Komentarz do artykułu Życiówki? Rekordy? Wszystko w Twojej... głowie!
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1737
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł Życiówki? Rekordy? Wszystko w Twojej... głowie!
- Johnny Żuberek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 783
- Rejestracja: 02 gru 2013, 15:47
- Życiówka na 10k: 49:18
- Życiówka w maratonie: DNF
- Lokalizacja: Mogilany
- Kontakt:
W pełni zgadzam się z większością tez - z wyjątkiem:
I co? I 2:02
Kiedyś tak zrobiłem - jak Marzannę 2013 zacząłem za szybko (plan był na 1:55 się zakręcić, 1:59 wydawało się oczywistością, natomiast ja szedłem na 1:47-1:48). Myślałem, jak po skończonym biegu pochwalę się wszystkim wynikiem 1:49:xx„Wybiegnij” poza bieg.
Skup się na tym co będziesz robić po skończonym biegu. Pomyśl o pysznym obiedzie jako nagrodzie za wykonany wysiłek, może o zakupach, które trzeba zrobić. W czasie treningu jest to też dobry czas, by zaplanować swój dzień.
I co? I 2:02
PB: 1000m - 3:54,7 * 5k - 24:01 * 10k - 49:18 * HM - 2:02:26
ZCZASODYSTANSEMZMAGACTWO *** POCHWAŁOZJEBKOPORADNIA *** STARE_DZIEJE *** STARA_KOMENTOWNIA
ZCZASODYSTANSEMZMAGACTWO *** POCHWAŁOZJEBKOPORADNIA *** STARE_DZIEJE *** STARA_KOMENTOWNIA
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 12
- Rejestracja: 30 paź 2013, 18:02
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wszystko fajnie, jeśli to "przekraczanie swoich możliwości" dotyczy osoby w 100% zdrowej i wytrenowanej. Boom biegowy dotknął jednak również osób niespecjalnie do biegania stworzonych, które też chcą pobić za każdym razem swój rekord (chwała im za to!).
I takie ignorowanie objawów wyczerpania może równie dobrze oznaczać, iż mamy jeszcze rezerwy, których organizm broni - ale może też oznaczać czerwone światło...
I takie ignorowanie objawów wyczerpania może równie dobrze oznaczać, iż mamy jeszcze rezerwy, których organizm broni - ale może też oznaczać czerwone światło...
- BiegaczPo50
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 18 maja 2014, 14:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Podczas długich biegów staram się wprowadzić w stan zwany "flow": znikają myśli o tym, ile kilometrów pozostało, jest tylko rytm biegu, tu i teraz. Motywacją jest nie cel - np. życiówka - a sam proces, jakim jest bieg. Co ciekawe, trudno to "włączyć" na dystansie poniżej 15 kilometrów. Może to kwestia osiągania pewnej równowagi pomiędzy wkładanym wysiłkiem i odczuwanym zmęczeniem? Pozdrawiam
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 928
- Rejestracja: 08 sie 2011, 17:25
- Życiówka na 10k: 34:29
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
Musze powiedzieć, że przez to, że naczytałem się za dużo o tym, że trenując zbyt mocno nie osiągnę progresu - ba, nawet się cofne zacząłem trenować zbyt asekuracyjnie.
Każdy trening robiłem tak by czuć luz w nogach i straciłem swoją pewność na zawodach, kiedy przychodzi zmęczenie, nie jestem do niego przygotowany, te kilka mocniejszych treningów wcale nie pomogło. Czułem strach przed tym, że będę cierpiał.
Także jeśli ktoś już swoje wybiegał i nie jest totalnym amatorem musi trenować mocno jeśli chce poprawić swoje życiówki. Ja niestety cały - przepracowany wydawałoby się dobrze - rok w plecy bo trenowałem "zbyt lekko", nie polecam. Oczywiście nie można przegiąć w tą i w drugą stronę też trenując za mocno bo się przetrenujemy lub złapiemy kontuzje.
Wydaje mi się, że powstało zbyt dużo artykułów o tym, że spokojny trening prowadzi do sukcesu. Tak może jest kiedy ma się 12lat, jeśli się jest starszym i ciało jest na to gotowe trzeba robić konkretną robotę i nie bać się wyzwań, nie bać się tego, że na ostatnim kilometrze zabraknie mi mocy. Niektóre treningi kończyć na 100% możliwości by ogranizm wiedział czego się może spodziewać w przyszłości. Trzeba obserwować ogranizm czy zdążył się zregenerować i czy można już dołożyć do pieca. Należy zaobserwować co jaki czas możemy sobie pozwolić na więcej. Mam nadzieje, że zmotywowałem kogoś do pracy, do walki o swoje życiówki
Każdy trening robiłem tak by czuć luz w nogach i straciłem swoją pewność na zawodach, kiedy przychodzi zmęczenie, nie jestem do niego przygotowany, te kilka mocniejszych treningów wcale nie pomogło. Czułem strach przed tym, że będę cierpiał.
Także jeśli ktoś już swoje wybiegał i nie jest totalnym amatorem musi trenować mocno jeśli chce poprawić swoje życiówki. Ja niestety cały - przepracowany wydawałoby się dobrze - rok w plecy bo trenowałem "zbyt lekko", nie polecam. Oczywiście nie można przegiąć w tą i w drugą stronę też trenując za mocno bo się przetrenujemy lub złapiemy kontuzje.
Wydaje mi się, że powstało zbyt dużo artykułów o tym, że spokojny trening prowadzi do sukcesu. Tak może jest kiedy ma się 12lat, jeśli się jest starszym i ciało jest na to gotowe trzeba robić konkretną robotę i nie bać się wyzwań, nie bać się tego, że na ostatnim kilometrze zabraknie mi mocy. Niektóre treningi kończyć na 100% możliwości by ogranizm wiedział czego się może spodziewać w przyszłości. Trzeba obserwować ogranizm czy zdążył się zregenerować i czy można już dołożyć do pieca. Należy zaobserwować co jaki czas możemy sobie pozwolić na więcej. Mam nadzieje, że zmotywowałem kogoś do pracy, do walki o swoje życiówki
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13294
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Runner, nie całkiem. Po pierwsze ten artykuł nie jest dla ciebie ani dla średniaków, tylko dla początkujących których celem jest pokonanie dystansu.
Co do twojego problemu. Jest bardzo ciężko znalesc przyczynę braku motywacji na zawodach.
Może to być:
- błędy w treningu
- możesz być wewnętrznie wypalony
- możesz się bać podświadomie tego wysiłku, i do tego potrzebujesz parę zawodów
ale tez
- możesz mieć braki żelaza
- jakieś zapalenie w organizmie (zęby lub dziąsło?)
- zbadaj krew
Co może pomoc:
"RESET"
Zrób przerwę. 1-2 tygodnie bez biegania. Potem tydzień spokojnie z 3 dniami wolnego i wtedy jeszcze raz MD trening. To niekiedy daje ochotę do walki. Niekiedy. Albo spróbuj coś nowego: 3000???
Pozd
Rolli, który już przeszedł 4-5x takie kryzysy.
Co do twojego problemu. Jest bardzo ciężko znalesc przyczynę braku motywacji na zawodach.
Może to być:
- błędy w treningu
- możesz być wewnętrznie wypalony
- możesz się bać podświadomie tego wysiłku, i do tego potrzebujesz parę zawodów
ale tez
- możesz mieć braki żelaza
- jakieś zapalenie w organizmie (zęby lub dziąsło?)
- zbadaj krew
Co może pomoc:
"RESET"
Zrób przerwę. 1-2 tygodnie bez biegania. Potem tydzień spokojnie z 3 dniami wolnego i wtedy jeszcze raz MD trening. To niekiedy daje ochotę do walki. Niekiedy. Albo spróbuj coś nowego: 3000???
Pozd
Rolli, który już przeszedł 4-5x takie kryzysy.
-
- Wyga
- Posty: 86
- Rejestracja: 13 paź 2013, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
hahaha,
prawie wszystkie te "kruczki" stosowałam na swoich biegach i treningach. jak biegałam, wyjątkowo zmęczona, na 10 km na ostatnim nie dość, że "mówiłam" do siebie jak malutko już zostało do mety to jeszcze przemawiałam czule - "Maleńka" i "Kotku" - pomogło! Dobiegłam w czasie, którego się zupełnie nie spodziewałam!
prawie wszystkie te "kruczki" stosowałam na swoich biegach i treningach. jak biegałam, wyjątkowo zmęczona, na 10 km na ostatnim nie dość, że "mówiłam" do siebie jak malutko już zostało do mety to jeszcze przemawiałam czule - "Maleńka" i "Kotku" - pomogło! Dobiegłam w czasie, którego się zupełnie nie spodziewałam!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 928
- Rejestracja: 08 sie 2011, 17:25
- Życiówka na 10k: 34:29
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
Heh, właśne jestem już po resercie ostatnie 3 tygodnie ładnie ładuje baterie (siła, tlen) i biega mi się już całkiem przyzwoicie, miałem zbyt nudny trening to mnie męczyło, teraz jak zacząłem robić nowe ćwiczenia (skoki do klatki w piachu, ćwiczenia siłowe na inne partie ciała) robie więcej przebieżek i bardziej się angażuje bardzo ładnie mi się biega, a najważniejsze sprawia mi to przyjemność. Co do diety też nie odżywiałem się najlepiej wiadomo student :-D jednak teraz zwracam na to większą uwagę.Rolli pisze:Runner, nie całkiem. Po pierwsze ten artykuł nie jest dla ciebie ani dla średniaków, tylko dla początkujących których celem jest pokonanie dystansu.
Co do twojego problemu. Jest bardzo ciężko znalesc przyczynę braku motywacji na zawodach.
Może to być:
- błędy w treningu
- możesz być wewnętrznie wypalony
- możesz się bać podświadomie tego wysiłku, i do tego potrzebujesz parę zawodów
ale tez
- możesz mieć braki żelaza
- jakieś zapalenie w organizmie (zęby lub dziąsło?)
- zbadaj krew
Co może pomoc:
"RESET"
Zrób przerwę. 1-2 tygodnie bez biegania. Potem tydzień spokojnie z 3 dniami wolnego i wtedy jeszcze raz MD trening. To niekiedy daje ochotę do walki. Niekiedy. Albo spróbuj coś nowego: 3000???
Pozd
Rolli, który już przeszedł 4-5x takie kryzysy.
Wypalony nie jestem, to na pewno, mam swój cel do którego dąże i się nie poddam
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9661
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wszystko to jest proste jak noga w kolanie przy lądowaniu na piętę u pani na drugim zdjęciu
Aż mnie zęby zabolały jak to zobaczyłem
Aż mnie zęby zabolały jak to zobaczyłem
-
- Stary Wyga
- Posty: 188
- Rejestracja: 02 lip 2012, 12:17
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Niezłym sposobem na wytrzymanie w tempie do końca biegu jest moim zdaniem... wykrzywienie twarzy. Nie wygląda to może najlepiej, ale pomaga. Da się tu chyba nawet znaleźć fizjologiczne uzasadnienie: przy wykrzywieniu marszczy się nos i w efekcie rozszerzają się przegrody nosowe, a dzięki temu łatwiej się oddycha. Polecam samemu to wypróbować: najpierw pooddychać szybko z normalną miną, a po chwili ze zmarszczonym nosem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 928
- Rejestracja: 08 sie 2011, 17:25
- Życiówka na 10k: 34:29
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
Kto oddycha nosem na finishu ?
- KrzysiekJ
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1571
- Rejestracja: 06 lis 2013, 16:29
- Życiówka na 10k: 38:00 z treningu
- Życiówka w maratonie: 2:57:26 atest
- Lokalizacja: Gdańsk
Jeśli walczy się o przetrwanie, to może i marszczenie się pomaga.
Niemniej, jeśli mamy zgodnie z zaleceniami Jerzego Skarżyńskiego tak rozłożyć siły, żeby na koniec mijać konkurencję niczym furmanki, to zdecydowanie marszczyć się nie wypada.
Twarz musi być luźniutka, uśmiechnięta, sylwetka prosta, a zmęczenie schowane głęboko do kieszeni.
Wygrana cieszy, a wygrana z klasą dodatkowo osłabia morale przeciwnika
Oglądałem wczoraj na youtub'ie człowieka uprawiającego kalistenikę. Pokazał wiele niesamowitych ćwiczeń na drążku, ale najbardziej spodobało mi się, jak podczas podciągania się na jednej ręce "przy okazji" poprawiał sobie czapeczkę na głowie. A wszystko to z niesamowitą lekkością i bez okazywania jakichkolwiek oznak zmęczenia i szczególnego zaangażowania w te ćwiczenia. Gdybym nie wiedział jak trudne jest podciąganie, to pomyślałbym że to absolutna bułka z masłem.
Niemniej, jeśli mamy zgodnie z zaleceniami Jerzego Skarżyńskiego tak rozłożyć siły, żeby na koniec mijać konkurencję niczym furmanki, to zdecydowanie marszczyć się nie wypada.
Twarz musi być luźniutka, uśmiechnięta, sylwetka prosta, a zmęczenie schowane głęboko do kieszeni.
Wygrana cieszy, a wygrana z klasą dodatkowo osłabia morale przeciwnika
Oglądałem wczoraj na youtub'ie człowieka uprawiającego kalistenikę. Pokazał wiele niesamowitych ćwiczeń na drążku, ale najbardziej spodobało mi się, jak podczas podciągania się na jednej ręce "przy okazji" poprawiał sobie czapeczkę na głowie. A wszystko to z niesamowitą lekkością i bez okazywania jakichkolwiek oznak zmęczenia i szczególnego zaangażowania w te ćwiczenia. Gdybym nie wiedział jak trudne jest podciąganie, to pomyślałbym że to absolutna bułka z masłem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13294
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Takich idiotów, którzy najpierw pokazują zęby a potem gryza przeciwnika własnie tydzień temu zdyskwalifikowali i wyrzucili z Brazylii.chiżu pisze:Niezłym sposobem na wytrzymanie w tempie do końca biegu jest moim zdaniem... wykrzywienie twarzy. Nie wygląda to może najlepiej, ale pomaga. Da się tu chyba nawet znaleźć fizjologiczne uzasadnienie: przy wykrzywieniu marszczy się nos i w efekcie rozszerzają się przegrody nosowe, a dzięki temu łatwiej się oddycha. Polecam samemu to wypróbować: najpierw pooddychać szybko z normalną miną, a po chwili ze zmarszczonym nosem.
-
- Stary Wyga
- Posty: 188
- Rejestracja: 02 lip 2012, 12:17
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie pisałem o oddychaniu samym nosem. Ja oddycham jednocześnie tym i tym.Runner11 pisze:Kto oddycha nosem na finishu ?
Wyrzucić nie wyrzucili, ale zakazali wstępu na stadionyRolli pisze:Takich idiotów, którzy najpierw pokazują zęby a potem gryza przeciwnika własnie tydzień temu zdyskwalifikowali i wyrzucili z Brazylii.
- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 874
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Zbyt monotonny trening może doprowadzić do wypalenia się/przetrenowania się.Runner11 pisze:Heh, właśne jestem już po resercie ostatnie 3 tygodnie ładnie ładuje baterie (siła, tlen) i biega mi się już całkiem przyzwoicie, miałem zbyt nudny trening to mnie męczyło, teraz jak zacząłem robić nowe ćwiczenia (skoki do klatki w piachu, ćwiczenia siłowe na inne partie ciała) robie więcej przebieżek i bardziej się angażuje bardzo ładnie mi się biega, a najważniejsze sprawia mi to przyjemność. Co do diety też nie odżywiałem się najlepiej wiadomo student :-D jednak teraz zwracam na to większą uwagę.Rolli pisze:Runner, nie całkiem. Po pierwsze ten artykuł nie jest dla ciebie ani dla średniaków, tylko dla początkujących których celem jest pokonanie dystansu.
Co do twojego problemu. Jest bardzo ciężko znalesc przyczynę braku motywacji na zawodach.
Może to być:
- błędy w treningu
- możesz być wewnętrznie wypalony
- możesz się bać podświadomie tego wysiłku, i do tego potrzebujesz parę zawodów
ale tez
- możesz mieć braki żelaza
- jakieś zapalenie w organizmie (zęby lub dziąsło?)
- zbadaj krew
Co może pomoc:
"RESET"
Zrób przerwę. 1-2 tygodnie bez biegania. Potem tydzień spokojnie z 3 dniami wolnego i wtedy jeszcze raz MD trening. To niekiedy daje ochotę do walki. Niekiedy. Albo spróbuj coś nowego: 3000???
Pozd
Rolli, który już przeszedł 4-5x takie kryzysy.
Wypalony nie jestem, to na pewno, mam swój cel do którego dąże i się nie poddam
I o to chodzi, aby to przyjemność sprawiało.
Powodzenia
ku chwale biegania
Blog: https://piotrstanek.pl/
Blog: https://piotrstanek.pl/