Komentarz do artykułu Ultramaratończyku debiutancie – jeszcz
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1737
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł Ultramaratończyku debiutancie – jeszcze nie jest za późno
- rockduck
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1077
- Rejestracja: 12 lip 2011, 14:26
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Bardzo dobrze napisane
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Stara Polska szkoła. Objętość jest dobra na wszystko. Nie ważne czy chcesz biegać szybciej piątkę, maraton czy ultra - biegaj więcej - to na pewno w końcu przyniesie jakiś skutek
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
A jaka jest ta "nowsza, zagraniczna" szkoła, szczególnie w odniesieniu do ultra?
- rockduck
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1077
- Rejestracja: 12 lip 2011, 14:26
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
nie no w ultra coś tam więcej trzeba nabiegać niż 40 km tygodniowo
no chyba ze 4 x w tyg rower a raz wybieganie 40 km :D
no chyba ze 4 x w tyg rower a raz wybieganie 40 km :D
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
A trzeba? Serio?
O tym jak się biega ultra przy 40-45km przebiegu tygodniowo będę mógł więcej powiedzieć na koniec września. Ale w kategorii 'debiuty' 100km miesięcznie jest wystarczające do ukończenie ze sporym zapasem do limitu, choć aż tak ekstremalnie niskiego kilometrażu nie polecam bo to już trzeba mocno nadrabiać siłą woli
Moim zdaniem, szczególnie dla początkujących, dużo ważniejsze jest przygotowanie siłowe i trening specyficzny: crossy, podbiegi, zbiegi, teren, siłownia, siłownia, siłownia - duży nacisk na nogi, ale też grzbiet, brzuch. Do tego trening na dużych intensywnościach - interwały (1000czki na przykład). Interwały pod górę lub bieżnia z nachyleniem.
Spokojne, dłuższe bieganie ma uzasadnienie raz w tygodniu (albo nawet raz na dwa tygodnie). W pozostałe dni tygodnia każdy przebiegnięty spokojnie płaski kilometr w kontekście górskich ultra daje prawie nic. To strata czasu. Lepiej zrobić co drugi dzień mocny trening specyficzny niż codziennie rypać płaskie kilometry. Mam kolegów co rypią po 120km tygodniowo a po 20km lekkich podbiegów i zbiegów mają dość. I co im to dało?
O tym jak się biega ultra przy 40-45km przebiegu tygodniowo będę mógł więcej powiedzieć na koniec września. Ale w kategorii 'debiuty' 100km miesięcznie jest wystarczające do ukończenie ze sporym zapasem do limitu, choć aż tak ekstremalnie niskiego kilometrażu nie polecam bo to już trzeba mocno nadrabiać siłą woli
Moim zdaniem, szczególnie dla początkujących, dużo ważniejsze jest przygotowanie siłowe i trening specyficzny: crossy, podbiegi, zbiegi, teren, siłownia, siłownia, siłownia - duży nacisk na nogi, ale też grzbiet, brzuch. Do tego trening na dużych intensywnościach - interwały (1000czki na przykład). Interwały pod górę lub bieżnia z nachyleniem.
Spokojne, dłuższe bieganie ma uzasadnienie raz w tygodniu (albo nawet raz na dwa tygodnie). W pozostałe dni tygodnia każdy przebiegnięty spokojnie płaski kilometr w kontekście górskich ultra daje prawie nic. To strata czasu. Lepiej zrobić co drugi dzień mocny trening specyficzny niż codziennie rypać płaskie kilometry. Mam kolegów co rypią po 120km tygodniowo a po 20km lekkich podbiegów i zbiegów mają dość. I co im to dało?
- zapa
- Stary Wyga
- Posty: 200
- Rejestracja: 29 sie 2012, 19:53
- Życiówka na 10k: 46:00
- Życiówka w maratonie: 03:48:52
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Ja biegam teraz 50 km tygodniowo. Do tego ćwiczenia co drugi dzień. Myśle, że będę przygotowany na sierpniowy debiut w Chudym Wawrzyncu. Mieszkam w mieście, gdzie cieżko o górki i trudny teren. Trzeba sobie jakoś radzić Wiem, że będzie bolało i że będę walczył o kolejne metry. Wiem także, że widok gór zrekompensuje częściowo cierpienie
Zapraszam: http://www.biegamblog.pl - wyjątkowy blog o bieganiu - testy, recenzje, porady, relacje,
- rockduck
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1077
- Rejestracja: 12 lip 2011, 14:26
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
ale z tego co pamiętam to chyba ty jeździsz sporo na rowerze ? chyba, że coś pomyliłem ?
tym sposobem to nie dziwię się, że można z 40 km tyg jak robi się dodatkowo 100-150 km na dwóch kółkach. Wydolność i bazę tlenową masz wtedy z roweru i dokładasz tak jak mówisz specyficzne ćwiczenia biegowe.
ja zamiast 120-150 km wolę dołożyć 3/4x siłownie, slacka, basen a zimą ski toury
tym sposobem to nie dziwię się, że można z 40 km tyg jak robi się dodatkowo 100-150 km na dwóch kółkach. Wydolność i bazę tlenową masz wtedy z roweru i dokładasz tak jak mówisz specyficzne ćwiczenia biegowe.
ja zamiast 120-150 km wolę dołożyć 3/4x siłownie, slacka, basen a zimą ski toury
- zapa
- Stary Wyga
- Posty: 200
- Rejestracja: 29 sie 2012, 19:53
- Życiówka na 10k: 46:00
- Życiówka w maratonie: 03:48:52
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Jeśli o mnie chodzi to pomyliłeś nie mam nawet roweru więc nie mam jak na nim trenować
Zapraszam: http://www.biegamblog.pl - wyjątkowy blog o bieganiu - testy, recenzje, porady, relacje,
- rockduck
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1077
- Rejestracja: 12 lip 2011, 14:26
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
odnosiłem się do tego co pisał Kisio.
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ub. sezon faktycznie był bardziej tri, więc tlen robiłem na rowerze (w tygodniu 3x45km +1x60-90km) i na basenie (2-4x w tygodniu po 2-4km) ale wtedy biegałem średnio 100km miesięcznie. Ale biegowo wtedy było słabo, B7D fajnie się leciało pierwsze 33km, potem już wyraźnie brakowało. Ale i tak ukończyłem sporo przed limitem. Z samych przepaków i wizyty w toalecie mógłbym urwać godzinę.
Teraz rowerem dojeżdżam do pracy jak jest pogoda przyzwoita (15km w jedną stronę, to trudno nawet treningiem nazwać). Basen bardzo rzadko i raczej dla rozluźnienia. Biegam max. 4x w tygodniu, długie wybiegania najczęściej zamykają się w 27-28km (3 razy zdarzyło mi się przekroczyć 30, ale raz się zgubiłem a dwa razy bo ekipa chciała jeszcze dokręcić). Raz miałem akcję pt. 28km podbiegów a godzinę później zawody na 10K, raz 28km podbiegów rano a wieczorem luźne 22km crossu. Oprócz tego 3x w tygodniu porządne ćwiczenia siłowe. Na koniec września będę mógł powiedzieć co się z tego da nabiegać
Teraz rowerem dojeżdżam do pracy jak jest pogoda przyzwoita (15km w jedną stronę, to trudno nawet treningiem nazwać). Basen bardzo rzadko i raczej dla rozluźnienia. Biegam max. 4x w tygodniu, długie wybiegania najczęściej zamykają się w 27-28km (3 razy zdarzyło mi się przekroczyć 30, ale raz się zgubiłem a dwa razy bo ekipa chciała jeszcze dokręcić). Raz miałem akcję pt. 28km podbiegów a godzinę później zawody na 10K, raz 28km podbiegów rano a wieczorem luźne 22km crossu. Oprócz tego 3x w tygodniu porządne ćwiczenia siłowe. Na koniec września będę mógł powiedzieć co się z tego da nabiegać
- rockduck
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1077
- Rejestracja: 12 lip 2011, 14:26
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
no i to jest jakaś droga ważne żeby dopasować do siebie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 303
- Rejestracja: 02 lip 2010, 18:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Adam, dzięki za szybką publikację.
Tak jak wyżej napisałem, jestem pewien, że mimo apeli na sierpniowych i wrześniowych górskich ultra stanie na starcie mnóstwo ludzi z niewystarczającym przygotowaniem i małymi szansami na zmieszczenie się w limitach. Tym tekstem chcę trochę zmniejszyć ich liczbę.
Jakoś nikt nie podjął kwestii ostrych limitów czasowych i ich, wg mnie, negatywnego oddziaływania. Bardzo przeze mnie lubiany B7D na wyśrubowanym limicie bardzo traci. Organizatorzy najprawdopodobniej tak ostrą normą chcą ograniczyć frekwencję, rosnącą bardzo szybko z roku na rok. Robią to zamiast innych ograniczeń, takich jak wysokie wpisowe czy limit liczby uczestników. Ale nie tędy droga, setki biegaczy liczy, że jakoś to będzie, nie przestraszy się, choć nie znają swoich możliwości, terenu, nie mają taktyki ani techniki. Staną licznie na starcie, ale potem będzie gorycz, albo sukces częściowy, czyli zejście na którymś z punktów etapowych. No i panika, czyli gnanie na początku, też zbierze swoje żniwo.
Tak jak wyżej napisałem, jestem pewien, że mimo apeli na sierpniowych i wrześniowych górskich ultra stanie na starcie mnóstwo ludzi z niewystarczającym przygotowaniem i małymi szansami na zmieszczenie się w limitach. Tym tekstem chcę trochę zmniejszyć ich liczbę.
Jakoś nikt nie podjął kwestii ostrych limitów czasowych i ich, wg mnie, negatywnego oddziaływania. Bardzo przeze mnie lubiany B7D na wyśrubowanym limicie bardzo traci. Organizatorzy najprawdopodobniej tak ostrą normą chcą ograniczyć frekwencję, rosnącą bardzo szybko z roku na rok. Robią to zamiast innych ograniczeń, takich jak wysokie wpisowe czy limit liczby uczestników. Ale nie tędy droga, setki biegaczy liczy, że jakoś to będzie, nie przestraszy się, choć nie znają swoich możliwości, terenu, nie mają taktyki ani techniki. Staną licznie na starcie, ale potem będzie gorycz, albo sukces częściowy, czyli zejście na którymś z punktów etapowych. No i panika, czyli gnanie na początku, też zbierze swoje żniwo.
Aby tylko nogi nieśli...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 723
- Rejestracja: 23 mar 2013, 22:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Rozumiem idee Autora ,ale jakoś nie przemawia do mnie ta troska ...Jeśli ktoś ma ochotę spróbować to co to komu przeszkadza czy jest przygotowany czy nie. Czy się zmieści w limicie jego sprawa a porażka ...cóż jak każda inna daje do myślenia i wzmacnia.