
Teraz 13.04 planuje zamach na orlen maraton, tylko coś zdrowie zaczęło szwankować i zaczynam trochę panikować.
Po kolei w poniedziałek rest był generalnie śpie po 6-7h, w wtorek zrobiłem wieczorem trening obwodowy z pominięciem nóg ( zakwasów po półmaratonie jako takich nie miałem tylko przemęczenie organizmu ogólne ). Z wtorku na środę budziłem się w nocy z wyschniętym trochę bolącym gardłem, w środę w ciągu dnia trochę byłem już rozbity, przymulony gardło czasem mi przeszkadzało, temperatura 37,2 ale bez większych tragedii. Stwierdziłem że nie będę przeginać odpuszczę sobie trening bo głupio byłoby się załatwić na maraton. Niestety w nocy bardzo żle spałem i to bez konkretnego powodu czasami głowa mnie bolała, gardło w małym stopniu przeszkadzało, temperaturą miałem 35,8. Teraz siedzę w pracy i czuję się ok, rano pozbyłem się ciemnej flegmy z gardła, które mi nie przeszkadza jakoś specjalnie. Czuje się rozbity bo małej ilości snu tylko. Czy mam iść dzisiaj lekko pobiegać, czy odpuścić sobie i obserwować organizm> Bardzo bym chciał być w sztosie przed maratonem ale też nie chcę jakoś szczególnie przegiąć, a może już za bardzo panikuje


Biorę obecnie Witamina c1000, aspargin, cynk, beta gluken, esbetritox N i streptils. Do tego czosnek i herbata z imbirem plus zielona herbata.
Pomóżcie
