Komentarz do artykułu Jak biegać, żeby schudnąć?
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1736
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł Jak biegać, żeby schudnąć?
-
- Wyga
- Posty: 71
- Rejestracja: 12 lis 2008, 21:36
- Życiówka na 10k: 39,31
- Życiówka w maratonie: 4,06
- Lokalizacja: Gliwice
Trochę wstyd, że na (myślałem) poważnym portalu, takie niepoważne informacje. Jak można tak rozmijać się z prawdą na temat fizjologii wysiłku?! Dla niezorientowanych to i tak niezrozumiałe, a Ci co wiedzą o co chodzi wstydzą się za piszącego. Życzę bardziej fachowych artykułów.
tromba69
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 337
- Rejestracja: 20 maja 2010, 21:54
- Życiówka na 10k: 42:10
- Życiówka w maratonie: 3:36:19
Panowie FIZJOLODZY.....to może sie zdecydujecie czy trening aerobowy spala mięśnie czy tez uczy sięgania po rezerwy tłuszczowe. Przeciez temu mają właśnie służyć długie wybiegania. A trening interwałowy ( z wchodzeniem powyżej progu) niesie za sobą niebezpieczeństwo splania białek z własnych mięśni.....Tak nam przez lata tłumaczą fizjolodzy i trenerzy w innych artykułach. No to jak to w końcu jest???:):):).
A tak w ogóle to mam wrażenie, że nauka jeszcze nie ma pojęcia jak to naprawdę wygląda. Dyskusje czy istnieje próg mleczanowy, co " zakwasza" mięśnie, mnogość przeciwstawnych diet i teorii świadczy o tym ze wszyscy błądzą i wypowiadają swoje teorie..bo tak im sie wydaje:):)
A tak w ogóle to mam wrażenie, że nauka jeszcze nie ma pojęcia jak to naprawdę wygląda. Dyskusje czy istnieje próg mleczanowy, co " zakwasza" mięśnie, mnogość przeciwstawnych diet i teorii świadczy o tym ze wszyscy błądzą i wypowiadają swoje teorie..bo tak im sie wydaje:):)
-
- Wyga
- Posty: 67
- Rejestracja: 26 sie 2013, 23:03
- Życiówka na 10k: 49,30
- Życiówka w maratonie: brak
Mógłby Pan uściślić co rozumie przez " takie niepoważne informacje"? Niespecjalnie znam się na fizjologii,takie ogólniki jak pewnie większość biegaczy amatorów.Jedną z rzeczy,które bardzo mi utkwiły w pamięci jest rzekomy fakt,powielany w wielu artykułach,że aby efektywnie chudnąć podczas biegania(oczywiście w odpowiednim stosunkowo wolnym tempie) jest minimalny czas wysiłku.W zależności od źródeł mowa jest o 20-40 min jako moment poczatki spalania tłuszczów.Niestety moje obserwacje zupełnie nie potwierdzają takich danych.Ja sam mam BMI na poziomie ok. 25. Robię treningi przygotowujące do maratonów(obecnie do trzeciego) od niemal 2 lat.Wybiegania max. to ok. 3 godz spokojnego biegu.A waga niestety stoi jak zaklęta! Ktoś powie,że jeden przykład to za mało do wysuwania wniosków.Sęk w tym,że podobne spostrzeżenia mają także inni moi znajomi którzy biegają.Więc może jednak coś jest na rzeczy w tym artykule? Czasami pewne rzeczy traktujemy dogmatycznie,a po jakimś czasie okazuje się,że sprawy mają się jednak nieco inaczej.pozdrawiamMichalski Paweł pisze:Trochę wstyd, że na (myślałem) poważnym portalu, takie niepoważne informacje. Jak można tak rozmijać się z prawdą na temat fizjologii wysiłku?! Dla niezorientowanych to i tak niezrozumiałe, a Ci co wiedzą o co chodzi wstydzą się za piszącego. Życzę bardziej fachowych artykułów.
-
- Wyga
- Posty: 71
- Rejestracja: 12 lis 2008, 21:36
- Życiówka na 10k: 39,31
- Życiówka w maratonie: 4,06
- Lokalizacja: Gliwice
"Teoretycznie do samych rezerw tłuszczowych dobieramy się po 2 godzinach wysiłku. Wcześniej nasz organizm może czerpać energię z różnych innych źródeł. Są to glukoza z krwi, glikogen z mięśni, trójglicerydy wewnątrzmięśniowe, trójglicerydy z krwi i zanim dobierzemy się do samej tkanki tłuszczowej minie strasznie dużo czasu" - np to jest niepoważne. Nie chciałem wywoływać dyskusji, chciałem tylko skrytykować...bo mogę.
A co do stojącej wagi,mimo poważnych wysiłków. Jest coś takiego jak bilans energetyczny i może tu należy szukać odpowiedzi. Nic Pan Anioł1979 nie wspomniał o innych aspektach swojej sportowej kariery ( dieta, styl życia, skłonność do używek etc. ) Nie jestem żadnym autorytetem w opisywanej materii, niemniej jako absolwent AWF i trener posiadam pewną wiedzę, doświadczenie i dozę wyobraźni.
Również pozdrawiam.
A co do stojącej wagi,mimo poważnych wysiłków. Jest coś takiego jak bilans energetyczny i może tu należy szukać odpowiedzi. Nic Pan Anioł1979 nie wspomniał o innych aspektach swojej sportowej kariery ( dieta, styl życia, skłonność do używek etc. ) Nie jestem żadnym autorytetem w opisywanej materii, niemniej jako absolwent AWF i trener posiadam pewną wiedzę, doświadczenie i dozę wyobraźni.
Również pozdrawiam.
tromba69
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2244
- Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49
Myślę, ze bilans energetyczny to podstawa. Trudne deliberować nad metodami zrzucania wagi gdy ktoś, na przykład regularnie się objada. Jest spora grupa biegaczy, która uznaje, że skoro był trening to i musi być stosowna wyżerka. Nie wspomnę już o piwku no bo wiadomo, organizm wymęczony to mu się należy
Nadmieniam też, że piszę to z pozycji gościa, który poprzez aktywność i stosowne menu, zrzucił kiedyś 32 kg. Tak więc można, teraz przykleilo mi się jakieś 4-5 kg i nie mogę zrzucić ale doskonale wiem z jakiego powodu.
Reasumując, te całe dywagacje mają sens pod warunkiem, że nie pakujemy w siebie 3-4 tys kalorii dziennie,...
Nadmieniam też, że piszę to z pozycji gościa, który poprzez aktywność i stosowne menu, zrzucił kiedyś 32 kg. Tak więc można, teraz przykleilo mi się jakieś 4-5 kg i nie mogę zrzucić ale doskonale wiem z jakiego powodu.
Reasumując, te całe dywagacje mają sens pod warunkiem, że nie pakujemy w siebie 3-4 tys kalorii dziennie,...
- Polman Jersey
- Wyga
- Posty: 111
- Rejestracja: 19 gru 2009, 13:45
- Życiówka na 10k: 36:15
- Życiówka w maratonie: 2:56:21
Odchudzanie to matematyka. I nic poza tym.
Załóżmy, że mój organizm potrzebuje każdego dnia powiedzmy 2200kcal do życia, a zarazem utrzymania określonej wagi. Jeśli więc będę dostarczał te 2200 kcal dzień w dzień, to waga nie drgnie.
Jeśli będę serwował o 1, 10, 50 czy 200 kcal więcej, to waga zacznie wzrastać (wolniej bądź szybciej).
Analogicznie, jeśli porcja będzie mniejsza niż 2200 kcal choćby o kilka kalorii, to waga poleci i będę tracił kilogramy.
Załóżmy, że mój organizm potrzebuje każdego dnia powiedzmy 2200kcal do życia, a zarazem utrzymania określonej wagi. Jeśli więc będę dostarczał te 2200 kcal dzień w dzień, to waga nie drgnie.
Jeśli będę serwował o 1, 10, 50 czy 200 kcal więcej, to waga zacznie wzrastać (wolniej bądź szybciej).
Analogicznie, jeśli porcja będzie mniejsza niż 2200 kcal choćby o kilka kalorii, to waga poleci i będę tracił kilogramy.
P.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
Nie do końca...to tez metabolizm...na przykład organizm "głodzony" (1 posilek dziennie) przestawia się w tryb "oszczednościowy" i metabolizm zwalnia...potem zdziwienie "że przeciez jem jak ptaszek, a tyję"...znam z praktyki, bo ex-zona w ten sposób rozregulowała sobie metabolizm dokumentnie, potem musiała na nowo go uczyć...de facto "dużo" jedząc (aktywność fizyczna była kolejnym krokiem). Na badaniach wyszło jej, że w wieku 40 lat miala metabolizm jak pięćdziesięciokilkulatka.
Tak więc 'bilans energetyczny" owszem, ale zapotrzebowanie organizmu to osobna sprawa i wszelka aktywność fizyczna potrafi przyspieszyć metabolizm powodując spadek wagi nawet bez znaczacych zmian w diecie (oczywiście to działa tylko do pewnego momentu).
--
Axe
Tak więc 'bilans energetyczny" owszem, ale zapotrzebowanie organizmu to osobna sprawa i wszelka aktywność fizyczna potrafi przyspieszyć metabolizm powodując spadek wagi nawet bez znaczacych zmian w diecie (oczywiście to działa tylko do pewnego momentu).
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 11 mar 2015, 16:08
- Życiówka na 10k: 00:52:28
- Życiówka w maratonie: brak
@axe - gdyby tak było to ludzie w obozach koncentracyjnych byliby otyli. Bo jedli dużo za mało. Jeśli ktoś nie chudnie to znaczy, że je tyle ile jego ciało potrzebuje. Przykład Twojej ex-żony jest niestety nic nieznaczący, ponieważ nie można stosować pojedynczych przypadków jako ogólnej zasady. Największym problemem ludzi chcących schudnąć jest to "zapominają" policzyć sobie wszystkich zjedzonych kalorii, albo je mocno zaniżają. I wychodzi na papierze, że jedzą jak ten przysłowiowy ptaszek ale nie chudną, czyli na pewno wpadli w ten magiczny tryb oszczędzania energii.
Oczywiście ludzie mogą mieć problem z metabolizmem, jest cały dział medycyny się tym zajmujący. Ale jeśli to dotyka ludzi na diecie to najprawdopodobniej ma to związek ze złym odżywaniem, czyli nie jedzeniem jakichś makro lub mikroelementów w odpowiedniej ilości.
Podobnie nie ma znaczenia unikanie jedzenia pewnych rzeczy, bo one "tuczą". Pewien profesor pokazał, że licząc kalorie można schudnąć nawet jedząc "wszystko" http://en.wikipedia.org/wiki/Twinkie#Twinkie_diet. To był oczywiście pojedynczy przypadek, ale jest ogólnie przyjętą zasadą, że aby schudnąć trzeba mieć ujemny bilans energetyczny i już.
Wg mnie wspominanie o tym, że spowalnianiu metabolizmu jest szkodliwe, bo straszy ludzi, że jeśli tylko zaczną jeść mniej, to im się nie zmieni metabolizm i zaczną jeszcze tyć. A często w przypadku dużej otyłości nawet długotrwała głodówka (pod okiem lekarza) nie spowoduje jakichś strasznych "zniszczeń" w organizmie http://pmj.bmj.com/content/49/569/203.short.
Wydaje mi się, że lepiej jest po prostu napisać, że o ile nie jest się pod opieką lekarzy to długotrwałe "głodzenie" jest niebezpieczne dla zdrowia i życia.
Oczywiście ludzie mogą mieć problem z metabolizmem, jest cały dział medycyny się tym zajmujący. Ale jeśli to dotyka ludzi na diecie to najprawdopodobniej ma to związek ze złym odżywaniem, czyli nie jedzeniem jakichś makro lub mikroelementów w odpowiedniej ilości.
Podobnie nie ma znaczenia unikanie jedzenia pewnych rzeczy, bo one "tuczą". Pewien profesor pokazał, że licząc kalorie można schudnąć nawet jedząc "wszystko" http://en.wikipedia.org/wiki/Twinkie#Twinkie_diet. To był oczywiście pojedynczy przypadek, ale jest ogólnie przyjętą zasadą, że aby schudnąć trzeba mieć ujemny bilans energetyczny i już.
Wg mnie wspominanie o tym, że spowalnianiu metabolizmu jest szkodliwe, bo straszy ludzi, że jeśli tylko zaczną jeść mniej, to im się nie zmieni metabolizm i zaczną jeszcze tyć. A często w przypadku dużej otyłości nawet długotrwała głodówka (pod okiem lekarza) nie spowoduje jakichś strasznych "zniszczeń" w organizmie http://pmj.bmj.com/content/49/569/203.short.
Wydaje mi się, że lepiej jest po prostu napisać, że o ile nie jest się pod opieką lekarzy to długotrwałe "głodzenie" jest niebezpieczne dla zdrowia i życia.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
@benoit: albo nie zrozumiałeś tego, co napisałem, albo nie chciałeś. Nie neguję, że ogólnie trzeba zachować ujemny bilans energetyczny, napisałem tylko, że "nie do końca" to jest tylko to. Przykład z obozem koncentracyjnym to już erystyka w najczystszej postaci. Jest różnica, czy zjesz te same 2000 kalorii na raz w jednym posiłku dziennie i tym samym rozłożonym na 4-5 posiłków. Organizm nie "głoduje" i nie robi całkiem niepotrzebnie zapasów. I znów, ja o "głodzeniu" się pod tytułem 1 posiłek dziennie, a Ty mi od razu wielodniową głodówką po oczach...no weź się zastanów.
Oczywiście masz rację z "problemami ludzi zrzucających wagę" (podjadanie i "zapominanie" o wliczeniu tego na listę), ale czy ja to negowałem?
Edit: a jeszcze powiedz mi,że jak będę pił samą wódkę (jest wysokokaloryczna) w ilości przekraczającej moje zapotrzebowanie, to utyję...wybacz, ale nie sądzę...dieta to nie tylko samo liczenie kalorii ("ile jem"), tylko też jedzenie odpowiednich produktów ("co jem").
--
Axe
Oczywiście masz rację z "problemami ludzi zrzucających wagę" (podjadanie i "zapominanie" o wliczeniu tego na listę), ale czy ja to negowałem?
Edit: a jeszcze powiedz mi,że jak będę pił samą wódkę (jest wysokokaloryczna) w ilości przekraczającej moje zapotrzebowanie, to utyję...wybacz, ale nie sądzę...dieta to nie tylko samo liczenie kalorii ("ile jem"), tylko też jedzenie odpowiednich produktów ("co jem").
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 11 mar 2015, 16:08
- Życiówka na 10k: 00:52:28
- Życiówka w maratonie: brak
@axe - przykład z obozem był głupi, mea culpa. Chodziło mi o to ciągłe straszenie starvation mode, który powoduje, że ludzie mimo, że jedzą mniej przybierają na wadze. Tak nie jest, bo żeby naprawdę zmniejszyć metabolizm, trzeba mocno ciało zagłodzić.
Przykład z wielodniową głodówką miał służyć pokazaniu, że jednak to jednodniowe "głodzenie" nie jest problematyczne o ile organizm ma to co potrzebne do funkcjonowania. Codziennie głodujemy przez noc, przesunięcie zjedzenia pierwszego posiłku do 12 dodaje kilka godzin głodu. Potem jesteśmy syci do spania. Nie wydaje mi się, żeby to miało jakiś wielki negatywny wpływ na organizm. Należy tylko pamiętać, żeby jeść codziennie o tej samej porze.
Najczęstszym problemem w takiej diecie jest jednak to, że jesteśmy mocno głodni do południa więc ciężko może być z wytrzymaniem. Dlatego chyba dietetycy polecają kilka posiłków dziennie, żeby ludzie mający problem z niejedzeniem wytrzymali w diecie.
Nie negowałeś podjadania, chodziło mi o ludzi, którzy mówią, że jedzą jak ptaszek i tyją. Jeśli naprawdę jedzą jak ptaszek i tyją, to powinni iść do lekarza. Częściej jest jednak tak, że nie jedzą jak ptaszek. Ale przez takich ludzi powstają legendy o tych zmianach metabolizmu.
Porównywanie picia wódki do jedzenia, też jest jednak nie na miejscu.
Zgadzam się, sam bilans energetyczny to nie wszystko, ale jednak o ile je się normalnie, tylko mniej, to jest najważniejszy.
Jeśli ktoś zjadałby 10tys kcal dziennie samych zdrowych rzeczy, to nadal by przytył.
Przykład z wielodniową głodówką miał służyć pokazaniu, że jednak to jednodniowe "głodzenie" nie jest problematyczne o ile organizm ma to co potrzebne do funkcjonowania. Codziennie głodujemy przez noc, przesunięcie zjedzenia pierwszego posiłku do 12 dodaje kilka godzin głodu. Potem jesteśmy syci do spania. Nie wydaje mi się, żeby to miało jakiś wielki negatywny wpływ na organizm. Należy tylko pamiętać, żeby jeść codziennie o tej samej porze.
Najczęstszym problemem w takiej diecie jest jednak to, że jesteśmy mocno głodni do południa więc ciężko może być z wytrzymaniem. Dlatego chyba dietetycy polecają kilka posiłków dziennie, żeby ludzie mający problem z niejedzeniem wytrzymali w diecie.
Nie negowałeś podjadania, chodziło mi o ludzi, którzy mówią, że jedzą jak ptaszek i tyją. Jeśli naprawdę jedzą jak ptaszek i tyją, to powinni iść do lekarza. Częściej jest jednak tak, że nie jedzą jak ptaszek. Ale przez takich ludzi powstają legendy o tych zmianach metabolizmu.
Porównywanie picia wódki do jedzenia, też jest jednak nie na miejscu.
Zgadzam się, sam bilans energetyczny to nie wszystko, ale jednak o ile je się normalnie, tylko mniej, to jest najważniejszy.
Jeśli ktoś zjadałby 10tys kcal dziennie samych zdrowych rzeczy, to nadal by przytył.
-
- Wyga
- Posty: 71
- Rejestracja: 12 lis 2008, 21:36
- Życiówka na 10k: 39,31
- Życiówka w maratonie: 4,06
- Lokalizacja: Gliwice
"Jeśli ktoś zjadałby 10tys kcal dziennie samych zdrowych rzeczy, to nadal by przytył" - a niekoniecznie. Kiedyś przez 2 m-ce jadłem rzeczone 10 tyś kcal i przytyłem - uwaga- 0,5 kg. Zasuwałem na dwie poważne sesje treningowe dziennie i tyle.
tromba69
- mow_mi_stefan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 481
- Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:05
- Życiówka w maratonie: 4:09
10tys kcal to ogromna masa jedzenia. Trudno mi sobie wyobrazić, że waga prawie nie drgnęła, jeżeli np szklanka ugotowanej kaszy (np gryczanej) ma 150kcal (140g). Dostarczając 60% energii z węgli, musiałeś jeść (6000/150kcal)*140g => 5,6kg! samej (ugotowanej) kaszy dziennie. DO tego białko, tłuszcze i płyny....masakryczne ilościMichalski Paweł pisze:"Jeśli ktoś zjadałby 10tys kcal dziennie samych zdrowych rzeczy, to nadal by przytył" - a niekoniecznie. Kiedyś przez 2 m-ce jadłem rzeczone 10 tyś kcal i przytyłem - uwaga- 0,5 kg. Zasuwałem na dwie poważne sesje treningowe dziennie i tyle.
czuj duch, Paweł
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
-
- Wyga
- Posty: 71
- Rejestracja: 12 lis 2008, 21:36
- Życiówka na 10k: 39,31
- Życiówka w maratonie: 4,06
- Lokalizacja: Gliwice
No wybacz Stefan, ale patrzysz na świat tylko przez pryzmat miski kaszy? Są bardziej kaloryczne źródła. Nie pragnę udowadniać i przekonywać Stefka, fana kaszy. Bez obrazy.
tromba69