryzyka i własnych możliwości, ale z zachowaniem wszelkich proporcji. Stan wiedzy z 96 roku się zmienił, jednak bieżące wydarzenia pokazują, że zuchwalstwo wspinaczy wciąż potrafi górować nad zdrowym rozsądkiem. Czy w bieganiu jest podobnie? Moim zdaniem można doszukać się analogii takiego postępowania. Serdecznie pozdrawiam
Kangoor5
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4947
Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

yaaceek pisze:Niezły rozstrzał z tym porównaniem. Zwłaszcza w odniesieniu do stanu wiedzy z 1996 roku (wszystko za Everest), a do dzisiejszego biegania.
Wejście się kupuje u agencji. Ale co zawiera pakiet, to też kwestia ceny. Jak ktoś kupił pakiet za jakieś 70tyś, a nie za 100 tyś z nieograniczoną liczbą butli, to miał kłopot przy wejściu i oczekiwaniu w tłumie. Czy to się da przenieść na bieganie .... nie ta skala.
Ale to nie o to chodzi. Czy ktoś kupił wniesienie dwóch butli, bo "nie było go stać", czy kupił wniesienie 5 butli, to wszystko jedno, bo ani jeden ani drugi nie powinien się tam znaleźć. To ma być wejście na górę, czy licytacja na liczbę butli i niosących je Szerpów (jeszcze większe kolejki) i ci, którzy na górze okażą się przegrać tę licytację, mają umrzeć? Trzeba to powiedzieć jasno: żaden z nich nie potrafi wejść na ME i obydwaj powinni sobie znaleźć jakieś wyzwanie na swoją miarę. Kiedyś powiedział jeden z polskich himalaistów coś w stylu: jeśli nie potrafisz sam wejść na ośmiotysięcznik, to wejdź na Babią ale samodzielnie. Trzeba zacząć mówić jasno, że wejście na ME albo inny szczyt z agencją to jest teraz taki sam obciach, jak stanie w sierpniu w kolejce na Giewont, bo nie zna się innych szczytów do wejścia. Jak dotrze i jak się skończą och-achy nad każdym takim turystą, to może się i kolejki na górę gór trochę skrócą i trochę patologii w górach wysokich ubędzie.
Do biegania ultra bym tego nie porównywał ale mało startuję i unikam najmodniejszych biegów, więc może nie zauważam najnowszych tendencji.

EDIT: Jak poszukam myślą to da się znaleźć i coś na potwierdzenie tego porównania. Kilka lat temu byłem na Chudym. Było wtedy 40 stopni i jak odjeżdżałem to słyszałem złorzeczenia pewnej pani na organizatora, że nie odwołał biegu a jej mąż jest jeszcze na trasie, i nie odbiera telefonu i może mu się coś stać. O przygotowaniu męża może świadczyć fakt, że ja ten bieg przemęczyłem bez treningu (wcześniejsza kontuzja), kończąc marszem (temperatura), po biegu schłodziłem się w rzece, poszedłem do sklepu, odpocząłem na leżaku, zjadłem, wypiłem, porozmawiałem ze znajomymi i jak mi się zaczęło nudzić to pojechałem. On jeszcze był na trasie a winnym nie był ani on, nieprzygotowany do zawodów, ani jego żona, że mu na takie coś pozwala, ale organizator był winny, bo nie odwołał biegu.
Awatar użytkownika
bieganie.pl
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1726
Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29

Nieprzeczytany post

Skomentuj artykuł biegoizm
Awatar użytkownika
cichy70
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4103
Rejestracja: 20 cze 2001, 10:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: zewszont.

Nieprzeczytany post

Czy każdy felieton musi być o trybie biegacza, o podziałach, działach i innych armatach ? Ludzie kurna, ogarnijta się. Ileż można, tu akurat w dość strawnym dla mnie przyznaje - stylu, ale ileż można w koło Macieju- ten biegacz tamten narciarz rozpoznali się po pierwszym wiązaniu na imprezie sado maso. No ile pytam się ja. Czy wy musicie tak ciągle traktować mnie jak debila i te @#$%^ prawdy życiowe jak krowie na rowie podawać? I znów odwyk szlag trafił...
kubawisniewski1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 482
Rejestracja: 01 cze 2009, 12:49

Nieprzeczytany post

cichy70 pisze:Czy każdy felieton musi być o trybie biegacza, o podziałach, działach i innych armatach ? Ludzie kurna, ogarnijta się. Ileż można, tu akurat w dość strawnym dla mnie przyznaje - stylu, ale ileż można w koło Macieju- ten biegacz tamten narciarz rozpoznali się po pierwszym wiązaniu na imprezie sado maso. No ile pytam się ja. Czy wy musicie tak ciągle traktować mnie jak debila i te @#$%^ prawdy życiowe jak krowie na rowie podawać? I znów odwyk szlag trafił...
Nie każdy felieton.
Nie musisz przeklinać. Możesz za to, nie ograniczając swojej wolności, wyrazić swoje zdanie bez przekleństw. Nie myl przy tym proszę językowego braku kultury (nie, nie jesteś Ty chamem, tylko wypowiedzi mają taki charakter) z wyrazistością poglądów, które posiadasz i które na pewno warto poznać.
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
cichy70
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4103
Rejestracja: 20 cze 2001, 10:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: zewszont.

Nieprzeczytany post

Wiedziałem, że Cię to zaboli.
Nic nie muszę, pisać tutaj również.
Bywajcie.
ODPOWIEDZ