Komentarz do artykułu Bieganizm autodestrukcyjny

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
Awatar użytkownika
bieganie.pl
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1735
Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29

Nieprzeczytany post

Skomentuj artykuł Bieganizm autodestrukcyjny
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Dziękuję Agacie za ten ważny i szczery tekst.
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12391
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Ciekawe kto pierwszy postawił tezę, że człowiek jest zwierzęciem długodystansowym? Jeśli był to ultras, to warto gruntownie zweryfikować tę rewelację.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Nie wiem czy pierwszy, ale na pewno antropolog Daniel Liebermann tak pisał.
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Długodystansowi tak, ale nie w biegu, a w marszu.
Ryszard N.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2244
Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49

Nieprzeczytany post

"Zdrowa" autodestrukcja,...a cóż to takiego,...
Autodestrukcja, to autodestrukcja. Pani próbuje nazwać inaczej coś co jest zbadany, opisane i niestety, powszechnie nie znane. Pani po prostu pisze o zwykłym uzależnieniu.
Alkoholik zwykle mówi, że jest "degustatorem wykwintnych trunków", nie jakimś tam alkoholikiem. Podobnie, gość który na mecie, częstokroć wisi przewieszony przez barierkę lub ramiona sanitariuszy, ględzi o przyjemności z uprawiania sportu. A że czasem, ma minę heroinisty który sobie coś zapodał, lub czasem heroinisty na detoksie, to już inna sprawa.
Znam biegaczy, którzy w ramach zdrowej aktywności, pokonują miesięcznie 500-600 km. Obserwujemy medialnie, jak ten czy ów próbuje pokonać a to 365 maratonów w jeden rok, a to trzy triathlonu, a to pustynie, dżunglę lub Antarktydę. Sporadycznie ktoś się oburza, odwraca głowę. Zazwyczaj, większość jest ujarana tą niefrasobliwością. Co więcej, media to pompują, rzucają nieświadomie pomysły innym chętnym do autodestrukcji. Media to pompują, bo gamoń się nie sprzedaje tak dobrze jak chwilowy heros.
Artykuł biegaczki jest cenny i wartościowy. W zasadzie smutne jest to, że nadal tkwi w nałogu i równolegle próbuje przekonać innych, ze już nie koksuje. Planuje kolejny bieg ultra. Stosując zabieg autorki, pozwolę sobie wyprodukować kolejny zwrot,..."planowana autodestrukcja odsunięta w czasie",...
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Ryszard N. pisze:Zazwyczaj, większość jest ujarana tą niefrasobliwością.
Z tym to się nie zgodzę. Myślę, że większość uważa, że jak ten ktoś ma ochotę na tę niefrasobliwość, to jego sprawa.
Dla mnie większą niefrasobliwością jest pracowanie po 12h czy więcej na dobę w korporacjach w dużym stresie, a takich ludzi jest sporo, i oni są odbierani jako poważni obywatele, bo przecież pracują, a nie bezproduktywnie ganiają po pustyni albo po górach. A ciekawe, kto ma większą szansę wylądować w wieku 35lat z zawałem na pogotowiu.

A co do autorki, to bardzo nieśmiało i niewyraźnie, ale napomknęła w artykule o tym właśnie, że również bardzo dużo pracowała. A niestety, albo jedno, albo drugie.
Można intensywnie uprawiać sport, bo przecież masa ludzi to robi i nic im się z tego powodu nie dzieje, ale higiena życia to wówczas podstawa: sen w nocy, czasem sen w dzień, racjonalne i wartościowe odżywanie, życie bez wielkiego stresu i ciągłego pośpiechu itp. Ale jak ktoś chce mieć dwie - i pewnie wymagające - prace, a w przerwie między jedną a drugą realizować trening do wyzwań typu ultra i spać maks 5h, no to tak na dłuższą metę się nie da.
Ryszard N.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2244
Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49

Nieprzeczytany post

beata pisze:
Ryszard N. pisze:Zazwyczaj, większość jest ujarana tą niefrasobliwością.
Z tym to się nie zgodzę. Myślę, że większość uważa, że jak ten ktoś ma ochotę na tę niefrasobliwość, to jego sprawa.
Dla mnie większą niefrasobliwością jest pracowanie po 12h czy więcej na dobę w korporacjach w dużym stresie, a takich ludzi jest sporo, i oni są odbierani jako poważni obywatele, bo przecież pracują, a nie bezproduktywnie ganiają po pustyni albo po górach. A ciekawe, kto ma większą szansę wylądować w wieku 35lat z zawałem na pogotowiu.

A co do autorki, to bardzo nieśmiało i niewyraźnie, ale napomknęła w artykule o tym właśnie, że również bardzo dużo pracowała. A niestety, albo jedno, albo drugie.
Można intensywnie uprawiać sport, bo przecież masa ludzi to robi i nic im się z tego powodu nie dzieje, ale higiena życia to wówczas podstawa: sen w nocy, czasem sen w dzień, racjonalne i wartościowe odżywanie, życie bez wielkiego stresu i ciągłego pośpiechu itp. Ale jak ktoś chce mieć dwie - i pewnie wymagające - prace, a w przerwie między jedną a drugą realizować trening do wyzwań typu ultra i spać maks 5h, no to tak na dłuższą metę się nie da.
I jedno i drugie, to jakiś tam, ....izm. Trodno wywartościować, który z nich jest bardziej szkodliwy. Jesteś doświadczoną biegaczka, wspierającą innych swoją wiedzą i bez wątpienia spotkałaś się z przypadkami ponad normatywnego dawkowania sobie aktywności przez amatorów. Co więcej, aktywności która przekłada się ale nie na to czego oczekuje "aktywista". W piątek i sobotę w Centrum olimpijskim odbędzie się sympozjum pod tytułem "sportowiec amator". Jeden z paneli poświęcony będzie uzależnieniu w sporcie amatorskim. Przypadek?, nie sądzę. Zagadnienie jest powszechnie znane i zbadane, wzbudza niepokój fachowców. Jest częscię szerokiej plejady uzależnień behawioralnych. Ponieważ czasem jesteśmy częścią tej opowieści ( w tym ja ), próbujemy temu nadać ludzką twarz. Mechanizmy tworząca dominantę problemu w każdym z ...izmów są te same. Te same endorfiny, ten sam efekt odstawieni, ta sama kombinatoryka usprawniająca.
Polecam "Pułapki przyjemności" Roberta Rutkowskiego.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Ryszard N. pisze: W zasadzie smutne jest to, że nadal tkwi w nałogu i równolegle próbuje przekonać innych, ze już nie koksuje. Planuje kolejny bieg ultra. Stosując zabieg autorki, pozwolę sobie wyprodukować kolejny zwrot,..."planowana autodestrukcja odsunięta w czasie",...
Ale czy planowany start w ultra pokazuje, że nadal tkwi w nałogu? Dlaczego? Kazdy kto startuje w ultra jest nałogowcem?
Awatar użytkownika
Svolken
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2270
Rejestracja: 29 sie 2009, 15:48
Życiówka na 10k: 46:08
Życiówka w maratonie: 3:51:50
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Jak się wpadło w nałóg, to jest się w nim do końca życia. To jeden i ten sam mechanizm co alkohol, hazard itd. Wielu pije, ale nie każdy jest alkoholikiem. Z ultra jest tak samo.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Ryszard, ja dobrze wiem, że też jestem uzależniona, nie tyle od biegania, co od wysiłku. Wiem, jak (i dlaczego tak źle) zaczynam się czuć i funkcjonować, gdy z jakichś powodów tego wysiłku nie mogę sobie zapewnić na satysfakcjonującym mnie poziomie. Tylko wydaje mi się, że przez tyle lat nauczyłam się tym jakoś tam zarządzać.

I oczywiście, że z punktu widzenia mechanizmu, uzależnienie od uprawiania sportu jest tym samym, co uzależnienie od alkoholu albo pracy, tylko skutki ma inne, ale - jak widać - może mieć też negatywne.

Nie wiem, czy jest na to sposób/rada, kiedyś jadąc na wspinanie rozmawialiśmy ze znajomymi właśnie na ten temat, i konkluzja była taka, że wszyscy są w jakimś stopniu nienormalni ;). Problem pojawia się, gdy ta granica "nieszkodliwej nienormalności" zostaje przekroczona albo pojawiają się problemy ze zdrowiem czy zagrożenie życia. No i tak, jak w uzależnieniach bardziej klasycznych, są jednostki bardziej i mniej odporne.
Ryszard N.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2244
Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49

Nieprzeczytany post

Adam Klein pisze:
Ryszard N. pisze: W zasadzie smutne jest to, że nadal tkwi w nałogu i równolegle próbuje przekonać innych, ze już nie koksuje. Planuje kolejny bieg ultra. Stosując zabieg autorki, pozwolę sobie wyprodukować kolejny zwrot,..."planowana autodestrukcja odsunięta w czasie",...
Ale czy planowany start w ultra pokazuje, że nadal tkwi w nałogu? Dlaczego? Kazdy kto startuje w ultra jest nałogowcem?
Nie, nie każdy. Nie każdy żygał na mecie, tracił przytomność, zaburzyłyby mu się podstawowe mechanizmy fizjologiczne. Nie każdy w zasadzie, balansował na granicy życia śmierci.
To jednak nie jest pełny zestaw przypadłości których można doświadczyć. Znam biegaczkę, której w drugim dniu biegu cały czas towarzyszyła czarownica. Nie mam informacji, która z nich wbiegła pierwsza na metę.
W uzależnieniu fundamentalną rzeczą jest świadomość problemu. Ale to jest dopiero początek drogi.
Adam, chcesz wygłosić orędzie na temat tego, że Pani przerwała, czy na temat tego, że powróci.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Nie chce wygłaszać żadnego orędzia.
PiotrMac
Wyga
Wyga
Posty: 122
Rejestracja: 07 lip 2014, 18:23
Życiówka na 10k: 36min 26s
Życiówka w maratonie: 2h 57min 29s

Nieprzeczytany post

A ja myślę, że to trochę wszystko takie wyolbrzymione.

Autorka tekstu po prostu za dużo trenowała w porównaniu do poziomu jaki reprezentowała, no i mało snu, tyle w temacie. Jak się wkrada ambicja to wiele można wytrzymać.

Jak dla mnie porównanie do alkoholizmu czy narkotyków jest bardzo błędne, bieganie wymaga wysiłku, braku kontuzji itd. Natomiast picie i ćpanie już nie, po prostu ładujesz i się cieszysz .
https://fantreningu.blogspot.com/

42km ======= 2h 57min 29s
21km ======= 1h 19min 44s
10km ======= 36min 26s
5km ======== 17min 24s


Obrazek
Awatar użytkownika
Svolken
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2270
Rejestracja: 29 sie 2009, 15:48
Życiówka na 10k: 46:08
Życiówka w maratonie: 3:51:50
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Słusznie napisałeś, że tak myślisz, bo na szczęście nie jest to obowiązująca wiedza medyczna i Twój post nic do niej nie wnosi :usmiech:
ODPOWIEDZ