Komentarz do artykułu Czy największe polskie maratony mają szanse wejść do frekwencyjnej pierwszej ligi?

...czyli wszystko co nie zmieściło się w innych działach a ma związek z bieganiem lub sportem.
Awatar użytkownika
bieganie.pl
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1726
Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29

Nieprzeczytany post

New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

A co gdyby tak połączyć Maraton Warszawski i Orlen? Wiem, inny główny sponsor itd. Ale już na pewno wtedy zawęziłoby to który wybrać - na który się przygotowywać. Zrobić najlepszą możliwą trasę w Warszawie. Na pewno jest to jakiś przepis na sukces.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Dla miasta to ma oczywiscie sens, ale tak naprawdę to nie są maratony konkurujące o frekwencję. Tyle, że gdyby był jeden miasto na pewno mogłoby sie bardziej angażować.
kojot19922
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 382
Rejestracja: 03 maja 2014, 17:57
Życiówka na 10k: 42:15
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Po pierwsze nie ma możliwości połączenia dwóch maratonów, dlatego że każdy chce zarobic, a maraton w dzisiejszych czasach to nic innego jak maszynka to zarabiania pieniedzy przez organizatorów. Może właśnie w tym tkwi problem, sam myślałem by w tym roku przebiec Maraton Warszawski, ale na jakieś dwa miesiące przed startem zobaczyłem, że musiał bym zapłacic prawie 200zl wpisowego za pusty pakiet, w którym nie ma nawet koszulki, dla porównania maraton w moim mieście można przebiec za 40zł. Kolejna kwestia to taka, że maratonów w Polsce jest bardzo dużo, dlatego czesto ktoś mieszkajacy w Krakowie woli przebiec maraton u siebie niż drałowac do Warszawy.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

A po trzecie - czy naprawdę musimy aspirować do tej "frekwencyjnej pierwszej ligi"? Co to da - co to zmieni? (poza większym bałaganem)? Czy zawsze trzeba kogoś gonić - w tym sensie, że gonić miasta/państwa, gdzie w maratonach startuje kilkadziesiąt tysięcy ludzi? Co w ten sposób niby udowodnimy? Chyba tylko to, że mamy kompleksy.
Jest maraton, nawet dwa, no i w kilku innych dużych miastach też, biegnie w każdym 5-7 tys. ludzi, przy okazji jest fajna impreza i trochę eventów. Uważam, że na nasze warunki i możliwości jest to naprawdę ok.
Keri
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1625
Rejestracja: 17 gru 2012, 13:28
Życiówka w maratonie: 2:59:50

Nieprzeczytany post

Mój pierwszy start w Paryżu wyleczył mnie z pomysłu by na tak dużych imprezach próbować nabiegać życiówkę.
A z kolei Barcelona pokazała, że i „turystyczny” maraton może umęczyć przy tak dużej rzeszy uczestników.
Od tych startów świadomie unikam dużych imprez. A te mniejsze wcale nie są pozbawione uroku.
Palumbus
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 1
Rejestracja: 01 paź 2018, 11:11
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 3.43.00

Nieprzeczytany post

Bąk, to pod kołdrą, a z tym lataniem, to pewnie chodziło o trzmiela :hejhej:
Awatar użytkownika
jorge.martinez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 665
Rejestracja: 09 lis 2016, 14:35
Życiówka na 10k: 35:17
Życiówka w maratonie: 2:57:27
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Jaki sens ma porównywanie maratonów w Warszawie do World Majors?

Ja bym wolał porównywać się z maratonami z naszego regionu. Praga, Wiedeń, Budapeszt. I tutaj chyba wypadamy frekwencyjnie OK. Tylko prestiż tych zawodów, szczególnie w porównaniu z Pragą, jest inny.

IMHO nie frekwencja powinna być celem, lecz klimat i jakość. I tą drogą idzie OWM i tą drogą poszedł jubileuszowy MW.

Świetnie by jeszcze za klimatem i jakością szły wyniki, ale na to potrzeba kasy na nagrody. I tutaj rozpoczyna się dyskusja - co by było, gdyby OWM połączył siły z MW.
1000m - 2:59.35 (VI'22) | 3000m - 9:49.75 (X'23) | 5km - 17:02 (V'23) | 10km - 35:17 (XI '23) | 15km - 55:57 (I '19) | HM - 1:18:21 (III '23) | M - 2:57:27 (IV '18)
holocen
Wyga
Wyga
Posty: 64
Rejestracja: 05 maja 2018, 19:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Myślę, że jak zwykle w życiu to złożona kwestia i nie ma jednej przyczyny ograniczonej frekwencji. Każda z wymienionych w jakiś sposób wpływa na frekwencję i poprawienie tylko jednej z nich nie wpłynie jakoś znacząco.
Na pewno mało jest zawodników z zagranicy w porównaniu z innymi maratonami. Warszawa nie jest zbyt atrakcyjna turystycznie, maraton pewnie nie jest jakoś specjalnie promowany poza granicami kraju i nie ma takich tradycji jak np. Boston. Pewnie również bliskość maratonu berlińskiego (odległościowo i czasowo) też mocno ogranicza frekwencję w Warszawie i Polsce. Myślę też, że nie ma jednego przepisu (może oprócz przynależności do Majors) na wysoką frekwencję i duże maratony (np. Boston, Paryż, Berlin, Tokio, Londyn) mają trochę różne przyczyny wysokiej frekwencji (np. historia, ciekawe turystycznie miasto, szybka trasa, "egzotyczny" kontynent, rekord świata lub próba jego bicia). Na pewno jest też pewien efekt kuli śnieżnej - większy maraton, więcej ludzi o nim mówi, głośniej o nim w mediach, co przyciąga jeszcze więcej ludzi, którzy również o nim zaczynają mówić, obserwować itd. Paradoksalnie również ograniczona liczba miejsc i losowanie podnosi zainteresowanie maratonem, bo czyni udział w nim pewną nobilitacją.
Jest też takie błędne koło: lepsze wyniki zapewniłyby większą rozpoznawalność na świecie, prestiż, co na pewno przełożyłoby się na frekwencję; lepsze wyniki wymagają większych nagród, większego finansowania; większe finansowanie (sponsorzy itp.) przyniósłby większy prestiż i rozpoznawalność; większy prestiż przyniosłyby wyniki...

Mam wątpliwości, że ktoś z nową energią i pomysłami nadal z maratonu na 10 tys. uczestników zrobił 20 czy 40 tys. Jeden człowiek nagle nie zmieni, że goście z zagranicy zaczną wybierać Warszawę zamiast Berlina. Wierzę jednak, że nowa osoba mogłaby podnieść liczbę uczestników o kilka tysięcy i pokusić się o rekord frekwencji w Polsce.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

beata pisze:A po trzecie - czy naprawdę musimy aspirować do tej "frekwencyjnej pierwszej ligi"? Co to da - co to zmieni? (poza większym bałaganem)? Czy zawsze trzeba kogoś gonić - w tym sensie, że gonić miasta/państwa, gdzie w maratonach startuje kilkadziesiąt tysięcy ludzi? Co w ten sposób niby udowodnimy? Chyba tylko to, że mamy kompleksy.
Ale mi na tym nie zalezy, tylko myśle, że organizatorom tak, nawet jesli mówią, że nie.
Praga i Wiedeń to frekwencyjnie poziom podobny.
Awatar użytkownika
jorge.martinez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 665
Rejestracja: 09 lis 2016, 14:35
Życiówka na 10k: 35:17
Życiówka w maratonie: 2:57:27
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Już kilka analiz zagadnienia frekwencji polskich maratonów mieliśmy, na tym i innych portalach. No i wniosek się nasuwa taki: za mało w Polsce maratończyków, by te wszystkie biegi obdzielić. Nie da się podwoić liczby maratończyków w kraju w ciągu kilku lat, jeśli w ogóle to jest możliwe i sprawdzą się hipotezy o stabilnej liczbie biegaczy biorących udział rok rocznie w maratonach.

Więc jeśli nie da się podwoić, to trzeba zaimportować. Czyli trzeba ściągnąć kilka tysięcy biegaczy z zagranicy. Nie ma co liczyć na kultowość, ani +1 do bycia Majorsem. Chyba że np. stolice Europy Środkowo-Wschodniej się dogadają i stworzą coś na wzór Korony Maratonów.

Jest jedna droga oparta na 3 możliwych elementach: świetny produkt oparty na miejscu, świetny produkt oparty na trasie (szybkiej oczywiście) lub świetny produkt oparty na ludziach (na elicie).

Na wszystko trzeba kasy, ale wszytko jest możliwe do dokonania. Warszawa ma dobry marketing, więc pozostaje sprzedanie maratonu jako ciekawego produktu w interesującym miejscu. To wyzwanie w które musi się zaangażować o wiele więcej stron, niż tylko organizator. To samo z trasą. Trzeba jednak chcieć. Miasto i służby muszą chcieć. A trzeci element? Tylko kasa. I tu się pojawia temat połączenia sił OWM i MW. Zresztą w każdym z tych kontekstów istnienie 2 maratonów w Warszawie jest swego rodzaju "niegospodarnością" lub marnowaniem potencjałów, przy całej sympatii i docenieniu roli obu imprez.
Ostatnio zmieniony 01 paź 2018, 21:30 przez jorge.martinez, łącznie zmieniany 1 raz.
1000m - 2:59.35 (VI'22) | 3000m - 9:49.75 (X'23) | 5km - 17:02 (V'23) | 10km - 35:17 (XI '23) | 15km - 55:57 (I '19) | HM - 1:18:21 (III '23) | M - 2:57:27 (IV '18)
Awatar użytkownika
krunner
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 978
Rejestracja: 14 wrz 2011, 10:32
Życiówka na 10k: 42:53
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Adam Klein pisze:Praga i Wiedeń to frekwencyjnie poziom podobny.
No tak, ale Czechów jest 10,5 mln, a nas prawie 4x więcej.
Ja najbardziej obstawiam po prostu wciąż niską atrakcyjność turystyczną Warszawy/Polski, jej słabszy wizerunek niż np. Berlina czy Pragi.
Ryszard N.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2244
Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49

Nieprzeczytany post

Adam Klein pisze:Dla miasta to ma oczywiscie sens, ale tak naprawdę to nie są maratony konkurujące o frekwencję. Tyle, że gdyby był jeden miasto na pewno mogłoby sie bardziej angażować.
Drogi Adamie,
Ile jest na świecie miast w których rozgrywane są dwa maratony? Na szybko przychodzi mi na myślę Seul, i jeszcze chyba kilka innych. Po cholerę Warszawie dwa maratony? W tej kwestii Marek Tronina ma zdanie odmienne od Twojego. W ostatnim numerze Gentelman'a natrafiłem na wywiad z Markiem Troniną. Pan Marek, jak to pan Marek, tak po dyrektorsku, doszedł do wniosku, że główny problem dla którego nie można rozbujać maratonu warszawskiego do rozmiarów tych średniaków,...to niska kultura fizyczna w narodzie. Oczywiście, kultura fizyczna w naszym narodzie pewnie nie jest tak wysoka jak w narodzie amerykańskim, niemieckim lub japońskim ale tak lecieć "po taniości" to dyrektorowi ze sporym, jak na obywatela o wysokim poziomie kultury fizycznej brzuchem, nie wypada. W artykule można doczytać jeszcze kilka innych uwag na temat organizacji, między innymi poruszona jest też kwestia dwóch maratonów w Warszawie i szczerej chęci Pana Marka aby dogadać się z organizatorem drugiego w kwestii zrobienia jednego, większego. Nie jestem naiwniakiem i nie oczekuje że maraton warszawski będzie w rozmiarze Berlina, Londynu lub innego wielkiego maratonu. Może zatem chociaż Frankfurt?
Odnośnie Wiednia. umieszczając w zestawieniu Wiedeń należy pamiętać o tym, że Wiedeń to maraton, sztafety maratońskie ( 4x około 1500 ) oraz półmaraton. To ogromna ilość imprez sobotnich, dla dzieci.
Dużym maratonom bez wątpienia pomaga cykl "majorów", elita, zapowiedzi rekordów.
Jest jednak coś jeszcze. proszę zwrócić uwagę na klimat biegu, liczbę kibiców i wręcz wylewająca się życzliwość z ich strony. U nas miejscami w zasadzie nie ma kibiców, lub tu i ówdzie można usłyszeć coś na "ka" i cha".
Kwestia blokowania Warszawy to jest problem. W kampanii wyborczej słucham jak to aplikujący do roli zbawicieli wiją się przed udzieleniem jednoznacznej odpowiedzi co sądzą w tej sprawie.
W Berlinie i innych miejscach rozgrywania maratonów, imprezy trwają dwa dni. Ścisłe centrum Berlina jest zablokowane w sobotę oraz w niedzielę. W sobotę rolkarze i dzieci, w niedzielę maraton.
I na koniec. Biegałem w Azji, Europie, Ameryce. Nasze maratony przy nich wyglądają jak gminne imprezy. Pytanie tylko jest następujące,...czy szeregowemu biegaczowi jest potrzebny maraton bardzo duży, czy jest potrzebna elita za duże pieniądze ( Pan Marek oświadczył, że wszyscy startujący przylatują za swoje pieniądze, nie ma kasy za udział ). Na szczęście lub nie szczęście, maratony zachodnie są droższe dla biegacza. Gdyby było inaczej pojawił by się koronny argument, że zdzierają i nikt nie chce biegać. Tam wszystko trzeba kupić, pakiet interesujący na mecie( np. Londyn), Jakieś kategorie wiekowe z nagrodami? Osobiście nie słyszałem.
Awatar użytkownika
jorge.martinez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 665
Rejestracja: 09 lis 2016, 14:35
Życiówka na 10k: 35:17
Życiówka w maratonie: 2:57:27
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Tak się zastanawiam nad frekwencją wśród kibiców. Nie byłem w niedzielę w Warszawie, więc nie wiem jak atrakcyjna dla kibiców trasa przyczyniła się do zagęszczenia ludzi przy niej, ale pewnie i tak to daleko od tych, do których próbujemy aspirować.

Niszowe sporty, czyli wszystko inne niż piłka nożna, potrzebują lokalnych bohaterów, jeśli ma przyciągać kibiców. Wystarczy zobaczyć się dzieje na turniejach, gdy zaczyna brakować reprezentacji danego kraju. Pustki.

Gdybyśmy mieli zawodnika długodystansowego na miarę nomen omen Lewandowskiego czy Kszczota, który by się bił o zwycięstwo w takim dużym biegu i konkurował z kimś innym niż no-name'ami z Benedek Team to temperatura na widowni też byłaby inna :-)
1000m - 2:59.35 (VI'22) | 3000m - 9:49.75 (X'23) | 5km - 17:02 (V'23) | 10km - 35:17 (XI '23) | 15km - 55:57 (I '19) | HM - 1:18:21 (III '23) | M - 2:57:27 (IV '18)
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Ryszard N. pisze:
Adam Klein pisze:Dla miasta to ma oczywiscie sens, ale tak naprawdę to nie są maratony konkurujące o frekwencję. Tyle, że gdyby był jeden miasto na pewno mogłoby sie bardziej angażować.
W tej kwestii Marek Tronina ma zdanie odmienne od Twojego.
Nie zrozumieliśmy się, bo ja nie prezentowałem tutaj żadnego zdania, pisałem tylko, że połączenie maratonu ma sens dla miasta.
Ale rzeczywiście liczba kibiców na trasie dobrze pokazuje akceptację kraju dla biegania, maratonu. Pamiętam jak w Londynie w 2009 roku robiłem zdjęcia biegnącemu w elicie Rafałowi Wójcikowi. Na całych 42 km, dopchanie się do trasy to był naprawdę problem. Tymczasem w Polsce faktycznie mało to kogokolwiek obchodzi.
ODPOWIEDZ