
Źródło nr 1. Jakub, autor bloga 100hrmax.pl
Osobnik ów twierdzi, że wzór na zużycie energii do biegania to 1kcal na 1kg cielska na 1km.
Źródło nr 2. Klosiu
Ten z kolei utrzymuje, że spala 900kcal na godzinę.
Źródło nr 3. Rolli
Człek minimalistyczny, dokładnych danych liczbowych brak, ale mniej więcej orientacyjnie przyjąłem 600 kcal na 20km
(biorąc pod uwagę osobnika zjadającego 1800kcal przy bieganiu średnio 20km/dziennie, zostawiłem mu 1200 kcal
na żywot i regenerację).
Spróbuję na początek pożenić Klosia z Jakubem.
Mamy przykładowego osobnika o masie 70kg, biegnącego tempem 4:30min/km. W godzinę wyjdzie nam zatem
jakieś 13,3 km, czyli 930kcal. Mamy tutaj mniej więcej zgodność między obiema metodami.
Oczywiście jak weźmiemy osobnika 100kg lecącego 5min/km to nam się rozjedzie nieco,
zgodnie z teorią Jakuba zużycie wyniesie 1200kcal na godzinę.
Teraz zaczerpnijmy z Rolliego. Dajmy na to 300kcal na 10km, tempo takie samo (4:30), masa biegacza także taka sama.
Rolli scałkowany przez Jakuba daje nam 0,43 kcal na 1kg na 1km. Rolli vs Klosiu daje 400 kcal/h.
Jak widać, rozrzut jest dosyć spory. A co na ten temat ma do powiedzenia fizyka?
1kcal to około 4J. Zużywając 900 kcal w godzinę biegacz generuje:
(900000*4)/3600=1000W mocy
Pytanie, czy to jest możliwe? Oczywiście nie jest to moc puszczana "w nogi" ale zużywana przez cały organizm,
tracona na ciepło itp., jakkolwiek nie patrząc jest to ilość dość duża.
Ponoć zawodowy kolarz generuje moc ciągłą na poziomie 250W. Biegacz biegnąc w tempie 4:30 min/km
zapewne potrzebuje tej mocy nieco mniej, więc ilość +- 800W na "straty" w organizmie wydaje się być cokolwiek duża.
Spójrzmy więc na Rolliego i jego 400kcal/h. Tutaj mamy do czynienia z mocą około 440W, dajmy na to 200W idzie "w nogi",
ze 200W w ciepło, 40W na podtrzymanie czynności życiowych, wygląda to (chyba) w miarę sensownie.
Zdaję sobie sprawę, że takie wyliczenia są obarczone dużym błędem i otrzymane wielkości będą diametralnie różne
dla różnych warunków biegowych, pogodowych i zależnych od danego osobnika, ale patrząc na człeka o masie 70kg
biegnącego po płaskim, w tempie 4:30min/km (czyli nie za szybko i nie za wolno), mam wrażenie, że teoria Rolliego
pasuje tutaj dosyć dobrze. Jeżeli ktoś ma inny pomysł, metodę liczenia lub wnioski, czekam na komentarze :]