
20.01.2020 - 26.01.2020
Poniedziałek
Wolne
Wtorek
3 km BS
6 x 400 m / 400 m (1:17, 1:16, 1:09, 1:11, 1:10, 1:11)
1 km BS + 4 przebieżki
6 x 200 m / 200 m (0:32.5, 0:32.6, 0:32.7, 0:32.6, 0:32.7, 0:33.1)
300 m BS
Warunki dzisiaj dobre - chłodno, około -4, i sucho.
Na pierwszych dwóch powtórzeniach 400 m miałem zaciągnąć lekko hamulec i pobiec 4 - 5 sekund wolniej, niż resztę. Hamulec zaciągnąłem nawet zbyt duży, nie czuję jeszcze tak dobrze tempa, którym biegnę. Potem 1 km w tempie 5:29 i 4 przebieżki po około 60 m
Powtórzenia 200 m wyszły mocniej, niż ostatnio. Fajnie było czuć prędkość na nich. Szkoda, że ostatnie nie było poniżej 33 sekund, ale nogi się pode mną już ugięły.
Środa
12 km BS (4:16)
Czułem wczorajszy trening dosyć mocno, zwłaszcza w pachwinach. Mimo to biegło mi się dzisiaj nadzwyczajnie lekko i dobrze.
Wieczorem lekki trening siłowy.
Czwartek
10 km BS (4:24) + 6 przebieżek
Spokojne bieganie. Przebieżki coś mi dzisiaj nie wchodziły, zrobiłem tylko 6.
Piątek
Wolne
Sobota

City Trail Wrocław
Czas netto: 0:16:25
Miejsce OPEN: 13
Miejsce M20: 9
Do Lasu Osobowickiego przyjechałem tym razem sam, dzieci niestety podziębione i zostały z żoną w domu. Szybko odnalazłem trenera i zrobiliśmy grupową rozgrzewkę. Na pytanie, jak się czuję, odpowiedziałem, że "wyjątkowo dobrze". Od rana czułem ekscytację na myśl o nadchodzącym wyścigu i już nie mogłem doczekać się startu. Już na rozgrzewce okazało się, że w lesie jest tym razem sucho, a jakiekolwiek resztki błota zamarzły, było około 0 stopni. Wyśmienite warunki do szybkiego bieganie! Jakieś 10 min przed startem zrzuciłem ciepłe ciuchy i pobiegłem na start jedynie w krótkich spodenkach i koszulce z krótkim rękawem. Lubię zimno. Już na starcie zrobiło się ciekawie, obok mnie ustawił się mój kumpel, który zaraził mnie wirusem biegactwa, a który może pochwalić się PB na City trail 15:25! Dzisiaj jednak był nie w formie, więc zdecydował się biec ze mną. Tym razem dużo mądrzej ustawiłem się na starcie, gdzieś w drugiej linii. Naprawdę chciałem tym razem uniknąć masowego wyprzedzania na starcie.
No i wystartowaliśmy! Ruszyłem mocno, strategię miałem podobną do ostatniej - trzymać się Tomka Sobczyka. Ustawienie na starcie okazało się idealne, ani nie wyprzedzałem, ani nie byłem wyprzedzany. Czułem się bardzo dobrze! Przez pierwszy km kumpel trzymał się za mną, po 1 km wyprzedził mnie i trzymał się jakieś 5 - 10 metrów przede mną. Dotrzymywać mu kroku to było coś naprawdę niesamowitego. Niestety po 2 km go złamało, ja go wyprzedziłem i skończyło się wspólne ściganie. Ja ruszyłem w pogoń za Tomkiem Sobczykiem, dogoniłem go gdzieś na 3 km. Tym razem nie dał mi uciec, trzymał się cały czas tuż za mną. Zobaczyłem tabliczkę z 4 km, popatrzyłem na czas i wiedziałem, że jest dobrze. Postarałem się wycisnąć z siebie, ile się jeszcze da. Na jakieś 300 metrów przed metą Tomek zrównał się ze mną, ale ja miałem jeszcze malutki zapas sił i w tym momencie jeszcze mocniej zakręciłem nogą. Wbiegłem z metę z czasem 16:25! 1 sekunda lepiej, niż Tomek. Jak zobaczyłem zegar, to nie do końca wierzyłem, że to się dzieje. Nawet nie myślałem o wyniku poniżej 16:30. Średnie tempo tego biegu, to 3:17. Niesamowita sprawa!
Po samym biegu czułem się bardzo kiepsko. Zrobiłem 1 km schłodzenia i ruszyłem do samochodu. Po drodze miałem parę razy ochotę zatrzymać się na poboczu, bo było mi bardzo słabo. Gdzieś po godzinie doszedłem do siebie.
Niedziela
20 km BD (4:14)
Dałem się ponieść euforii po wczorajszym bardzo udanym starcie

Kilometry weszły średnio po 4:14, ale zapewniam, że sam bieg był przez cały czas spokojny.