Komentarz do artykułu Wyjaśniamy, jak działają żele dla biegaczy
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1726
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł Wyjaśniamy, jak działają żele dla biegaczy
-
- Dyskutant
- Posty: 44
- Rejestracja: 19 lut 2014, 09:45
- Życiówka na 10k: 41,20
- Życiówka w maratonie: brak
biegam dla zdrowia i w życiu bym tej chemii nie stosował, ale jak kto woli...
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Powinniśmy zrobić ankietę, żeby zobaczyć od jakiego poziomu sportowego rośnie zainteresowanie żelami na zawodach. Biegając maraton w 2:10 żelu się nie bierze. Ja biegnąc kiedyś ten mój maraton w okolicach 3 godzin coś tam wziąłem ale nie wiem czy to było mi potrzebne?
Może się wypowiedzą koledzy i koleżanki z róznych poziomów: czy biegnąc maraton biorą żel czy nie?
Może się wypowiedzą koledzy i koleżanki z róznych poziomów: czy biegnąc maraton biorą żel czy nie?
-
- Stary Wyga
- Posty: 181
- Rejestracja: 26 mar 2011, 20:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bydgoszcz
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 282
- Rejestracja: 10 sty 2013, 16:09
- Życiówka na 10k: 39:48 min
- Życiówka w maratonie: 3:05:30
- Lokalizacja: Polska B
Na ostatnim (3:05h) miałem 2 żele z czego zużyłem pół, zjadłem banana, ale popijałem od 25km własnym napojem z węglami z butelki. Zatrzymywanie się przy paśnikach po 20km jest dla mnie zbyt wybijające z rytmu. I zastanawiam się czy przyczyną osłabnięcia koło 35km nie było przyjęcie zbyt małej ilości kalorii.
Na trailowych Wigrach poszły dwa żele i z litr carbonoxu z bukłaka na plecach. I zero zatrzymywania się po drodze.
Na trailowych Wigrach poszły dwa żele i z litr carbonoxu z bukłaka na plecach. I zero zatrzymywania się po drodze.
- Marc.Slonik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2004
- Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
- Życiówka na 10k: 44:12
- Życiówka w maratonie: 3:23:55
- Lokalizacja: Bruksela, Belgia
- Kontakt:
Ja na długich biegach posilam się pierwszy raz po 10km i potem co 8. Przy pierwszym razie jestem jeszcze w stanie żuć bez utraty oddechu więc wybieram dwie suszone figi (muszą być dość miękkie, przesuszone się nie sprawdzają), ale na kolejne "posiłki" wybieram już żele. Moim zdaniem działają, ale czy jest to rzeczywisty zastryk energii czy efekt placebo tego nie potrafię powiedzieć.
Mój blog na forum: 2016 trzy maratony w tym dwa naprawdę
Komentarze do bloga
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/14642690
Komentarze do bloga
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/14642690
-
- Wyga
- Posty: 60
- Rejestracja: 15 mar 2014, 22:21
- Życiówka na 10k: 42:21
- Życiówka w maratonie: 3:59:24
Pomijając kontrowersyjny aspekt grupy krwi, czy autor tego artykułu choć raz zastanowił się nad budową tego zdania?Z moją grupą krwi nie mogę sobie pozwolić na żele kofeinowe, bo w ostatecznym rozrachunku, mimo szybkiego odzysku energii, w konsekwencji działają na mnie destrukcyjnie, a wręcz szkodliwie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 513
- Rejestracja: 31 sty 2012, 09:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Czyli rozumiem, że autor sugeruje, że jak ktoś przed biegiem się nie rozgrzeje to żel nie pomoże. A czy samym biegiem się człowiek nie rozgrzeje, o co tu chodzi?Pamiętaj, że po przyjęciu żelu, jeśli się nie rozgrzewasz, to po ok. 30 minutach organizm wykrywając cukier we krwi zacznie wydzielać insulinę próbując go zneutralizować. Potem nie można się dziwić, że żel nic nie pomógł podczas biegu, ale to nie jego wina, tylko Twojej bezmyślności.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 12
- Rejestracja: 11 lip 2014, 11:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:36
witam
trening, trening, i jeszcze raz trening. ot co jest receptą na zyciówki i kryzysy podczas maratonów. pozdrawiam.
trening, trening, i jeszcze raz trening. ot co jest receptą na zyciówki i kryzysy podczas maratonów. pozdrawiam.
- Marc.Slonik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2004
- Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
- Życiówka na 10k: 44:12
- Życiówka w maratonie: 3:23:55
- Lokalizacja: Bruksela, Belgia
- Kontakt:
Chyba chodziło o to, że żele są przeznaczone do zażywania w czasie treningu (rozgrzewka jest jego częścią) lub zawodów, a nie przed nimi. Zjedzenie żelu na śniadanie przed maratonem nie doda nam energii, ale rzeczywiście dało by się napisać to jaśniej.axell pisze:Czyli rozumiem, że autor sugeruje, że jak ktoś przed biegiem się nie rozgrzeje to żel nie pomoże. A czy samym biegiem się człowiek nie rozgrzeje, o co tu chodzi?
Nie bagatelizowałbym znaczenia właściwej diety, regeneracji między jednostkami treningowymi i dpowiedniej ilości snu. Często te kwestie kryją przyczynę braku postępów lub nawet spadku formy pomimo intensywnego i dobrze dobranego treningu.mihałbydgoszcz pisze:witam
trening, trening, i jeszcze raz trening. ot co jest receptą na zyciówki i kryzysy podczas maratonów. pozdrawiam.
Mój blog na forum: 2016 trzy maratony w tym dwa naprawdę
Komentarze do bloga
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/14642690
Komentarze do bloga
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/14642690
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Bo w tym cały jest ambaras by ręka napisała, co głowa widzi, więc sobie porobię dopiski do autora myśli.Marc.Slonik pisze:Chyba chodziło o to, że żele są przeznaczone do zażywania w czasie treningu (rozgrzewka jest jego częścią) lub zawodów, a nie przed nimi. Zjedzenie żelu na śniadanie przed maratonem nie doda nam energii, ale rzeczywiście dało by się napisać to jaśniej.axell pisze:Czyli rozumiem, że autor sugeruje, że jak ktoś przed biegiem się nie rozgrzeje to żel nie pomoże. A czy samym biegiem się człowiek nie rozgrzeje, o co tu chodzi?
1. O co chodzi z rozgrzewką itepe: jeżeli wrzucimy sobie cukier do krwiobiegu (żel), a nie jesteśmy w trakcie aktywności fizycznej (rozgrzewka/bieg) to organizm zbije jego poziom insuliną i zamiast dostać kopa ruszymy zamuleni. Rozwiązaniem bez rozgrzewki jest tak późno przyjąć żarło, by nie zdążyło się przyswoić (to przeważnie umowne 10min - 15min przed startem).
2. Jedzenie żeli na 40-tym nie ma sensu, o ile właśnie nie stoicie pod ścianą czy idziecie. Z prostego powodu: jeżeli Wasze tempo jest szybsze niż 6-7min/km to nie skorzystacie z łykanego cukru zanim dobiegniecie do mety (nie wchłonie się)
3. "Przesłodzenie się" izotonikiem - mocno mało precyzyjne, rozchodzi się o to, że a) izo + żel jest mniej izo bo mu się zmniejsza wchłanialność (a w tym izo moc) b) organizm ma ograniczoną przepustowość przyjmowania pokarmów (w tym cukru). Przeciętnie 40-70g WW na godzinę. Jeżeli przesadzicie, to żołądek się z dużym prawdopodobieństwem zbuntuje.
4. Z tego samego powodu wynika fakt, że jedzenie nie uratuje Wam maratonu, jeżeli lecicie bez przygotowania fizycznego i naładowania glikogenem - nie dacie rady w czasie biegu dostarczyć tyle energii, by mieć dodatni bilans. To trzeba mieć albo wyćwiczone (biegi bez słodzenia, by palić tłuszcze), albo naładowane (pękacie od węgli) by jakoś poszło.
5. Żel na połówkę przy normalnym przygotowaniu nie jest potrzebny - organizm ma dość swoich zapasów na taki dystans i przeważnie lepiej całą jego moc skoncentrować na biegu (ew. coś do picia w połowie).
6. Dziurawienie agrafkami spodenek vs. kupno pasa za 30zł. Hmm... nie wiem, raczej czułbym się średnio jakby mi tak dyndało (a można jeszcze przykleić taśmą do np. przedramienia), niemniej na szczęście to nie mój problem, gdyż poza jednym eksperymentem maratony robię na bananach.
Ostatnio zmieniony 24 lut 2015, 16:08 przez jabbur, łącznie zmieniany 1 raz.
- Bacio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1229
- Rejestracja: 22 cze 2013, 00:11
- Życiówka na 10k: 55:09
- Życiówka w maratonie: 5:12:13
Biegam powoli, ale zawsze mam lepszy start, kiedy 15 minut przed biegiem zjem przecier jabłkowo-bananowo-marchewkowy "Kubuś". Nie jest to żel, ale dawka cukru na pewno solidna.jabbur pisze:1. O co chodzi z rozgrzewką itepe: jeżeli wrzucimy sobie cukier do krwiobiegu (żel), a nie jesteśmy w trakcie aktywności fizycznej (rozgrzewka/bieg) to organizm zbije jego poziom insuliną i zamiast dostać kopa ruszymy zamuleni. Rozwiązaniem bez rozgrzewki jest tak późno przyjąć żarło, by nie zdążyło się przyswoić (mniej niż 10min przed startem).
Różne kombinacje testowałem na sobie na półmaratonach i długich wybieganiach, ale chyba nigdy żel+izo nie dały dobrego efektujabbur pisze:3. "Przesłodzenie się" izotonikiem - mocno mało precyzyjne, rozchodzi się o to, że a) izo + żel jest mniej izo bo mu się zmniejsza wchłanialność (a w tym izo moc) b) organizm ma ograniczoną przepustowość przyjmowania pokarmów (w tym cukru). Przeciętnie 40-70g WW na godzinę. Jeżeli przesadzicie, to żołądek się z dużym prawdopodobieństwem zbuntuje.
Albo żel + woda, albo izo (+ woda).
Ja lubię w 2/3 półmaratonu coś zjeść (najlepiej np. pół banana lub znowu saszetkę "Kubusia") - pewnie placebo, ale budzi mnie ze zmęczenia. (Albo po prostu lubię jeść słodkiejabbur pisze:5. Żel na połówkę przy normalnym przygotowaniu nie jest potrzebny - organizm ma dość swoich zapasów na taki dystans.
Na pierwszym moim biegu w życiu gdzie testowałem żele (aby zobaczyć jak nosić, jak sięgać, itp. - nie potrzebowałem jeść tylko uczyć się używać) jeden mi z pasa wypadł, a drugi pokaleczył "boczek".jabbur pisze:6. Dziurawienie agrafkami spodenek vs. kupno pasa za 30zł. Nie wiem, raczej czułbym się średnio jakby mi dyndało tak, ale na szczęście to nie mój problem, gdyż poza jednym eksperymentem maratony robię na bananach.
Ostatnio biegałem parę razy na bananach i to jest chyba najlepsze rozwiązanie na moich niskich prędkościach.
"Isostarowe" żele mnie zasładzają, a dobrze toleruję "Mule bar", pewnie te drugie mogą być finansowo nieakceptowalne dla osób dużo biegających.
P.S. Podziwiam naukowo-poważne podejście jabbura do treningu. Ma bardzo cenne spostrzeżenia i chyba już niedługo z Jego wypowiedzi będzie można ciekawą książkę zrobić. Ja sam chciałem tak poważnie do tego podejść, ale jakoś ostatnio mi uczucia w biegu, a nie nauka przychodzą do głowy
1. Tu trochę o biegomarszowaniu... www.biegomarsz.pl
2. A to mój blog biegowy
->>> 3. Tu KLIK na komentarze do mojego bloga biegowego <<<-
Pozdrawiam, Bacio - Może ostatni, ale na mecie!
2. A to mój blog biegowy
->>> 3. Tu KLIK na komentarze do mojego bloga biegowego <<<-
Pozdrawiam, Bacio - Może ostatni, ale na mecie!
-
- Dyskutant
- Posty: 44
- Rejestracja: 19 lut 2014, 09:45
- Życiówka na 10k: 41,20
- Życiówka w maratonie: brak
feelipe, dlatego napisałem "jak kto woli"
Przeczytałem kiedyś skład kilku żeli:
W każdym jest sorbinian potasu - konserwant rakotwórczy
znalazły sie takie z syropem glukozowo-fruktozowym : masakra przez duże M
i wiele, wiele innych "surprajsów"
Dodam, że izotoniki (i inne słodkie helenki, sprajty, fanty) są konserowane benzoesanem sodu - rakotwórczy
sporo także ma wspomniany wyżej syrop g-f
Truć się po to, żeby biegać?... taki oksymoron mi wychodzi
Przeczytałem kiedyś skład kilku żeli:
W każdym jest sorbinian potasu - konserwant rakotwórczy
znalazły sie takie z syropem glukozowo-fruktozowym : masakra przez duże M
i wiele, wiele innych "surprajsów"
Dodam, że izotoniki (i inne słodkie helenki, sprajty, fanty) są konserowane benzoesanem sodu - rakotwórczy
sporo także ma wspomniany wyżej syrop g-f
Truć się po to, żeby biegać?... taki oksymoron mi wychodzi
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Spoko, ja podziwiam, że zapłaciłeś Galloway'owi i masz zamiar cisnąć po 47km na wybieganiachBacio pisze: P.S. Podziwiam naukowo-poważne podejście jabbura do treningu. Ma bardzo cenne spostrzeżenia i chyba już niedługo z Jego wypowiedzi będzie można ciekawą książkę zrobić. Ja sam chciałem tak poważnie do tego podejść, ale jakoś ostatnio mi uczucia w biegu, a nie nauka przychodzą do głowy
- ktoś mi tam już sugerował bym zrobił ebooka z tego co na blogu, ale nie czuję się jeszcze na tyle mocny w temacie. Jak już będę najszybszy na świecie i mniej przekonany do tego co piszę, to może wtedy