Witajcie!
Zainspirowany przez Adama chciałbym pogłębić analizę treningu uzupełniającego w bieganiu. Ustalmy, że mamy na myśli tzw. core stability. Załóżmy, że mamy biegacza, który trenuje 5 minut w tygodniu. Rozważmy dwa warianty zwiększenia tego treningu o dodatkową godzinę, czyli z 5 minut tygodniowo do 1 godziny 5 minut tygodniowo:
Wariant I: biegacz biega nadal 5 minut tygodniowo, a dodatkową godzinę poświęca na core stability.
Wariant II: biegacz biega 1 godzinę 5 minut tygodniowo, core stability nie wykonuje.
Czy zgodzicie się ze mną, że wariant II będzie zdecydowanie lepszy do rozwoju takiej osoby jako biegacza?
Wyobraźmy sobie teraz, że rozpatrujemy kolejne przypadki - osoby biegającej 3 godziny tygodniowo, 6 godzin tygodniowo, 9 godzin tygodniowo etc. Pomyślmy chwilkę o wariantach I i II dla takich przypadków. Jakie są wasze wnioski? Kiedy warto dodać core, zamiast dodatkowej godziny biegu?
Z pewnością dla każdego biegacza istnieje taka objętość treningu, kiedy dalsze jej zwiększanie nie da istotnych efektów, a nawet je pogorszy. Na pozór wydaje się, że wtedy można powiedzieć, że to jest właśnie dobry moment na włączenie treningu uzupełniającego. Pytanie, czy na pewno? A może dodatkowe zmęczenie dla osoby, która jest już na progu wytrzymałości, spowoduje spadek, a nie wzrost wyników?
Czy zatem taki punkt położony jest wcześniej, kiedy zawodnik nie jest jeszcze maksymalnie obciążony treningami, ale korzyści z core stability będą większe niż dodatkowe obciążenie bieganiem?
Pytanie do wszystkich - czy ktoś to badał w ten sposób, to znaczy rozpatrywał znaczenie włączania treningu uzupełniającego w zależności od obciążenia zawodnika - weryfikując w którym miejscu korzyści są maksymalne? To byłoby naprawdę cenne, gdyby udało się to ustalić. A jak sądzę wyniki badań, na podobnych grupach wielu biegaczy trenujących w różny sposób, byłyby w tej sytuacji rozstrzygające.
Pozdrawiam,
Szymon
Trening uzupełniający
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6499
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
5 minut to chyba bieg do toalety, albo - do lodówki po piwo?Vermis pisze:Załóżmy, że mamy biegacza, który trenuje 5 minut w tygodniu. Rozważmy dwa warianty zwiększenia tego treningu o dodatkową godzinę, czyli z 5 minut tygodniowo do 1 godziny 5 minut tygodniowo:
Wariant I: biegacz biega nadal 5 minut tygodniowo, a dodatkową godzinę poświęca na core stability.
Wariant II: biegacz biega 1 godzinę 5 minut tygodniowo, core stability nie wykonuje.
Czy zgodzicie się ze mną, że wariant II będzie zdecydowanie lepszy do rozwoju takiej osoby jako biegacza?
Tak, zgodzimy się, bo jeśli ktoś nie biega w ogóle, to lepiej, żeby pracował nad stabilnością, sprawnością i wzmocnieniem całego ciała, niż pogłębiał dysfunkcje wynikające z siedzącego trybu życia szurając beznadziejną techniką, bo na bieganie poprawną technika zwyczajnie nie będzie przygotowany mięśniowo.
Reasumując - jeśli ktoś nie biega, to lepiej, niech ćwiczy, niż biega. Albo - najpierw niech ćwiczy, niech wzmocni całe ciało, a dopiero później niech zacznie biegać, nie zaprzestając ćwiczeń.
Więc nie wiem co tu dywagować/badać. Im mniejsza sprawność, tym więcej czasu lepiej przeznaczyć na ową sprawność. Jeśli ktoś jest zawodnikiem na jakimś już poziomie, to też musi poświęcać czas na sprawność, ale logiczne, ze proporcje będą inne, bo biega znacznie więcej, a sprawność jest dodatkiem, treningiem uzupełniającym.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 24 wrz 2014, 21:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Beato,beata pisze:5 minut to chyba bieg do toalety, albo - do lodówki po piwo?Vermis pisze:Załóżmy, że mamy biegacza, który trenuje 5 minut w tygodniu. Rozważmy dwa warianty zwiększenia tego treningu o dodatkową godzinę, czyli z 5 minut tygodniowo do 1 godziny 5 minut tygodniowo:
Wariant I: biegacz biega nadal 5 minut tygodniowo, a dodatkową godzinę poświęca na core stability.
Wariant II: biegacz biega 1 godzinę 5 minut tygodniowo, core stability nie wykonuje.
Czy zgodzicie się ze mną, że wariant II będzie zdecydowanie lepszy do rozwoju takiej osoby jako biegacza?
Tak, zgodzimy się, bo jeśli ktoś nie biega w ogóle, to lepiej, żeby pracował nad stabilnością, sprawnością i wzmocnieniem całego ciała, niż pogłębiał dysfunkcje wynikające z siedzącego trybu życia szurając beznadziejną techniką, bo na bieganie poprawną technika zwyczajnie nie będzie przygotowany mięśniowo.
Reasumując - jeśli ktoś nie biega, to lepiej, niech ćwiczy, niż biega. Albo - najpierw niech ćwiczy, niech wzmocni całe ciało, a dopiero później niech zacznie biegać, nie zaprzestając ćwiczeń.
Więc nie wiem co tu dywagować/badać. Im mniejsza sprawność, tym więcej czasu lepiej przeznaczyć na ową sprawność. Jeśli ktoś jest zawodnikiem na jakimś już poziomie, to też musi poświęcać czas na sprawność, ale logiczne, ze proporcje będą inne, bo biega znacznie więcej, a sprawność jest dodatkiem, treningiem uzupełniającym.
Przedstawiłem sytuację, w której mamy tylko dwa warianty do wyboru:
Wariant I: biegacz biega nadal 5 minut tygodniowo, a dodatkową godzinę poświęca na core stability.
Wariant II: biegacz biega 1 godzinę 5 minut tygodniowo, core stability nie wykonuje.
Pytanie brzmiało - co bardziej poprawi wyniki tej osoby w bieganiu. Wybrałaś wariant I. To bardzo interesujące!
Pozdrawiam,
Szymon
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Beata chyba jednak nie zrozumiała jaką ma alternatywę.
Oczywiście ll.
Ale przy 9 godzinach to już nie takie oczywiste, na pewno nie oczywiste jeśliby jako tą drugą aktywność wziąć siłę ogólną (ukierunkowaną na dolne partie).
Celowo wybrałeś coś co jest bardzo daleko od biegania (dalej niż siła ogólna) czy to przypadek?
Ale może są osoby dla których lepsza opcja to l. Wyobraźmy sobie kogoś kto ma zanik mięśni tułowia bo np spędził ostatnie lata leżąc na łóżku szpitalnym.
Oczywiście ll.
Ale przy 9 godzinach to już nie takie oczywiste, na pewno nie oczywiste jeśliby jako tą drugą aktywność wziąć siłę ogólną (ukierunkowaną na dolne partie).
Celowo wybrałeś coś co jest bardzo daleko od biegania (dalej niż siła ogólna) czy to przypadek?
Ale może są osoby dla których lepsza opcja to l. Wyobraźmy sobie kogoś kto ma zanik mięśni tułowia bo np spędził ostatnie lata leżąc na łóżku szpitalnym.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6499
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Dlatego wybrałam wariant pierwszy.Adam Klein pisze:Ale może są osoby dla których lepsza opcja to l. Wyobraźmy sobie kogoś kto ma zanik mięśni tułowia bo np spędził ostatnie lata leżąc na łóżku szpitalnym.
Pytanie jest nieprecyzyjne - na jakim dystansie wyniki w bieganiu mają się poprawić - 100m, 1000m, 10000m?
Być może wyniki na dystansie 100m poprawią się przy realizowaniu wariantu nr I.